O muzyce:
Kilka miesięcy temu pisałem o studyjnym albumie Bossa z 2019 .
Jak pamiętacie , a mam nadzieję że wielu słuchało , była to płyta artysty mocno dojrzałego więc nie stronił tam od głębokiej autorefleksji i pochylania się nad ludzkim losem . A trzeba pamietać że płyta została wydana chwilę przed 70-tymi urodzinami artysty.
Ważniejsze jednak co nastąpiło po płycie , a właściwie nie nastąpiło . Czyli swiatowa trasa koncertowa . A takie organizowano nawet po płytach solowych .
Pózniej była pandemia i stracilismy na zawsze szansę na zobaczenie najlepszego rockowego artysty na świecie na żywo .
Oczywiście nie o tym chcialem pisać . Rok 2020 nie była całkiem fatalny dla fanów Bruca .
Po cichutku Szef skrzyknoł swój Band chawiry na przedmieściach i w cztery dni ! nagrali materiał na kolejne studyjne wydawnictwo .
Tak to 23 pażdziernika roku pańskiego 2020 urodził na się " Letter to you "
Płyta zaczyna się delikatnie a wręcz zmysłowo w stylu jakim zazwyczaj płyty Bossa się kończyły .
Ale przecież zyjemy w czasach gdy wszystko się pomieszało.
Ten delikatny poczatek , to tylko zmyłka . W drugim i zarazem tytułowym utworze weterani w The E Street Band dają ze wszystkich luf ! Jest springsteenowsko po ostatnie bity . Po prostu przebój jak za dawnych lat . Zresztą utwór ten promował wydawnictwo kilka tygodni wcześniej .
Kolejny hit czyli Burnin Train utrzymuje niezłe tępo. Dalej nie jest gorzej Janny needs a shooter to może nie murowany hit ale ma swój smaczek . Co ciekawsze jest już cover tego utworu w wykonaniu Warrena Zawona .
Kolejny Last man standing to już nie radosne rockowe granie lecz wspomnienia autora o swoich pierwszych muzycznych doświadczeniach oraz o kolegach z tych czasów których już niema wsród żywych . Power of prayer kontynuje tą falę refleksji , jednoczesnie doskonale korespondując z resztą płyty .
"House of thousand guitars " to utwór bardzo osobisty i chyba dlatego jeden z ulubionych na tej płycie wsród fanów ( polskich ) Krótki fragment wyjaśnia wszystko.
".....Więc zbudź się i otrząśnij z kłopotów mój przyjacielu / Pójdziemy tam, gdzie muzyka nigdy się nie kończy / Od stadionów po małe miejskie bary / Rozświetlimy dom tysiąca gitar... "
Dalej płynnie przechodzimy do "Rainmerkera" oraz nastrojowego , rozkołysanego w soulowo blusowym stylu " If i was the priest" Zresztą to jeden z najlepszych utworów na płycie .
Co do jego przesłania to myslę że wystarczy jego tytuł.
Drugim utworem który zapowiadał płytę oraz został zaopatrzony w teledysk ( music video )
jest " Ghost " . Myślę ze jego przesłanie było w pewnym sensie wstrząsem dla milionów fanów .
Po raz kolejny raz na tej płycie jest mowa o zmarłych współpracownikach czy wręcz przyjacielach którzy towarzyszyli artyście w ostatnich kilkudziesięciu latach życia .
Polecam tłumaczenia tego utworu samodzielne lub ze strony www.springsteen.pl
Przedostatnia " Piosenka dla sierot" to staroć która pewnie wypadła z szuflady Artysty . Podobno grywał ją w latach... siedemdziesiątych .
Lubimy "wielkie finały " , lecz facet w wieku lat 70 pewnie już w nie nie wiarzy . I`ll see you in my dreams.
The road is long
And seeming without end
Days go on
I remember you my friand
And though you`re gone
And my heart`s been emptied it seems
I`ll see you in my dreams
O dźwięku:
Rockowy , zawodowy .