O muzyce:
Zabierałem się do napisania tej recenzji od kilkunastu tygodni . Trudno spodziewać się , aby przyczyniła się ona do zwiększenia zainteresowania muzyką country wśród forumowiczów ( chyba jestem jedynym mającym takie preferencje muzyczne ) , ale zawsze można spróbować . Zanim przejdę do samej płyty kilka uwag natury ogólnej . W Polsce country kojarzy się zapewne z jakimś pobrzękiwaniem na gitarze starych kowbojów ( najlepiej bezzębnych ) sunących na koniach przez prerię , bądź z bluegrassowych graniem znanym chociażby z filmu „Bracie , gdzie jesteś” . Nic bardziej błędnego . Współczesna muzyka country , a przynajmniej jej główny nurt tworzony w Nashville całymi garściami korzysta z rocka , pop , czy bluesa . Co ciekawe w sporej części recenzji sprzętu ( fakt głównie tych ze Stanów ) często recenzenci przuwołują płyty z Nashville .
Brooks & Dunn to duet nagrywający już od 1991 r. i mający na swoim koncie sprzedanych około 30 mln. albumów . Należy zatem do 1 ligi . „Red dirt road” wydana w 2003 r. zawiera 15 bardzo zróżnicowanych utworów : od mocno osadzonych w tradycji „You can’t take honky tonk of the girl” z wstępem przywołującym na myśl utwory Stonsów , po gospelowy „Holy War” . Bardzo starannie dobrane kompozycje , wiele z nich to naprawdę bardzo udane melodyjne utwory .
Aha jeszcze jedna sprawa płyta wyszła nakładem Arista Nashville ( koncern BMG ) , w Polsce ten album nie jest dostępny .
O dźwięku:
Znakomity dźwięk , któremu na pewno przysłużył się mastering Boba Ludwiga . Pełna paleta barw , bez przesterowań w jakimkolwiek kierunku , dźwięk bardzo zbliżony do naturalnego . Zresztą posłuchajcie jakiejkolwiek płyty topowego wykonawcy z Nashville , pochodzącej z dużego koncernu . Stawiam dolary przeciwko orzechom , że będzie nagrana lepiej niż posiadane przez Was 90 % płyt z muzyką rockową , bądź popową . Nie porównuję realizacji z płytami jazzowymi , bądź klasycznymi , ponieważ to zdecydowanie nie moja półka .