O muzyce:
Jakim cowboyem jest J.J. Cale? Ano jest postacia drugoplanowa, taka, co to siedzi gdzies w tle na schodach sklepu ze spiritualiami i ma za duze, skorzane ciuchy w kolorze zakurzonego brazu. Jak wejdzie do baru, lyknie whisky i odezwie sie to wiemy na pewno, ze bedzie to cienki glosik z charakterystyczna chrypka. Takiego goscia nie bierze sie powaznie no bo gdzie w polowie filmu zostanie odstrzelony w przypadkowej wymianie kul na klepisku pod bankiem. Szkoda faceta. Ani to ten w bialych portkacha ani to ten w czarnym kapeluszu.
Czasami jednak J.J. chwyta za gitare i opowiada. No i nagle jest interesujaco. J.J. Cale to chyba jeden z niedocenianych pierwszoligowcow, taki, co to robi czarna robote dla druzyny a potem skromnie schodzi do szatni mimo, ze wypracowal wynik. No ale bramki strzelaja inni. Plyta 'To Tulsa and Back' jest przeswietna. Zarowno lekko niedbale granie na gitarach, uroda bluesowych nutek jak i przejmujace historie opowiadane nie najlepszym przeciez glosem bardzo pewnie lapia za serce. To jest naprawde sztuka muzykowania w najlepszym stylu. J.J. Cale nigdy nie trafi na lamy pierwszych stron gazet, no moze gdzies w rogu, kiedy umrze. A to niesprawiedliwe. Posluchajcie, co ma do powiedzenia i z jakim niebywalym wyczuciem muzycznym opowiada. Zlapiecie sie szybko na tym, ze jestescie po drugiej stronie lustra.
O dźwięku:
Bardzo dobrze nagrana plyta - po prostu. Wszystko co jest do powiedzenia przez kazdy z instrumentow i glos jest slyszalne i idealnie wpasowane w calosc. Piekny balas pomiedzy dynamika i ostroscia niektorych dzwiekow a koniecznoscia trzymania sie folkowej stylistyki. Takze uniknieto tu niepotrzebnego bajerowania. Wzorowe nagranie dla tego typu muzyki