„Najważniejsze jest pierwsze wrażenie”
W lokalnym świecie audiofili rzadko dochodzi do trzęsień ziemi i ciężko zaskoczyć starych wyjadaczy, wydających na swoje hobby setki złotych, bawiących się muzyką i testujących sprzęty i zabawki audio. W grudniowe popołudnie zadzwonił telefon i usłyszałem czy mam chwilę czasu i możliwość przetestowania nowych kabli głośnikowych?
Pomyślałem: czemu nie? W końcu jest zima i wieczory przyjemnie przy muzyce płyną...
Po kilku dniach otrzymałem paczuszkę firmowych kabli wraz z kilkoma kablami do porównania (amerykańskie XLO oraz Goertz). Jako, że w moim systemie króluje Melodika o fioletowym kolorze, byłem bardzo ciekawy czegoś z wyższej półki cenowej.
Kolega (od którego kable otrzymałem do testów) z dużym dorobkiem audiofilskim (muzyk z zawodu i wykształcenia) niewiele mi na temat kabla opowiadał - jednak wypieki na twarzy sugerowały, że jest niezmiernie ciekawy mojej opinii, a jego jest raczej pozytywna (po odsłuchu stwierdzam, że wypieki nie były reakcją przesadzoną).
Po wyjęciu z opakowania (firmowe tekturowe pudełko z rączką i logo firmy Haze Acoustics oraz wyłożeniem piankowym, zabezpieczającym kabel przed uszkodzeniem!) nabrałem respektu - od razu przyszło mi do głowy, że na pewno nie stać mnie będzie na ten kabel... Naprawdę mocne pierwsze wrażenie!!! Oplot, zakończenia bananowe, szpilki firmy nakamichi* oraz drewniane wykończenie miejsca rozgałęzienia kabla na dwa przewody (zarówno od strony wzmacniacza jak i kolumn), świadczą o wysokiej jakości wykonania przewodu. Ponadto moja „nie audiofilsko zajawiona” lepsza połowa, z kilku dostarczonych kabli, potwierdziła nienaganny wygląd kabla, cytuję: „ten ładny jest i sobie możesz podłączyć!”
Dysponując jedynie budżetowymi kablami, po kilku utworach rozgrzewających uszy i system, zmieniłem okablowanie na Haze Acoustics i zrozumiałem ekscytację kolegi muzyka: coś niesamowitego!
Po pierwszych odsłuchach, zapytałem o szczegóły budowy kabla i jedyną informację jaką udało mi się uzyskać jest to, że kabel nie jest pojemnościowy (składa się z przewodów, a nie płaskich taśm) oraz, że wykonany jest z miedzi srebrzonej najwyższej jakości.
Wszystkim, którzy mówią i piszą, że kable "nie grają" napiszę tylko, że dobrze by było żeby nic nie psuły... W tym przypadku poprawa brzmienia systemu była wybitnie słyszalna!
Zacznę od sopranów - miedź srebrzona oddaje niezwykle „skrzące”, ale nie natarczywe wysokie tony. Początek w utworze „Time” Pink Floyd to niesamowita "ściana" dźwięku i każdy zegar oddany zostaje z niesamowitą precyzją!
Bas mięsisty, zwarty i krótki - bez rozlewania i nie przyklejony do głośnika, niezwykle szybki i porządkujący nagrania (w niektórych momentach na „moich” kablach brakowało mi szybkości w odtwarzanej muzyce).
Najwięcej dzieje się na średnicy – można by porównać wrażenie do przebywania na letniej ukwieconej łące, a nie na jesiennej, przesuszonej już trawie... Więcej powietrza na górze i w środkowej części pasma, bardzo dobrze oddana perkusja - szczególnie werbel i talerze - o ile talerze nie są najtrudniejsze, o tyle werbel często słychać zbyt głucho lub natarczywie - tu perkusja oddana bardzo żywiołowo, ale bez nachalności.
Wokale oderwane od kolumn, pięknie zarysowane i wypełnione - mogę porównać do dobrego kabla pojemnościowego (firmy Goertz na przykład)
Scena: rozległa zarówno na szerokość jak i wysokość - bardzo dobra głębia - oderwanie dźwięku od kolumn wybitne! W każdym nagraniu słychać mocne poszerzenie sceny - zwłaszcza na szerokość i wysokość! Można się zdziwić ile dobrego mogą przynieść tylko przewody do brzmienia zestawu audio!
Świetna stereofonia: dzwoneczki w Dead Can Dance „How hortunate the Man” słyszalne wyraźnie naprzemiennie w kolumnach, podobnie w innych utworach z efektami stereo - rozgraniczenie wtedy kiedy potrzebne, ale brak efektu "dziury" na łączeniu kanałów - nie ma się wrażenia że słuchamy 2 kolumn, tylko potężnej sceny z wysokością i szerokością jakiej można by oczekiwać po dużo większych kolumnach (testuję na średniej wielkości monitorach). Organy Hammonda w "Riders of the storm" zespołu The Doors wreszcie mają swoje miejsce i "wielkość"!
Okazuje się że czasem nie warto wymieniać całego zestawu audio - wystarczy poeksperymentować z kablami i efekt może być zaskakujący - w moim przypadku ciężko się będzie rozstać z tak dobrym produktem...
Wady? Do zbyt "ostrych" kolumn (mocno grających i natarczywych na górze pasma) polecałbym wpięcie do zwrotnicy na bas i podłączenie zworek górą (przetestowane na kolumnach Klipsch w kinie domowym).
Poza tym moim zdaniem w tej (promocyjnej) cenie kabel wart każdej wydanej złotówki - tak pod względem wyglądu, solidności konstrukcji jak i najważniejszego czyli brzmienia kolumn i całego systemu.
Ile kosztują te cuda rodem z Podhala? Skontaktowałem się z konstruktorem i zapewnił mnie, iż przynajmniej do połowy roku można je będzie kupić z 50% rabatem, czyli para testowanych 1,5m przewodów z bardzo dobrymi zakończeniami to wydatek rzędu niecałych 800 zł.
Polecam te kable - cena i brzmienie zaskakują - zwłaszcza w porównaniu z solidnością i estetyką wykonania jak i zastosowanymi materiałami wysokiej jakości!
Grzegorz „Pinio” Sienkiewicz
* W seryjnym kablu zastosowano jeszcze lepsze wtyki bananowe ze srebrzonego mosiądzu – do testów użyty został kabel ze szpilkami, ze względu na podłącz do wzmacniacza.