Dali 450 to pierwsze głośniki z prawdziwego zdarzenia, jakie posiadałem -kolumny kupione były jako nowe. Sprzętem hi-fi interesowałem się już wcześniej, jednakże dostępność czegokolwiek nie-japońskiego, a w kwestii głośników w ogóle zagranicznego była ograniczona. Okazja nadarzyła się, gdy kolega otworzył salon RTV we Wrocławiu. Kolumny, które brałem pod uwagę wówczas to Elacki 121, jednakże propozycja ceny specjalnej przekonała mnie ostatecznie do Dali. W bezpośrednim porównaniu, z początku Elac grał lepiej, ale jak się później okazało spowodowane było to niewygrzaniem Dali. Wygrzewanie może być konieczne nawet po przeniesieniu (w poziomie) do drugiego pokoju (!).
Parę cech, jakie zauważyłem przez kilka lat użytkowania:
1. Kolumny trzeba postawić „na twardo” – trzeba je uzbroić w kolce lub metalowe stopki (u mnie świetnie sprawdzały się chromowane zestawy nakrętka-śruba imbusowa (ustawienie bezpośrednio na podłodze).
2. Kolumny powinny stać w pewnej odległości o ścian (min 60cm, ale zależy to od pomieszczenia)
3. Najlepszy dźwięk oferowały, gdy były dość mocno dogięte do środka
4. Nie są to kolumny szczególnie czułe na połączenie bi-wire – u mnie lepiej grały połączone jednym kabelkiem
Największą zaletą Dali 450 jest według mnie sposób reprodukcji dolnej części pasma – bas potrafi być bardzo głęboki, a za razem szybki i świetnie kontrolowany – według mnie następny model Evidence 470 nie dawał już takiej jakości dołu (z resztą jak wiele innych nieraz sporo droższych konstrukcji). Bardzo przyjemnie prezentował się też środek pasma – otwarty, ciepły i żywy bez większych podbarwień. Najsłabiej prezentuje się góra – właściwie zamiast eksperymentować z 470 Dali powinno do 450 dobrać jakiś dobry głośnik wysokotonowy i produkować je dalej (no... może poprawić nieco wykończenie). Tekstylna kopułka pozbawiona ferrofluidu podaje sporo informacji, jednakże ma się czasem wrażenie, że dźwięk jest od góry przymknięty, a czasem także szorstki. Stereofonia jak na tak duże kolumny i rzeczone problemy z wysokimi tonami jest jednak przyzwoita – nie ma jakiegoś specjalnego rozbudowania sceny i wyraźnie wyróżnić można właściwie tylko pierwszy plan i tło. Okazjonalnie na niektórych nagraniach potrafię one jednak zaskoczyć pozytywnie i w tym aspekcie. 450 cechują się dużą uniwersalnością, przyjemnie słucha się popu, rocka i jazzu (nie sprawdzałem ale sądzę, że hip-hopu itp. także). Purystom może ewentualnie przeszkadzać to i owo w klasyce (np. brzmienie skrzypiec), ale widocznie aż takim purystą przez parę lat ich posiadania nie byłem. Biorąc pod uwagę ceny kolumn dostępnych z drugiej ręki (poziom 1800 – 2300zł) jest to na pewno świetna inwestycja, cena nowych też z resztą była dobra.
Teraz trochę o połączeniach:
Najlepsze, jakie udało mi się uzyskać: Electrocompaniet ECI2, VdH First, Vdh Wind, Marantz cd17mkII
Inne polecane wzmacniacze: średnie i wyższe modele Arcama, Exposure,
Średnio: Radmor Amplifikator, Rotel 980
Nie polecane: Primare A10, Musical Fidelity A2
Kable – ok, ale mało wyrafinowane - Cable Talk 3, lepiej – Flatline (ciut za ostro), Audioquest CV4, super -VdH Wind.