Plinius zebrał sporo bardzo pochlebnych recenzji, tak w prasie Polskiej jak i zagranicznej. Powiem szczerze - moje oczekiwania były przez to co najmniej spore. Tymczasem po podłaczeniu Pliniusa do mojego systemu spotkało mnie spore rozczarowanie.
Gdy słuchamy na Pliniusie wokali, jest całkiem OK. Są one duże, obszerne, ciepłe - jednym słowem przyjemne. Jednakże gdy tylko cos zaczyna zię dziać, nagranie nabiera większego tempa, przybywa instrumentów - zaczyna się równia pochyła.
Dźwięk jest zbyt gęsty, gruby, niemalże bezkształtny. W ślad za tym idzie bardzo słaba przejrzystość dźwięku (a w zasadzie jej brak), słaba konturowość i precyzja. Dotyczy to zarówno średnicy, jak również basu, który przypomina dużą, miękką poduszkę a la Harman/Kardon.
Jeżeli ktoś lubi wsłuchiwać się w wydarzenia w najnizszym zakresie (gitara basowa, kontrabas) przy Pliniusie może o tym zapomnieć. Mamy tu jednostajną, bezkształtną, miękką papkę.
Słaba przejrzystość dźwieku to także słaba stereofonia - słabe zogniskowanie, przeciętna szerkość i słaba głębia.
Dla osób lubiących zasnąć przy muzyce.