Ameryki nie odkryje, sporo prawdy napisal R.U.S.T
w recenzji 606tki. 909tka to kolejne wcielenie 606 po 405tce i 707.
W krotkich zolnierskich slowach mozna by powiedziec: dynamika, barwa i muzykalnosc. Granie muzyki a nie odgrywanie dzwiekow to chyba wyswiechtany slogan,
acz w tym wypadku od blisko roku mysle ze to co najmniej dobre okreslenie dla jego pracy. Tym bardziej ze quad
w kategoriach wyrafinowania/dojrzalosci generowanego dzwieku nie jest czarnym koniem. Olbrzymia zaleta to umiejetnosc zszycia dzwieku i specyficzny, organiczny charakter brzmienia. W kategorii samego dzwieku moglbym zarzucic mu zbyt duze zaokraglenie basu - jego niezbyt dobra rozdzielczosc, wyrafinowania gory tez mu czasem brakuje, ale to nie przeszkadzalo bym swiadomie zrezygnowal z tych 'fetyszy' w poprzednim sprzecie na rzecz calosciowej radochy z 909tka.
Dynamika wraz z jej 'dopaleniem' srednicy wyciaga sporo nie tylko z klasyki, wokali, ale rowniez ze zlych, przebasowionych/wyostrzonych remasterow rockowych.
U nas malo popularna, na zachodzie dosc czesto okreslana mianem lampowego tranzystora, nie za cieplo, a wlasnie za wspominana muzykalnosc.
No i co wszedzie podkreslalem, jak sluchac to wygrzanej, 909 z kartonu grala mecząco, nerwowo i nierowno.