Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5758 opinie sprzęt

Reloop PR-1000 MK III

Kiedyś bdb końcówka firmy NAD, ciepło, moc, system soft clipping. Jeśli dobrze pamiętam jest to końcówka w klasie G/H z dwiema liniami zasilania oraz podwójną baterią kondensatorów w zasilaczu. Niestety, jeśli się nie jeszcze zepsuła to stanie się to w najbliższych tygodniach / miesiącach, tu nie ma mowy o tym czy się uszkodzi a raczej - kiedy. Mimo tego że to klocek z początku lat '90 tak również w tym modelu podwykonawca NADa (firma TATUNG) wykorzystała do montażu dużych elektrolitów oraz sklejeniu ze sobą tranzystorów pary różnicowej klej który z czasem robi się żrący i zjada wszystkie komponenty z którymi się styka i tak zjadane są wszystkie tranzystory oraz rezystory w okolicy par różnicowych, pod kondensatorami w zasilaczu oraz przy zasilaczu pomocniczym. Poza tym wzmacniacz cierpi na dużą ilość zimnych lutów. Plusem jest wytrzymałość elektrolitów, nawet te klasy B (Luxon / Teapo) trzymają parametry. Nieserwisowane egzemplarze polecam omijać szerokim łukiem. Wymaga dużego nakładu pracy, czy warto?


AudioLime Głośnikowe

Byłem zawsze sceptykiem słysząc jak to kable mogą wpływać na jakość dźwięku no bo prąd to prąd..  😜 W końcu jednak zdecydowałem się na zakup dość już przyzwoitego zestawu stereo.  Grało mega fajnie na kablach kupionych na metry (tych grubszych). Postanowiłem tych kilka stów zaryzykować -  raz się żyje. Z perspektywy tego że są to "tylko" kable jest niesamowita poprawa. Szczególnie odczułem znacznie więcej basu. Nadal jest świetnie kontrolowany ale jest go obecnie optymalnie. Gitary nabrały ciężaru, driveu.. Scena też wydaje się szersza, poszczególne dźwięki lepiej odizolowane - tutaj jednak trudniej to wychwycić o ile jest lepiej. Jestem raczej laikiem. Zaznaczam że nie miałem nigdy do czynienia z kablami lepszymi niż te na metry więc nie wiem jak kable te prezentowałyby się na tle innych, sklepowych marek do tysiaka za komplet. Kabelki też prezentuja się na żywca bardzo solidnie. Jestem bardzo zadowolony. Polecam.


Klipsch KG 3.2

Słucham tych kolumn od prawie 30 lat, więc chyba coś w nich jest. To przedsmak tego jak brzmią naprawdę bardzo dobre Klipsch-e np. Forte, ale to wysoki pułap cenowy. Te kosztowały w 1994 ok. 700 USD, czyli dzisiaj ok. 1440. Wiele razy zastanawiałem się nad innymi, słuchałem i te dalej są ze mną. Ich maniera dźwiękowa przypadła mi do słuchu. Dramatyczne, momentami brutalne brzmienie i prosto w twarz. Tak jest podbarwione, ale nie lubię głośników zbyt neutralnych. Niskie tony są momentami trochę dudniące i tu okazuje się, że pomaga ustawienie tych kolumn na podstawkach. Bas odrywa się od podłogi, staje się bardziej "przewiewny". Więc nie nazwałbym ich podłogowymi.  Wysokie momentami bywają za agresywne, ale pomaga wymiana poliwęglanowych kopułek na tytanowe. Średnie, no właśnie trochę ich brakuje, ale to konstrukcja dwudrożna. Wysoka efektywność (94db) zapewnia współpracę z każdym wzmacniaczem / amplitunerem, nawet 10-watowym. Duża elastyczność mocy od nominalnej 65 W do szczytowej 325 W. Budowa: głośnik niskotonowy 8" karbonowo-grafitowy / głośnik pasywny 10" / głośnik wysokotonowy Tractrix Super Horn. Obudowa ze średnio-gęstego MDF w okleinie orzech, dąb i czarny. Ogólnie bardzo dobra jakość wykonania, kolumny składane ręcznie w Arkansas USA, na tylnej etykiecie z numerem seryjnym ręczne podpisy osoby testującej i sprawdzającej jakość.  Podsumowując Klipsch KG 3.2 zawsze brzmiał jak znacznie większy i droższy głośnik, niż jest w rzeczywistości. Chociaż istnieje wiele małych głośników, które wytwarzają zrównoważony, czysty dźwięk, ale ich ograniczona moc wyjściowa i brzmienie basu prawie zawsze zdradza ich prawdziwy rozmiar.  


Harman Kardon 430 twin powered

To jest  naprawdę ładnie brzmiący amplituner vintage … mocniejszy, niż sugerują jego waty. Bardzo „słodki” i „muzyczny” grajek. Pod pewnymi względami wolę go od  mocniejszego 730. Jestem pod wielkim wrażeniem dźwięku tego amplituner. Jest tak ciepły, gładki, szczegółowy i przyjemny dla uszu, nawet przy umiarkowanej głośności jakby był „lampowy”. Bardzo podoba mi się też wygląd tego amplitunera z jego ponadczasowym, prostym i eleganckim designem. Przedni duży czarny panel z pleksiglasu z zielonym podświetleniem i czerwonym akcentem w postaci przycisku Power robi wrażenie. Lubię na niego spoglądać. Pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę, jest głośność tego odbiornika. Chociaż ma tylko 25 watów na kanał, brzmi znacznie głośniej. Przekręcenie pokrętła Volume na godzinie 12 wystarczająco głośno napędza  moje Klipsch KG 4.2  Ta cecha wynika prawdopodobnie z unikalnej konstrukcji odbiornika „dual mono”, która wykorzystuje dwa transformatory i dwa dość duże kondensatory na kanał.   Odsłuch naprawdę robi różnicę w jakości dźwięku, w porównaniu z innymi srebrnymi odbiornikami z lat 70. Oprócz większej głośności jest doskonała wyrazistość i szczegółowość. Góra jest wyraźna i czysta, a bas głęboki i kontrolowany. Jednak to, co naprawdę zwraca uwagę, to szybkość i rytmiczność tego odbiornika. W porównaniu z nimi wiele  innych starych amplitunerów brzmi ociężale.  Na pochwałę zasługuje bardzo dobra sekcja gramofonu i czułego tunera.  Harman Kardon był pierwszą firmą HiFi, która wprowadziła na rynek prawdziwe amplitunery o podwójnym zasilaniu z oddzielnymi transformatorami mocy, obwodami prostownika i kondensatorami filtrującymi dla każdego kanału, co zapewniło podwojenie obciążalności prądowej, niesamowitą moc dynamiczną i niesamowitą separację kanałów z wysokim współczynnikiem tłumienia. Otrzymaliśmy jak to nazwał  HK - „dźwięk ultraszerokopasmowy” . Na koniec ciekawostka, odbiorniki z linii HK x30 cieszą się dużym uznaniem, a raczej uwielbieniem grupy Klipsch Comunity. To bardzo duża "społeczność" , która poleca je do Klipsch vntage speakers.  


Marantz PM 54 SE

Wspaniały wzmacniacz w wersji Special Edition. Gra przestrzennie i detalicznie. W połączeniu z jasnymi kolumnami jakimi są Infinity Reference 30 daje punktowy, namacalny, ale jasny przekaz. Z dobrym plastycznym CD jest to zestaw prawie doskonały do pokojów 20-30 m2. Za swojego zapłaciłem 500 zł w stanie idealnym. Mocne 70 W na kanał przy 8 Ohm. Dźwięk wysokiej próby. Potrafi uderzyć fajnym basem. Raczej po ciepłej i jasnej stronie brzmienia.  


Atlas Cables (UK) Listwa zasilająca

Atlas Eos Modular 4.0 3F3U Listwa 6 gniazd bez kabla  Solidnie wykonana i na tym koniec = dokonałem porównania ze zwykłą listwą RACK 6U, obudowa alu + filtr i niczego nie usłyszałem, nie uskrzydliła mojego systemu audio  Jest to ewidentny przerost formy nad treścią, tym bardziej przy cenie ponad 4k   


Philips CD 204

Przedstawiciel II-go pokolenia CD Philipsa, wraz z modelami 104 i 304 pojawił się na rynku w 1984.  7 kg CD204 zdradza obecność klasycznej już aluminiowej obudowy, zapewniającej odtwarzaczowi niezrównaną sztywność. Posiada uproszczony system ładowania dysków sprzężony ze stałym zespołem mechanicznym  - napęd CDM1 oraz wyświetlacz fluorescencyjny, który jest bardziej niezawodny niż wcześniej montowane wyświetlacze LED. 14-bitowa konwersja cyfrowo-analogowa jest wykonywana przez dwa TDA1540P + 4-krotne nadpróbkowanie. Brzmienie tego odtwarzacza jest lekko przydymione, ale z dużym uderzeniem. Mało szczegółowe, za to z ładnym klimatem. Sprawdza się w "jasnych" systemach. Zastosowanie  posrebrzanych interkonektów też nieco rozjaśnia jego brzmienie. Nie będę tu oceniał estetyki wykonania i funkcjonalności tylko dźwięk, który zamysłem projektantów miał być zbliżony do oryginału, do analogu i takim wyje się być. Współczesne odtwarzacze, puste w środku już tak nie grają, są wysterylizowane i bez charakteru.


Harman Kardon 730 twin powered

Harman Kardon 730 został wprowadzony na rynek w 1976 roku wraz z modelem 430. Ten 40W Amplituner kosztował wówczas 400 USD, co odpowiada dzisiejszym 2100 USD. To klasyk ze Złotej Ery Vintage, o unikalnej konstrukcji Twin Powered, czyli  osobne zasilacze – po jednym dla każdego kanału. W rezultacie, bez względu na to, ile energii wymagają dynamiczne pasaże muzyczne, na działanie jednego kanału nie ma wpływu drugi. Dyskretna i klasyczna stylistyka oraz duża wydajność czynią go wartym zakupu w dzisiejszych czasach.  Harman Kardon 730 zapewnia wyjątkowo wysokie tłumienie głośników, nawet poniżej 20 Hz. Powoduje to ciasne, czyste odtwarzanie basów, które poprawia ogólne wrażenia dźwiękowe. Dokładność strojenia tunera jest doskonała i wyraźnie przyciąga nawet odległe stacje. Wskaźnik strojenia monitoruje szum sygnału zamiast siły, co jest niezwykłe. Przez wielu uważany za jeden z najlepszych amplitunerów vintage. Słuchanie jego godzinami to czysta przyjemność. Oprócz 730 mam 430 i ten osobiście najbardziej lubię, więc go sobie zostawiłem.


JVC JL-A40

Ten JVC jest trochę jak czarny koń pośród innych klasyków audiofilskiej  Złotej ery lat 70.   Klasyczny profesjonalny gramofon z 1977 roku. Półautomatyczny model z napędem bezpośrednim, wyposażony w wyrafinowany elektroniczny silnik servo o odchyleniach < 0,03%. W drugiej połowie lat 70. wielu producentów z najwyższej półki wprowadziło cokół z tworzywa sztucznego w całej gamie gramofonów. Jednak tych cokołów nie należy mylić z lekkimi, tanimi plastikowymi cokołami gramofonów z lat osiemdziesiątych. I to szczególnie w tym JVC. Front ze szczotkowanego aluminium. Po pierwsze, JL-A40 jest bardzo solidnie zbudowany i waży 7,2 kg. Po drugie, zawiera równoległy układ zawieszenia izolacyjnego, który wykorzystuje sprzężone gumowe amortyzatory i sprężyny śrubowe, pochłaniające wstrząsy,  co daje mu  wysoki stopień odporności.  Talerz odlewany, aluminium. Inne cechy, to funkcja automatycznego odrzucania, która zapobiega szlifowaniu trzpienia w ostatnich rowkach winylu, funkcja cueing, anty-skate, regulowana wysokość ramienia  i lampa stroboskopowa. Posiada statycznie zrównoważone ramię w kształcie litery S. Fabrycznie dostarczany z bardzo dobrą wkładką z ruchomą cewką Z-1 firmy JVC. Odtwarzanie 2 i 4-kanałowe (w tym CD4) = oferuje szeroki zakres, wyraźną definicję i przejrzyste ciepłe brzmienie. Warto korzystać z tej wkładki zastępując zużytą igłę np. Shibata. 


NEC CD-650E

„Wilk w owczej skórze”  Tanio wyglądający odtwarzacz oferujący ponadprzeciętne brzmienie. Zawiera podwójne przetworniki cyfrowo-analogowe PC655CA, dwukrotne nadpróbkowanie z 16-bitowymi filtrami cyfrowymi. Ekstremalnie dobrze zbudowany i odporny na wibracje zewnętrzne, dzięki „pływającemu” mocowaniu jego krytycznych elementów, takich jak laser Sony KSS-123A. Urządzenie wyposażone w pilota,  pozłacane styki RCA (rzadkość w tym przedziale cenowym i latach produkcji, tu 1986) Terminale Fixed i Variable. Krótko mówiąc, dźwięk reprodukowany przez NEC CD-650E podłączony do mojego systemu jest absolutnie dobry. Gęste brzmienie bez szorstkości i blasku, naturalne i kompleksowe. Bardzo dobrze sprawdza się przy dźwiękach fortepianowych, KTÓRE są dość trudne do prawidłowego odtworzenia i w sumie z tego powodu dołączył do mojej kolekcji CD-ków. Tak to grajek dla miłośników fortepianowych jazz trio. Sprawdza się też przy metalowo-gitarowych dźwiękach. NEC wyprodukował również kilka high-endowych odtwarzaczy, jak CD-830 i 903 z TDA-1541. Dzisiaj ciężko osiągalne i poszukiwane.


Marantz CD-85

Marantz CD85 TDA1541 S1 pojedyncza korona Ten odtwarzacz to tańszy brat słynnego CD94, wprowadzony na rynek w 1989. Tańszy nie znaczy w tym przypadku gorszy, bo niewiele mu ustępuje - bądź wcale. W przeciwieństwie do jeszcze tańszych braci w plastikowych obudowach, ten zrobiono w sztywnej obudowie ze stopu cynku. Górny panel to dwuczęściowy profil alu malowany proszkowo. Niektóre panele wew. pokryto miedzią. Przedni panel to wysokiej jakości stopowa wytłoczka. Guziki-przyciski pozostają jednak plastikowe. Efektu pięknego i solidnego wyglądu dopełniają drewniane boczki (lite) wykończone fornirem.  Wewnątrz zastosowano rozwiązania z górnej półki - specjalnie zaprojektowane płytki drukowane, duży transformator i duże kondensatory sekcji zasilania. Na płycie głównej pojawiają się kondensatory Cerafine. Transport to specjalnie zamówiony u Philipsa, może najlepszy, nie produkowany już wówczas CDM1 mkII (odlew alu).  Sercem grajka jest  przetwornik cyfrowo-analogowy Philips TDA1541A S1, czyli jeden z najbardziej muzykalnych na świecie. Rezultatem jest duży, piękny, naturalny, szczegółowy i ciężki dźwięk z absolutnie ogromną sceną dźwiękową. Oczywiście są malkontenci którzy wyszukują i punktują jego wady. Ja tego robił tutaj nie będę. Dla mnie jest najlepszy jaki miałem i mam.


Marantz CD 40

Polecam wypróbowanie starych odtwarzaczy CD Marantz, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę ich niskie ceny w dzisiejszych czasach. Model CD40 z CDM4, TDA1541 DAC na pokładzie, to był, jest - chyba najtańszy odtwarzacz z TDA1541 - więc można zapoznać się z "analogowym" brzmieniem, tym po ciemnej stronie mocy. Tanio zrobiony, tanio wygląda ale daje przedsmak tego co oferują te przetworniki. Kulminacją tego brzmienia jest CD85, CD94. Dla mnie są naj... - i nie żadne Sony XS SE, czyli klinika-analityka. ps. Nie jestem też zwolennikiem modyfikacji tych odtwarzaczy, czyli "uskrzydlania" ich na siłę.


Marantz Marantz PM 45

Kolejna zdobycz można powiedzieć za ułamek ceny. 250 zł. Gra detalicznie i przestrzennie. Średnica wyraźnie słyszalna, przez co mamy ucztę na wokalach i pogłosach. Jest to podobna półka co PM-50, może ciut wyżej.  


Buchardt Audio Buchardt I150

Postanowiłem więc dać szansę dość na rynku nowemu wzmakowi Buchardt I150 do moich wymagających kolumn Elac Vela FS407. Lubiłem kolumny tej firmy (miałem S400), i w ogóle „duńską” szkołę brzmienia. Konstrukcja jest tu dość ciekawa – użyto gotowego modułu Hypex Ncore (chyba NC250MP), który znam dość dobrze, jako b. przejrzysty i trochę nudny w swej neutralności, zwłaszcza gdy się go napędzi np. chińskim DAC o kosmicznych parametrach, ale z cyfrowym tylko „ściszaczem”. Tego Ncore’y nie lubią i się nie odwdzięczają. Lubią prawdziwy, aktywny, analogowy preamp, i tak też wyposażono I150. Sekcja analogowa ma nawet osobne zasilania z toroida, a DAC to ES9028PRO, uchodzący za jedną lepszych konstrukcji rodziny Sabre, może nie aż tak wyśrubowaną jak 90038 i nowsze, ale za to łatwiejszą w aplikacji.   Miałem już na takim samym Ncore Cambridge Evo 150 końcówkę od Audiophonica (+dobry DAC Gustarda), słuchałem u kolegi NADa M10. Żaden z tych wariantów mnie nie zachwycił, ale też czytałem o aplikacjach Ncore’ów w upiornie drogich urządzeniach Rogue, Mola, Extraudio in.  Zapewne wybiera się tam taki moduł OEM za ok. 300 USD nie bez powodu (a w każdym razie nie tylko dla euforii księgowego), zaś moja ich znajomość świadczyła o niesamowitej przejrzystości i równej jak stół charakterystyce, którą można – właśnie – łatwo zepsuć preampem. Firma Buchardt też byłą tego świadoma, więc się przyłożyła i sekcja pre wydaje się naprawdę dopracowana! Po włączeniu I150 musiał się z godzinę rozgrzać, na początku grał trochę „sucho”, Potem barwy się jakby nasyciły. Brzmi - co typowe dla klasy D w dobrym wydaniu - bardzo przejrzyście, równym pasmem, dość gładko i z b. lekkim odchyłem ku ciepłej stronie. Zwraca uwagę swoboda grania, dobre oderwanie dźwięku od kolumn, kontrola i zróżnicowanie basu (także bez korekty, o której za chwilę). Bardzo dobre kreowanie brył, ich namacalność, naturalny, wypełniony wokal (tu wręcz mistrzostwo!). Góra jest nienatarczywa, ale bogata w alikwoty, które głośnik JET pokazał wreszcie pełnej krasie. Zyskał na tym zwłaszcza fortepian, ale też poprawiły się faktury trąbki, saksofonu, znacznie lepiej słychać klawesyn w partiach barokowego continuo. Scena jest dobrze uporządkowana, bez sztucznych udziwnień. Dobra lokalizacja instrumentów, niezłe oddanie głębi. Dynamika w tej klasie i mocy wzorcowa. Buchardta wyposażono w bardzo ciekawy, własny system korekcji akustyki, do którego podchodziłem z niejakim sceptycyzmem, po doświadczeniach z wyglądającymi b. „profi” systemami Dirac i RoomPerfect, z ich kalibrowanym mikrofonami, rozbudowaną obsługą (Dirac) itp. Tu jest to dość zabawne: po sparowaniu (niezbyt ładnej, ani intuicyjnej, ani responsywnej) aplikacji przez Bluetooth można dokonać kalibracji korzystając z... mikrofonu w iPhone. I tylko w nim, bo jak twierdzi firma, mikrofony powyżej którejś wersji modelu są kalibrowane i dobrej jakości. Do Androida ma być dedykowany mikrofon. Pomiar jest prosty i inny niż we wspomnianych systemach: wzmacniacz wydaje z siebie wieloczęstotliwościowy, jednostajny szum, a obsługujący chodzi po pokoju i wykonuje iPhonem „ruchy malarskie” góra-dół, czy jak tam chce, by uchwycić możliwie dużo różnych punktów całego pokoju. A więc zasada trochę jak w RoomPerfect, tyle że bez ustawiania mikrofonu w przypadkowych punktach, ale przez machanie nim – i inaczej niż Dirac, który sugeruje punkty. Różnica polega na tym, że nie badamy osobno głównego „punktu odsłuchu”. Mierzący ma na to 30-60 sekund. Po 30 pojawia się już oferta zakończenia pomiaru, po 60 sam się kończy. Dalej podobnie jak w Dirac, system dokonuje obliczeń i pokazuje krzywą zmierzoną i skorygowaną (bez możliwości edycji, czy podstawianie „target curves”. I cóż – to działa! Równie dobrze jak RP czy Dirac, w zakresie likwidowania rezonansów i „dołków”. Nawet wykres pomiarowy okazał się b. podobny jak wcześniej zmierzony w Dirac (RP niczego nie pokazuje). Pomiar obejmuje chyba do 500 Hz (nie znalazłem w dokumentacji) i efekt bardzo mocno przypomina działanie RoomPerfect. Bas jest w pełni w ryzach, przez co jeszcze zyskuje przejrzystość i klarowność, barwa się nie zmienia (to mi się nie podobało w Dirac: dostawałem jakby nieco inne kolumny i nie byłem pewien, czy lepsze). Powtórzenie pomiaru jest trywialnei szybkie, nie wymaga resetu ustawień i przy innym „machaniu” iPhonem daje czasem lekko inne wyniki, ale główne cechy pokoju pozostają takie same. Można tu więc sporo eksperymentować z optymalnymi miejscami pomiaru. Aplikacja umożliwia też włączenie inteligentnego "filtra fizjologicznego" nazwanego tu LLE (Low-Level Enhancement), odpowiednik nielubianego przez audiofilów przycisku "loudness", który podbijał skraje pasma by poprawić wrażenia przy cichym odsłuchu. Tu działa to dobrze i subtelnie, ma możliwość regulacji intensywności (1-20). Dla porządku dodajmy, że Buchardt trochę ściągnął od duńskiego sąsiada Lyngdorfa koncept „voicings” – można je sobie zdefiniować i edytować filtrami, prosto i skutecznie. Niestety, nie można ich skojarzyć ze źródłem – np. zrobiłem sobie „roll off” basu, by mi nie buczał lektor w filmach, i chętnie bym to przypisał do optyka na stałe, ale muszę dość długo grzebać w apce, by to włączyć, wyłączyć za każdym razem. Mimo mocy 300W/4Ohm trzeba operować niebezpiecznie blisko końca skali, podobnie zresztą jak w 1120, ale to chyba dobrze, bo wtedy Hypex gra najbardziej liniowo.  


JVC XL-V311BK

Kupiłem na szrociku za 100 zł. Nie oczekiwałem zbyt wiele po nim, a tu proszę niespodzianka. Urządzenie wyprodukowane w 1989 roku gra bardzo dokładnym, analitycznym dźwiękiem. Pasmo częstotliwości jest wyrównane i lekko zmiękczone na skrajach. W efekcie mamy miękki bas i słodka górę bez ostrości. Nie jest to misiowaty dźwięk. Przekaz jest bardzo wyraźny. Za te pieniążki ciężko trafić coś przyzwoitego. Widocznie JVC nie robili dziadostwa nawet w niskich seriach. 


Acoustic Research A-03

Nie chce powtarzać poprzednich opinii - podpisuję się pod nimi wpełni. U mnie ten wzmacniacz schował do szafy NADa356bee i Yamahe S-501. Naturalne brzmienie, niczym nie podbarwione - nie wierzyłem, że można bez regulacji barwy z przyjemnością go słuchać, a jednak można. 






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.