Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5757 opinie sprzęt

Tannoy Mercury M1

Kolumienki extra klasa wg mnie, mam od nowości tzn chyba od 2004 roku za które wywaliłem wtedy prawie 700 zeta ale warto było.Jakimś wybitnym audiofilem nie jestem ale w połączeniu z NADem grają fajnie.Połaczenie brytyjsko-brytyjskie raczej niezłe.Kaseciak również NAD model 602.Słuchałem na nim i diorę 502 i technicsa 2 modele ale NADzior robi temat bez korektora.


BMN Beszele 2 Pro

Beszele 2 PRO to duże monitory (500x260x340) o dwudrożnym układzie głośnikowym, brzmią niczym dobrze zestrojone instrumenty muzyczne. I wcale nie jest to przesada, zastosowane głośniki oraz  elektronika sprawiają , że dźwięk jest nasączony barwnymi wybrzmieniami, żaden z zakresów nie jest uprzywilejowany. Brzmienie precyzyjne w każdym paśmie, niezwykle naturalne. Monitory te cechuje analityczność, przejrzystość, szczegółowość. Wszystkie „przeszkadzajki” dzwoneczki, miotełki na talerzach, trójkąciki brzmią bardzo przyjemnie, można delektować się precyzją szczegółów nagrań. Wszystkie tony nie drażnią, wciągają w świat doznań muzycznych. Szeroka scena, precyzyjnie usytuowane instrumenty muzyczne, przy dobrej akustyce pokoju odnoszę wrażenie tak jak bym siedział w pierwszym rzędzie na koncercie. Muzyka wypełnia cały pokój, dźwięk staje się trójwymiarowy,  przyjemny dla ucha, muzyki z Beszeli 2 Pro na pewno można słuchać godzinami. Ten dźwięk fascynuje, dla mnie to magia. Monitory może nie zachwycają nowoczesnym wyglądem, desing jaki jest każdy widzi, (choć mnie osobiście nie przeszkadza) na pewno dużym plusem jest naturalna okleina u mnie palisander imperial, choć trzeba uważać by kolumny nie były narażone na bezpośrednie działanie promieni słonecznych, (słońce niszczy kolor okleiny). Dużym plusem jest doskonały stosunek jakości do ceny. Za podobnie brzmiące kolumny na pewno w salonie trzeba zapłacić dużo więcej PLN, konstruktor Pan Bogdan Nowak daje tez możliwość upgrade kolumn czego w salonie raczej nie doświadczysz. Pisząc o Beszelech 2 pro należy tez wspomnieć o konstruktorze. Pan Bogdan Nowak dał się poznać jako osoba pełna pasji, widać , że kocha to co robi, do każdego klienta podchodzi indywidualnie, poświęca dużo czasu klientowi, wychodzi naprzeciw oczekiwaniom.


Pathos Heritage

Pathos Heritage do tej pory był najdroższym wzmacniaczem zintegrowanym w portfolio znanego włoskiego producenta. W roku 2023 r. zmieniło się to za sprawą wprowadzenia na rynek modelu Legacy, prawdziwego monstrum pod względem ceny i wagi. Na tle swojego młodszego braciszka Heritage jawi się „mizernie” choć przecież też należy do tzw. kategorii ciężkiej. Na jego wagę 56 kg składa się w pełni zbalansowana konstrukcja dual mono z dwoma odrębnymi mocnymi zasilaczami dla każdej sekcji (kanału) i potężnymi aluminiowymi radiatorami po bokach, które są znakiem charakterystycznym konstrukcji Pathosa. Dzisiaj  kwota, jaką należy przeznaczyć na Pathos Heritage jawi się niczym pusty żart. Jak śmiech na sali. Uznając o ile więcej drożej kosztują obecnie inne konstrukcje, które wcale jak się okazuje nie oferują lepszego brzmienia (o czym zresztą za chwilę), zakup włoskiego wzmacniacz staje się absolutną okazją. Wręcz wygraniem losu na audiofilskiej loterii. To urządzenie, którego nie zamierza się już zmieniać, a to dlatego, że przedstawia on prawdziwe brzmienie high-endu. Takie, które daje autentyczną przyjemność ze słuchania połączone ze znakomitą jakością. To wzmacniacz przy którym odbiorca słuchając jakiekolwiek płyty będzie zawsze usatysfakcjonowany z jakości jej brzmienia. Tutaj nie prawa paść wymówka, że za słabość systemu odpowiada słabo nagrana płyta. Rzecz jasna nie jest też tak, że każde nagranie Heritage zagra wybitnie, bo oczywistym jest, że płyty są lepiej lub gorzej nagrane, ale nigdy też z prezentacją nie zejdzie poniżej pewnego poziomu. Bo najważniejsze jest dla Heritage dostarczenie słuchaczowi przyjemności. Czy jest więc coś istotniejszego? Zastanawiające jest jak on to wszystko czyni, ale ma się wrażenie, jakby ten wzmacniacz żył swoim życiem i zawsze mówił do słuchacza - zagram najlepiej jak się da tą płytę. Jeżeli jest ona ostro nagrana, to ja jej nie przymulę, ale pozwolę ci słyszeć ta ostrość, jednak nigdy nie przekroczę granicy złego grania. Z kolei tam, gdzie brzmienie ma być ciepłe czy aksamitne to ja zagram to dokładnie w ten sposób. Zmysłowo. Intymnie. I Heritage tak gra! Pathos więc bez zbędnego wysiłku potrafi przemienić się z tygrysa w łanię. Nie znam żadnej innej integry, która gra w ten sposób. Łączy najlepszy cechy najlepszych wzmacniaczy lampowych i najlepszy wzmacniaczy tranzystorowych. To akurat nie musi być zaskoczeniem, bo Heritage to konstrukcja hybrydowa, choć z unikalnymi rozwiązaniami. W sekcji przedwzmacniacza pracują w nim lampy, z kolei końcówka mocy oparta jest na tranzystorowych moffsetach. Ale Pathos ma przy tym swoje unikalne brzmienie. Tylko on tak gra. Dzieje się tak za sprawą opatentowanego  przez Włochów układu Inpol. Więcej o tym unikalnym układzie można znaleźć w internecie. A wszystko to podane w dynamice i przede wszystkim przejrzyście, czytelnie. Ten dźwięk jest niejako gładki, ale w dobrym słowa znaczeniu. W żadnym wypadku nie jest to dźwięk płaski. Żadna nuta nie jest fałszywa. Ani przez  moment nie zastanawiasz się nad jakością nagrania, tylko go  słuchasz. Wchłaniasz muzykę, bo Pathos kocha prezentować muzykę. Tam gdzie większość wzmacniaczy już wygasa tony, Heritage dopiero zaczyna wybrzmiewać. Wypełnienie dźwięku jest na najwyższym referencyjnym poziomie i co zaskakujące, to wypełnienie absolutnie nie szkodzi czytelności czy przejrzystości przekazu. Ba! Tam gdzie jest naprawdę gęsto, na Pathosie słychać nie raz dużo więcej niż na grających klinicznie czy wyczynowo wzmacniaczach. Heritage gra w zupełnie innej, swojej własnej lidze. Nie ogląda się na innych. Ma swoją wizję prezentacji dźwięku, która potrafi słuchacza oczarować. Łączy wszystko to co najlepsze w brzmieniu. Dzięki temu każdy gatunek muzyki wypada z nim świetnie. Nieważne czy słuchasz muzyki alternatywnej, jazzu czy muzyki klasycznej. Zawsze usłyszysz ją w najlepszym możliwym wydaniu. Słuchając Heritage w dobrym systemie przestajesz myśleć o jakichkolwiek zmianach. To wzmacniacz, który naprawdę kupuje się docelowo. Niedoświadczony słuchacz na co dzień obyty z sucho grającymi wzmacniaczami tranzystorowymi być może stwierdzi po krótkiej prezentacji, że Pathos gra bez pazura, bez ikry, co absolutnie nie jest prawdą, bo dynamika z jaką odtworzą nagrania stoi na wysokim poziomie. Heritage nie ma żadnego problemu z wiernym odtworzeniem muzyki symfonicznej i nagrań zarejestrowanych z dużą amplitudą głośności. Dzieje się tak dlatego, że wzmacniacz ten bardzo dobrze gra przy niewielkich poziomach głośności. Łączy więc kulturę grania z dynamiką. Dźwięk jest więc wypełniony, ale przejrzysty. Niewiele urządzeń potrafi tak zagrać. Bo zazwyczaj jest tak, że wypełnienie uzyskiwane jest kosztem przejrzystości lub przejrzystość uzyskiwana jest poprzez odchudzenie brzmienia. Nie w przypadku Pathosa. Tutaj nie ma uproszczeń, pójścia na skróty. Każdy parametr brzmienia jest dokładnie taki jak być powinien. Wzmacniacz Heritage jest doskonałym partnerem i pozwoli  cieszyć się każdą płytą, każdym nagraniem. Nie potrzebuje ani wydań audiofilskich, ani wydań made in japan żeby zagrać spektakularnie. Ba! Dobrze nagrane płyty sprzed ery loudness war zagra lepiej niż większość wzmacniaczy płyty audiofilskie czy wspomniane już wydania japońskie. Zresztą co do tych ostatnich to można mieć poważne wątpliwości czy rzeczywiście jest to materiał referencyjny pod względem jakości nagrania, ale to już temat na całkiem oddzielny artykuł. Pozwoli uwierzyć, że wbrew temu co piszą co niektórzy - płyty rockowe mogą brzmieć świetnie, łącznie z "Joshua tree", której słuchacz nie będzie musiał wyłączać w połowie z powodu jej „niegrywalności”. Jego brzmienie jest tak spójne, że w trakcie słuchanie nie raz zapomina się o poszczególnych pasmach. Żadne z nich nigdy się nie wyróżnia. Dźwięk zawsze stanowi całość. Brzmienie jest jednolite z solidną podstawą basową. Ani za mocną, ani za słabą. Truizm? Być może, ale w Pathosie wszystko tak brzmi. Dokładnie tak jak powinno. To samo dotyczy się tonów średnich oraz wysokich. W prezentacji odbiorca nigdy nie usłyszy wyostrzeń czy niekontrolowanego, biegającego po pomieszczeniu odsłuchowym basu. Przy czym różnorodność niskich tonów jest bogata. Jeżeli trzeba Pathos zagra suchym, drewnianym basem. W innym przypadku będzie on  miękki czy wręcz aksamitny. Ale zawsze konturowy. Bo wszystko podane jest zawsze w niesamowitej kontroli, ale przede wszystkim z wielką kulturą. Natomiast to w jaki sposób Heritage odtwarza wokale... Tego nie da się opisać. Tego trzeba samemu posłuchać. Ma się wrażenie, że w tym aspekcie lepiej chyba już się nie da. Oczywiście nie ma mowy o żadnych sybilantach, które są tylko dobrą wymówką dla słabych systemów. W brzmieniu Heritage nie ma żadnej nerwowości. Gra tak jakby nigdzie się nie śpieszył. Nie oznacza to jednak, że dźwięk ze wzmacniacza jest leniwy czy mało angażujący. Jeżeli nagranie tego wymaga Heritahe pokazuje błysk i pazur. Nie jest to to w żadnym wypadku nudne granie. Jeżeli już to granie z najwyższą kulturą muzyczną. Wzmacniacz nigdy  nie pręży muskuł, jakby wskazywał, że nic nie musi udowadniać świadomy swojej jakości. Na oddzielny akapit zasługuje też to w jaki sposób Pathos prezentuje brzmienie tradycyjnych instrumentów, w której zawsze słychać różnorodność i neutralność. Odbiorca uszły więc prawdziwą perlistość brzmienia fortepianu, sprężystość, mięsistość oraz gładkość struny gitary akustycznej, błysk trąbki czy powiew puzonu. To w jaki sposób te dźwięki materializują się w pokoju zasługuje na najwyższe uznanie. Oczywiście należy również wspomnieć o możliwościach prądowych wzmacniacza. I jak to najczęściej bywa, bardzo szybko życie weryfikuje to co jest na papierze. Pomimo, że według producenta moc wzmacniacza wynosi 2x80 W przy 8 ohmach, to okazuje się, że Heritage jest w stanie napędzić niemal każdą kolumnę. Jego wydajność prądową jest często dużo większa niż innych wzmacniaczy, które w specyfikacjach teoretycznie jawią się jako dużo mocniejsze prądowo konstrukcje. Tym samym pod względem mocy Heritage wypada bardzo dobrze. Potrafi głośnikowi dostarczyć odpowiednio dużo prądu, a tym samym dobrze go kontrolować. Zresztą gdyby było inaczej, jego brzmienie nie było tak spektakularne. Jak mocno więc w rzeczywistości gra ta hybryda? Otóż w standardowym pokoju odsłuchowym o pow. ok. 20 m2 z głośnikami o skuteczności 88 dB potrafi ona już przyjemnie i słyszalnie zagrać przy poziomie… 4% maksymalnej głośności. Z kolei standardowy w miarę głośny odsłuch na poziomie 73-76 dB osiąga się na maksymalnie 40% słuchając  płyt sprzed ery „loudness war” oraz maksymalnie 26% (sic!) na płytach z większą kompresją dynamiki, a więc głośniej nagranych. Nie ma więc mowy, że Heritage to słaby prądowo zawodnik. Należy również wspomnieć jak prezentowana jest scena muzyczna przez Pathosa Heritage. W tym aspekcie wszystko jest dokładnie tak jak należy. Scena przestrzenna jest na dobrym poziomie, ale to co wyróżnia znowu ten wzmacniacz to lokalizacja źródeł pozornych. Heritage gra więc nie tylko w tył, ale bardzo często także w przód, co w wielu nagraniach robi spektakularny efekt brzmieniowy. Przy czym im gęściejszy staje się dźwięk, tym ma się wrażenie, że Heritage gra jeszcze lepiej. Jakby ilość informacji jaką musi w jednej chwili przekazać odbiorcy nie robiła na nim różnicy i nie stanowiła żadnego problemu. Doskonale to słychać na przykładzie odtwarzanej muzyki rockowej czy muzyki symfonicznej, gdzie bardzo często pomimo „ściany dźwięku”, która po pierwsze jest świetnie poukładana i czytelna, dodatkowo pojawią się przed głośnikami wyraźnie inne dźwięki. Proszę uwierzyć na słowo. Robi to naprawdę piorunujące wrażenie. Jakim więc wzmacniaczem jest Heritage w skrocie? To absolutna gwiazda! Prawdziwe dziedzictwo! Prawdziwy koronowany władca! Prawdziwa referencja! Każdy z tych epitetów pasuje tutaj jak ulał. Oczywistym jest, że tak dobry wzmacniacz nie może być niczym ograniczony i wymaga doskonałego źródła oraz głośników. Uznając jednak jego charakter brzmienia, źródło powinno brzmieć możliwie najbardziej neutralnie z referencyjną szczegółowością. W kwestii głośników to doskonale nadaje się tutaj dobra wstęga, najlepszy wysokotonowy głośnik, jaki na razie stworzono. Oczywiście o wymianie lamp na dobre NOS-y nawet nie trzeba wspominać. Na przykład rosyjskie Reflectory z lat 80-tych oraz brytyjskie Brimar z lat 60-tych wyciągną z tego wzmacniacza wszystko co najlepsze. Jeżeli chodzi o okablowanie to dobrym wyborem będą wysokiej klasy przewody czy to zasilające , głośnikowe czy przesyłowe o dobrej ekspresji, grające tzw. brzmieniem „live” jak np. Purist Audio Design Corvus czy produkty Audioquesta (jak Hurricane HC, William Tell czy Fire). Producent w instrukcji mówi o konieczności 20-minutowego wygrzewania lamp, aby uzyskać pełnowartościowe brzmienia. W rzeczywistości Pathos świetnie gra już po kilku minutach od włączenia. A to przecież sprzeczne jest z powszechnych, ale i absurdalnym mitem, w który wierzy wielu audiofilów, że sprzęt zaczyna grać dobrze dopiero po 2-3 godzinach od włączenia. Dodatkowo producent wyraźnie też podkreśla, że „trzymanie” Heritage cały czas pod prądem jedynie  niepotrzebnie skraca żywotność lamp nie wpływając przy tym w żaden sposób na polepszenie warunków sonicznych. Kolejny audiofilski mit obalony. No i niemal na końcu tej opinii musi więc paść zasadnicze i chyba jakby nie było ważne pytanie - co będzie lepsze, czy "referencyjny" system, na których wiele słuchanych płyt będzie tzw.  „niegrywalnych”, czy  system, który zapewni doskonałą jakość brzmienia przy zapewnieniu prawdziwej przyjemności słuchania samej muzyki? Odpowiedź wydaje się (chyba) oczywista. Heritage nie musi zdobywać nagród roku, „odcisków palców” itp. Sam w sobie jest nagrodą. To wzmacniacz, który można słuchać godzinami. I urządzenie, do którego się tęskni zaraz po jego wyłączeniu. Rzecz jasna to nie najlepszy zintegrowany wzmacniacz na świecie, bo takiego po prostu nie ma, ale na pewno jeden z najlepszych. Docenią go zwłaszcza ci, którzy stawiają w pierwszej kolejności na melodyjność dźwięku przy zachowaniu wszystkich pozostałych parametrów high-endowego brzmienia jak czystość, przestrzenność czy dynamika. Sprzęt dla prawdziwych koneserów, nie szukających efekciarskiego i banalnego brzmienia. Sprzęt dla doświadczonego słuchacza, który rozumie co w prezentacji audio naprawdę się liczy. Można spotkać się z opiniami, że w stosunku do innych konstrukcji gra 20% mniej ostro od innych konstrukcji. A może to właśnie te inne konstrukcje mają problem z prezentacją właściwej ekspresji i to one grają 20% za mocno? W brzemieniu Pathosa wszystko jest wyważone. Słuchając go ma się wrażenie, że dokładnie tak muzyka powinna brzmieć. Gdyby jeden z parametrów byłby zawyżony lub zaniżony, to już nie byłoby to. I jak się okazuje, nawet w dzisiejszych mocno inflacyjnych czasach można zbudować wybitnie grający system za relatywnie niewielkie pieniądze. Ten wzmacniacz uznając co dzisiaj potrafi i oferuje konkurencja powinien kosztować kilkakrotnie więcej. Proszę też pamiętać, że w audio pieniądze nigdy nie grają. Dobrze zagra tylko … dobrze skonstruowane urządzenie. Banał będący prawdą. A przy podejmowaniu decyzji o zakupie proszę raczej nie kierować się profesjonalnymi recenzjami, a snobizm najlepiej zostawić w szafie. Ps. Dlaczego powstał ten tekst. Bo takie urządzenie jak Pathos Heritage zwyczajnie na nie zasługuje.


Fezz Audio FAC 01

Najpierw trochę zdziwienie, że to taka sznurówka. Do tego jeszcze popularne, tanie wtyki Amphenol po 13zł/szt. Kurcze za co ta wysoka cena, ponad 500zł.? Ale zaskoczenie jeśli chodzi o brzmienie. Kabelek ładnie oddaje głębię i plany na scenie, raczej neutralny, nie koloryzuje, nie podbarwia. Natomiast to co zaskakuje i to bardzo pozytywnie to dynamika, timing, oddaje dużo mikrodetali i planktonu. Nie zamula jak inne, pięknie oddaje wokale. Góra może ciut, ale to naprawdę ciut złagodzona, nie ma fontanny dzwoneczków, ale to dobrze. Ogólnie rzecz biorąc kabelek ku mojemu zaskoczeniu wygonił Neotechy, Beldena, Kacsa, Audioquesta, Atlasa. Zaskoczenie na całej linii. 


Cambridge Audio Azur 851a

Azur 851a to bardzo przyzwoity wzmacniacz, ale jako nowy jest trochę za drogi. Pierwsze co się rzuca w uszy to czystość dźwięku i granie raczej neutralne. Dobry schodzący nisko, ale nie zbyt różnorodny bas. Średnica bez dociążenia i, tak jak soprany, nienachalnie szczegółowa. Mam na myśli, że w tym względzie można lepiej. Wysokie czasem potrafią być za ostre, ale tylko czasem. Głównie zależy od jakości nagrania. Dźwięk raczej niechętnie odrywa się od linii kolumn. Specyficzne jest ustawianie głośności dlatego, że tak do około godz. 2 dźwięk narasta powoli, gałka potencjometru reaguje delikatnie. Dopiero powyżej godz 2 narastanie dźwięku jest zdecydowane. Poza tym na pokładzie jest regulacja basu i wysokich. 


Yaqin MS-90B

Mam Yaqin MS90B około 1 roku, który jest po modyfikacji w Sinus Audio więc można już coś uczciwie napisać o tym urządzeniu. Nie wiem na ile jest odmienny dźwięk seryjnego MS90B, ale po modyfikacji i wymianie wszystkich lamp na coś lepszego ze starej produkcji, to wyśmienity wzmacniacz. Jest duża moc, dynamika, barwa, detal, jest "to coś", za co kocha się wzmacniacze lampowe. Zależnie od zastosowanych lamp dźwięk można sobie wedle upodobań rozjaśnić czy dociążyć. Bas schodzi do najniższych rejestrów. Jest go dużo i jest różnorodny. Średnica bogata, lekko wysunięta do przodu. Wysoki zakres czytelny, ze szczegółami, bez ostrości i kłucia w uszy. Dźwięk plastyczny, bogaty, po ciepejszej stronie. Na chwilę obecną Yaqin nie sprawia kłopotów i działa wyśmienicie. Taka uwaga co do nowych egzemplarzy, że trzeba dać im czas na wygrzanie. Dużo czasu. U mnie sprawiał wrażenie zamulonego i mało rozdzielczego przez 400 godzin. Zalecam dużo cierpliwości, a "Janek" odwdzięczy się pieknym, otwartym i bogatym dźwiękiem. Szczerze polecam.


MHDT LABS Orchid

Chciałbym krótko opisać moje spotkanie z tym wyjatkowym i bardzo rzadkim na naszym rodzimym rynku dac MHDT Orchid. Mało opinii w Polski o tym produkcie, więcej na forach zagranicznych. Można to cudo zakupić jedynie bezpośrednio u producenta oraz w jednym sklepie w USA i w Kanadzie. Jest to dac na legendarnej kości TDA 1541A z lampką 5670 w standardzie. Jest świetnie wykonany, ma metalową obudowę, panel czołowy jest przeźroczysty i widać bebechy daca. To jak prezentuje dźwięk to urządzenie to bajka. Genialna scena, dźwięk czytelny, szczegółowy, bez ostrości, krawedzie pozaokraglane, jak to z lampką na pokładzie, granie po cieplejszej stronie. Dac akceptuje wiele rodzajów lamp i można modelować dźwięk dowolnie. Bas, średnie, sopran, co tu pisać, tak powinien grać dac. Jest tylko jeden jedyny minus, przez który z naprawdę wielkim żalem musiałem się z nim rozstać. Mianowicie na wyjściu ma niskie napięcie. O ile w mocnym tranzystorze jest to kompletnie bez znaczenia i wielu nawet tego nie odczuje, tak przy wzmacniaczu lampowym już to słychać. Powiedzmy, że przy normalnym dac-u ustawie głośność na godz. 10, to przy Orchidzie już musi być 11.30 - 12.00. Nie chciałem po prostu zamęczyć wzmacniacza lampowego, dlatego się z nim rozstałem. Poza tym dac petarda. 


HECO Aurora 700

Kolumny w tym przedziale cenowym wyglądają nieźle, jakość wykonania dobra. Co do walorów dźwiękowych to tu już jest gorzej. Nie będę ukrywał, że w tym względzie się nie polubiliśmy. Kolumny potrafią zagrać głośno i z dużą ilością basu. Jeśli bym robil dyskoteki to ok, ale dla kogoś, kto chce jeszcze usłyszeć coś więcej niż łup łup łup to nie polecam. Basu dużo, twardy, ale jakby ktoś w pudło po telewizorze uderzał. Dzwięk jakiś taki posklejany, ani przestrzeni, ani detalu. Mi całkowicie nie podeszły, może mam za duże wymagania.


Wireworld Oasis 8 (sygnałowe)

Kable solidnie zrobione, nie za sztywne , łatwe do ułożenia za sprzętem audio. I to by było chyba tyle z pozytywów. Ach, jeszcze przewodzą prąd, a to już coś. Kable grające "chudo", sucho, bez dociążenia. Brakuje w nich energii i życia. Brak najniższych rejestrów, średnie płaskie bez wyrazu, wysokie potrafią zakłuć w uszy. Nie to, że się kompletnie nie nadają do czegokolwiek, bo np od szarej melodiki są zdecydowanie lepsze, ale w porównaniu do trochę droższej konkurencji, to tu niestety szału nie ma i to słychać. Mogłyby rozjaśnić trochę zamulony system.


NAD 701

Dobry amplituner/wzmacniacz dla początkującego, składającego swój pierwszy budżetowy system audio.  Za ok. 450 zł mamy solidnie wykonane combo, zawierające wzmak NAD 302 i tuner 402. Bardzo dynamiczny i potrafiący sobie poradzić nawet z wymagającymi głośnikami, pomimo deklarowanych 25 W na kanał. Headroom ok. 4 dB, chyba najwyższy w tej cenie i klasie mocowej wzmacniaczy i to faktycznie czuć, gra szybko, żywo, z dużymi skokami dynamiki. Ogólnie porównując do NADów, które miałem albo których bezpośrednio go porównywałem (3300 Monitor Series PE, 320, 705), to ten model 701 gra jaśniej, szybciej, z większą żywiołowością. Doskonale brzmi w muzyce klubowej, rocku, elektronice, czyli tam gdzie potrzeba szybkiego dynamicznego brzmienia. Bas operuje gównie w jego średnim zakresie, choć potrafi się też zapuścić niżej. Jest szybki i dobrze wypełniony. Średnica jak to w brytyjczykach i w NADach gęsta, lekko pogrubiona i wyeksponowana, ale nie jest ciepłą kluchą. Inaczej też niż zazwyczaj jest to w NADach prezentuje się natomiast góra pasma, jest lekko podkreślona, co nadaje jej przejrzystości i detaliczności, ale nie jest ostra. Świetnie brzmią wokale, perkusja i bas. Generalnie ciekawa barwa brzmienia, potrafi wciągnąć w słuchanie. Tuner gra czysto, dobrze wybiera stacje. Jest możliwość sterowania pilotem, ja takiego do niego nie posiadam. Dodatkowo amplituner ma na pokładzie wzmacniacz gramofonowy (nie słuchałem) oraz słuchawkowy. Ten ostatni jest zaskakująco dobry, świetnie napędza moje AKG 240 studio.


Purist Audio Design JADE

PAD JADE to następca uznanego i cenionego Genesis-a. W budowie JADE jest wyraźnie "szczuplejszy", ale wykonany solidnie, ładnie się prezentujący. Ale nie o wygląd tu chodzi, bo przeważnie i tak schowany jest za sprzętem audio, ale o prezentacje dźwięku. Nasycenie, barwa, pełny zakres od najniższego basu po soprany to największe atuty. Nie ma ostrości i wiercenia w uszach, muzyka sączy się z głośników przyjemnie w zakresie tonalnym leżącym lekko po cieplejszej stronie. Do tego (u mnie w połączeniu z głośnikowym PAD Posejdon) daje efekt 3D, dźwięk oderwany od głośników zarówno w szerz, w głąb jak i przed głośniki. Wszelkie cyknięcia, puknięcia, szorowanie po strunach, to wszystko jest. Nie trzeba się domyślać, czy coś tam w tle gra. Myślę, że świetnie się wpasuje w większość systemów i gustow, taki bezpieczny wybor za niewygórowaną kwotę. Moja pełna rekomendacja.


Wireworld Oasis 8 (głośnikowe)

Wireworld Oasis 8 jest dość sztywnym kablem. Prezentuje dźwięk lekko w górę, jest po jaśniejszej stronie przekazu. Wmoim systemie ciągle mi czegoś brakowało i w końcu gdy wziąłem się za wymianę kabli głośnikowych okazało się, że Oasis nie schodzi za nisko, brak mu najniższego basu. Brak mu nasycenia średnicy, a wyższe częstotliwości nie są zbyt rozdzielcze. Choć zakres wysoki jest najlepszy z pozostałych, to szału nie ma. Przestrzeń ściśnięta, nie mogąca oderwać się od głośników i do tego słaby szczegół. Nie chce mi się już o nim pisać, szkoda czasu....


Pylon Audio Diamond 28

Przyznam się, że zakupiłem te kolumny po przeczytaniu wielu pochlebnych opinii w internecie i odsłuchu w salonie audio. Nie jestem audio maniakiem i mam krótki staż w obcowaniu z lepszym sprzętem audio, ale to co zaprezentowały Diamondy na tyle mnie urzekło, że od dwóch lat są u mnie. Tak, wiem, są dużo lepsze głośniki. Tylko ile trzeba wyłożyć więcej kasy na te "lepiej". Nie będę się rozwijał co do prezentacji dźwięku bo opinii po internetowych jest pełno i z tymi pozytywnymi w pełni się zgadzam. Zależy z czym łączone tak zagrają. Dla mnie zakres wysoki i średni jest naprawdę bardzo dobry, natomiast bas mógłby mieć lepsze zejście i tupniecie. Choć jest go dużo i niezłej jakości. Ogólnie kolumny w tej cenie prezentują się rewelacyjnie.


Purist Audio Design Genesis RCA

Świetny kabel w przyzwoitej cenie. U mnie zagrał równo z lekko wysuniętym do przodu wyższym basem. Takim, który cały czas słychać nawet przy dość cichym słuchaniu. Kabel bardzo muzyczny, oddający bogactwo dźwięku. Bogata średnica, nisko schodzący bać, wysokie obecne że szczegółem. Jest przestrzeń, separacja, powietrze. Wiadomo, że można lepiej, zawsze można lepiej. Tyle, że za kwotę jaką trzeba na ten kabel wydać jest to granie na bardzo wysokim poziomie. 


SMSL DAC M200

Niezły dac na początek do niewyszukanego sprzetu. Gra lekko po cieplejszej stronie (kość akm 4497). Z minusów - nie schodzi bardzo nisko, nie jest zbyt szczegółowy, nie ma przestrzeni i separacji instrumentów jak droższe modele. Teraz gra u mnie smsl vmv d2 i różnica jest wyraźna. 


Denon avr-x1700h dab

Czy ktoś ma doświadczenia z tym modelem amplitunera? Przymierzam się do zakupu tego modelu lub avr-x2800h dab i do tego na początek kolumny dali oberon 5. Jestem ciekaw opinii osób użytkujących ten sprzęt...






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.