Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5757 opinie sprzęt

Marantz cd6000

cóż tu pisać według mnie faworyt w tej cenie.wszystko zależy od konfiguracji . u mnie jest ciepły przyjemny dźwiek . wszystko jest na swoim miejscu. jazz akustyczny wypada rewelacyjnie wspaniała trąbka , przestrzeń, bas jest potężny.z początku brakowało mi teoche góry więc powybierałem w kablach głośnikowych i jest dobrze.idealny również do modyfikacji co daje ciekawe efekty.dodałem trafo, wymieniłem wzacniacze opewracyjne kondensatory toru cyfrowego analogowego kwarc wytłumiłem obudowe, założyłem ekrany miedziane na trafo i oampy. jestem bardzo zadowolony.


Epos M12.2

Eposy 12.2 spodobały mi się już w pierwszym odsłuchu. Są to kolumny wybitnie akustyczne. Całe spektrum dźwięku jest doskonale zrównoważone i nie da się wyczuć dominacji żadnego z elementów. Wysokie tony są bardzo dobre, detaliczne i doskonale oddają zwłaszcza muzykę instrumentalną - akustyczną. To samo średnica. Świetna. Bas jest bardzo szybki i dobrze kontrolowany. Nie ma mowy o przebarwieniach i rozlewaniu się na pozostałe tony. Naprawde robi wrażenie. Tych kolumn słucha się z olbrzymią przyjemnością. Dźwięk nie męczy i sprawia, że zapominasz o ich istnieniu - jesteś ty i muzyka. Muzykalnośc na najwyższym poziomie. U mnie grały na 17 m2 i wypełniły pomieszczenie dźwiękiem do ostatniego kącika. Doskonałe. Moje subiektywne uczucie - często słucham muzyki instrumentalnej ale wykonywanej przy pomocy instrumentów elektronicznych - nie akustycznych. W takiej muzyce łatwo wygenerować niskie tony - bardzo dźwięczne i głębokie. Tutaj Eposy były bardzo dobre ale...nie rewelacyjne. Ogólnie - w tej cenie (do 2500) - nei mają konkurencji. Biją wszystko inne na głowę. Także wyższy przedział cenowy (do 4000) rzadko dotrzymuje im kroku.


AKG K701

Zacznę może od budowy. Design K701 jest, jakby to powiedzieć, kontrowersyjny. Z jednej strony materiały i wykonanie z najwyższej półki, z drugiej wygląd „ipod-owaty” taki. Może to przez ten biały kolor. Ale w końcu wygląd nie jest najważniejszy. Muszle są duże i ukształtowane anatomicznie, tzn. z tyłu są grubsze i doskonale przylegają do głowy. Są też na tyle głębokie że nie uciskają małżowiny. Wykończone aksamitem. Wentylacja jest świetna. System automatycznej regulacji pałąka skonstruowany jest bardzo pomysłowo i precyzyjnie. Ale jest to też punkt do którego się przyczepię – automatyczny naciąg pałąka zrealizowano na gumie (ringi z gumy obleczonej materiałem). Taki element wcześniej czy później się zużyje… Część opierająca się na głowie jest ze skóry i jest twarda. Na szczęście można ją manualnie zmiękczyć w wyraźny sposób. Cały patent jest średnio wygodny ponieważ system naciągu działa pewną siłą na głowę, a owe gumy są dość mocne. Być może z czasem się „wyrobią”. Dla osób z dużą głową (jak ja) zakres pałąka jest wykorzystany maksymalnie. Siła działająca wtedy na głowę jest największa – gumy są naciągnięte. Osobiście lubię rozwiązania jak np. Beyerdynamic. Kabel (3 metry) jest jednostronny i, jak podkreśla producent jest pełny Bi-wiring. Zastosowano też słynne patenty typu Varimotion oraz jedynie w tych słuchawkach płaski drut nawojowy. Generalnie wygoda i jakość wykonania na szóstkę. W komplecie praktyczna podstawka i redukcja na małego jacka.   UWAGA ! Koniecznie przesłuchać używany, dotarty egzemplarz. Fabrycznie nowe to w zasadzie półprodukt słuchawkowy. Wyjęte z pudełka nie prezentują pełni możliwości – dźwięk jest szary i płaski. Ale już po 50 godzinach jest dużo lepiej, można zacząć cieszyć się muzyką. Dalsze docieranie wpływa korzystnie ujawniając coraz to nowe zalety K701. Testujący zalecają 300 godzin do uzyskania optymalnego początku.   Opis soniczny będzie się odnosił głównie do różnic pomiędzy K701 a DT880 ‘2005 (bo z Beyerów właśnie się przesiadłem) oraz gościnnie HD650. Ogólny charakter brzmienia jest w dużym stopniu uniwersalny. Żaden z podzakresów nie jest uwypuklony lub osłabiony. Można przyjąć że pasmo jest wyjątkowo fizjologiczne. W odróżnieniu od DT880 wyższe soprany są łagodniejsze, jest ich nieco mniej, przez co początkowo sprawiały wrażenie mniej szczegółowych. Uważniejsze przesłuchanie porównawcze prowadzi jednak do stwierdzenia – sopranów jest mniej lecz ich jakość i rozdzielczość jest wzorowa. Wyraźnie większy jest natomiast bas. Schodzi nisko i jest ładnie kontrolowany do samego krańca. Tego właśnie mi w 880tkach brakowało – wypełnienia basu. Jest świetnie „przezroczysty” – w zależności od nagrania twardy lub „klejący”. Doskonale słychać różnice pomiędzy instrumentami basowymi. Do tego potrafi być jak bestia i zaskoczyć nagłym tąpnięciem. Fajnie słychać otoczkę instrumentów – te informacje o wydobywaniu dźwięku dołączone do samego dźwięku instrumentu. Nie jest na szczęście „bumboxowy” jak w HD650. Średnica bez komentarza, nie ma po co bić piany. Jest rewelacyjna, ekspresyjna i mocna. Subiektywnie mam wrażenie dużej „gęstości” przekazu, co przy wspaniałej jak na słuchawki scenie tworzy spektakl jedyny w swoim rodzaju. Właśnie – przestrzeń. W porównaniu do DT880 które są w tym niezłe ale grają szeroko głównie w bok, AKG dostarczają jeszcze wymiar „w przód”. Wyraźnie różnicowana jest też wysokość instrumentów. Porównanie z HD650 było bolesne – prawie jak mono… Dynamika (wiążę to dużą czułością 105dB) jest bardzo dobra. Słuchawki nie boją się symfoniki, lokalizacje muzyków i skoki głośności oddane są wspaniale.   Dźwięk jest żywiołowy. DT880 to przy nich troszkę „ciepłe kluski”, eleganckie i brylujące sopranami, ale bez pazura. Brak im (DT880) tej gęstości i wypełnienia przestrzeni AKG.   Podsumowując AKG K701 to ścisła extraklasa. Świetna przestrzeń, piękna barwa. Moja rekomendacja.


Dali Grand

Wczoraj kupiłem używane DALI GRAND, które grają obecnie z Nakamichi PA5 i Marantz CD53 u szwgra w Danii, ale w domu podepnę je do klona Krella KSA50 i Sony CDP970 + do kina CA540R i Pioneera DV717. Nie mogę wyjść z zachwytu od momentu podłaczenia tych kolumn. Absolutnie się nie spodzewałem czegoś takiego. Wcześniej słuchałem DALI 450 , 470 i 850 ( które chyba mają te same woofery i średniotonowy ) i kolumny DIY, ale GRANDY zmiotły wszystko z powierzchni ziemi. To jest dźwięk całkowicie innej klasy. Ponieważ kosztowały mnie ok. 4000 zł , więc stosunek jakości do tej ceny jest fantastyczny. Przy nowych byłby dobry. Jak grają - rewelacyjnie. Są dynamiczne, naturalne, soczyste, z baaaaaardzo niskim i kontrolowanym basem. Średnie są śpiewające, gorące a wysokie precyzyjne i perliste. Przestrzeń jest fantastycznie trójwymiarowa. Potegą brzmienia nie ma granć, aż strach kręcić potencjometrem. Słuchałem kiedyś Heliconów chyba 400 i było fajnie , ale chudo - przestrzennie ale klinicznie - może to być wpływ wzmacniacza cyfrowego chyba LYNGDORF. Dali Grand bardziej mi pasują. Trudno to opisać , co one potrafią. Brzmienie każdego gatunku muzyki jest prawidłowe. Wcześniej zawsze cos mi nie pasowało , teraz wszystko jest super. Tylko te gabaryty.....


Goodmans MEZZO II

Nareszcie kupiłem sobie kolumny do słuchania muzyki . Od A do Z. Przytargałem do domu odrapane skrzynie.na froncie maskownica jak koszmar.W dodatku nie sciagalna. No ale do sedna.Pierwsze uruchomienie to troche rozczarowania .Sama srednica i złote tony wysokie .W dodatku troche rozmyte i zaokrąglone.Mała podmianaq w torze twetera i koniec. A gra to tak ze juz mi przeszły audiofilskie spekulacje i stękania.Wokale az gorace .Ta srednica(moze niezbyt naturalna) rozwala na łopatki.Babskie głosy to jakis ogien. Dla sceptyków dodam ze nie jest dudnienie przyklejone do głosników.To zupełnie inna szkoła dzwieku .Ja ten sposób prezentacji nazwe -kinowy dzwiek.Ale dzwiek z klasą. Audiofil czepnie sie tu do wszystkiego ,meloman sie zaczaruje starym GOODMANSEM ze smietnika. Przerabiałem rózne audiofilskie moniktorki.I w wiekszosci wiem juz ze robia nas w jajo.Tutaj głosnik jest 2 razy wiekszy i to daje swobode i rozmach.To trzeba posłuchac aby sie otrzasnac ze słuchania wybrzmień i postekiwań. I mała uwaga najlepszym wzmacniaczem to lampa z tamtych lat i mozliwe ze tranzytor jakis germanowy.


Copland CSA 8

Jestem bardzo zadowolony z tego coplanda.Zakup w ciemno, ale w 100% satysfakcjonujący.W tej cenie oferuję dzwięk rasowy, z własnym charakterem - na pewno nie nudny, ani męczący.Wykonanie na 5+.Podobno dobrze łączy się ze spendorami.Nie wiem, nie sprawdziłem.Zarzuca mu się jasność, no nie wiem - sprawdzałem w różnych konfiguracjach i takowej nie odczułem.W porównaniu z densenem dm 10, jest zdecydowanie bardziej precyzyjniejszy, oraz ma lepszą głębie.Zdecydowanie polecam


Pioneer CS-100Z

od kilku miesięcy jestem posiadaczem kolumn podstawkowych Pioneer CS-100Z. Kolumienki te są wykonane z wysokiej jakości płyty wiórowej o dużej gęstości , ściana przednia ze sklejki o grubości 10mm. Wszystko oklejone idealnie dopasowaną okleiną. Z tyłu gniazd na kable zakończone bananami lub na gołe kable. Proste maskownice z logo Pioneer podnoszą estetykę kolumn. Wymiary 48x28x24. głośnik wysoko tonowy śr. 7cm tekstylny, nisko tonowy 20cm membrana papierowa.   Wszystko świetnie spasowane i elegancko zamontowane.   A teraz dźwięk - powala. Świetny balans tonalny dla każdego coś dobrego. Bardzo szczegółowe wysokie tony nie męczące uszu. Średnica dobrze wyeksponowana nie narzuca się podczas odsłuchu. Bas jest miodny. Głęboki i szeroki ale nie wylewa się jak woda z beczki - kontrolowany. Jednocześnie jest to jeden z najlepszych basów jakie słyszałem. Stereofonia idealna. Scena nie jest najgłębsza ale daje się umiejscowić instrumenty. Nie jest to płaska ściana.   Kolumny męczę jazzem, elektroniką oraz popem lat 80-tych. Fortepian i solistki jazzowe wypadają super. Elektronika dostała nowego oddechu a pop z czarnych krążków wrócił do swojego pierwowzoru.   Polecam


Pioneer A-80

Pioneer a-80 czyli mniejszy brat Pioneera a-90 Jednego z najlepszych w historii Pioneera. To ten sam model co a-150 tyle że ten był kierowany na rynek Japoński a-80 na europejski ale to te same wzmaki. Produkowany od 1982 do 1985 roku. Solidna, ciężką konstrukcja bardzo dopracowana. Potężna moc 150 watt przy 8 ohm i 225 watt przy 4 ohm! bardzo małe zniekształcenia 0,003% T.H.D. Ma spory zapas mocy 1000 watt max poboru z sieci. Wzmacniacz pobiera prąd względem wysterowania czyli gdy słuchamy cicho pobiera mało a gdy damy głośniej zaczyna brać więcej. Z tyłu obudowy posiada przełącznik którym można ustawić impedancje kolumn 4 lub 8 ohm które podłączamy. Dźwięk czysty i naturalny dynamiczny! wzmacniacze z serii Reference temu modelowi nie dorastają do pięt nawet te najwyższe 878 i niżej! trzeba to po prostu usłyszeć! Słuchając muzyki słyszy się każdy szczegół krystaliczny dźwięk i szeroka scena, bardzo żywy i dynamiczny dźwięk który wchodzi uszami do mózgu i zostaje tam na długo! Jednym słowem bardzo udany model tej firmy który jest godny polecenia chociaż ciężko znaleźć go na rynku wtórnym ale warto. U mnie niestety gra z odradzanymi przez wszystkich altusami bo na razie nie mam pieniędzy by kupić coś lepszego:( jak na tych kolumnach widać jego duży potencjał to z lepszymi kolumnami to już w ogóle pokaże co potrafi ten Pioneek :)


Tonsil BOLERO 300

Kolumny te to dla mnie otwarcie nowego brzmienia, znacznie lepszego od wszystkiego co było przed nimi, co słuchałem w salonach/u ludzi. Nasz marny, nie lubiany przez osoby które cenią jakość dźwięku Tonsil jednak zrobił kiedyś coś, co brzmieniem zachwyca - ale na pewno nie osoby, które słuchają napisu - TONSIL - i odrazu mówią szmelc. Ignoranci niech żyją swoją bajką. Celowo nie będę pisał skąd/ile ich/jakie przetworniki/kolory - są osoby świadome tej konstrukcji i gdzieniegdzie mogą poczytać trochę faktów pomieszanych z fantazją. Tą fantazją żyłem i ja, łudząc się że przecież dziś są nowsze lepsze konstrukcje za te pieniądze. Nie zaprzeczam, są lepsze w zakresie wysokich i średnich tonów, gdzie zestawy mają więcej smaczków, delikatności. Ale nie ma szans żeby zakres niskich tonów był lepszy od tego z Bolero 300. Każdy zestaw to kwestia gustów i jednego kosztem drugiego, np. pasma.   Bolero 300 grają jasnym brzmieniem, góra jest krystaliczna jak woda górska w reklamach. Średnica bardzo naturalna i gra jak w niektórych angielskich zestawach pierwsze skrzypce. Nie jest to jakieś kolosalne wypchnięcie tego pasma, ale można to usłyszeć. Stereofonia tych klocków (35kg/szt) jest powalająca mimo tego że metraż mam i tak zbyt mały żeby pokazały klasę. Bas tego zestawu to bariera nie do przeskoczenia dla innych (być może i droższych) konstrukcji. Potwornie nisko schodzi, a mimo to potrafi być szybki, dobitny. Co było wadą w małych B200 - w B300 jest on zróżnicowany, a nie jednostajnie buczący. Pierwsze wrażenie jakie odniesie słuchacz, to że brzmienie całości jest okropnie zbliżone do mocnego grania koncertowego/kinowego itd. Tu nie ma opcji że komuś będzie brakować basu czy dynamiki! Gdy odpalam koncertową płytkę Męskiego Grania czuje się jakbym znowu stal pod sceną, efekty są niesamowite. Ciekawostka - każdy fan starego rocka, bluesa spotkał się z problemem braku tzw. wypełnienia brzmienia, braku dociążenia stopy perkusji itd. Na tych kolosach efekt ten jest znacznie zminimalizowany - oczywiście mówię o płytach CD.   Kolumny cholernie trudne do znalezienia, być może i drogie, ale warte co najmniej przetestowania --- i tak zostaną w Was:) Chyba, że macie jakieś ciekawe konstrukcje z pułapu 20kzł.


Onkyo Integra 7710

Opinia dotyczy właściwie dx 7711, ponieważ taki właśnie model posiadam. Jak przypuszczam 7710 jest modelem starszym o 1 generację. Pierwszym co rzuca się \"w uszy\" przy odsłuchu tego CD to bardzo dobra dynamika, ładny motoryczny bas i dość szczegółowa, choć lekko ocieplona góra. Dopiero porównanie z dużo droższym dx 7911 pokazało, że coś niecoś można jeszcze zmienić. Odtwarzacz bardzo dobrze spisuje się w repertuarze kalsycznym, nawet tym o dużej skali dynamicznej (Mahler, Wagner). Podobał mi się również w utworach rockowych. Ładnie zarysowana jest przestrzeń (raczej za linią głośników). Dźwięk jest detaliczny, przy czym, dzięki lekkiemu \"osłodzeniu\" sopranów nie kłuje w uszy. W mojej ocenie w zakresie do 2 tys. PLN jeszcze rok temu nie miał on konkurentów (wtedy dokonywałem odsłuchów porównawczych). Konstrukcja odtwarzacza może rzucić na kolana oraz przyprawić o ból w krzyżu (waży blisko 10 kg). Transport jest aluminiowym odlewem, w dodatku zaekranowanym. Co do bebechów, to jestem raczej hobbystą i nie potrafie się wypowiedzieć. Jednak jak wynika z lektury stron interentowych są one dobrej jakości.


Marantz PM 7000

wygrzewał się długo razem z cd ,kolumnami,kablami .ok 8miesięcy niezbyt częstego słuchania.najlepiej wypada w składach akustycznych.nagrania są bardzo realistyczne i tworzą super atmosfere. w elektrycznym jazzie też niczego mi nie brakuje.poddałem go modyfikacji w tym samym czasie co cd.wymieniłem kondensatory zasilające tor audio, sygnałowe, oampy , przewody sygnałowe terminale , ekran na trafo,przewód sieciowy. zmienił sie przedewszystkim bas który jest już kontrolowany i nie wygasa tak późno jak miało to miejsce wcześniej.poprawiła sie też góra której jest więcej.jestem bardzo zadowolony z zestawu , który tworzy ten wzmacniacz. w tej konfiguracji dla mnie jest rewelacyjnie.miło relaksuje się słuchając spokojnej muzyki.ale są różne gusta.


Cardas Neutral Reference

Zachwyca muzykalnością i dynamiką, świetna stereofonia. Bardzo neutralny, równowaga wszystkich zakresów. W stosunku do Fadela nie eksponuje średnicy, nie ociepla, nie zmiejsza dynamiki wysokich tonów, które są gładkie i dźwięczne. Bas wzorowy, średnica   Czysto subiektywnie - w niektórych nagraniach jego neutralność chciałoby się zastąpić lekkim ociepleniem, ma tendencję do rozjaśnienia góry w płytach nagranych agresywnie, z podbarwieniami. Ale to właśnie jego neutralność, wtedy winić należy nagranie. Lub kupić Fadela i od czasu do czasu zamienić...


NuForce Reference 9

NuForce wygląda może niepozornie ze względu na swoje rozmiary i wagę, ale jest wykonany bardzo precyzyjnie i po prostu elegancki w swojej czarnej smukłości. Obudowy przedwzmacniacza i końcówek mocy mają te same wymiary, przy szerokości połowy typowej obudowy są niskie i głębokie. Przewzmacniacz posiada 3 wejścia (2x RCA i 1x "mały jack") oraz dodatkowe wejście RCA omijające potencjometr. Komplet wyjść obejmuje parę XLR i parę RCA (wszystkie złocone) oraz słuchawkowe ("mały jack"). Niewielki pilot obsługuje wszystkie funkcje przedwzmacniacza, obsługa "ręczna" możliwa jest po odkryciu, że naciśnięcie gałki selektora źródeł budzi P-8 ze stanu standby. Regulacja wzmocnienia odbywa się na drodze analogowej (drabinka rezystorowa w układzie scalonym, jak zrozumiałem), przełącznik jest krokowy, po dziesięciu krokach zapala się kolejna dioda wskazująca poziom głośności (w sumie diody są 4, więc ich wskazania nie są bardzo precyzyjne), gałka kręci się "dookoła". Jej obrót w lewo włączy w pewnym momencie włączy funkcję mute sygnalizowaną miganiem pierwszej diody. W monoblokach wyboru pomiędzy wejściami (XLR i RCA) dokonuje się przełącznikiem hebelkowym, zaciski głośnikowe są plastikowe i pojedyncze (Eichmann). Wszystkie komponenty posiadają gniazda zasilające IEC ze zintegrowanym włącznikiem i bezpiecznikiem.   Po włączeniu NuForce'a bez sygnału audio, nawet przy maksymalnych wzmocnieniu, w głośnikach zapanowała absolutna cisza, żadnego brumienia, no zupełnie nic. W odwtarzaczu była akurat płyta z muzyką klubową i na niej, przez około godzinę, rozgrzałem sprzęt. Potem odsłuch obejmował niezastąpione samplery Mangera, Dali i TagMaclaren. A potem to już po kolei i co dusza zapragnie, bo wrażenia były wspaniałe. Pierwsze doznanie to nieograniczona makrodynamika i mocny fundament basowy. Bas ATC został zebrany jak dobry rumak pod wybornym jeźdźcem. Szedł mocno, rytmicznie, bez zawahania i odważnie, prosto w muzykę. Genialne! Na tym fundamencie oparta była absolutnie spójna prezentacja pozostałych zakresów. Połączenie kultury, otwartości i rzadko spotykanej klarowności dźwięku pokazało naturę muzyki. Średnica bez podkolorowań, może chwilami "za prawdziwa" w surowości, wypełniona światłem i rozdzielczością charakterystyczną dla systemów naprawdę wysokiej klasy. Klasyka zabrzmiała w całej swojej naturalnej miękkości i płynności, a nagrania symfoniczne potężnie i jednocześnie przejrzyście, z wyraźnie słyszalnym rozdzieleniem orkiestry na sekcje i instrumenty. Podobne wrażenia zapewniają np. słuchane przez mnie zestawienia AncientAudio/Avalon Eidolon, czy też MBL/Cary/Audiostatic. Nie doświadczyłem żadnego "kłucia" ani ostrości wysokich tonów. System grał muzykę w całości, bez względu na pasma, zakresy i inne próby jej dzielenia. Ciekawe, czy na krajowym rynku domowego audio są głośniki, którym nie dałby rady? Ale to chyba pytanie retoryczne.   Po pierwszych zachwytach i szybkim przeliczeniu wirtualnych zasobów finansowych, opanowując egoizm oraz potrzebę samotnego przebywania w objęciach muzyki, zaprosiłem jozwę maryna i arka67 na wspólną ucztę. A żeby doprawić smak strawy i jednocześnie wykazać kompatybilność monobloków - tfu znowu zaczynam o sprzęcie, ale nie da się bez niego słuchahć muzyki :) - pożyczyłem od lulu przedwzmacniacz lampowy AR Electronics na lampach 6N1P. Nie wiem, czy firma jeszcze działa, swojego czasu na forum dotarły dramatyczne wieści o ciężkiej chorobie konstruktora, w każdym razie przedwzmacniacz prezentuje się genialnie i świadczy o kunszcie wykonawcy. Dodatkowo dopieszczony wizualnie i wzbogacony o sterowanie głośności pilotem, wygląda jak drogocenny klejnot, zresztą zobacznie to na zdjęciach. Wspólnie przeprowadzony odsłuch namaścił zadowoleniem i uśmiechem twarze trzech zblazowanych życiem dojrzałych mężczyzn. Lampowy przewzmacniacz (żadnych przydźwięków i tym podobnych atrakcji!) wniósł do prezentacji "miodność" i aksamit, bez zauważalnego ograniczania mikro- czy makrodynamiki. Reszta pozostała taka, jaka była, a całość nabrała posmaku dobrego czerwonego wina 30 minut po otwarciu butelki. Zniknęła wspomniana przeze mnie delikatna surowość średnich tonów, zapewniając złoty kompromis pomiędzy muzykalnością i przejrzystością. Źródło analogowe pokazało się również z jak najlepszej strony, a jak powiem, że arek 67 przez prawie dwie godziny chciał słuchac tylko winylu, to co? Nic? ;) Czy znacie to uczucie, że właściwie to nie ma o czym gadać, bo muzyka gra tak swobodnie i naturalnie, że bezprzedmiotowymi czyni wszelkie dyskusje na tematy poszczególnych apektów brzmienia? Dla mnie tak własnie było. Więc tylko zmienialiśmy płyty. Nawet te słabo nagrane nie były przez nas skreślane z listy. Zestawienie z przedwzmacniaczem lampowym określiłbym jako uniwersalne, a z P-8 jako stworzone do klasyki i dużych składów. Problem był tylko jeden i to natury użytkowej. Nie mogłem posłuchać tunera. Włączenie monobloków powoduje znaczne zakłócanie sygnału (antena pokojowa Magnum Dynalab), Szkoda, bo lubię Filharmonię "Dwójki" i miałem smaka na rozmach referencji z numerem 9.


Dual Audiophile Concept CV 5600

wzmacniacz kupiłem praktycznie w ciemno, ponieważ informacji o nim jest niewiele. Pierwsze wrażenie - pełne sprzeczności. Wizualnie ładny, front aluminiowy, złote napisy, złocone rca (cd i phono), ale zakręcane zaciski kabli to porażka (akceptują też banany), a plastikowe gałki również nie dodają mu splendoru. Środek jednak to bardzo porządna robota - prosto i solidnie. Szkoda tylko, że nie wsadzili tu toroidu. Według materiałów duala (ale strony niefirmowe) miały je mieć wszystkie wzmacniacze z tej serii. EI troszkę już wibruje (przełom lat 80/90). Brzmienie - zależne od głośników. Z "jasnymi" monitorami Onkyo i Yamaha trochę za jaskrawie i płasko na średnicy. Ale już z cieplejszymi wharfedale 9.1, gdzie wypchnięta jest średnica i wysoki bas, a cofnięta góra, grają rewelacyjnie, wręcz liniowo. Bas jest spory, nieźle kontrolowany, zróżnicowany i głęboki jak na te parametry (zależnie od źródła 35-45 W 8 ohm). O scenie nie będę pisał bo nie mam ku temu warunków odsłuchowych, ale uderzyła mnie dobra rozdzielczość - wharfedale dotychczas gubiły się w "gęstych" składach (rock, symfonika), a z dualem pokazują więcej niż do tej pory i nieźle sobie radzą.


Saba Telewatt tr 60

Co tu pisac Klein & Hummel w wersji dla firmy SABA. 2 lampy ecc 808 i 4 el86.Lat mineło juz 40 i wzmacniaczyk gra jakby wyjechał z fabryki(tfu,tfu). artpaw wymienił 4 kondy ja potem jeszcze 4 na ruskie naboje i cała renowacja i koserwacja.Choc był chyba czym zalany kiedys... Tutaj nie ma co pisac bo tego trzeba sobie posłuchac. lepszy od wielu tranzystorów i lampowców( hehe... trzech jakich słuchałem). Z kolumnami z epoki to on zaspiewa i zauroczy. Czyli jak chcesz MUZYKI to kup sobie taki starodawny rupiec.


Harman Kardon HK 670

Sprzet posiadam juz ponad 3 lata a wybralem go po odsluchaniu kilku wzmacniaczy do 2500zl i byl to najlpeszy wzmacniacz moim zdaniem w tej kategorii cenowej, cambridge audio odpadl w przedbiegach pioneery zbyt mulace, nad za malo dynamiczny i watly na wysokich tylko wiecej basu ale brak dynamiki basu, marantz zmulony i za delikatny, rotel za ostry i bezbarwny, najlepiej zaprezentowal sie HK. Co go wyroznia to swietna dynamika i szczegolowosc otwartosc brzmienia ale nie jest to ostry dzwiek jest troche ocieplony dzieki czemu swietnie nadaje sie to kazdej muzyki jakiej slucham - a slucham wszystkiego oprocz klasyki, do tego ma silny bas wyrazny bas i duza rezerwe pradowa dzieki czemu wysteruje kazde kolumny, jedyny minus jaki znalazlem to lekkie zapiaszczenie dzwieku ale to slychac po podpieciu do przejzystych i drogich kolumn - monitorow przy tanich kolumnach nie ma zadnego znaczenia.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.