wejścia RCA. W takiej konfiguracji Nord „brumił”. Było to na tyle wyraźnie słychać, że
dalszych prób już nie prowadziłem.
Teraz pora na porównanie i ocenę wzmacniaczy. Tutaj było nieco trudniej. Chcę podkreślić,
że różnice o których poniżej napisałem nie są specjalnie duże. Dla ich uchwycenia musiałem
spędzić wiele czasu na odsłuchach i nieco przesadzam w opisach. Nawet po ponad tygodniu
obcowania z obydwoma wzmacniaczami, dopiero po kilkuminutowym odsłuchu, byłem w
stanie dokładnie wskazać opisane różnice w brzmieniu. Po całym tym czasochłonnym
procesie jedno tylko mogę stwierdzić z całkowitą pewnością: wybór pomiędzy Nordem i
Audiomatusami to głównie kwestia estetyki brzmienia która nam bardziej odpowiada. Mnie
bardziej spodobało się to co proponują AM700, ale nie zdziwiłbym się bardzo, gdyby ktoś
wybrał Norda. Ale do rzeczy. Na początek cechy które są im wspólne. Obydwa urządzenia są
absolutnie ciche (w przypadku Norda dotyczy to tylko podłączenia do wyjść XLR
przetwornika) i pokazują dynamikę ograniczoną tylko możliwościami kolumn. Głośne
granie jest naprawdę głośne, nie słychać zniekształceń, kompresji i jedyne czego można się
obawiać to osłabienie słuchu i wysłanie kolumn na łono głośnikowego Abrahama. Obydwa
wzmacniacze doskonale reagują na każdy skok głośności. Nie da się dostrzec ograniczeń
dynamicznych z ich strony . Efekt uboczny był taki, że słuchałem coraz głośniej i tylko
zdrowy rozsądek Żony uchronił mnie przed uszkodzeniem słuchu . Fajnie jest móc czasem
posłuchać ulubionych kawałków naprawdę głośno. Byle nie za często, oczywiście. Brzmienie
to trochę różne szkoły. Zacznijmy od Basa . Nord jest oszczędny i sztywny. Bas z niego jest
twardy i krótki, jak uderzenie młota w kowadło. Przekazanie energii do głośników jest
błyskawiczne, ale energia ta równie szybko się kończy. Bas z Audiomatusów jest jakby nieco
miększy i głębszy. Kontrabas, niskie rejestry organów lepiej pokazują potęgę brzmienia (w
ramach możliwości kolumn rzecz jasna) . Łatwiej usłyszeć różnice na średnicy i wysokich.
Nord pokazuje wszystko bardzo skupiając się na szczegółach. Jest jak neurochirurg na jasnej,
sterylnej sali operacyjnej. Średnica i wysokie są trochę suche i chłodne. Bezbłędnie
zrealizowane nagrania, zwłaszcza takie z ciepło nagranymi głosami ludzkimi korzystają z
tego. Niestety, jeżeli jakość nagrania nie jest idealna suchość i chłód zaczynają przeszkadzać i
męczyć. Dźwięk wydaje się „sztuczny”, nadnaturalnie uwypuklony jest każdy błąd nagrania,
sybilanty mogą być nieprzyjemne, wysokie tony zdają się stalowe, zbyt twarde.
Brzmieniu Audiomatusów znacznie bliżej do muzykalności i ogólnie pojętej przyswajalności.
AM700 nie są tak chłodne i przesadnie szczegółowe, ale dla większości nagrań to
błogosławieństwo. Otrzymujemy cieplejszą, bardziej dociążoną średnicę, sybilanty nie
skaleczą uszu, twarda stal wysokich tonów zmienia się w przyjaźniejszy dla ucha, miększy
mosiądz. Po głębszym namyśle chciałbym ten opis uzupełnić. Najpierw wydawało mi się, że
AM700 pokazują upiększony obraz świata. Teraz jednak uważam, że to Nord jest zbyt
chłodny i za bardzo, do przesady, skupia się na brudach nagrania i nieprzyjemnych
szczegółach. Wzmacniacz ten byłby niezwykle użyteczny jako narzędzie recenzenta
oceniającego jakość realizacji nagrań. Audiomatusy lepiej nadają się do słuchania muzyki.
Przyszło mi do głowy takie porównanie: Wyobraźmy sobie, że podróżujemy pociągiem.
Pasażer Nord siedzi na twardej, drewnianej ławce. Obok pasażer AM700 siedzi na fotelu.
Obaj widzą to samo i słyszą to samo. Pasażer Nord boleśnie odczuwa każde spojenie szyn.
Pasażer AM700 czuje te spojenia, ale go to nie boli. I to jest właśnie istota tej różnicy. Nord
to kolejarz, inspektor, badający jakość torowiska, AM700 to pasażer cieszący się podróżą.
Ogólny wniosek z tego porównania jest taki: wolę być pasażerem, niż kolejarzem na inspekcji
(przy całym szacunku dla tej profesji). Opisane wyżej różnice równie dobrze słychać przy
niskich i średnich poziomach głośności, przy codziennym słuchaniu. Po ponad tygodniu
odsłuchów zdałem sobie sprawę z pewnej prawidłowości: przez pierwszą godzinę słuchania
muzyki Nord mi się podobał. Później byłem już zmęczony i szukałem pretekstu do zajęcia się
czymś innym. Odsłuchy z Audiomatusami przebiegały inaczej. Wybierałem coraz to inne
nagrania i przez cały czas miałem masę frajdy. Kończę już tą przydługą opowieść. AM700
zostały u mnie na stałe. Jesteśmy razem ponad dwa miesiące i jestem przekonany, że był
to bardzo dobry wybór. Nigdy wcześniej nie słuchałem muzyki tak często jak ostatnio.
Monobloki Audiomatus AM700 i Magnepany 1.6/QR to dobrze dobrana para.