CA 640A ver 2 był dla mnie przesiadką z amplitunera kina domowego, więc róznica w brzmieniu była dla mnie kolosalna (oczywiście "in plus"), wstrzymałem się więc z opinią na jego temat do czasu ochłonięcia i zdystansowania się, aby owa była jak najbardziej obiektywna.
CA gra jasno. Bez wątpienia. I ta cecha zdała mi sie najbardziej przeszkadzać.
Zdała, albowiem wzmak ten jest niesamowicie czuły na jakość i charakter ścieżki dźwiekowej. Tak więc przy płytach nabasowionych, odnosiłem momentami wrażenie, że słucham jakiegos zestawu HK (chociażby ostatni krążek Nelly Furtado czy "Mrok" nieistniejącej już grupy ONA). Neutralny dźwięk tego wzmacniacza jest jednak jasny - być może po części to też zasługa kolumn, z którymi u mnie gra.
Ca gra bardzo szczegółowo, co w porównaniu z szeroką sceną jaką tworzy, pozwala koneserowi muzyki odpłynąć w zapomnienie i poczuć sie jak przed prawdziwą estradą. Warunek - dobrze zrealizowana płyta audio (żadne empetrójki). W przeciwnym, niestety, razie - będziemy rozczarowani.
CA gra dynamicznie, i, co było dla mnie miłym zaskoczeniem, pomimo, że pomieszczeniem odsłuchowym jest, bagatela 30m2 salon połączony z aneksem, czuć powietrze.
Piszę o tym, bo wiele słyszałem opinii, na temat niskiej wydajności prądowej tego modelu i tego, iż klocek ten poniżej godziny dziewiątej po prostu nie gra.
Cóż, u mnie powyżej dziewiątej gra tylko wtedy, gdy małżonka jest poza domem. W celu uniknięcia z nią konfliktów, oczywiście. W normalnych warunkach wskaxnik potencjometru oscyluje w granicach wpół do ośmej - ósmej. I jest OK.
Potwierdzić mogę kłopotliwość używania pilota. Często trudno nim wcelować w sensor. Regulacja głośnością z pilota (w szczególności przy niższych poziomach decybeli), co też spotyka się z częstym zarzutem, w moim przypadku nie nastrącza większych problemów.
Terminale - podłączenie doń głosników, zajęło mi cos z 5-7 minut. Więc w przeciwieństwie do moich przedmówców, ja nie mam prawa na nie narzekać. No, może poza tym, że usytuowane są zbyt blisko siebie.
I jeszcze jedno.
Wzmacniacz rewelacyjnie sprawdza się w soft rocku, bluesie, muzyce instrumentalnej (Dire Straits, Loreena McKennit, Mike Oldfield, Enigma...)
Nie polecam do ostrego metalu. Co to to nie... Przy szybszych kawałkach potrafi się pogubić a przy odsłuchu powyżej 12 łatwo o przesterowanie. Ponieważ jestem też fanem metalu, ubolewam nad tym ale z drugiej strony trudno o uniwersalny wzmak w tym przedziale cenowym.
Dla rozpoczynających przygode z audio - polecam.