Słyszałem kilka bardzo dobrych opinii o tych kablach, m.in. od właścicieli jednego ze sklepów ze sprzętem audio. Wypadały bardzo dobrze w porównaniach z NEEL-em, Furutechem, czy Ansae. Dotychczas miałem u siebie właśnie NEEL-a N14E Gold oraz NBS Omega Junior i byłem przekonany, że to jedne z najlepszych kabli w tym przedziale cenowym. Jednak niedawno miałem okazję posłuchać ich w swoim systemie, dzięki uprzejmości Szefa salonu DAT ze Szczecina. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po wpięciu Blue Energy na wzmacniacz usłyszałem wzost czytelności i rozdzielczości z jednoczesnym lekkim rozjaśnieniem dźwięku, ale bez żadnych dokuczliwych ostrości. Bas przyspieszył, nie tracąc potęgi i przybyło szereg drobnych szczegółów w nagraniach. Po przełączeniu na CD jeszcze bardziej uwypukliły się powyższe zalety Enerra. Kiedy wymieniłem NEEL-a na tańszego Enerra Red Arrow we wzmacniaczu (Blue był na CD), z głośników popłynęła rewelacyjna, klarowna i dynamiczna muzyka. W porównaniu z dotychczasowym zestawieniem całość nabrała życia i energii (skąd ta nazwa firmy?). Generalnie dźwięk jest pełny i zrównoważony. Żadne z pasm nie góruje nad pozostałymi, tak jak w NEEL-u bas. Niewielką wadą tych kabli jest spora sztywność. Dają się jednak zginać. Kabel ma 1,5 m długości, a zakończony jest świtnymi wtykami Furutecha.