Uzytkownikiem Jamo jestem od pięciu lat. Moim dzwiekiem są referencyjne JBL. Jamo kupiłem tylko dlatego żeby zmnienić wygląd koszmarnych skrzynek JBL:) usłyszawszy precyzje i lokalizację dzwięku.
Kolega Głaz zapewne w 100% odsłuchiwał Jamo z powodu, że je słyszał u mnie w domu. Niestety moje zostały zestrojone przez moją osobę tak by dąły pełnię przyjemności słuchania muzyki. Gdybym je usłyszał w oryginale nie wiem czy bym się zdecydował na zakup. Ten charakterystyczny dzwiek trzeba lubić. Kolumny są prócz tego niesamowicie wymagające od toru i obnażają niedostatki. Po pewnych modernizacjach wg. zalecenieć Sonus Oliva jak" zmiana okablowania, wymiana dobrych kondensatorów na najlepsze, cewek i rezystorów (z zachowaniem fabrycznych wartości), po wymianie gąbki czopowej na gruby naturalny filc umieszczany tam gdzie trzeba a nie jak wydawało się inżynierom oraz zaokrąglając rogi wewnatrz obudowy i wyklejając wnetrze matą biotumiczną a na koniec umieszczając kolumny na vibra stożzkach otrzymujemy Hi-endowe brzmienie jakie można uzyskać wyłącznie za wielokrotność ceny Jamo concert 11:):)
Kolumny brzmią niesamowicie przejrzyście i precyzyjnie. Nie mają żadnej dziury lecz nieznaczne podbicie górnej średnicy. Po obniżeniu jej siły za sprawą specjalnych filtrów S.O otrzymujemy idealnie liniową charakterystykę. Reszta zadania pozostaje w gestii elektroniki. Idąc dalej odkryłem Anti Cable'S i wszelkie niedostatki z wypełnieniem i podsuszeniem jakie były słyszalne z Heaven's Gate's poszły w niepamięć. Otrzymujemy wówczas piekną analogowa barwę znaną z kabli VDH lecz bez ich ułomności czyli nic nie zostaje spowolnione, pozbawione konturu czy mikrodynamiki. By czerpać pełnię szczęścia z Jamo nalezy bardzo precyzyjnie je zestroić z całością systemu a wtedy odpłacą się swymi możliwościami.
Kolumny te więc polecam.