Poszukując głośników trójdrożnych, bez bas-refleksu, do tego zbudowanych w oparciu o oryginalne przetworniki nie mogłem przegapić tej konstrukcji. Patrząc na ofertę producenta Thiel CS 2.4 jest „pierwszym od dołu” modelem podłogowym, w którym połączono firmowe rozwiązania – koaksjalny głośnik wysoko-średniotonowy i membranę bierną wspomagającą zakres tonów niskich. Umiarkowane wymiary dają nadzieję na umieszczenie w pokoju o przeciętnej wielkości. U mnie stanęły w 16m kw. Zanim do tego doszło wielokrotnie miałem okazję posłuchać ich w warszawskim salonie HiFi-Club, gdzie najczęściej grały ze wzmacniaczami McIntosha, ale także Electrocompanieta i innymi. O kontrowersyjnych brzmieniowo połączeniach różnych Thieli z „Macami” już pisano na Forum. Z drugiej strony opinie prasy z wystaw AudioShow były bardzo dobre. Nie można się jednak kierować stereotypami. Ja mogłem zestawić Thiele CS 2.4 z bardzo wydajną prądowo hybrydową integrą SoundArt Jazz. Lampy znalazły się również w stopniu wyjściowym odtwarzacza CD SoundArt Sarah. Do tego okablowanie monsieur Fadela ze średniej i wyższej półki mające opinię gładkiego i detalicznego. Brzmienie oceniałem krytycznie po około miesięcznym okresie eksploatacji, nazwijmy to rozgrzewki, bez której można nie docenić tych kolumn. Pierwsza uwaga – kolumny zmieściły się w moim pomieszczeniu. Według mojej oceny wskazane jest zachowanie min.2,5m odległości słuchacza od kolumn, co zapewnia spójność zakresów, a wynika z dość sporych odległości między sekcjami przetworników. Kolumny ustawiłem zgodnie z zaleceniem producenta na wprost, a na bocznych ścianach umieściłem ekrany tłumiące. Nie miałem wrażenia, żeby dźwięk „dusił się” lub wzbudzał. System grał w sposób bardzo otwarty i przestrzenny. I zawsze robił mocne wrażenie skalą dźwięku, swobodą i dynamiką. Zapewniała to solidna podstawa basowa: stabilna, mocna, a jednocześnie w ilości nie przesadzona, niezwykle barwna i zróżnicowana. Drugi koniec pasma dobitny, roztaczający przez słuchaczem dźwięk wypełniony odcieniami, szczegółami i „planktonem”, każdy detal był zauważony, odegrany i umieszczony precyzyjnie w przestrzeni odsłuchowej, kończącej się gdzieś u sąsiada za ścianą. Na tym bogatym tle średnica miała trudne zadanie, no bo jak tu zabłysnąć? To, czego najbardziej obawiam się słuchając konstrukcji opartych na aluminiowym głośniku średniotonowym to nie tyle ilość, co jakość średnich tonów. Zakres ten niesie główną informację muzyczną i tej na pewno nie brakowało ilościowo. Z drugiej strony nie odnalazłem tu prób takiego epatowania jakością, jak w pozostałych aspektach brzmienia, co może powodować pewne wrażenie niedosytu, czy może nawet wycofania tego zakresu. Jednak instrumenty akustycznych i głosy ludzki na pewno nie chowały się gdzieś z tyłu i były przedstawione niezwykle bezpośrednio i namacalnie. Taki sposób zrównoważenia pasma i lekkie „emocjonalne wykonturowanie” jego skrajów powoduje, że w mojej opinii brzmienie tych głośników krótko określiłbym jako „wyczynowe”, ukierunkowane na wydobycie maksimum informacji muzycznej i przedstawienie jej w sposób dobitny i spektakularny. Dla osób oczekujących od systemu audio mocnych, prawie sportowych wrażeń. Tych z Thiel CS 2.4 nie zabraknie. To jak jazda do pracy Mitsubishi Lancer Evolution IX, ktoś inny może poczuć się bardziej komfortowo w Lancer Sedan :)