Zacznę od mechaniki, bo trzeba ją pochwalić. Odtwarzacz mam od 6 lat i przez ten czas zero jakichkolwiek problemów. Szuflada to odlew aluminiowy(!), dźwięk przy otwieraniu i zamykaniu szuflady sprawia wrażenie jej solidności. Wyświetlacz czytelny, z trzypoziomową regulacją jasności. Gniazdo słuchawkowe regulowane potencjometrem Alpsa. Panel czołowy wprawdzie z tworzywa, ale bardzo wysokiej jakości, reszta to oczywiście solidna blacha. Dużo przycisków, ale ich obsługa jest wręcz intuicyjna, rozmieszczenie przypomina trochę Denony 1450 i 1550. I tutaj widać i czuć :) że nie oszczędzano. Jeżeli ktoś zechce podpiąć ten odtwarzacz bezpośrednio pod końcówkę, proszę bardzo - jedna z 2 par złoconych wyjść jest regulowana, rownież z pilota. Niestety z tyłu stały kabel zasilający. Za to w środku niezłe zasilanie, 6600 mikrofaradów na 2 Nichichonach + dużo mniejszych. Transport Sony KSS240A, przetwornik NPC SM5861AP, ale trochę za duża plątanina kabelków. Jeżeli chodzi o brzmienie to jest to na pewno odtwarzacz nie mający problemów z szybką artykulacją poszczególnych dźwięków, nic tu nie jest "zamulone". Wszystkie zakresy są dobrze kontrolowane, bas sięga nisko, ale jego ogólna masa jest czasami niewystarczająca. Dużo szczegółów, ale dźwięk bywa za suchy (zwłaszcza wokale), brak mu wypełnienia i soczystości. Wydaje mi się, że sporo mógłby tutaj porawić tuning, co zresztą zamierzam w najbliższym czasie uczynić. W każdym razie oglądając i słuchając tego, co jest w tej chwili na rynku w rozsądnych cenach, nie zamierzam pozbywać się tego odtwarzacza.