Accuphase E-460 to topowa integra producenta w klasie AB, następca popularnego i cenionego modelu E-450. Model został wprowadzony na rynek z mniejszym rozgłosem medialnym niż E-450, pozostaje jakby w cieniu integry w klasie A, tj. modelu E-560 (zastąpionego niedawno przez E-600). Modele te nie są jednak w prosty sposób wymienne, E-460 oferuje znacznie większą wydajność prądową, uniwersalność i łatwość w wysterowaniu kolumn w porównaniu do integry w klasie A, która potrafi "wyłożyć się" choćby na próbie napędzeniu monitorów o niskiej impedancji.
Jeśli chodzi o funkcjonalność, to urządzenia Accuphase od lat już oferują niemal wszystko, co może być dostępne. W E-460 doszła nowość względem E-450, tj. ciekłokrystaliczny wyświetlacz poziomu głośności, przydatny podczas np. wieczornego, cichego słuchania. Inna nowość, możliwe jest zastosowanie rozszerzenia w formie np. DAC-30. Sympatycy marki docenią z pewnością zastosowanie tradycyjnych wskaźników wychyłowych, które przez długie lata były swego rodzaju znakiem firmowym Accuphase, a które są obecnie zastępowane w najwyższych modelach (E-600, A-65) przez wskaźniki diodowe. Jakość budowy i zastosowanych materiałów jak zwykle w przypadku Accu - na bardzo wysokim poziomie, poza krytyką.
Opisując dźwięk wzmacniacza E-460 powiedziałbym, ze został on zaprojektowany w wyważony, przemyślany sposób po to, aby zadowolić jak największą ilość słuchaczy. Stwierdzenie może banalne, ale moim zdaniem prawidłowe. Wzmacniacz gra neutralnie, ale z pewną delikatna dawką ciepła, takiego accuphase-owskiego nalotu uszlachetniającego przekaz muzyczny. Muzyka ma zagrać w sposób zrównoważony, bez przesady w jakakolwiek stronę. Wzmacniacz gra przejrzyście, wydobywa i cyzeluje najdrobniejsze nawet dźwięki i ich składowe, mikrodynamika jest mocną strona E-460. Wzmacniacz nie wpada przy tym w żadna chirurgiczną analityczność. Jest kompromisowa równowaga miedzy konturem a wypełnieniem dźwięku. Scena - budowana w pewnym komfortowym dystansie do słuchacza, zupełnie prawidłowa z satysfakcjonującą głębią i szerokością. Zachowana jest równowaga tonalna, żaden z zakresu pasma nie jest schowany czy nadmiernie uwydatniony. Zwraca uwagę obfitszy niż w poprzedniku E-450 bas. Bas, co raczej typowe dla szkoły dźwięku Accuphase, jest raczej zaokrąglony, zorientowany bardziej na oddanie barwy instrumentów akustycznych nie typowo rockowe "uderzenie" a la Krell. Niemniej bez obawy, dynamika tego wzmacniacza jest na tyle duża, ze melomani słuchający głównie rocka także nie powinni marudzić. Moc 180W to nie przelewki, nie atakuje może od samego startu ale wystarczy odpowiednio przekręcić gałkę głośności aby stwierdzić, ze ten grający w wyrafinowany i spójny sposób wzmacniacz potrafi tez odpowiednio "przyłożyć" w odpowiednim repertuarze. I rzecz szczególna - odporność na jakość nagrań. Wysokiej klasy urządzenia potrafią niekiedy bezlitośnie selekcjonować płytotekę, dostojny E-460 jest jednak pod tym względem bardzo wyrozumiały, trudno znaleźć nagranie, choćby nie wiadomo jak nieudane realizatorsko, żeby nie dało się go słuchać.
Słabe strony E-460? Trudno mi wskazać takowe jeśli chodzi o kryteria obiektywne. Wzmacniacz ten, jak wspomniałem, gra dźwiękiem starannie wyważonym, jest swego rodzaju kompromisem miedzy skrajnościami, i być może melomanie szukający brzmienia odpowiednio "sprofilowanego" (np. w stronę umownej "lampowości" czy tez podkreślania określonych składowych pasma, np. średnicy czy basu) mogą poczuć się nieusatysfakcjonowani. Jednak dla słuchaczy poszukujących zrównoważonego, spójnego dźwięku i zarazem chcący dokonać bezpiecznego zakupu urządzenia na lata E-460 może mocnym kandydatem przy wyborze wzmacniacza zintegrowanego wysokiej klasy.