Mam go od 2 lat. Wzmacniacz daje dużo relaksu i radości ze słuchania muzyki. Bas lekko spowolniony ale idzie to w jakimś stopniu wyregulować lampami i biasem. Wysokie mają piękna barwę ale czasami są po prostu za ciche. Byc może jest to również kwestia mojego dobrze wytłumionego pomieszczenia bo mając inne wzmaki na stanie w domu wcale więcej wysokich od Yanka nie miały wręcz czasem mniej. Wokal. No właśnie. To jest żywioł tego wzmacniacza. Po MC-10L nic w tej cenie juz tak nie zagra. Wiem bo na siłę chciałem odświeżyć system z innym wzmakiem, ale MC-10L szybko ustawiał mnie w szeregu skreślając odsłuchiwane przeze mnie wzmacniacze. Słuchając muzyki na MC jest się w stanie odpłynąć i przenieść w krainę w innym wymiarze czasoprzestrzennym. Na tym sprzęcie dobrze grają stare nagrania gdzie na tranzystorach leci krew z uszu jak i nowsze realizacje. Dobrze zarejestrowane dźwięki na CD potrafią rzucić na kolana i spowodować że chce się pisać wiersze do tego wzmacniacza. Wbrew pozorom lampy do wieczornego słuchania MC ma takie pierdalnięcie bez zniekształceń że niejeden tranzystor mógłby ze wstydem przy nim stanąć. Mogę powiedzieć jedno. Pożegnajcie się ze sprzętem za 2tys. zł który zagra tak samo jak Yaqin MC-10L. Każda poważna marka ma swój garażowy początek. Poczekajcie 10 lat, a te chwile teraz będą przytaczane jako zalążek produkcji światowej marki sprzętu hi-end.