Witam,
Z produktami firmy Gigawatt miałem okazję zapoznać się jakieś półtora roku temu. Była to listwa PF-1 ze standardowym kabelkiem na wyposażeniu. Przyznam, że za akcesoria sieciowe zabrałem się na końcu, po tym jak złożyłem swój system, dobrałem okablowanie w postaci łączówek RCA i kabli głośnikowych.
Swojego czasu eksperymentowałem też z różnymi lampkami na przedwzmacniaczu.
Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, czy i wreszcie jaki wpływ może mieć listwa, a tym bardziej kabel sieciowy? W końcu dojrzałem do tego, natrafiła się możliwość przetestowania, więc pomyślałem, czemu nie...? ;)
Tak w telegraficznym skrócie, PF-1 już nie oddałem! :) Jaki miała wpływ na brzmienie? (czyt. opinie Gigawatt PF-1)
Ponieważ "temat prądu" tak mi się spodobał nie poprzestałem na listwie.
W ruch poszły sieciówki, testowałem : Gigawatt LC-1, LC-1i, LC-1mkII, LC-2, LC-2mkII, Tara-Labs Prism AC, Caradas Quadlink Power i coś tam jeszcze... Po jakimś czasie do odsłuchu zawitała również starsza siostra PF-1, model PF-2.
Finalnie złożyłem tę sieciową układankę w całość łącząc Gigawatta z Cardasem (system w o mnie)
Miały dni, miesiące, lata... aż przyszedł czas na kondycjoner :)
Parę dni temu trafił do mnie już wygrzany (po testach Pana Pacuły) PC-3 EVO z kabelkiem LC-2mkII.
Mając doświadczenie z listwami, spodziewałem się dźwięku jeszcze bardziej rozdzielczego, nawet swojego rodzaju klinicznego, sterylnego, czy przejrzystego itp.
Nic z tych rzeczy! Tzn. oczywiście kwestia rozdzielenia dźwięku, instrumentów, czy wokali jest słyszalna, ale pierwsze co od razu rzuca się w uszy to Masa Energii i Czarne Tło! Tam gdzie ma być cisza, jest! I to grobowa! Dzięki temu słychać tylko instrumenty, wokale, muzykę, to niesamowite zjawisko! Wszelki chaos, bałagan, szum... Znika! Czysta muzyka w czystej postaci i to przez wielkie M! Czysta i muzykalna, barwna i gęsta, uporządkowana z niemiecką precyzją, temperamentna jak nażelowany Hiszpan na sobotniej imprezie. Do tego ta masa energii, która aż kipi od tego, żeby ją uwolnić w momencie, kiedy realizator nagrania na to pozwoli! Wszystkie instrumenty nabierają większego wymiaru. To tak jakbyśmy przesiedli się z rozmiaru M, na XXL! To tak jakbyśmy próbowali holować dużego fiata małym, a później podczepili linkę pod Hummera! W połączeniu z tym czarnym tłem, z tą ciszą, każdy zakres pasma, każdy instrument jest lepiej definiowany, dłużej wybrzmiewa, bardziej błyszczy, słychać tylko to, niczego innego co do tej pory przeszkadzało. Poprawie ulega również głębia, przestrzeń, stereofonia, lokalizacja oraz przejrzystość ale nie tracąc przy tym na plastyczności, czy muzykalności. Nic z tych rzeczy. Barwa pozostaje barwna :) Środek jest gładki, otwarty, bezpośredni, namacalny. Góra pozostaje subtelna, ale jest przy tym niesamowicie błyszcząca, czysta, ekspresyjna i rozdzielcza. Niski zakres pozostaje niesamowicie energetyczny, wielobarwny, silny, uporządkowany.
Na koniec jeszcze ciut o wykonaniu i materiałach użytych do produkcji tej 16-kg skrzyneczki. Cóż... Z natury jestem estetą i pewnego rodzaju krytykiem muzycznym ;) Więc... hmm... tak, ten tego... Yyy... Poddaję się! Nie mam żadnych zastrzeżeń do jakości wykonania - jest wybitnie, estetycznie perfekcyjne!
Aaa zaraz, przypomniało mi się?
Wyświetlacz z informacją o napięciu sieciowym jest dla mnie zbytecznym gadżetem, który swoją czerwoną aurą rozprasza nocne delektowanie się muzyką.
Jeżeli ktoś praktykował już dobre listwy sieciowe i chciałby pójść dalej sugeruję odsłuch w swoim systemie - emocje gwarantowane! ;)
Pozdrawiam,
Goliatpl