Kiedys w dawnych czasach kupilem A 616 mkII. To byl 1994 rok i 5-latek kosztowal mnie majatek. Potem z przyczyn obiektywnych musialem go sprzedac. Za uzywke wzialem rok pozniej rownowartosc 1300 DM. Ile kosztowal nowy nie mam pojecia. Ujela mnie miekkosc dzwieku i latwosc wysterowania kolumn. A 676 jest dwa lata mlodszym nastepca (po A 656 w 1990 roku). Generalnie ma w sobie wszystkie zalety A 616mkII ale w tej filozofii dzwieku idzie jeszcze dalej. Jest miekko i cieplo niczym ze wzmaka Accuphase nie ma cienia mulenia jest scena i jest ladny niski bas. W dobrej konfiguracji (jasne kolumny) sluchajac A 676 zapominamy o sluchaniu sprzetu zaczynamy odbierac wylacznie muzyke. Jak z dobrej lampy. Oczywiscie mozna jeszcze lepiej. Jest przeciez A 878 (A 777 rozni sie wylacznie zasilaniem) jest tez owiany legenda A 09 i sa koncowki mocy Pioneera. Jednak A 676 moge polecic z czystym sumieniem milosnikom milego dla ucha cieplego gladkiego dzwieku.