To będzie komentarz do opinii użytkownika jarektoifl...
Nie wytrzymałem. :-)
Wiem, jak zbawienny wpływ na mój system mają kable zasilające (podkreślam piszę tylko o moim systemie). Mają one bardziej pozytywny wpływ, niż kable głośnikowe i interkonekty razem wzięte! Powtarzam - u mnie. Tak, tak - to nie żarty.
To przygnębiające czytać, że kable sieciowe nie działają, bo... "nie maja prawo działać"!!! Fakt - nauka do tej pory nie wyjaśniła przekonywająco, jak kable zasilające wpływają na dźwięk. A, więc: skoro nauka nie wyjaśniła, to działać prawo nie mają!!! (no, po za tym, że doprowadzają prąd). A skoro nie mają prawo działać, to po co będę sprawdzał, czy aby jednak nie działają? No, sorry - w jednym czy dwóch systemach podłączali kable sieciowe i nie działały. Skoro tak, to nie działają. I teraz siadamy przed komputer i piszemy, jak ci biedni, naiwni audiofile dają się nabijać w butelkę przez pazernych producentów sieciówek. Toż to przecież czysta autosugestia, psychologiczny mechanizm racjonalizowania wydanych pieniędzy i nic po za tym.
Muszę się przyznać, że parę lat temu moje myślenie szło mniej więcej w podobnym kierunku; może z tą różnicą, że nie wykluczałem, iż mogę się mylić. Czytając jednak różne opinie o sieciówkach, zacząłem sobie zadawać pytanie - może tamci maja trochę racji. Może coś jest jednak na rzeczy. Zacząłem testować sieciówki. Pierwsza - za 350 zł - bez wpływu na dźwięk :-( Sieciówki za ok. 600 zł - wpływ niewielki (na plus). Przedział 1400 - 1600 zł - wpływ bardzo wyraźny na różne aspekty dźwięku. Dopiero sieciówki z przedziału 3500 - 4000 zł... Tu nastąpił klasyczny opad szczęki, słuchanie płyt na nowo itp. To są ceny za kable nowe (kupowałem używane). Na pewno można kupić porównywalnie dobre kable, ale tańsze, ja jednak nie miałem cierpliwości do testowania wielu kabli.
Dlaczego niektórzy tak zaciekle przekonują, że kable sieciowe nie działają? Moja zdanie jest takie, że takie osoby są bardzo przekonane do swoich opinii. Tak bardzo, że gdyby byli zmuszeni je zmienić, to świat by im się zawalił. Skoro taka "oczywistość", że kable zasilające tylko zasilają, może być złudzeniem, to również inne moje "oczywiste" poglądy na życie mogą runąć. Grunt osuwa się pod nogami i pozostaje tylko błagalne pytanie "Panie Premierze - jak żyć?!" :-)
No dobra... Jak widzicie dokonałem wnikliwej psychologicznej analizy myślenia "kablosceptyków". Kto wie może mam rację... :-)
Pozdrawiam wszystkich!