Słucham przede wszystkim tzw. klasykie, kameralistyka, pełne składy, wokalne od chórów do poszczególnych solistów. Mono i stereo.
Pierwsze wrażenie po Forumie: muzyka jakby zszarzała, nie jest tak kolorowa. Ale i, hm, jakby naturalniejsza... wszystko jest gdzie ma być i jak ma być. Nie męczy. Jak na płycie jest bas, to jest. Jak piccolo i triangel, to brzmi jak milo. Aż się można skrzywić, jak gruchnie w ucho. Natomiast pierwszy raz mogę słuchać nagrań mono na słuchawkach, brzmienie piękne i nie męczy. Co więcej, na HD 600, w których duża rozdzielczość może przeszkadzać (ja się uczyłem słuchać jakiś tydzień), muzyka brzmi całościowo, jak się chce i się skupi, można sobie wyławiać poszczególne instrumenty, ale jak nie to słychać po prostu orkiestrę.
Cecha niedoceniana: prawie każde słuchawki brzmią jak znacznie lepsze, nawet takie za 20 zł (ale nie polecam). Ważne: dopasowuje się do impedancji słuchawe, wszystko brzmi na podobnym poziomie głośności! Prawie każde źródło trochę lepsze brzmi, jak znacznie lepsze. Ale taki jest i slogan reklamowy: wzmacniacz wyciągnie maksimum możliwości twojego sprzętu. I prawda.
Konkluzja: zamówiłem wzmacniacza Gramaha Slee the Voyager do sprzętu przenośnego... dam znać jak dojdzie.