To może od początku.
Jestem fanem elektronicznych brzmień i pod tym kątem będę tu opisywał swoje muzyczne wrażenia z obcowania z maszyną,która jest bohaterką tego tekstu.
Moim pierwszym poważnym wzmacniaczem był SONY 505 ES,do dziś pamiętam swój zachwyt po usłyszeniu kilku pierwszych utworów na tym sprzęcie.Nie było porównania z moimi poprzednimi Techniksami ;-)
Jako,że człowiek szuka zawsze czegoś innego zamieniłem go opo 2 latach na NADA C 320 - o czym dalej.
Skupiając się na walorach 444 ES muszę stwierdzić,że obydwa wyżej wymienione klocki bije na głowę pod każdym względem.Otóż :
- prezentuje otwartą scenę
- jest niesamowicie szczegółowy ( nowe odkrywanie starych utworów )
- dynamika,dynamika,dynamika
- wysokie dźwięki bardzo precyzyjne bez syków,zapiaszczenia
- świetna separacja kanałów,co słychać zwłaszcza w muzyce,którą zna się juz na pamieć,a co za tym idzie dobra stereofonia.
- 444 ES ma to coś w dźwięku co powoduje,że przyjemnie siedzi się i słucha,słucha,słucha - nie męczy słuchacza.
Moje obydwa poprzednie wzmacniacze muliły,co tym bardziej widzę będąc posiadaczem tej ES-ki.
W dziale KLUBY \"miłośnicy ES\" pojawiła się opinia,że jest dokładnie odwrotnie. To moim zdaniem dowód ile trzeba mieć szczęścia w bardziej lub mniej przypadkowym doborze kolumn do wzmacniacza i na odwrót.W kolumny wstapił nowy duch:-)!
Z moich Wharfedale,i EM 95 byłem nie do końca zadowolony w zestawie z 505 ES i wspominanym NAD-em. Dźwięk był troszkę mulący i chyba męczący. Tym razem miałem więcej szczęścia.
Na koniec dodam,że powyższa opinia jest wyłącznie moją subiektywną oceną,wszak każdy troszkę inaczej wyobraża sobie swój idealny dźwięk.