Wczoraj spedzilem kilka kwadransow w sklepie odsluchujac powyzsze kolumny oraz Focale JMLab Electra 916S i chce sie podzielic wrazeniami.
Sygnalu dostarczyl komplet Audio Analogue Verdi (wzmacniacz hybrydowy)/Rossini (CDP takze na lampach), okablowanie Monitor Black nad White z serii 1200s.
Na poczatek poszedl Focal Electra 916 S. Plyta Erick Clapton 'Raptile' - wybralem to CD bo nagrane w HDCD i bo mam taka plytke w domu zatem znam. Dzwiek bardzo wyrwany do przodu i otwarty. Zwaraca uwage srednica, bardzo plastyczna i podajaca wiele szczegolow. Takze sporo wysokich tonow na granicy przyzwoitosci. Dzwiek jest bardzo dynamiczny i gitara mieni sie kolorami a takze ma bardzo czytelna linie melodyczna i swietna mikrodynamike (cichnie i zglasnie sie w imponujacym stylu i z wielka lekkoscia). Latwe do wychwycenia organy na drugim planie. Tu jest naprawde dobrze. Po pierwszym utworze instrumentalnym dochodzi wokal. W pierwszej chwili mimowolnie dostalem grymasu na twarzy - jest za ostro! Sporo syczacych i chrypiacych nalotow, wokal jest przymatowiony i malo dzwieczny. Ale to pierwsze sekundy. Po chwili ucho sie przyzwyczaja i jest jako tako choc ow jasny nalot nie znika a tylko staje sie akceptowalny. Nadal imponuja wszelkie gitarowe smaczki. Dlaczego nie pisze o basie? A no bo go niemal nie ma! Czasami i owszem, slychac jakas gitare basowa ale takze czasami tylko wiemy, ze istnieje bo pewnie istnieje ale jest bardzo dobrze ukryta. Te kolumny mimo, ze sprawiaja wrazenie dostatecznie duzych do nawet sporego pokoju sa jednak delikatne w dole pasma. Nie jest to wada a raczej cecha. Dostajemy przeciez w zamian dobra analitycznosc i sporo frajdy ze sluchania srednicy. No i jeszcze jedna wada. Gdzies na przelomie srednicy i wysokich tonow daje sie odczuc dziure - brakuje wypelnienia wlasnie tej czesci pasma. Jak juz pojawiaja sie najwyzsze tony to glownie w postaci hissow, cykania, sypania piasku - przykre choc kolumna probuje to cywilizowac i nie dopuscic do krawienia z uszu. Ale to naprawde nie jest komplement.
W sumie kolumny dosc dziwne bo wybitne co do srednicy gdzie ladnie sie popisuja ale jednoczesnie gubia wiele dzwiecznosci w gorze pasma oraz maja zdecydowanie skromny bas. Nawet trudno powiedzisc cos o jego fakturze czy kontroli bo trzeba sie wsluchiwac by w ogle go zauwazyc. Takze dolu srednicy nie za duzo. Bardzo naturalnie oddaja za to fortepian co chyba jest waznym atutem.
Tempo - male kolumy ale mimo to relatywnie ciezkie. Po podlaczeniu oczywiscie jest pierwsze wrazenie - dzwiek jest zdecydowanie mniej otwarty i nie rzuca sie na twarz. Wydaje sie, ze wypelnienie dolu jest znacznie lepsze a wysokie tony nie tak dzikie jak w Electrze. To dobry znak. Niestety, takze w pierwszym porownaniu Tempo nie maja tempa. Tam, gdzie gitara wila sie krecila w JM Labach tak tu jest splaszczona co do dynamiki a to z kolei odbija sie na urodzie gitarowych solowek. Jest mniej efektownie co w tym wypadku oznacza mniej przyjemnie. Za to dzwieki organow (Hammondowo-podobnych) sa jakby bardziej naturalne i zroznicowanie. Ich ostre i zdecydowane barwy z Electry sa wyraznie zmiekczone i inaczej sie roznicuja w trakcie grania melodii. To z kolei moze bardziej sie podbac niz akompaniujaca rola piszczydelek jaka przypisuja im Electry.
Tempo maja lepszy, normalny bas, lepsze wypelnienie dolu srednicy oraz gory srednicy. Spojenie z najwyzszymi tonami oraz jednorodnosc basu na wszystkich poziomach jest mile zachowana. Co do gory pasma - talerze ladnie wybrzmiawaja, chyba nawet lepiej niz w Electrach, kaskady elektornicznych dzwiekow z pierwszego utworu sa teraz nasaczone melodyjnoscia. No jest calkiem dobrze. Takze scena dzwiekowa, ktora w Electrach byla dosc specyficzna (sporo rzeczy na pierwszym, bardzo wysunietym planie) tu jest bardziej oddalona ale i nie pozbawiona glebokosci. To jest przyjemne i w moich oczach pozytywne. Detali takze sporo ale trudno powiedziec, czy ich ilosc ograniczaja kolumny czy elektornika towarzyszaca. Na pewno niektore rzeczy sie gubia.
W podsumowaniu moge powiedziec, ze obie pary robia wrazenie ale kazda czym innym. Electry maja wybitna srednice ale i spore braki na skrajach pasma. Tempo jakby odwrotnie - nie maja zadnych widocznych wad. Mimo to nie sa przy tym spektakularne w zadnym aspekcie - no i tu szkoda. No moze epatuja kultura i klasa dzwieku przy pierwszym wrazeniu.
Prosze, wezcie jako poprawke, ze sluchalem tylko 2 plyt (Claptona i panienke spiewajaca smooth soul (imie wylecialo z pamieci)), pomieszczenie odsluchowe jak to w sklepiku, obie pary kolumn i elektronika moze nie calkiem dotarte, jedna konfiguracja. Z owej pary wybralbym Tempo nie dlatego, ze mnie zachwycily ale dlatego, ze jest szansa, ze w domu przy dluzszym sluchaniu 'wdroza sie'. MJ Laby podaja na talerzu to co maja najlepszego do zaoferowania i jest obawa, ze czasami bedzie brakowalo tego, czego nie potrafia dac. Moze przy starannej konfiguracji beda brylowaly? Nie wiem.
Jezeli ktos sie skrzywi na moje oceny to dodam, ze Tempo wydaja mi sie drogie bo placi sie za wyglad i renome firmy a podobny co do klasy dzwiek mozna uzyskac z tanszych produktow firm produkujacych masowke - takich jak Canton czy Jamo.