Właściwie to powinienem zrobić porównanie z rls callisto IV lecz ushery to zupełnie inny pomysł na dźwięk, jednak przesiadka z tych maluchów z pewnością odbija swoje piętno na ocenie, ale do rzeczy.
Pierwsze wrażenie to scena szeroka (i zdefiniowana w płaszczyźnie wertykalnej!) kapitalny wgląd w nagranie, kiedy pojawiło się bouzouki oniemiałem - każda struna oddzielona niczym skalpelem - to instrument grający jak karabin maszynowy a przy tym delikatnie i ushery zaserwowały tu prawdziwą ucztę - tak -jest analityczność ale i pełna kultura zwiewność
Nie do wiary myślę sobie - w odtwarzaczu ląduje klasyka , jazz, rock - nie dają się przyłapać - każdy rodzaj dostaje właściwy klimat i barwę a może nic nie dostaje? wszak uniwersalne głośniki to głośniki neutralne - w zakresie średnicy i wysokich tak właśnie jest - takie refleksje się nasuwają. Jedynie do basu można by mieć jakieś uwagi ale były by nie na miejscu z uwagi na cenę a dobry wzmacniacz i solidne ustawienie zamyka temat. Słuchanie wieczorową porą nie pozbawia żadnego detalu i wybrzmienia - super. Moja opinia trochę spóźniona bo seria v pomału wychodzi z obiegu ale jeśli ktoś ma szansę niech koniecznie posłucha. I na koniec taka dygresja - bawią mnie opisy w prasie fachowej typu: na małych składach sprzęt gra rewelacyjnie ( tzn. na dużych nie gra) nie martwcie się usher v-601 zagra na dużych i niczego nie zgubi.