Polska znalazła się teraz w kluczowym okresie dla swojej przyszłości. Tragiczna historia naszego narodu odbija się bolesnym piętnem na kraju nawet dziś. Zabory, Wojny, komuna, to tragedie, które w znacznym stopniu wyniszczyły naród. Po 89r.nastąpił najlepszy okres od kilkuset lat. Przez ok 20 lat, kraj zrobił ogromy skok do przodu.
Weszliśmy do NATO i do UE. Średnia płaca wzrosła z ok 30$ miesięcznie do ok 1000$. Powstało wiele firm, unowocześniło się rolnictwo, produkcja, zbudowano wiele dróg i autostrad, remontuje się miasta, a Polska stała się częścią Zachodu. Ale nie było idealnie. Nie było, bo idealnie być nie mogło.
Zawsze takie zmiany ustrojowe, z okupacji i dyktatury, w stronę kapitalizmu, rodzą patologie. Nie inaczej było w Polsce. Błędne, nieuczciwe prywatyzacje, afery, oszustwa, wyłudzenia, bandytyzm, nepotyzm, zmieszanie polityki ze światem przestępczym, były widoczne, oburzające i miały określone skutki dla kraju. Do polityki nie szli ludzie kompetentni, zdolni, ambitni, chcący poprawić kraj, ale ludzie zakłamani, nieudacznicy, złodzieje, partyjni frustraci i komuniści przebrani w nowe szaty.
Do tego wszystkiego włączył się kościół chcący zapewnić sobie jak największe profity z rosnącej gospodarki, oraz realny wpływ na politykę kraju. Przekupni, głupi politycy chętnie przystali na pakt z kościołem, bo ten zapewniał głosy wiernych, w zamian za określone korzyści finansowe. Doprowadziło to do tego, że kościół kosztuje naród ok 20 000 000 000 pln każdego roku. Łatwo policzyć, że tylko przez 20 lat daje to 400 mld pln, czyli ok 100 miliardów dolarów!
W tym samym czasie nie było i nie ma wystarczających środków na służbę zdrowia, na skuteczną edukację, na realne reformy administracji państwowej, na nowoczesną przebudowę infrastruktury kraju, na nowoczesną, ekologiczną energetykę, na nowoczesny transport itd, za to na potęgę budowano kolejne kościoły i to mimo zmniejszającej się ilości obywateli tego kraju.
Przedsiębiorcza część społeczeństwa ciągnęła kraj w górę, ale politycy nie robili nic, by z podatków aktywować tą mniej przedsiębiorczą część Polaków, nie reformowano skutecznie tzw.Polski powiatowej. Politycy dbali głównie o własne posadki i kasę dla siebie. Po marnych rządach AWS, były słabe rządy SLD, choć akurat im kraj zawdzięcza wejście do NATO i UE. Późniejsze rządy PO/PSL były pasywne i reform było niewiele.
Patologie na rynku pracy, nierówności między dużymi miastami, a tzw.Polską powiatową, duża emigracja, bezrobocie, ogólnoświatowy kryzys, zrodziły duże problemy dla gospodarki, a to przełożyło się na niezadowolenie znacznej części społeczeństwa i upadek rządu PO/PSL. Część obywateli zniechęcona do polityki w ogóle od lat nie bierze udziału w wyborach, część zlekceważyła wybory wybierając w tym czasie grille, a część szczególnie w tzw.Polsce powiatowej, nakręcana dodatkowo przez kościół, wybrała nowe władze...składające się ze starych komunistów przebranych za prawicowych katolików!! Rok 2015 okazał się najbardziej tragiczny dla historii Polski, ale wtedy mało kto miał świadomość jak fatalne skutki dla przyszłości Polski będzie miał taki, a nie inny wybór Polaków.
Rząd PISu przekupił Polaków zasiłkami, 500+, oraz oszukał ich wmawiając, że teraz wszyscy niezadowoleni będą "wstawać z kolan" i obiecał, że wreszcie rozliczy komunę, choć sami byli komunistami. Zniszczono publiczną TV, robiąc z niej partyjną tubę propagandową, pod pretekstem niewątpliwie koniecznych reform sądownictwa, zniewolono je, czyniąc jeszcze bardziej niewydolnym. Zniszczono Trybunał Konstytucyjny, wielokrotnie łamano konstytucję, zniszczono trójpodział władzy, zniszczono polskie radio, a nawet stadniny koni. Dopuszczono do rozpasania kościoła, który zamiast wiarą i wiernymi, zaczął zajmować się biznesami, polityką i dbaniem o trwałość układu z PISem. Targowica powróciła. Jednocześnie zasiano wzajemną nienawiść wśród polaków i wprowadzono politykę podziałów i wrogości wobec ludzi wykształconych, lekarzy, nauczycieli, ludzi sztuki, wobec przedsiębiorców, inżynierów itd. Jak za komuny, władze PIS musiały mieć wrogów, więc wykreowano ich sztucznie przez propagandę, kłamstwa i paskudne oszczerstwa.
PIS kryje zbrodnie kleru, a kler wmawia ludziom, że PIS, to władza z nadania Boga. Wyborcy określeni przez pisowskiego propagandzistę Kurskiego jako "ciemny lud" wierzą w te kłamstwa i stoją murem za destrukcyjną władzą. A ta przy pomocy bezwolnego, nieudolnego pseudo prezydenta-marionetki, rozkrada kraj na niespotykaną dotąd skalę. Ilość afer podczas rządów PISu jest większa niż wszystkich afer, wszystkich poprzednich rządów tego kraju. Pseudo politycy PISu zawłaszczyli kraj i w krótkim czasie stali się milionerami. Rozkradziono miliardy złotych i proceder ten trwa dalej.
W tym czasie nie robiono praktycznie żadnych realnych reform. Podniesiono i wprowadzono kilkadziesiąt nowych podatków i skomplikowano prawo podatkowe tak, by nikt się w nim nie mógł zorientować. Destrukcyjne zmiany wprowadzano nawet kilka razy w ciągu każdego roku. Gospodarka rozkręcona dzięki przedsiębiorcom, bo przecież nie dzięki politykom, radziła sobie całkiem dobrze, ale złe przepisy, niestabilność prawna, złe prawo pracy, chora ilość i jakość podatków, zniechęca do prowadzenia działalności gospodarczej i sytuacja zaczyna się pogarszać, a pandemia wirusa jeszcze bardziej obnażyła nie tylko kolejne afery i defraudacje milionów ze strony pisowskich aparatczyków, ale też ogólną niewydolność państwa i zupełne nieprzygotowanie na trudne wyzwania obecnych czasów.
PIS utrzymuje władzę dzięki propagandzie oraz rozdawnictwu, ale reform nie robi żadnych. Ludzie przekupieni za 500pln co miesiąc udają, że nie widzą rozkradania na gigantyczną skalę. Władza walczy tylko o to, by utrzymać się przy "korycie" jeszcze choć kilka lat, a przyszłość kraju ich nie interesuje. Bo po co ma się tym przejmować Kaczyński, Terlecki, czy Macierewicz? ZA 10 -15 lat i tak nie będzie ich już na tym świecie, więc nie odczują skutków własnych czynów i zdemolowania Polski. Jednakże konsekwencje dla narodu będą bardzo poważne. Polska stanie wobec problemów z którymi może sobie nie poradzić, szczególnie po latach rozkradania i zdemolowania państwa przez PIS, oraz zaniechań poprzednich partii.
To co nas czeka? Czy do przewidzenia przyszłości potrzeba daru Nostradamusa? A może przewidującego umysłu szachowego arcymistrza? Otóż nie. Przeciętnie myślący człowiek, jeśli tylko trochę interesuje się otaczającym nas światem i rozumie proste prawidła ekonomii oraz zachowań społecznych, może sam pokusić się o prognozę i może ona być bardzo trafna. Mamy rok 2020 i za sobą 5 lat destrukcyjnych rządów PIS, słabą, rozbitą i nieudolną opozycję, dziesiątki afer, pandemię wirusa, słabnącą gospodarkę, widmo ogólnoświatowego kryzysu, skłócony naród, niespotykany dotąd poziom wzajemnej niechęci, brak realnej polityki progospodarczej, upadającą służbę zdrowia oraz edukację, widmo potężnego bezrobocia, kłamstwa kościoła, propagandę rządową i być może kolejne 5 lat klęczącego prezydenta marionetki. Ale co będzie dalej? PIS zżera już wewnętrzna gangrena. Jak każda partia, tak i ta musi się rozpaść. Nie wiadomo tylko ile to potrwa ale symptomy gangreny już widać i czuć. Za 10-15 lat nie będzie już twórców i głównych animatorów tej partii. Biologia zrobi swoje. Nie wiadomo kto przejmie władzę, ale na cuda bym nie liczył. Polska nie ma szczęścia do polityków. Może nie będą to tak tragicznie złe rządy jak pisowskie, ale na żadne rewelacje nie ma co liczyć, bo i wybrać nie ma z czego.
Ale zostaną tu nasze dzieci i wnuki. To co je czeka? Przyszłość Polski nie wygląda optymistycznie. Zaniechania poprzednich władz, oraz destrukcja ostatnich lat w wykonaniu PISu przełoży się bardzo konkretnie na życie naszych bliskich i kolejnych pokoleń, za 20, 40 czy 60 lat. Co można przewidzieć już dziś?
Polska przez 20 lat wypracowała sobie dobrą opinię i pozycję w UE. Dzięki temu mogliśmy wiele wynegocjować, a kasa popłynęła szerokim strumieniem. Ale to nie podobało się politykom PIS. Zarzucali poprzednikom zbyt bliskie relacje z Niemcami, Francją oraz dogadywanie się w kuluarach. Ale na tym właśnie polega polityka zagraniczna. Polska ma bardzo trudne położenie, między imperium sowieckim, a potężnymi Niemcami. Wyniszczona przez Wojny i komunę, jest za słaba, by być całkiem niezależna. Nauczona historią, powinna rozumieć, że sama zawsze przegrywa i jedyna szansa, to być częścią mocnej grupy, a taką jest UE. Sama Unia idealna nie jest i wymaga reform, ale aby wpływać na te reformy, to trzeba w tej Unii być i jeszcze mieć w niej dobrą pozycję. Bez związania Polski z gospodarkami krajów UE, w tym Niemiec, czeka nas wykluczenie i siłą rzeczy wepchnięcie w szpony Rosji. A czym to grozi, to wielu z nas jeszcze pamięta. Co w tej sprawie zrobił PIS? Skonfliktował Polskę z UE, obraził inne kraje UE, zniszczył politykę zagraniczną i zepchnął pozycję Polski na margines UE. Czy ma to jakieś znaczenie na przyszłość? Oczywiście, że ma. Polska w tak złej pozycji nie będzie mieć wpływu na cokolwiek, nie będzie mogła prawie nic negocjować, z czasem będzie coraz mniej kasy dla Polski, dla gospodarki i polskich rolników. Wszyscy na tym stracimy. Poza tym dalsza taka polityka z czasem doprowadzi do tego czego chce PIS, czyli do wyjścia Polski ze struktur UE. Ale Polska nie ma położenia jak UK. Dla nas wyjście z UE, oznacza automatycznie wejście w sowiecką strefę wpływów, a to byłaby dla Polski tragedia.
Kolejny problem przyszłości kraju, to demografia. Polaków ubywa. Rodzi się coraz mniej dzieci, a część rodzi się na emigracji. PIS niby chciał z tym powalczyć, ale już sami przyznali, że program 500+ nie zmienił trendów demograficznych i w tym aspekcie nie udało się. Polaków będzie dalej ubywać. Doświadczenia innych krajów pokazują, że takie zasiłki niewiele pomagają w kwestii dzietności. Ludzie chcą posiadać więcej dzieci, gdy mają stabilną i dobrą sytuację ekonomiczną i gdy nie muszą obawiać się przyszłości. Obecna sytuacja kraju nie zachęca do posiadania dzieci, więc problem będzie narastał. To przełoży się na gospodarkę oraz system emerytalny. Pracujących na emerytury będzie coraz mniej, a emerytów coraz więcej. System emerytalny tego nie wytrzyma. Już teraz trzeba dopłacać do ZUSu z budżetu państwa i będzie z tym coraz gorzej. Do tego niż demograficzny spowoduje ubytek ludzi na rynku pracy. Nie będzie miał kto pracować w przemyśle, handlu czy rolnictwie. To wyhamuje gospodarkę i spowolni rozwój kraju. 500+ wypłacane wszystkim spowodowało, że ponad 200 000 osób porzuciło pracę i nie zamierza jej szukać. To jeszcze bardziej pogłębi problem braku rąk do pracy.
Polskie chore prawo oraz system podatkowy jest tak chory, że coraz mniej jest chętnych do prowadzenia działalności gospodarczej. W tym kraju prawo zawsze było chore, a prawo podatkowe to już dramat. Żadna poprzednia władza nic dobrego w tej sprawie nie zrobiła, ale PIS wbił gwóźdź do trumny gospodarki, wprowadzając wiele nowych podatków i jeszcze bardziej komplikując prawo podatkowe. Taka niestabilność i niejasność prawna, zniechęca inwestorów do tworzenia miejsc pracy w Polsce. Czym mniej takich inwestycji, tym mniej miejsc pracy, mniej podatków, większa frustracja ludzi, większa przestępczość, mniejsze PKB, wolniejszy rozwój kraju, a nawet możliwa recesja.
Zniszczenie demokracji, trójpodziału władzy, niezależnego sądownictwa, próba niszczenia niezależnych mediów, zemści się na Polakach. Nasz kraj nie będzie traktowany poważnie, obywatele nie będą liczyć się z żadnymi instytucjami państwowymi, prawo nie będzie przestrzegane, będzie coraz większy chaos prawny, a ten z czasem przełoży się na chaos gospodarczy. Mniej będzie inwestorów, mniej miejsc pracy, mniej kasy z podatków. Nie będzie kasy na socjale, a kolejne podnoszenie podatków jeszcze bardziej nakręci inflację i niechęć ludzi do prowadzenia działalności gospodarczej. Biedy będzie coraz więcej, a perspektywy coraz gorsze. Duzi inwestorzy omijają takie kraje. Wolną spokojne i bezpieczne gospodarki, a takie są wokoło nas, choćby Czechy, Słowacja czy kraje nadbałtyckie. Po co ryzykować w niepewnej Polsce?
Polska ma przestarzały system energetyczny oparty na węglu i starych liniach przesyłu prądu. Cały świat odchodzi od węgla, ale kolejne polskie rządy nie miały odwagi zmierzyć się z problemem. Finał jest taki, że już dziś nie opłaca się wydobycie polskiego węgla, bo tańszy można ściągnąć z Afryki, Rosji czy Ukrainy. I takiego mamy w kraju coraz więcej. Ale zaniedbano rozwój alternatywnych źródeł energii, PIS wręcz zniszczył elektrownie wiatrowe, a w zamian nie mamy nic. Już dziś przez to mamy prąd droższy niż kraje Zachodu, a będzie jeszcze drożej. Politycy nie robą w tej kwestii nic. Prąd z każdym rokiem będzie coraz droższy, a nie każdy może sobie pozwolić na panele solarne, bo jak mają to zrobić mieszkańcy osiedli czy przemysł? Drogi prąd dla przemysłu, to droga produkcja, a drogiej produkcji nikt nie kupi. A jak upadną zakłady przemysłowe, to znów będzie to samo, czyli ubytek miejsc pracy, mniej podatków i wszystkie patologie z tym związane. Drogi prąd wykończy ludzi na wiele sposobów. Zniszczy domowe budżety ale też miejsca pracy.
Polska od lat wydaje fortunę na kościół, a na edukacje i służbę zdrowia brakuje pieniędzy. Finał jest taki, że jak zbliżał się wirus, to służba zdrowia nie była na to przygotowana i rząd musiał sparaliżować gospodarkę. Część kleru nawoływała do modlitw o niewpuszczenie wirusa na teren kraju. Gdy susza dobijała kraj i rolnictwo czekało na deszcz, to głównym sposobem walki ze skutkami tejże suszy były....pochody modlitewne. Niestety nic to nie pomogło. Nie wymodlono deszczu ani uniknięcia wirusa. Jeśli rząd będzie wydawał corocznie gigantyczne kwoty na kościół, zamiast na edukacje i służbę zdrowia, to Polska będzie się uwsteczniać, a świat pójdzie do przodu...już bez nas. Modlitwy nie uwolnią kraju od problemów, ale kler będzie się domagał coraz większych kwot. Żaden rząd nie miał odwagi by wypowiedzieć szkodliwy dla kraju konkordat, a rząd PISu jeszcze bardziej umocnił patologię marnowania miliardów na kościół.
Już dziś brakuje lekarzy, pielęgniarek, czy nauczycieli. W wielu miejscach zamyka się oddziały szpitalne, w wielu szkołach nie ma kto uczyć. A to się jeszcze pogłębi. Będą zamykane całe szpitale, bo po prostu nie będzie miał kto ich prowadzić. Dyrektor nie zastąpi lekarzy. Urzędnicy nie zastąpią nauczycieli. Cały cywilizowany świat stawia na edukacje, bo to jest przyszłość każdego narodu, ale Polska w rękach PIS, stawia na kościół, tyle że każde wyznaniowe państwo na świecie, gdzie religia ma mocny wpływ na politykę, to państwo biedne i zacofane, w którym żyją biedni i zacofani obywatele. Tego chcemy na kolejnych pokoleń?
Być może największym problemem przed jakim staniemy, to problem wydający się mniej ważny. Ale to pozory. To problem braku wody. Dramatyzm tego problemu będzie dla Polski okrutny. Uwarunkowania przyrodnicze, błędna polityka kopalń odkrywkowych, które obniżyły poziom wód gruntowych, oraz brak polityki małej i dużej retencji, za co odpowiedzialne są wszystkie poprzednie władze kraju, oznaczają dla Polski problem z którego możliwe, że nie uda się wyjść. O braku wody w Polsce wiedziano już dawno. NIkt nic nie zrobił. Ale przez ostatnie kilka lat nawiedziły Polskę okrutne susze i rzeki zaczęły wysychać. Tym razem już wszyscy widzieli, że mamy potężny problem. I co w tej kwestii zrobił PIS przez 5 lat?...zupełnie NIC!! A co to oznacza na przyszłość, szczególnie, że klimat zmienia się na coraz bardziej suchy? Brak wody, to nie tylko brak wody w naszych kranach czy uschnięte przydomowe ogródki. Ogromne ilości wody zużywa przemysł, hodowla zwierząt, uprawy rolne, a nawet nasza, przestarzała energetyka, bo wiele z naszych wiekowych już elektrowni jest położona przy rzekach i wykorzystuje wodę z tychże rzek. Brak wody, załamie i tak kulejącą u nas produkcję prądu, jeszcze bardziej podniesie opłaty za prąd, który będziemy musieli importować, załamie się rolnictwo, uprawy bez wody umrą, poumierają zwierzęta hodowlane, a ceny za żywność sięgną astronomicznych poziomów. Polskie rolnictwo upadnie, wszystko trzeba będzie importować, ale czym za to płacić? Miliony ludzi zostanie bez pracy i bez źródeł utrzymania. To będzie katastrofa.
Cały świat wie o problemie braku wody pitnej. Z jednej strony przybywa wody w oceanach z topniejących lodowców, ale ubywa wody pitnej na lądach. Izrael już ma kilka odsalarni wody morskiej, a kilka następnych buduje. Ten suchy kraj już dziś jest potęgą w produkcji wody pitnej z wody morskiej. Z ich zasobów tak wytworzonej wody już korzystają sąsiednie kraje. Polskę czeka to samo. To jest nieuniknione. Nad naszym morzem kiedyś tam będą musiały stanąć fabryki odsalania wody morskiej, którą potężnymi rurociągami trzeba będzie transportować w głąb kraju. To będą gigantyczne inwestycje ale bez tego Polska umrze! Za 100 000 000 000 dolarów jakie wydano na kościół przez 20 lat z pewnością można by mieć już działający taki ogólnokrajowy system nawadniania, można by zbudować nowoczesny, bezstratny system przesyłu prądu, zmodernizować energetykę, poprawić jakość powietrza i dać szanse przyszłym pokoleniom na lepsze życie. A co zrobiono? Nic. Zmarnowano 100 mld.$ na kościół, by kupić głosy wyborcze.
Ciekawy jest też aspekt rozdawnictwa PISu. Program 500+ cieszy się uznaniem wielu Polaków, bo fajnie jest co miesiąc dostać np 1000 pln. Program miał cel demograficzny i to się nie udało, ale na pewno poprawił się byt wielu rodzin, szczególnie na wsiach i w małych miastach. Ale w programie tym jest pewna pułapka, z której mało kto zdaje zdaje sobie sprawę. Fajnie bierze się kasę, ale wszystko ma swoje skutki. Program 500+ jest tak wymyślony, że daje kasę każdemu, bez względu czy pracuje czy też nie. Wydawałoby się, że wszystko jest ok, że tak to może działać i wszyscy będą zadowoleni. Otóż nie, ale skutki takiej konstrukcji tego programu będą mocniej widoczne dopiero za kilka, kilkanaście lat. Gdzie jest pułapka? Pułapka tkwi w tym, że program tak działający dezaktywuje ludzi na rynku pracy. Na dziś ocenia się, że z powodu tego programu ok 200 000 osób, nie tylko kobiet, porzuciło prace i żadnej nie szuka. Z miarę lat, tak nieaktywnych zawodowo będzie przybywać, a to będzie mieć bardzo poważne skutki nie tylko gospodarcze, ale też społeczne.
W domu w którym rodzice nie pracują, wychowają się dzieci, które też w przyszłości pracować nie będą. Dzieci powielają znany z rodzinnego domu model życia. Skoro rodzice nie musieli pracować, to oni też będą chcieli tak żyć i nawet nie będą potrafić żyć inaczej. Brak etosu pracy w rodzinnym domu, przechodzi na kolejne pokolenia. Dziś 200 000 osób, które zrezygnowały z pracy, to za 10 lat będzie ich może 500 000,a za 20 lat pewnie milion. Jednocześnie przez niż demograficzny ilość pracujących będzie systematycznie spadać, a tym samym będą coraz niższe wpłaty na ZUS i socjale tych niepracujących. To musi doprowadzić do upadku systemu ubezpieczeń społecznych. Pytanie tylko kiedy?
Ale tak wypłacane 500+ będzie mieć też inne skutki. Dziś najbardziej na tym programie korzystają mieszkańcy wsi i małych miast. W rolnictwie pracuje obecnie tylko ok 10% mieszkańców wsi. Reszta pracuje dorywczo lub żyje z rent i socjali. Program 500+ załamał etos pracy w tzw.Polsce powiatowej. Po co szukać pracy, skoro można żyć z zasiłków. To oznacza brak chętnych do pracy w danej okolicy. A skoro nie ma chętnych do pracy, to firmy nie będą w te miejsca inwestować i nie będą tam tworzyć miejsc pracy, bo po co tracić kasę na duże inwestycje, skoro nie można pozyskać siły roboczej. Brak inwestycji, to brak miejsc pracy oraz brak podatków do kasy gminy. Całe życie z 500+ nie uda się przetrwać. Nowych dzieci nie można mieć w nieskończoność. Przyjdzie moment, gdy wypłaty z 500+ skończą się i co wtedy? Po 20 latach unikania pracy, człowiek nawet się do niej nie nadaje. Zresztą tej pracy w okolicy nie będzie, bo inwestorzy będą takie okolice omijać szerokiem łukiem. Gminne kasy będą puste, bo pracujących mało, to i podatków mało, a dużych firm nie będzie.
A brak kasy w gminach, to brak kasy na szkoły i nauczycieli, brak kasy na służbę zdrowia, remonty dróg itd. Czyli w okolicy nie będzie dobrego szpitala ani szkoły. Bo jaki nauczyciel, lekarz czy pielęgniarka będą chcieli tam pracować, nie mając na nic perspektyw? Brakuje ich w miastach i duże miasta będą walczyć o lekarzy czy nauczycieli. A czym o nich mają walczyć puste kasy gminne? Jaki lekarz po studiach będzie chciał pracować w powiatowym szpitalu? Żaden, bo w dużym mieście on i jego rodzina będą mieć znacznie lepsze perspektywy, prywatną praktykę, lepsze szkoły dla swoich dzieci, lepsze zarobki itd. Tym sposobem, za taką formę 500+ najbardziej zapłacą w przyszłości ci, którzy tak ochoczo dziś popierają PIS. Padną ofiarą tego programu w takiej formie, tylko jeszcze o tym nie wiedzą. Kurorty nadmorskie czy górskie, może jakoś sobie poradzą, ale normalne wsie i małe miasta będą wymierać, bez dobrej edukacji, bez służby zdrowia, bez miejsc pracy i bez perspektyw. Starzy tam zostaną i będą umierać w zapomnieniu, a młodzi nie będą mieć innego wyjścia i będą musieli wyjeżdżać na stałe do dużych miast.
Smutne to, ale taka jest przyszłość. Gdyby 500+ było wypłacane tylko dla pracujących, to sytuacja byłaby zupełnie inna. Wzmocnił by się etos przedsiębiorczości, ludzie szukaliby jakiejś pracy, chętni do pracy ściągnęliby inwestorów, a ci tworzyliby miejsca pracy i płacili podatki do gmin. Ludzie by pracowali, zakładali swoje małe firmy i też by płacili podatki. Gminy miałyby kasę, by ratować okoliczną służbę zdrowia, szkoły, by inwestować w drogi, infrastrukturę czy agroturystykę. Polskie wisie by piękniały i ściągały turystów swoją ciekawą ofertą. Niby proste, że tak powinno być. Ale PIS wolał szybki efekt kupienia głosów wyborców i w taki sposób zniszczył ich przyszłość.
Czy jest jeszcze szansa z tego wyjść obronną ręką? Wątpię. Destrukcyjny PIS w końcu upadnie. Prędzej czy później. Czym prędzej tym lepiej. Ale nowe władze nie poradzą sobie z tymi problemami. Trzeba by odciąć kościół od publicznej kasy, zerwać konkordat, zmienić 500+ na taki tylko dla pracujących, możliwie jak najszybciej reformować system polskiej energetyki oraz budować system nawadniania kraju. Trzeba by obudzić etos pracy i etos przedsiębiorczości, zachęcić ludzi do pracy, uprościć podatki, zachęcić sąsiadów ze wschodu, by chcieli u nas pracować, ułatwić im system pozwoleń i wiz. To wymaga ogromnych nakładów i mnóstwo pracy, a chętnych do roboty pewnie nie będzie. Do tego trzeba polityków rozsądnych, uczciwych i myślących o przyszłości, a takich nie mamy. Nawet nie potrafimy ich wybierać. To co mamy to...mamy przerąbane, a najgorzej będą mieć kolejne pokolenia.
To się już zaczęło. Dziś w TV widziałem wywiady z załamanymi rolnikami. Susza niszczy ich uprawy, brak wody oznacza kiepskie zbiory, ale i tak nie ma nawet ludzi do pracy by te zbiory zebrać. Drożyzna będzie coraz większa, a upadek rolnictwa coraz bardziej widoczny i nieunikniony.