ToneWinner AD-1PRE & ToneWinner AD-1PA
Pod koniec zeszłego roku miałem okazję przetestować wzmacniacz zintegrowany tego producenta. Zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, tym bardziej że miałem możliwość podpięcia go pod dwie pary zestawów głośnikowych - współczesnych i z epoki.
Tym razem mam okazję posłuchać jak brzmi muzyka z tzw. "dzielonki" tego samego producenta, czyli wzmacniacza liniowego AD-1PRE z wbudowanym przetwornikiem cyfrowo-analogowym oraz potężnej muskularnej końcówki mocy AD-1PA. Przypomnijmy, że ToneWinner należy do dziesięciu najbardziej prężnie działających marek audio w Chinach, ma ponad 30-letnie doświadczenie w projektowaniu i produkcji elektroniki do sprzętu audio. Jest dostawcą komponentów i kompletnych rozwiązań audio dla swoich klientów, którzy niekoniecznie chwalą się pochodzeniem ich podzespołów i rozwiązaniami technicznymi w swoich urządzeniach elektroakustycznych. Zauważmy, że działając bardzo głęboko w systemach kina domowego, dźwięku dookólnego, Dolby, Surround - ToneWinner siłą rzeczy musi mieć bardzo mocno rozbudowany Dział Badawczo-Rozwojowy zwany w skrócie R&D. Nie jest to firma jednoosobowa składająca urządzenia z gotowych 16 elementów, kupująca większość elementów jako "gotowce". Oczywiście nie mam tutaj na myśli, że to źle, tylko są ograniczenia. Napiszę Wam, że to słychać. Kultura działania, cisza, brak przydźwięków sieciowych (brumów), szumu, trzasków. Wszystko pracuje na najwyższym poziomie. Piszę o tym, bo niejednokrotnie miałem okazję słyszeć tego typu "przygody dźwiękowe" w sprzęcie za grubo ponad 10 000zł, a wiemy że ta kwota kilka lat temu miała większą wartość niż w dniu pisania tej recenzji. A i tak najważniejsze jest brzmienie, a sznyt brzmieniowy zawsze jest wypadkową wielu czynników, w tym też zdolnością konstruktorów i umiejętnością właściwego doboru komponentów, mając zawsze świadomość, że rozwiązania bezkompromisowe kosztują wszystkich a przede wszystkim klienta majątek i dają duże ryzyko utraty płynności finansowej, a co za tym idzie - podkulenie ogona i przebranżowienie się na producent np. okuć okiennych, co z audio ma już niewiele wspólnego.
Jako, że chwilowo nie mam możliwości przetestowania osobno preampu i końcówki mocy postanowiłem napisać jedną recenzję. Pierwsza sprawa, która rzuca się w oczy to gabaryty, zarówno kartonu jak i sprzętu. Końcówka mocy w opakowaniu waży ponad 50kg i tutaj zaczynają się tzw. "schody" z zagadnieniami logistyczno-transportowymi. Nie każdy z nas jest rosłym silnym melomanem, a o uszkodzenie części lędźwiowej kręgosłupa wcale nie jest trudno. Tutaj wspomogłem kuriera i udało się przemieścić paczkę z wózka kurierskiego na moją platformę, która nie jeden remont obsługiwała.
OPIS, BUDOWA, WYPOSAŻENIE
Przedwzmacniacz ToneWinner AD-1PRE
Wygląd charakterystyczny dla tego producenta, czyli wybrzuszenie z przodu po bokach i dwukolorowe obudowy. Dotyczy to zarówno wzmacniaczy zintegrowanych, jak i preampów, DACów i końcówek mocy.
Konstrukcja obudowy aluminiowa (dół, góra, boki) z potężnym frontem o ciekawym wyoblonym kształcie identycznym z kształtem frontu końcówki mocy. Front wykonany jest z przepotężnie grubego kawałka stopu lekkiego, stopu aluminium. Boczki urządzenia koloru czarnego nawiązują do czarnych radiatorów końcówki mocy. Środek koloru srebrnego. Gustowny wyświetlacz z 4-stopniową możliwością rozjaśnienia wyświetlanego tekstu.
Tylna ścianka: trzy wejścia analogowe typu RCA, jedno wejście symetryczne XLR, dwa wejścia koaksjalne, dwa optyczne, wejście audio typu PC USB, trigger out - prawdopodobnie do sterowania i współpracy z urządzeniami preferyjnymi multimedialnymi typu projektor graficzny, rzutnik itp.. Standardowo gniazdo IEC na przewód zasilajacy. Pobór mocy przedwzmacniacza to maks. 15W.
Przednia ścianka. Tutaj klasycznie: na środku relatywnie duży czytelny wyświetlacz i tekst koloru niebieskiego. Możliwość wyboru nasycenia/poziomu jasności w czterech krokach (25, 50, 75 i 100%). Pod wyświetlaczem włącznik. Po obu stronach wyświetlacza pokrętła wykonane z aluminium, wypolerowane, ale nie na połysk, tylko taki powiedzmy pół-mat. Po lewej pokrętło wyboru źródła dźwięku, po prawej pokrętło siły głosu. Całość jest prosta w obsłudze, działa intuicyjnie. Oczywiście jeśli nie lubimy podchodzić często do sprzętu, to mamy jeszcze możliwość z korzystania z aluminiowego pilota zdalnego sterowania, koloru srebrnego. Standardowo regulacja głośności, możliwość przełączenia kanału, rozjaśnianie, ściemnianie tekstu na wyświetlaczu, wyłącznik.
Końcówka mocy ToneWinner AD-1PA
Obudowa wielka. Rzecz jasna to kwestia przyzwyczajenia i sytuacja nietypowa dla kogoś kto obcował do tej pory jedynie ze wzmacniaczami zintegrowanymi, nawet tymi cięższymi. Mamy tutaj duży wymiar zarówno głębokościowy jak i wysokościowy. Masa całkowita 42 kg.
Wewnątrz wielki przepotężny transformator toroidalny o mocy 1200 VA. Tranzystory mocy marki Toshiba po 8 sztuk na kanał, co w parze z sygnałem symetrycznym/zbalansowanym daje w sumie 32 tranzystory mocy, oczywiście rzecz jasna pieczołowicie sparowane. Producenta stać na zamówienie dużych ilości, starannie wyselekcjonowanych. Końcówka mocy może pracować w czystej klasie A, w której to bardzo mocno nagrzewają się boczne radiatory i górna ścianka oraz w klasie AB. Wtedy ścianki są mniej ciepłe. Różnica w brzmieniu jest słyszalna. Ale o tym za chwilę. Front urządzenia wykonany jest identycznie jak przedwzmacniacz czyli żywe aluminium z bardzo gustownym wykończeniem powierzchni. Wydaje mi się że nie jest to klasyczne anodowanie na biało, czyli bezbarwnie. To jest najprawdopodobniej pomalowane lakierem metalizowanym lub nawet perłowym i następnie bezbarwny klar, bo są tam jakby drobinki pyłu aluminiowego, które świecą pod wpływem odbić światła. Front pięknie mieni się w świetle zarówno naturalnym jak i sztucznym. Zdjęcia nie oddają w pełni uroku wyglądu tego zestawu. W parze w przedwzmacniaczem stanowi świetnie wyglądający duet. Rzecz jasna warto pooddzielać urządzenia i ustawić na osobnych platformach na stoliku audio, pamiętając oczywiście o ogromnej masie końcówki mocy.
Tylna ściana: dwie pary gniazd głośnikowych A i B, wejścia niesymetryczne RCA, wejścia symetryczne XLR, gniazdo sieciowe IEC, oraz funkcja Trigger IN / OUT. I tyle. Bo i tak najważniejsze jest w środku.
Przednia ściana: trzy przyciski, środkowy - włącznik, po lewej stronie wybór pracy A, AB, Automatyczne, po prawej stronie wybór trybu pracy kolumn głośnikowych A, B, A+B oraz rzecz jasna diody ustawione w pionie informujące o trybie pracy końcówki mocy.
BRZMIENIE
Brzmienie scharakteryzuję jako sumę wynikową amplifikacji dźwiękowej w oparciu na porównanie różnych źródeł dźwięku analogowych i cyfrowych oraz pamięci moich testowych utworów, które mam tak jak każdy recenzent czy zapaleniec sprzętu audio, który zainteresowany jest jakie są różnice w dźwięku z poszczególnych elementów zestawów audio.
Jako, że nie słucham w stylu godzinka - maksymalnie dwie i werdykt, tylko prawie pełny tydzień w trybie po nawet 14h dziennie z różnym stopniem stanów emocjonalnych - werdykt będzie z pewnością inny, myślę że bardziej uczciwy i sumienny, co nie zmienia faktu, że ktoś z Was może mieć inne zdanie. Ale pamiętajcie jedno - ja oceniam sprzęt u siebie w systemie w swojej akustyce. I tutaj jest pies pogrzebany. Ale wróćmy to tematu.
Czysta klasa A daje mocno nasycone wręcz saturowane brzmienie znane z wytrawnych wzmacniaczy lampowych triodowych SET, ale bez ich wad strukturalnych czyli z ogromnym zapasem mocy i potężnym wykopem. Nie, nie. Nie żartuję. Znam dobrze to brzmienie - klasyka i legenda Audio Note. Nie można sprawiedliwie tego porównywać bo te najwspanialsze konstrukcje lampowe oparte o triody 300B o mocy 8-9W na kanał z tym tranzystorowym potworem - bo to po prostu nie przystoi zestawiać tego i ważyć na jednej wspólnej wadze laboratoryjnej. Cechą wspólną obu tych konstrukcji jest wspaniałe nasycenie średnicy. Może nie jest to dokładnie jeden do jednego, ale takie właśnie wrażenie odniosłem. Głosy ludzkie czy to męskie czy żeńskie brzmią bardzo realistycznie. Chyba po raz pierwszy spotykam się z urządzeniem w pełni tranzystorowym, który średnicą potrafi zbliżyć się do bardzo dobrych wzmacniaczy lampowych oraz jednocześnie zachowuje ogromną kulturę grania zwiększając poziom głośności do najwyższych, kiedy to "lampiaki" odpadają w przedbiegach bo zwyczajnie saturują się aż do przesady, tracą już czystość i selektywność grania powodując zlewanie się dźwięków w jedną tzw. "kluchę" dźwięku.
Akurat pisząc tę recenzję przerwałem pisanie i usiadłem jeszcze na te trzy minuty aby uczciwie i w sposób angażujący wsłuchać się we wstęp jednego z utworów zespołu Raz, Dwa, Trzy - koncert zarejestrowany w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu w roku 2016 - utwór nr 14 "Nie będziemy" śpiewany wspólne z Anią Rusowicz. Przepiękne intro w wykonaniu Orkiestry Wrocławskiego NFM oraz za chwilę niesłychanie piękny motyw zagrany na harfie przez Malwinę Lipiec-Rozmysłowicz. Wybrzmienia, nasycenie dźwięku, współbrzmienie strun, cisza w tle - właśnie to czarne tło.
Następnie - gitara niemieckiego gitarzysty Sigi Schwaba miała lekko pogrubione brzmienie, tak jakby Siegfried założył komplet grubszych strun. Tutaj roszczę sobie prawo do porównania z mniej klasowym wzmacniaczem zintegrowanym producenta z kraju kwitnącej wiśni w cenie kilkakrotnie niższej niż sprzęt tutaj prezentowany. Grubość dźwięku i (też porównanie z grubościami strun) wynika przede wszystkim z analogowej nasyconej średnicy. Nie idzie to w parze z zamazywaniem obrazu dźwiękowego, bo równolegle wszystkie pomagajko-przeszkadzajki Guillermo Marcheny i Freddiego Santiago brzmią czysto, wybrzmiewają długo i szlachetnie. Przesterowane brzmienie gitar elektrycznych czy to distortion czy overdrive jest mocno nasycone. Wiadomo, że to dźwięk bardzo modyfikowany i z naturalnością akustycznych instrumentów muzycznych w odpowiednio zaadaptowanych akustycznie pomieszczeniach niewiele ma wspólnego, ale jako zapalony miłośnik gitar wszelakiej maści szczególnie zwracam na to uwagę. Gitary nie brzmią chudo, sucho, beznamiętnie. Brzmią jak po dopaleniu kanału przesterowanego kostką Ibanez Tubescreamer TS-7 lub TS-9, ewentualnie BOSS SD-1. Brzmią nasycenie, gęsto - tak że automatycznie , samoczynnie zachęcają to gry na instrumencie. Inspirują, motywują, co w rozumieniu sprzętu audio staje się podstawą do wielogodzinnych odsłuchów. Nie masz chęci wyłączyć sprzętu i iść z psem na spacer, bo tak często jest jak sprzęt gra średnio, przeciętnie, ewentualnie gdy człowiek ma zły humor i kiepskie samopoczucie. Mógłbym tutaj dawać dużą ilość przykładów, porównań. Niektóre z przesłuchanych (często w całości) płyt wkleiłem na swoim blogu czasami z krótkim komentarzem w temacie.
Odnośnik (link) do Bloga tutaj:
Ciężko to opisać słowami, ale tak właśnie jest z tym brzmieniem "dzielonki" ToneWinnera. Nic nie przeszkadza w odbiorze, a uwierzcie mi - obcując trochę lat z berylowymi głośnikami Yamah NS-1000M niejedno denerwowało, niejedno powodowało chęć wyłączenia muzyki natychmiast, nie mówiąc o niuansach, które to w naszym hobby są kluczowe. Wiadomo, że dźwięk, jego barwa jest bardzo subiektywna, bo każdy z nas ma inne uszy i inny sposób przetwarzania "zdarzeń" dźwiękowych w mózgu. Do tego inna wrażliwość, gust, oraz stopień tzw. "osłuchania". Zawsze będę powtarzał, że moje recenzja nie jest obiektywna. Nigdy nie będzie. Żadna nie jest. Zachęcam to próbowania, słuchania, testowanie samemu. Moje przemyślanie i wyciągana wnioski wynikają z przesłuchania wielu utworów na danym sprzęcie w otoczeniu sprzętu, który znam. Jestem w pełni świadomy ograniczeń systemu, niedoskonałej akustyki, braku możliwości oceny i posłuchania najniższych rejestrów basu, typu najniżej wręcz do piekieł schodzące pomruki syntezatorowego basu lub chociażby najniższe oktawy grane na organach kościelnych. Ale tylko winny się tłumaczy zatem wracam do recenzji.
Walory barwowe to świetna nasycona średnica. Absolutnie nie jest podsuszona jak Wawelska. Wielobarwna, dająca wgląd w nagranie. W połączeniu z krystalicznymi, czystymi wysokimi tonami, które absolutnie nie dominują i wiedzą gdzie ich miejsce w szeregu i że nie mogą wychodzić wprost na twarz oraz z niskimi tonami, które są trzymane w ryzach, ale nie są suche i "pudełkowate" - duet ToneWinner AD-1PRE wraz z końcówka mocy AD-1PA daje wręcz nieograniczoną możliwość pożenienia z zestawami głośnikowymi wszelakiej maści. Nie trzeba bać się żadnych zestawów schodzących z nominalnych 8-miu do 1,5-2 ohmów impedancji. Pewnie nie straszne im będą żadne Infinity i Bowers & Wilkins. Również nie straszny będzie metraż. Ktoś dysponuje pomieszczeniem powiedzmy od 40 m2 aż do 120 m2. Nie ma problemu. Zapas mocy jest na tyle duży, że o ile zestawy głośnikowe dadzą radę - pomieszczenie wypełni się dźwiękiem i to nie takim dyskotekowym z lat 80-tych kiedy to walił bas, co prawda jednorodny, za każdym razem łupał tak samo, czyli był wątpliwej jakości i cykające do bólu uszu soprany, a średnicy praktycznie brak.
Jeśli natomiast chodzi o walory przestrzenne, to tutaj preamp robi świetną robotę. Kreuje niesamowitą przestrzeń, aurę dźwiękową, zwłaszcza na płytach z nagraniami koncertowymi. Jeśli chodzi o efekciarstwo studyjne, nadawanie wielkich pogłosów, to nie ma ograniczeń. Nie odniosłem wrażenia ograniczeń w którąś ze stron. Szerokość sceny i jej głębia jest zachowana. Bardzo dobre ogniskowanie źródeł pozornych. Czuć pierwszy, drugi i dalszy plan. Dobrze ogniskowane są wokale. Rzecz jasna tym lepiej im lepszy będzie system audio i pokój odsłuchowy oraz wypada wtedy siedzieć w "sweet spocie".
PODSUMOWANIE
Sprawa jest prosta. Decyzyjność i wybór zawsze pozostawiam każdemu do przemyśleń. Komu bym polecił ten zestaw? Na pewno komuś, kto chciałby wejść w solidny system dzielony z przeogromną mocą idącą w parze z genialnym dźwiękiem w kwestii ciekawej barwy, która nie jest typową "tranzystorową" barwą o pejoratywnym znaczeniu. Wręcz przeciwnie. To jakby połączenie znakomitych cech lampy jak dopalenie i dobarwienie niektórych harmonicznych odpowiadających za zagęszczenie i podkolorowanie średnicy, mocny, wręcz potężny dół, trzymany w ryzach, bas wielobarwny, wielofakturowy, nie tak twardy i suchy. Lekko zmiękczony, plastyczny, sprężysty. Góra niewycofana i nie z przodu, czysta, klarowna, świecąca, mieniąca się jak obraz odbity w bombce choinkowej podczas Świąt Bożego Narodzenia. Kto jako dziecko obserwował odbicie swej twarzy w bombce i widział dodatkowe odbicia żarówek choinkowych, ten wie o czym teraz piszę. Jako całokształt pasmo jest tutaj jednorodne, poukładane, prawidłowo zszyte. Bardzo dobrej jakości wbudowany DAC, który śmiało mógłby robić za główny element zmieniający sygnał cyfrowy na analogowy, który rzecz jasna niczego nie zmienia gdy dysponuje się przetwornikiem zewnętrznym. Dysponujecie lepszym, to śmiało wepniecie sobie i posłuchacie. Wtedy zwyczajnie wbudowanego nie trzeba używać. Jeśli chodzi o jakieś wady obu tych urządzeń, to można by to w sumie pominąć lecz jeśli o mnie chodzi, to niebieski kolor podświetlania przycisków zasilania zarówno w przedwzmacniaczu jak i końcówce mocy kojarzy mi się jednoznacznie z diodami silnika napędowego gramofonu i przedwzmacniacza gramofonowego znanej czesko-austriackiej firmy, który niemiłosiernie oświetlał mi sufit. Byłem zdegustowany do tego stopnia, że zwyczajnie zakrywałem diodę kawałkiem tektury. A potem gramofon i phono pre sprzedałem i wszedłem w gramofony ze "złotej ery analogu". Ja preferuję klasyczne vintage żarówkowe ciepłe, żółte, ewentualnie delikatnie pomarańczowe zabarwienie. To oczywiście kwestia zawsze subiektywna i względna i dla kogoś może być to zaletą.
Łukasz Piechocki
SPECYFIKACJA TECHNICZNA
Przedwzmacniacz ToneWinner AD-1PRE z wbudowanym przetwornikiem cyfrowo analogowym, topologia oparta na wzmacniaczach operacyjnych:
ESS9028Q2M DAC 129 dB, -120dB
OPA1632
JRC MUSES72320
OPA1612 0,000015%, 1,1nV
Parametry:
SN: ≥108dB
THD: ≤ 0,005% (1 KHz)
Pasmo przenoszenia: 20 HZ-150 KHZ (+1/-3dB)
Zysk: 29,5dB +/- 1dB
Pobór mocy w trybie pracy: 15W
Pobór mocy w trybie czuwania: ≤1W
Zasilanie:~110V/60HZ;~220V/50HZ
Waga: 10,1 kg
Rozmiar: 444x108x420mm
Cena: 5 990 zł
Końcówka mocy ToneWinner AD-1PA
Cechy produktu:
Wzmacniacz klasy A wykorzystuje w pełni zbalansowane wejście różnicowe z pełną symetrią obwodu do różnicowego wyjścia mocy BTL.
Moc obwodu wzmacniacza może automatycznie przełączać wysokie/niskie napięcie. ~110V/~220V Automatyczny wyłącznik zasilania.
Transformator toroidalny 1200 W
Idealne obwody ochronne wzmacniacza (krótka ochrona/nadmierna ochrona przed ciepłem)
Przełącznik automatyczny (ręczny) klasy A i klasy A B.
Tryby wyjścia wzmacniacza klasy A / klasy B / klasy AB.
Mechaniczna konstrukcja obudowy
Parametry:
SN: ≥108dB ) ≥115dB (A, niezbalansowany)
THD: ≤ 0,008% (1 KHz)
Pasmo przenoszenia: 10 HZ-100 KHZ (+1/-3dB)
Zysk: 29,5dB +/- 1dB
Moc: 2x300 W/CH (8 Ω)
Impedancja: 8Ω
Pobór mocy w trybie czuwania: ≤1W
Zasilanie:~110V/60HZ;~220V/50HZ
Waga: 42 kg
Rozmiar: 444x294x449mm
Cena: 16 490zł
Dystrybutor: Audiomagic