Skocz do zawartości
IGNORED

Timer do wzmacniacza Xindak MT3.


Ujemny

Rekomendowane odpowiedzi

Nie chcę zostawiać wzmacniacza włączonego na noc, żeby się niepotrzebnie nie zużywał (zwłaszcza lampy naturalnie, które ponoć najbardziej zużywają się wtedy kiedy wzmacniacz nie gra, a jest włączony). To, że ciągnie w tym czasie prąd jeszcze mógłbym przeżyć. Chciałbym sobie spokojnie posłuchać muzyki zasypiając, wiedząc, że wzmacniacz wyłączy się po np. godzinie.

 

Jakie są dostępne rozwiązania tej kwestii? Czy jest możliwość wykonania takiej modyfikacji wzmacniacza, żeby się obeszło bez krojenia frontu i potencjalnej degradacji dźwięku albo szkodzenia lampom? Czy ktoś takie modyfikacje robił? Czy ktoś takie modyfikacje wykonuje? Ile to kosztuje? Czy są jakieś inne rozwiązania, np. jakiś element do wstawienia w środek przewodu zasilającego? Czy lampowce w ogóle się wyłącza przez zwykłe przerwanie obwodu, czy działają tu jakieś bardziej skomplikowane mechanizmy ze względu na lampy? Naturalnie nie musi być to rozwiązanie sterowane z odległości czy umożliwiające wybór różnych przedziałów czasowych. Wystarczyłby zwykły pstryczek elektryczek ze z góry ustalonym czasem, np. 1h. Wzmacniacz jest podłączony przez listwę więc z góry odpadają wszelkie ingerencje w instalację elektryczną, chodzi o coś do włączenia za listwą. Może ktoś potrafi skierować do odpowiedniej osoby w warszawie.

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/104673-timer-do-wzmacniacza-xindak-mt3/
Udostępnij na innych stronach

Co jest Twoim CELEM ?

 

>>Nie chcę zostawiać wzmacniacza włączonego na noc,

No to go wyłączaj. Czy chodzi o to że zasypiasz i zostaje włączony na całą noc ? Są timer'y.

Takie po 20 złotych w każdym media markt'cie. Czy rozważałeś takie rozwiązanie ?

Jeśli je wykluczyłeś, to dlaczego ?

Czy zależy Ci na jakiejś czasowej "sekwencji" wyłączania ?

 

Czy znasz układ Rozenka ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

>> Czy są jakieś inne rozwiązania, np. jakiś element do wstawienia w środek przewodu zasilającego?

 

Tak, musisz pytać o "Timer" - albo 'jednorazowy' albo programowalny tygodniowy, (w Twoim przypadku chyba nawet lepiej taki zwykły jednorazowy). Pytaj w dobrych wielkich sklepach z RTV-AGD.

To jest takie coś co wkładasz do gniazda, a z kolei ono ma swoje "własne" gniazdo, do którego swoje urządzenie wpinasz.

 

>>> Czy lampowce w ogóle się wyłącza przez zwykłe przerwanie obwodu, czy działają tu jakieś bardziej skomplikowane mechanizmy ze względu na lampy?

 

Najlepiej, to powinno się je odłączać tak, aby anodowe nie wisiało na anodzie przy zimnych / stygnących katodach. Dobrze zaprojektowany wzmak powinien to obsłużyć odpowiednio.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

No to go wyłączaj. Czy chodzi o to że zasypiasz i zostaje włączony na całą noc ? Są timer'y.

 

Dokładnie o to chodzi, żeby się sam wyłączał kiedy ja zasnę.

 

Takie po 20 złotych w każdym media markt'cie. Czy rozważałeś takie rozwiązanie ?

Jeśli je wykluczyłeś, to dlaczego ?

 

Nie wykluczyłem, ja o nich nie wiem. Są jakieś linki gdzie można takie cacko obejrzeć?

 

Czy zależy Ci na jakiejś czasowej "sekwencji" wyłączania ?

 

Tego też nie wiem. Wiem, że przy włączaniu jest ta cała sekwencja albo dobrze, żeby była. Jak jest w xindaku nie wiem, co najwyżej tyle, że od włączenia wzmacniacza do pierwszych dźwięków mija kilkanaście sekund.

I w związku z tym nie wiem również, co się dzieje gdy wzmacniacz wyłączam. Czy wciśnięcie wyłącznika po prostu natychmiastowo odcina prąd, czy uruchamia jakąś zawiłą sekwencję wyłączeniową podobną do włączeniowej? Jeśli jest jakaś sekwencja, to użycie jakiegokolwiek zewnętrznego przerywacza obwodu ją całkowicie wykluczy. W związku z tym chciałbym właśnie wiedzieć, czy konieczny jest jakiś skomplikowany układ skorelowany z istniejącym wyłącznikiem, czy wystarczy coś prostszego i bez ingerencji we wzmacniacz.

 

Najlepiej, to powinno się je odłączać tak, aby anodowe nie wisiało na anodzie przy zimnych / stygnących katodach. Dobrze zaprojektowany wzmak powinien to obsłużyć odpowiednio.

 

Czyli jednak przerwanie połączenia przed wbudowanym we wzmacniacz wyłącznik nie jest dobrym pomysłem?

 

Znalazłem cośtakiego! :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Gdyby można było to zastosować bez szkodzenia wzmacniaczowi to temat byłby zamknięty.

 

I jeszcze w sumie nasuwa mi się jedno pytanie, czy są tego typu timery, ale audiofilskie? No nie wiem jakieś złote kable, atomowy zegar, tytan, logo na wypasie? ;)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

>>> Znalazłem cośtakiego! :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Mógłby być. W miarę tani, i zaspokoi Twoją potrzebę, cel.

Oczywiście można się zastanawiać nad tymi droższymi - z programatorem, ale czy na pewno wiesz, że "zawsze" o 22:30 trzeba go będzie wyłączyć ? :) Tam oczywiście są funkcje "ręcznego" przełączania, o ważności "wyższej" jak sam program ... kwestia jakiego typu rozwiązanie Ci się bardziej podoba. Niektórzy nie lubią tych cyfrowych timerów programować, wolą te "ząbkowane" tarczowe.

 

>>> I w związku z tym nie wiem również, co się dzieje gdy wzmacniacz wyłączam.

 

Ponieważ odnoszę wrażenie, że (chyba) jesteś raczej użytkownikiem, a nie elektronikiem dłubaczem, to przyjmijmy, w uproszczeniu, że wzmacniacz jest na tyle "inteligentnie" zaprojektowany, że przy wyłączaniu 'wie co ma robić'. Ja np. w swoim zrobiłem przekaźniczek, który przy braku zasilania - odpuszcza kotwiczkę, i zwiera obwód szybkiego rozładowywania kondensatorów anodowych. Mała rzecz, a cieszy (lampy).

 

>> czy wystarczy coś prostszego i bez ingerencji we wzmacniacz.

Załóżmy - na Twoje potrzeby - że wystarczy coś prostego - ot, ten timer na przykład.

(jest to pewne uproszczenie stanu rzeczy, ale dopuszczalne)

 

>>> czy są tego typu timery, ale audiofilskie? No nie wiem jakieś złote kable, atomowy zegar, tytan, logo na wypasie? ;)

No, tych takich na "przedłużacz" to raczej nie widziałem. Natomiast wiem, że ludzie kupują całe kondycjonery ... które 'poprawiają' jakość napięcia zasilającego. Takie kondycjonery potrafią być złote/srebrne/atomowe/itp. ale ceny stosowne również mają.

 

Być może takie kondycjonery bywają od razu z jakąś inteligencją / timerem, a jeśli nie bywają, to na pewno są dłubacze, którze chętnie w tym grzebną i rozbudują.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Oczywiście można się zastanawiać nad tymi droższymi - z programatorem, ale czy na pewno wiesz, że "zawsze" o 22:30 trzeba go będzie wyłączyć ? :) Tam oczywiście są funkcje "ręcznego" przełączania, o ważności "wyższej" jak sam program ... kwestia jakiego typu rozwiązanie Ci się bardziej podoba. Niektórzy nie lubią tych cyfrowych timerów programować, wolą te "ząbkowane" tarczowe.

 

Im szybciej się da ustawić "wyłącz się za godzinę" (no ewentualnie za np. pół) tym lepiej, w takiej sytuacji jeden prosty przełącznik lub pokrętło wygląda znacznie lepiej niż jakiś skomplikowany elektroniczny zegar którego ustawienie zajmie kilkadziesiąt sekund, tak więc dla mnie te analogowy wyglądają wporzo. Może wezmę jakiś droższy, jeśli temu będzie solidniejszy i nie rozpadnie się po tygodniu.

 

Ponieważ odnoszę wrażenie, że (chyba) jesteś raczej użytkownikiem, a nie elektronikiem dłubaczem, to przyjmijmy, w uproszczeniu, że wzmacniacz jest na tyle "inteligentnie" zaprojektowany, że przy wyłączaniu 'wie co ma robić'. Ja np. w swoim zrobiłem przekaźniczek, który przy braku zasilania - odpuszcza kotwiczkę, i zwiera obwód szybkiego rozładowywania kondensatorów anodowych. Mała rzecz, a cieszy (lampy).

 

Zdecydowanie jestem zwykłym użytkownikiem. I dlatego mam kolejne pytanie, bo chciałbym mieć absolutną pewność, że wszystko będzie ok. Piszesz, że wzmacniacz jest na tyle inteligentny, że wie co ma robić, ale skąd wie? :) Tzn. czy ewentualna procedura wyłączeniowa jest związana z brakiem prądu, a nie fizycznie z wciśnięciem przycisku włączającego we wzmacniaczu? Tzn. chodzi mi o to, że kiedy wyłączam wzmacniacz cywilizowanie przyciskiem, to wszystko jest ok, ale jeśli przerwę obwód wcześniej, to czy to nie spowoduje, że ewentualne mechanizmy(/procedury) wyłączeniowe nie zadziałają?

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

>>> procedura wyłączeniowa

 

Powiedzmy sobie szczerze, że wyroby od chińskich producentów nie mają jakiś zbyt głębokich "przemyśleń" w tych tematach. Po prostu odłącza się zasilanie, żarzenie stygnie, a Ty pozostajesz z nadzieją, że napięcie anodowe opadnie, czyli że kondy filtra anodowego wyładują się szybciej, zanim jeszcze katoda wystygnie.

Natomiast nadzieja taka jest raczej "słuszna" i nie pozbawiona podstaw, jako że chińczycy nie dają jakoś strasznie wielkich i ekstrawaganckich wielkości tych kondów do filtra anodowego.

 

Dlatego też w uproszczeniu przyjmijmy, że robisz przerwanie zasilania / wyjęcie wtyczki z kontaktu ... i temat załatwiony.

 

Oczywiście nie znam konkretnie konstrukcji Twojego modelu Xindac'a ... ale parę tych chińskich projektów to już widziałem.

 

Tak jak wspominałem - jeden dodatkowy przekaźniczek, plus ew. jakiś jeden czy dwa dodatkowe elementy - dodany do obwodów anodowych, przekaźniczek który jest zasilany z obwodów żarzenia - pozwala na zrobienie takiego fikołka, że jak zanika zasilanie żarzenia (następuje "wyłączenie") to natychmiast odłącza kondensatory od "anod" lamp, a kotwica przekaźnika wraca na pozycję spoczynkową, zwierając kondenastory na odpowiednio dobrany rezystor, który je szybciej rozładowywuje.

 

Lampy generalnie nie lubią, jak mają wysokie napięcie na anodzie, a "zimną" / "wystygniętą" katodę. Następuje bowiem wtedy zjawisko rozpędzania ciężkich jonów resztek gazu, którego nieodpompowane, bardzo śladowe ilości zawsze się w tej bańce znajdą, a wobec braku "strumienia" elektronów pędzących z dołu do góry ... te ciężkie jony zaczynają lecieć z góry do dołu i bombardują katodę. Ta, jeśli pośrednio żarzona, jest pokryta cienką warstwą delikatnych tlenków poprawiających właściwości emisyjne katody. Dość powiedzieć, że to zjawisko bombardowania może z czasem uszkodzić lub pogorszyć warstwę tych tlenków nanoszonych na katodę.

 

To jest tzw. zjawisko "Zatrucia Katody", lub też "Cathode Poisoning", które z upływem czasu może prowadzić do przedwczesnej utraty emisji przez lampę.

Co więcej, te "rozpylane" warstwy tlenku - oddzielają się na katodzie i mogą się osadzać na siatce, która jest tuż, tuż, nieopodal. Jeśli osiądą na siatce, ... hmmm, to ta siatka "nabiera" właściwości emisyjnych (których mieć nie powinna) - tym bardziej, że jest nieopodal katody i też trochę tej "temperatury" łapie. To z kolei może prowadzić to tego, że "dodatni prąd siatki" może się pojawić już o wiele wcześniej, niż by to wynikało ze specyfikacji lampy .

 

Tak mi się przynajmniej wydaje.

Dlatego też w uproszczeniu przyjmijmy, że robisz przerwanie zasilania / wyjęcie wtyczki z kontaktu ... i temat załatwiony.

 

Z jednej strony dobrze, z drugiej nie dobrze ;) Chodź wsumie nie słyszałem, żeby ktoś nażekał, że ten xindak zajerzdża lampy w pół roku czy coś takiego.

Cociaż dla pewności fajnie byłoby zerknąć na schemat, ale nie udało mi się nic takiego znaleźć.

 

Tak jak wspominałem - jeden dodatkowy przekaźniczek, plus ew. jakiś jeden czy dwa dodatkowe elementy - dodany do obwodów anodowych, przekaźniczek który jest zasilany z obwodów żarzenia - pozwala na zrobienie takiego fikołka, że jak zanika zasilanie żarzenia (następuje "wyłączenie") to natychmiast odłącza kondensatory od "anod" lamp, a kotwica przekaźnika wraca na pozycję spoczynkową, zwierając kondenastory na odpowiednio dobrany rezystor, który je szybciej rozładowywuje.

 

Brzmi nieźle, ale ile takie cudo kosztuje panie? Sam sobie nie dłubne bo na 99% bym zabił nawet nie wzmacniacz, tylko siebie :)

 

To jest tzw. zjawisko "Zatrucia Katody", lub też "Cathode Poisoning", które z upływem czasu może prowadzić do przedwczesnej utraty emisji przez lampę.

 

A jakby tak chcieć mieć na wypasie, tzn. dorobić bajerancki timer z włącznikiem gdzieś z tyłu obudowy i do tego ten mechanizm odłączający kondensatory, to do kogo trzeba by uderzyć i ile to może kosztować tak na oko?

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

>> Chociaż dla pewności fajnie byłoby zerknąć na schemat, ale nie udało mi się nic takiego znaleźć.

Wyłącznik masz "off - on" czy trójpozycyjny: "off-standby-on" ?

 

>> Brzmi nieźle, ale ile takie cudo kosztuje panie? Sam sobie nie dłubne bo na 99% bym zabił nawet nie wzmacniacz, tylko siebie :)

 

Sądzę, przypuszczam, że Twój znajomy osiedlowy elektronik - przyjaciel z najbliższej okolicy - zrobi to za sześciopak piwa.

 

>> dorobić bajerancki timer

 

Timer może być całkowicie niezależny, z "zewnątrz" lampowca. Natomiast ten przekaźniczek to jest mała, acz przydatna pierdołka, niewielkich gabarytów, którą można spokojnie upchnąć we wnętrzu wzmacniacza. Jeśli masz dual mono zasilanie, filtrację "osobno" dla kanału prawego oraz osobno dla kanału lewego, to może się okazać, że potrzebne są dwa przekaźniki.

Wówczas zamiast 4 złotych zapłacisz za nie 2 x 4 złote.

Wyłącznik masz "off - on" czy trójpozycyjny: "off-standby-on" ?

 

ON-OFF

 

Sądzę, przypuszczam, że Twój znajomy osiedlowy elektronik - przyjaciel z najbliższej okolicy - zrobi to za sześciopak piwa.

 

Gdybym miał takiego zaprzyjaźnionego majstra to bym nie męczył na forum :)

Jedyni dłubacze jakich znam mogą mi pogrzebać w golfie dwójce albo obrabiarce CNC, ale i tak dzieli nas wiele kilometrów.

 

Timer może być całkowicie niezależny, z "zewnątrz" lampowca.

 

No tak, ale to taki za 20 zł jak pokazywałem wcześniej załatwia sprawę całkowicie, ale gdyby chcieć mieć coś właśnie na większym wypasie? Da się w ogóle?

For us, there is no spring. Just the wind that smells fresh before the storm.

Ujemny jedna sprawa; Pamiętaj o tym że niektóre programatory (te najprostsze mechaniczne) przed upłynięciem zaprogramowanego czasu i odłączeniem napięcia dzwonią. Tak więc radzę zapytać jaki to model dzwoniący czy nie, no bo jak zadzwoni to obudzi a wtedy sam wstaniesz i sam wyłączysz.

Właśnie ten z linka chyba dzwoni, miałem kilka takich bardzo bardzo podobnych do innych celów i one dzwoniły czasem nieźle mnie przestraszył jak nagle zadzwonił w pomieszczeniu gospodarczym w którym akurat przebywałem :)

Pozdrawiam,

Paweł

Najgorsze to mieć do czynienia z zakompleksionym Polaczkiem, któremu dano odrobinę władzy.

"Beware of all those in whom the urge to punish is strong". Nietzsche.

Lampy generalnie nie lubią, jak mają wysokie napięcie na anodzie, a "zimną" / "wystygniętą" katodę. Następuje bowiem wtedy zjawisko rozpędzania ciężkich jonów resztek gazu, którego nieodpompowane, bardzo śladowe ilości zawsze się w tej bańce znajdą, a wobec braku "strumienia" elektronów pędzących z dołu do góry ... te ciężkie jony zaczynają lecieć z góry do dołu i bombardują katodę. Ta, jeśli pośrednio żarzona, jest pokryta cienką warstwą delikatnych tlenków poprawiających właściwości emisyjne katody. Dość powiedzieć, że to zjawisko bombardowania może z czasem uszkodzić lub pogorszyć warstwę tych tlenków nanoszonych na katodę.

 

 

Jeżeli dobrze rozumiem , to dla zdrowia lamp dobrze jest , aby wprzódy wyłączyć napięcie anodowe , a następnie wyłączyć wzmacniacz , czy tak ?

Jeśli się mylę , to bardzo proszę o sprostowanie , nie jestem elektronikiem lampowym i z góry dziękuję , Piotrek .

Piotr

Jeżeli dobrze rozumiem , to dla zdrowia lamp dobrze jest , aby wprzódy wyłączyć napięcie anodowe , a następnie wyłączyć wzmacniacz , czy tak ?

Moim skromnym zdaniem, jest tak jak mówisz.

a). Sekwencja załączania (off --> on): Najpierw ma się pojawić żarzenie, a dopiero po jakimś czasie - łagodne wejście na anodowe.

b). Sekwencja wyłączania (on -->off): Napięcie anodowe musi "zniknąć" szybciej, zanim katoda wystygnie.

 

Kwestię a). doskonale załatwia taki układzik pana Rozenek

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

A jeszcze prościej: jeśli masz lampowy prostownik anodowy ... do przekaźnikiem załączaj żarzenie prostowników dopiero po odpowiednim czasie, np. po rozgrzaniu się włókna w innych lampach (co można "testować").

Jest naprawdę sporo prostych rozwiązań załatwiających tę kwestię.

 

Kwestię b). doskonale załatwia dodatkowy przekaźniczek zasilany z obwodu żarzenia, którego kotwica, zasilana wysokim napięciem z za filtra napięcia anodowego, przy braku zasilania ==>> "odpina" się od kabla idącego na anody, natomiast ==>> "opada" na rezystorek do masy, który szybciej rozładowuje.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Moim skromnym zdaniem, jest tak jak mówisz.

a). Sekwencja załączania (off --> on): Najpierw ma się pojawić żarzenie, a dopiero po jakimś czasie - łagodne wejście na anodowe.

b). Sekwencja wyłączania (on -->off): Napięcie anodowe musi "zniknąć" szybciej, zanim katoda wystygnie.

 

Kwestię a). doskonale załatwia taki układzik pana Rozenek

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

A jeszcze prościej: jeśli masz lampowy prostownik anodowy ... do przekaźnikiem załączaj żarzenie prostowników dopiero po odpowiednim czasie, np. po rozgrzaniu się włókna w innych lampach (co można "testować").

Jest naprawdę sporo prostych rozwiązań załatwiających tę kwestię.

 

Kwestię b). doskonale załatwia dodatkowy przekaźniczek zasilany z obwodu żarzenia, którego kotwica, zasilana wysokim napięciem z za filtra napięcia anodowego, przy braku zasilania ==>> "odpina" się od kabla idącego na anody, natomiast ==>> "opada" na rezystorek do masy, który szybciej rozładowuje.

 

Dziękuję ! ( +)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Piotr

A propos "łagodnego" wchodzenia na pełne napięcie anodowe, czy też "ograniczenie udaru" poboru mocy i radosnego wywalania bezpieczników w pionie całej klatki schodowej, udaru związanego z ładowaniem kondensatorów filtra anodowego ( u mnie to jest 100000uF wysokonapięciowych) ... Mam pewien "patent". To co powiem - na pewno wzbudzi niesmak, być może nawet pogardę (ze strony purystów i nie tylko) ... ale zaryzykuję. Mam taką zagadkę:

 

Co Waszym zdaniem jest "optymalnym" samoregulacyjnym elementem, który ograniczy udar prądowy przy załączeniu urządzenia, np. do wartości nie większej jak 5 Amper,

a chwilę potem ... ten element jak za przyłożeniem magicznej różdżki .... "zniknie" ?

 

Podpowiedź:

Napięcie zasilania : 230VAC.

Moc pobierana : 1000W;

Rezystancja (podczas pracy) : 230 * 230 / 1000 = 53 ohmy.

Rezystancja (zimnego włókna) : 4,3 ohma.

Co Waszym zdaniem jest "optymalnym" samoregulacyjnym elementem, który ograniczy udar prądowy przy załączeniu urządzenia, np. do wartości nie większej jak 5 Amper,

a chwilę potem ... ten element jak za przyłożeniem magicznej różdżki .... "zniknie" ?

Pierwsze co mi przychodzi do głowy to odpowiedni termistor z dodatnim współczynnikiem temperaturowym czyli PTC. To taka klasyka stosowana np. w telewizorach CRT.

A wracając do pytania kolegi Ujemny to dobrze byłoby wiedzieć ( chyba , że mi umknęło podczas czytania ) jak realizowane jest "normalne" wyłączanie tego wzmaczniacza przez użytkownika.

Jeżeli jest to zwykły wyłącznik odcinający 230V~ i nic więcej to obawy o zastosowanie timera są nieuzasadnione bo zrobi on dokładnie to samo co ten wyłącznik.

Jeżeli wyłącznik jest bardziej skomplikowany i ma np. dodatkowe sekcje odcinające coś tam wewnątrz wzmacniacza albo jest to wyłącznik "logiczny" powodujący zadziałanie elektroniki rozłączającej jakieś obwody tak jak opisali to koledzy, to nie używałbym rozwiazania z timerem.

Ma ktoś schemat tego wzmacniacza ?

A propos zagadki: dwa połączone równolegle, cienkie żarniki halogenowe 500W/230V, budowlane, z castoramy lub z allegro, po 2 złotych paczka, mają te cechy jak wyżej. Można je we wnętrzu ciasnej obudowy zamontować. Owszem, zaświecą, ale nie dłużej jak przez 10 sekund. Przez ten czas nie zdążą się rozgrzać. Potem najnormalniej w świecie wystygną "prawie" do temperatury pokojowej. To "prawie" - dlatego, że jednak taki normalny, nieudarowy pobór prądu będzie przez nie iść.

Jeśli to "prawie" kogoś denerwuje - to timer + przekaźnik, ... i temat pozamiatany. Proste. Durne. Niezawodne.

A propos zagadki: dwa połączone równolegle, cienkie żarniki halogenowe 500W/230V, budowlane, z castoramy lub z allegro, po 2 złotych paczka, mają te cechy jak wyżej. Można je we wnętrzu ciasnej obudowy zamontować. Owszem, zaświecą, ale nie dłużej jak przez 10 sekund. Przez ten czas nie zdążą się rozgrzać. Potem najnormalniej w świecie wystygną "prawie" do temperatury pokojowej. To "prawie" - dlatego, że jednak taki normalny, nieudarowy pobór prądu będzie przez nie iść.

Jeśli to "prawie" kogoś denerwuje - to timer + przekaźnik, ... i temat pozamiatany. Proste. Durne. Niezawodne.

 

Chytre !

Chciałbym jeszcze zapytać , czy te żarówki halogenowe umieszcza pan pomiędzy kondensatorami elektronicznymi , a mostkiem prostowniczym (mam na uwadze napięcie anodowe ) ?

Piotr

Prawie trafiłeś. lepiej jest je dawać pomiędzy mostkiem a uzwojeniem trafa, bo tam o 1/pierwiastek(2) niższe napięcie jest, więc jest szansa, że te na 230VAC może wytrzymają. Ale to już zależy od tego, jakim napięciem są lampy mocy zasilane. Sama koncepcja dawania tego w obwód wtórny - tam gdzie jest przygotowywane napięcie anodowe - jest koncepcyjnie jak najbardziej słuszne. A ino czasem tam napięcia są rzędu 400V - wówczas taka żaróweczka to z dymem pójdzie, ... no chyba że dwie szeregowo się da. (2x230=560).

 

O wiele prościej jest to zrobić koncepcyjnie "niepoprawnie" - czyli brutalnie. Po prostu dać je w ogóle po stronie pierwotnej trafa. Mogą być nawet poza samą skrzynką wzmacniacza. Można np. taki sprytny kabelek zrobić, z szeregowo na przewód wstawioną parą równoległych żarówek. Ile konkretnie tych żarówek potrzeba (1,2,3?) to zależy od tego, jak bardzo wypasiony ten wzmacniacz jest. Przypuszczam że 500W, lub co najwyżej 2x500W równolegle i wstawione w szereg na jednej żyle przedłużaczyka - to świat i ludzie.

Mówiąc o "kabelku zewnętrznym" - przedstawiam wariant jak dla "super przezornych", co nie chcą w sprzęcie zbytnio grzebać. Zresztą to jest bardzo pouczająca obserwacja, jak się zobaczy, jak taki układ się zachowuje. Fizycznie "widać" ten udar, a następnie jak on stopniowo zanika.

 

Oczywiście najlepiej by było, gdyby żarówy były "we wnętrzu wzmaka" - a to mianowicie z tego powodu, że po 10 sekundach można je zwyczajnie przekaźnikiem "obejść". Przekaźnikiem sterowanym jakąś stałą czasową, np. 10 sekund (lub tyle, ile trzeba, a to będzie "widać" z wzrokowego eksperymentu przedłużaczowego). Zrobić stykami przekaźnika "zwarcie" / "obejście" końcowek żarówek, żeby całkowicie wypadły z tego obwodu po tych 10 sekundach i żeby udawały, że ich tam w ogóle nie ma. Natomiast prawda jest taka, że włókna 2x500W, pracujące równolegle, .... to nawet nie ziewną z nudów, jak zobaczą ten żałosny i mizerniutki prąd pobierany przez wzmacniacz podczas jego normalnej pracy. Podniosą leniwie jedno oko, wzruszą ramionami, ... po czym pójdą spać dalej.

Te żarówki będziesz mógł teoretycznie dotykać palcami, bo chłodne będą. (Aczkolwiek szkła kwarcowego nie powinno się dotykać).

 

Tutaj muszę szczerze przyznać, że sobie w brodę teraz pluję, że tak właśnie nie zrobiłem w OTL'u. Mam tam oporniki, które ograniczają udar prądowy podczas ładowania zyliona mikrofaradów pojemności.

 

Proszę sobie policzyć, ile wynosi stała czasowa układu RC = 10 kiloohmów x zylion mikrofaradów.

Wychodzi, że to jest 10 zylionów mikrosekund ... czyli jednym słowem - wściec się można, zanim te graty osiągną stan "gotowości".

 

Durna żarówka by znakomicie rozwiązała ten problem: na początku by mocno ograniczała, ot byle tylko na klatce pionu nie wywalić, powiedzmy do 16 Amper. Przez parę sekund byłoby widno jak na słońcu. Potem by to sobie szybko przygasło, wystygło, przekaźniczek mógłby już po 10 sekundach obejście załączyć, i pozamiatane by było. A tak - to czekaj teraz tatka latka ...

 

To rozwiązanie ma jeszcze jedną istotną zaletę. Robi spektakularne wrażenie, jak w domu są goście. Włączasz sprzęt, a tu raptem "Jasność widzę, Panie !". Wszystkim szczęki opadają. A Ty ze stoickim spokojem powiadasz: ... Sprzęt odpalam. Puścimy jakąś muzykę.....

Napisano 31.07.2013 - 20:51

 

Dziękuję za szczegółowy opis !

Chciałbym jeszcze zapytać , czy lepiej byłoby wstawić rzeczone żarówki między napięciem wtórnym transformatora , a mostkiem prostowniczym odpowiedzialnym za dostarczanie napięcia anodowego , czy podłączyć je (żarówki ) przed napięciem pierwotnym transformatora ?

I czy powyższy "zabieg " ma sens jedynie w sytuacji , gdy do filtracji napięcia anodowego zastosuje się kondensatory elektrolityczne o dużych pojemnościach , rzędu kilku tysięcy mikrofarad , czy równie warty jest zachodu w sytuacji , gdy w prostowniku są kondy 560 MF ?

Piotr

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.