Skocz do zawartości
IGNORED

Kontynuatorzy schedy po E.S.T.


romekjagoda

Rekomendowane odpowiedzi

Uwielbian nieodrzałowane E.S.T. Ciągle szukam zespołów, które kontynuują ten nurt, grają w podobnej estetyce. Znalazłem fajnie brzmiący zespół EYOT

ale pojawia się wciąż niedosyt. Co jeszcze? Czy możecie coś polecić?

Powrót po dłuższej przerwie...

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/108054-kontynuatorzy-schedy-po-est/
Udostępnij na innych stronach

Nigdy mnie EST nie przekonali swoją twórczością i nie rozumiem tego całego fenomenu i zamieszania nad tym zespołem... i chociaż posiadam ich płyty, praktycznie nie słucham, co oczywiście nie znaczy, że jest to jakaś słaba muzyka i jak najbardziej doceniam to co robili. Najbardziej podoba mi się basista z tego zespołu i... ich inżynier, który powodował, że wszystkie nagrania brzmią rewelacyjnie. Jest to tak jakby czwarty członek zespołu... i kto wie, czy nie najważniejszy.

 

W kręgach o zbliżonej estetyce to może barszcz...

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Też nie rozumiem tego kultu dla EST

Ależ ja go właśnie rozumiem :) Te składy wymienione przez Ciebie są dla mnie nowe (poza Bad Plus). Ciekawym, czy lepsi od EST.

 

 

 

Użytkownicy

3240 postów

 

 

Napisano dziś, 15:00

 

Nigdy mnie EST nie przekonali swoją twórczością i nie rozumiem tego całego fenomenu i zamieszania nad tym zespołem... i chociaż posiadam ich płyty, praktycznie nie słucham, co oczywiście nie znaczy, że jest to jakaś słaba muzyka i jak najbardziej doceniam to co robili.

Po prostu to inny nurt jazzu, bardziej melodyjny. Wiem, że Wojciech lubi bardziej free, Ty w sumie też chyba w tym kierunku lubisz podryfować. Dla mnie EST to jakość sama w sobie. Mam chyba wszystkie płyty, wracam b. chętnie i namiętnie.

 

Bartsch'a poznałem dosłownie dzisiaj, kilka godzin temu :)

Powrót po dłuższej przerwie...

Mylisz się Romku, EST to właśnie nie jest jazz, co nie znaczy, jak już wspomniałem, że to jest zła muzyka. Owszem, oscylowali w tym kerunku i na obrzeżach, ale nie zauważyłem tam za bardzo wielu jazzowych fraz. Melodyjny jazz to swing i coś takiego:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

No właśnie, MMW, jak słusznie Wojciech zauważył. Będziesz miał tam dużo do odkrycia.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Mylisz się Romku, EST to właśnie nie jest jazz

Marku, nawet jeśli uznać, że to nie jest jazz to nic nie ujmuje wartości tej muzyki. Zresztą ja zawsze byłem z formalną znajomością gatunków i ich klasyfikacją na bakier... ;/ Dlatego bez przekory zapytam - co to jest ten EST? Ki diabeł?

Powrót po dłuższej przerwie...

No jak to EST to nie jazz?

Jazz jest szerokim pojęciem, ale wcale nie trzeba daleko odchodzić od klasyki gatunku, żeby EST przypisać do jazzu.

A album "EST plays Monk"?

 

Ja raczej nie utożsamiałbym EST z ich eksperymentatroskimi pomysłami - co może przywodzić Medeskiego na porównanie.

To przede wszystkim fortepian lidera Esbjorna.

ZAP TeXtreme Reference Monitor, ART Loudspeakers Deco 8, Triangle Australe 260, Cabasse Clipper / Audion Sterling, Bladelius Brage / Denafrips Pontus II / Moon 260 Dt / Pioneer N-70ae

Emilio, bardzo trafny wpis. Medeskiego musze na pewno przesłuchać, choć z pewnym takim sceptycyzmem podchodzę. Bartsch jest juz bardziej hipnotyczny, ale lżejszy, bardziej melodyjny. Jeśli jednak Bartscha zaliczać do jazzu, to dlaczego nie EST? Nie, żeby mi na tym zależało, ale chciałbym poznać racje Marka i Wojciecha.

Powrót po dłuższej przerwie...

Dla mnie EST to jak najbardziej jazz.Tylko,że jest to jazz przynajmniej dla mnie konwencjonalny,przewidywalny,jest takie dobre określenie bezpieczny.Choć zagrany na wysokim profesjonalnie poziomie.

Ale ja wolę muzykę może czasami niedoskonałą technicznie ale zagraną z pasją,żarem,własnym językiem,otwartą na eksperyment.

Ale ja wolę muzykę może czasami niedoskonałą technicznie ale zagraną z pasją,żarem,własnym językiem,otwartą na eksperyment

Oczywiście - każdemu, co lubi. Dla jednych free to wyzwolenie i 'ultimate music', dla innych to kakofonia, hałas. Dlatego mnie kasyfikacja do gatunków interesowała zawsze bardziej by wiedzieć jakiego niby gatunku to ja słucham, niż aby się nobilitować czy orientować wg sztywnych klasyfikacji. Ale mniejsza o to. nie o tym ten wątek. (kurcze nie działa mi enter...tu powininen być nowy akapit). Co do EST i przewidywalności - może i przewidywalne, ale nie powiedziałbym bezpieczne. Chłopaki eksperymentowali z elektroniką, przetwarzaniem dźwięku, co dla niektórych już oznaczało momentami 'hałas', i przeginkę. Także ostrości, nie brakuje i nie powiedziałbym, że jest to bezpieczna, zachowawcza muzyka.

Powrót po dłuższej przerwie...

Ja nie twierdzę,że wymienione przez mnie pożądane cechy muzyki wystepują tylko we free.Mozna to usłyszeć również w mainstreamie a eksperyment czy awangardowość w muzyce to dla mnie niekoniecznie elektonika.Jakos nie przepadam za elektoniką.W instrumentarium akustycznym tkwią jeszcze nieprzebrane pokłady nowej,nieznanej jeszcze muzyki czy dźwieków do odkrycia.C.Taylor czy A.Braxton nie potrzebowali elektroniki.

No jak to EST to nie jazz?

 

No tak, sorry, zapomniałem o Monku i powiedzmy jazzowych korzeniach EST, chociaż jazzem teraz nazywa się praktycznie każdą muzykę. Jak najbardziej moja pomyłka i po zastanowieniu się, doszedłem do wniosku, że trio EST posiadało jazzową duszę i jakiś tam wewnętrzy szkielet tej muzyki, chociaż w póżniejszych produkcjach mocno od niego odskoczyli. Nie zrozumcie mnie żle, bo ja nie krytykuję tej grupy ani ich muzyki i jak już się wypowiedziałem, cenię ich za to co zrobili, jednak fenomenu i nowych patentów w tym nie widzę... niezaprzeczalnym faktem jest, że zawsze świetnie brzmieli.

Parker's Mood

a eksperyment czy awangardowość w muzyce to dla mnie niekoniecznie elektonika.Jakos nie przepadam za elektoniką

Ja również nie. Wolę akustyczne granie. Ale w wydaniu EST zaprzęganie elektroniki (processingu) mi odpowiadało.

 

No tak, sorry, zapomniałem o Monku i powiedzmy jazzowych korzeniach EST, chociaż jazzem teraz nazywa się praktycznie każdą muzykę. Jak najbardziej moja pomyłka i po zastanowieniu się, doszedłem do wniosku, że trio EST posiadało jazzową duszę i jakiś tam wewnętrzy szkielet tej muzyki, chociaż w póżniejszych produkcjach mocno od niego odskoczyli. Nie zrozumcie mnie żle, bo ja nie krytykuję tej grupy ani ich muzyki i jak już się wypowiedziałem, cenię ich za to co zrobili, jednak fenomenu i nowych patentów w tym nie widzę... niezaprzeczalnym faktem jest, że zawsze świetnie brzmieli.

Oni sami chyba przyznali, że nie zamykają sie w jazzie i nawet nie określaliby sami swojej muzyki jako jazz. Chcieli wyjść poza te ramy, w dobrym tego słowa znaczeniu. Na pewno popem bym tego nie nazwał jednak...

Powrót po dłuższej przerwie...

Fajnie MarkN :o)

Ja bardzo lubię EST, ale raczej w klimatach nie zniekształconych - jak w Leucocyte.

Mieli swoją lekkość, zwinność, potrafili zabrzmieć wręcz rockowo (Tuesday Wonderland), utwory minimalistyczne, ale klimatyczne mieli dopracowane do perfekcji (Strange Place for Snow).

Szukam cały czas coś, co by godnie kontynuowało ten nurt, ale ciężko...

Przekopuję się, przez ofertę ECMu, ale nie wiem jak to jest, ale zawsze zasypiam w połowie płyty u nich wydanej :o)

Pewnie w ACT coś się znajdzie, ale wciąż szukam.

 

Jak dla mnie, fenomenem EST było połączenie stylistyki w pewnym sensie rockowej, z jazzem i fortepianem solisty. Robili to w świetny sposób, kompozycyjnie zmyśny i technicznie doskonały.

Dla wytrawnych melomanów to może być sztampowe - fakt, nie spieram się.

Ale dzięki nim można polubić fortepian.

Jeśli ktoś wychował sięna rocku i gitarach i chcesz go skierować w stronę jazzu, fortepianu, to EST stanowi niezły łącznik... tak myślę.

Myślę, że niektóre z ich utworów w przyszłości może stać się standardami.

ZAP TeXtreme Reference Monitor, ART Loudspeakers Deco 8, Triangle Australe 260, Cabasse Clipper / Audion Sterling, Bladelius Brage / Denafrips Pontus II / Moon 260 Dt / Pioneer N-70ae

Po prostu piękne :)

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Fantastyczne wrażenie robi pauza generalna ok. 5’30”, która nadaje tej interpretacji niemal mistycznego wydźwięku.

 

Podobnie jak niektórzy z kolegów wolę te wcześniejsze nagrania Esbjörn Svensson Trio, bez elektronicznych dodatków. Debiutancka płyta „When Everyone Has Gone” z 1993 roku jest jak najbardziej jazzowa a styl improwizacji Svenssona przypomina niekiedy Jarretta (np. w „Stella By Starlight”).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

W przyszłym tygodniu znajdę czas na EST i postaram się wysłuchać wszystkich płyt, które posiadam. Być może, niesłusznie ich nie doceniam...!?

Piękny ten Round Midnight... nawet powiedziałbym, że za piękny i za krystaliczny, techniczna perfekcja! Podoba mi się celebracja dżwięków, piękna przestrzeń i kontakt z idealnie czystą i sterylną muzyką... i słychać, że to grają Biali bracia. Czarni bracia grają inaczej... '-)

 

Pozdr, M

Parker's Mood

Uwielbiam takie klimaty! Od jakiegos czasu kupuje plyty EST i innych mniej lub bardziej podobnych. Bardzo lubie wlasnie takie male sklady jazzowe i okolice jazzu, gdzie slychac fortepian, kontrabas i czasem perkusje, za to bez wokalu!

Z tych podobnych to moge polecic:

 

Lars Jansson Trio

Helge Lien Trio

Marcin Wasilewski Trio

Benedikt Jahnel Trio

Jacob Karlzon Trio

Ulf Wakenius

Oscar Peterson

Peter Erskine Trio

Bobo Stenson

Tord Gustavsen

Mozdzer Danielsson Fresco

Avishai Cohen Trio

New York Trio

Wolfgang Haffner

Alessandro Lanzoni Trio

Bob James Trio

Hank Jones Trio

Great Jazz Trio

Ron Carter

Niels Henning Orsted Pedersen

...

 

To mniej wiecej ci, bez ktorych nie moglbym sie obejsc i nawet nie podchodze bez nich do odtwarzacza CD...

zabawne, wczoraj zapuściłem "strange place for snow", żonie i dzieciom pod ubieranie choinki. miało być miło i melodyjnie. długo nie wytrzymały. znaczy się dżezik ten Esbjorn. a do kogo mu bliżej i w którym kierunku bardziej, to drugorzędne. to kawał dobrej muzyki. szczególnie dla tych, którzy posłuchali go za życia. ja miałem tę przyjemność razy kilka, a nawet wiozłem go swoim autem na koncert przez Warszawę, więc stosunek mam emocjonalny:) i dobrze. a czy nagrania się bronią? zdecydowanie tak. gość osobowością był. i kolegów miał zacnych. a wspomniany tu bodajże Akke, konsoleciarz, to wyjątkowa osobowość. pasja do entej potęgi.

miło, że o Esbjornie pamiętacie

Hej, Papageno! Miło widzieć! Może kiedyś do nas wpadniesz wpadniesz? ;-)

 

A w temacie: MarkN przywołuje starą jak świat dyskusję o tym, czym jest a czym nie jest jazz. Jednym z argumentów, którym trudno się nie zgodzić, to fakt, że wszystkie klasyczne formy jazzu, z be-bopem i hard-bopem włącznie zawierały "swing", czyli silnie synkopowany rytm i jego konsekwencje dla frazowania. Czarni muzycy od zawsze twierdzili, że "biali nie swingują", co akurat w wielu wypadkach może być łatwe do wykazania, bo element ten we współczesnym, europejskim graniu czasem mocno zanika.

 

Ale skoro jazzu w Ameryce już prawie nie ma, to może jednak MarkN zgodzi się nazywać "europejską muzykę improwizowaną wyrastająca z amerykańskiej tradycji jazzowej" po prostu, w skrócie "jazzem"?

 

Pozdrawiam świątecznie wszystkich jazz-fanów!

“That which can be asserted without evidence can be dismissed without evidence.” (Christopher Hitchens).

Witaj papageno w innym wątku niż klubowym... poswingujmy z EST. Słowa Terrapina, że jazzu w Ameryce już nie ma... są , powiedziałbym, jeszcze mocniejsze niż moja pomyłka co do ESP... Wielu młodych muzyków nie swinguje, bo od niego celowo odchodzą i nie chcą mieć swingu w swoich projektach, ale za to rapują... z kolei jak trza przyswingować, to jest taka jazda, że czapka spada ze łba. Już kiedyś napisałem, że Amerykanie swingują niezależnie od tego czy są muzykami czy też nie, po prostu taki to już swingujący naród jest. Lubię zespoły, w którym gra Czarny drummer, ale nie jest to jakaś wskazówka czy też broń boże reguła... nic z tych rzeczy. Po prostu lubię, bo nadaje to muzyce innego feelu. Nie mnie określać co jest jazzem w muzyce, a co nie jest, jednak po chwili zastanowienia, dlaczego niby nie, prawda? Jak Wynton może, to dlaczego Ja nie mogę! Wiele ludzi gra jazz, świetnie go gra, bezbłędnie technicznie i jak najbardziej oryginalnie, wprowadzając coraz to nowsze ornamenty... ale czy go czują...??? Jeszcze parę klubów w Ameryce istnieje, gdzie się gra jazz, nie jest tak żle...

Parker's Mood

Gość papageno

(Konto usunięte)

Git. Rolf Ericson, flugerhornista grający z Wielkimi Jazzu tak pisze o płycie E.S.T Plays Monk:

"The uniqueness and charm of Monk's music is captured, not copied, with a totally personal touch and clever rhytmical ideas from the trio. I do recommend this to anyone - magnificent!"

Rolf Ericson, flugerhornista grający z Wielkimi Jazzu tak pisze o płycie E.S.T Plays Monk:

 

Bo to jest fajna płyta, chyba najlepsza jak dla mnie z ESTowców i fajnie, że Rolf napisał o niej kilka ciepłych słów, zresztą Ja też napisałbym o tej płycie całkiem ciepło... nie mniej jednak, projektów Monkowskich jest cała masa w moim świecie, które równie dobrze jak i EST, mógłbym zaliczyć do tych wybitnych... nawet bez pisania o nich ciepło czy też nawet chłodno, w ogóle bez pisania... Wierzę, że się ze mną zgadzasz, bo jakże mogłoby być inaczej

 

Pozdrówka, M

Parker's Mood

Gość papageno

(Konto usunięte)
Wierzę, że się ze mną zgadzasz, bo jakże mogłoby być inaczej

No masz!

Patrząc z mojej zadupiowej perspektywy, pozbawionej gigów i innych fajerwerków, myślę sobie, że jak ktoś jest w stanie captured muzykę Monka, to on jazzman jest i szlus.

Żeby było jasne, nie jestem wielkim wielbicielem E.S.T. Kilka tygodni temu nawet nie wiedziałem, że taka kapela istnieje. Ale peregrynując w poszukowaniu czegoś o NHOP, natknąłem się na nich, i było to zderzenie na tyle istotne, że kupiłem kilka ich płyt. Słucham z przyjemnością.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.