Skocz do zawartości
IGNORED

Trzaski podczas odtwarzania i inne naiwne pytania


Lukasz_51799

Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

 

kolega sprezentował mi gramofon - Pioneer PL-8, rok produkcji - 1982! Ma ponad 30 lat. Automat, serwisowany, ale parę lat temu, i stąd moje pytania i wątpliwości. Poza gramofonem mam: marny przedwzmacniacz za 150 złotych z allegro i dobry wzmacniacz słuchawkowy, Holdegron. Słuchawki też mam dobre, Beyery DT 770. Wkładka Ortofon OM 5E, nowa i mam wrażenie, że skalibrowana. Ewidentnie jednak przedwzmacniacz to najsłabsze ogniwo, przyjdzie go szybko wymienić, ale ja nie o tym.

 

1. Co może sprawiać, że płyta trzeszczy? Kupiłem używanego LP Iron Maiden, porysowana niemiłosiernie, wczoraj ją kąpałem w Knosti, a potem płukałem w destylowanej wodzie, ale płyta dalej trzeszczy - mniej, ale pstryki są. Co więcej, na nowej płycie - przyszły wczoraj -- trzaski również są, bardzo rzadko, ale są. Dzisiaj sprezentuję sobie jeszcze zestaw do czyszczenia igły i obaczę.

 

2. Czy to normalne, że płyta, podczas kręcenia się, podnosi się i opada, o parę milimetrów, niewiele, ale zawsze, czy też powinna wirować idealnie w płaszczyźnie poziomej? Jeśli to nie jest normalne, to co należy zrobić, że płyta nie opadała/podnosiła się?

 

3. Czy kalibracja wkładki tak naprawdę oznacza (pomijając magiczny obrządek, który temu towarzyszy - szablony, przesuwanie wkładki względem headshella, cuda, wianki), że przód wkładki jest równoległy/współliniowy do przodu headshella?

 

Z góry dzięki za pomoc.

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Ad. 1. Stara płyta może być styrana jakimś rylcem . Rysy też potafią trzeszczeć więc nie powinno dziwić, że porysowana trzeszczy. Nowa może być naelektryzowana, czasem nowe płyty potrafią mieć powciskane takie białe paproszki i one pięknie pykają. Pomóc na nie może dopiero myjka z odsysaniem. Pewna podatność na trzaski może też wynikać z ustawienia wkładki, szczególnie tej z lepszym szlifem.

 

Ad. 2. Niestety dość typowe. Płyta jest zwyczajnie krzywa. Płyty, które szarpią wkładką dół- góra, a czasem jeszcze lewa- prawa, lepiej wyrzucić bo dość szybko potrafią wykończyć zawieszenie igły.

Czyba, że to białe kruki. Wtedy zapoznajesz się z hasłem outer ring :) Rozwiązaniem pośrednim może być docisk na winylka. Z angielska record clamp.

 

Ad. 3. Nie musi być.

Ad 2. Popatrzyłem i to wibruje talerz, a nie płyta; czyli kupa, bo to oznacza, że gramofon czeka naprawa -- pytanie, czy opłacalna, bo sprzęt pewno wart maksymalnie trzy stówki, a wymienić pewno trzeba łożysko, czy na czymkolwiek to się kręci, przydałyby się nowe kable, bo te oryginalne to cienizna. Za pięć dyszek tego nikt nie zrobi, będę musiał skalkulować -- ale to temat na inne post.

Trzaski, pykanie, szum przesuwu - to niestety są wady formatu winylowego i tyle. Albo to zaakceptujesz, albo nie. Nowe, tudzież zadbane płyty mają tych "dodatków" niewiele, ale nie licz na to że będzie cisza i kultura jak na cyfrze. W dobrze zestawionych torach udaje się zredukować te wady do przyzwoitego minimum, ale nie słuchaj tych, którzy twierdzą, że mają idealną ciszę na winylu. Tacy ludzie albo kłamią, albo są głusi. Niemniej brzmienie winyla może być fajne, jeśli się przyłożysz do ustawienia, regulacji, kalibracji itd. Nie jest to plug and play i wymaga zaangażowania.

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Wcale nie trzeba tego akceptować, acz pewien wysiłek będzie niezbędny. Na przykład nie kupować płyt w winylowego raju, nie kupować picture disców i tak dalej i tak dalej.

Mam ja sporo takich płyt, które nie szumią, nie pykają, a wznoszą mój system o parę klas wyżej. Aż wybałuszam oczy, że to mój sprzęcik tak gra.

Nie ma analogu tak cichego jak cyfra, bo to fizycznie jest niemożliwe. Zawsze coś pyknie. Szum też będzie zawsze większy, bo fizycznie ryjemy ostrzem po plastiku, a do tego musimy wzmacniać bardzo niewielki sygnał, więc dochodzą szumy wiążące się z dużym wzmocnieniem słabego sygnału. Nawet jak kładziemy czysty i dobrej jakości winyl na talerz i zaczynamy odtwarzać to on nie pracuje w próżni. Płyta się kręci, a na niej ląduje pył/kurz krążący w powietrzu i już może pyknąć tu i tam, chociaż rys na płycie nie ma.

Gość rochu

(Konto usunięte)

Mam ja sporo takich płyt, które nie szumią, nie pykają, a wznoszą mój system o parę klas wyżej. Aż wybałuszam oczy, że to mój sprzęcik tak gra.

 

Czy zaliczasz się do tych, dla których takie zjawisko fizyczne jak tarcie nie istnieje?

 

BTW, w zasadzie gdyby się zastanowić, to pomiędzy odtwarzaniem płyty przez gramofon a pocieraniem styropianem o szybę to wielkich różnic nie ma.

 

 

BTW, w zasadzie gdyby się zastanowić, to pomiędzy odtwarzaniem płyty przez gramofon a pocieraniem styropianem o szybę to wielkich różnic nie ma.

 

To nie spostrzeżenie, nie ma co się zastanawiać, to trauma jakaś pozostała po słuchaniu czarnego krążka

Żyje swoim życiem i próbuje przekonać innych, że tego nie można słuchać, bo przecież winyl ma swoją ułomność...

BTW, w zasadzie gdyby się zastanowić, to pomiędzy odtwarzaniem płyty przez gramofon a pocieraniem styropianem o szybę to wielkich różnic nie ma.

 

Tu oczywiście przeginasz, a powodem jest twój niezrozumiały uraz do winyla. Różnica jest i to wielka, nie trzeba specjalnie wysilać umysłu, aby ją dostrzec i usłyszeć.

TW, w zasadzie gdyby się zastanowić, to pomiędzy odtwarzaniem płyty przez gramofon a pocieraniem styropianem o szybę to wielkich różnic nie ma.

 

w takim razie idź się pobawić styropianem, bo w tej zakładce raczej nie zabłyśniesz wiedzą nt. analogu

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Nie ma analogu tak cichego jak cyfra, bo to fizycznie jest niemożliwe. Zawsze coś pyknie. Szum też będzie zawsze większy, bo fizycznie ryjemy ostrzem po plastiku, a do tego musimy wzmacniać bardzo niewielki sygnał, więc dochodzą szumy wiążące się z dużym wzmocnieniem słabego sygnału. Nawet jak kładziemy czysty i dobrej jakości winyl na talerz i zaczynamy odtwarzać to on nie pracuje w próżni. Płyta się kręci, a na niej ląduje pył/kurz krążący w powietrzu i już może pyknąć tu i tam, chociaż rys na płycie nie ma.

 

1.To prawda, nie ma winyla tak cichego jak cyfra. Ale. Ale ja nie słucham na cały gwizdek ( nawet na pół gwizdka nie słucham) i nie skupiam się w przerwach miedzy utworami jak mi winyl szumi. Przy normalnej eksploatacji efekt pomijalny. Zdecydowanie bardziej mnie martwi słaba realizacja materiału, a cieszy dobra. Żebym latał po pokoju i się wsłuchiwał w szumy? No nie, nie widzę potrzeby :)

2. Zawsze coś pyknie? Czy ja wiem? Czasem może i coś pyknie, a czasem to cały czas :)

3. Znowu szumi dokoła las? Wróćmy do punktu 1.

4. Gdy używałem płynu Knosti, być może dzięki temu, że nie odparowywał do końca, odpychał skubany latające paproszki kurzu. Zwyczajnie pokazywał im gdzie są drzwi i grzecznie tamtędy kurz wychodził :) Teraz jest sporo gorzej, jednak płyn Okki Nokki, szczególnie odessany, nie zapewnia takiej ochrony, ale po odsłuchaniu strony jakoś też nie mam winyla w kurzu czy sierści kota.

 

Ostanie parę dni słuchałem sobie zarówno na CD jak na winylu. Tytuły różne Kari Bremnes, Bloc Party, Lou Doillon, Joe Bonamassa i OK, czasem trochę lepiej , zwykle tak sobie to grało...

Aż sięgnąłem wczorajszego wieczora po winyl z 1977 roku, jak na obrazku poniżej i gacie mi zerwało. No pyka, ale też gra tak, że robi miazgę z całą kolekcją moich CD. A chciałem sobie przypomnieć jak gra CD i się z nim trochę przeprosić :)

post-32153-0-41526900-1391086310_thumb.jpg

Co jak komu gra (co lepiej) to kwestia preferencji, oraz jakości sprzętu i zgrania systemu. Ja tylko chciałem zaznaczyć, że dodatkowe efekty dźwiękowe są nieodłączną cechą winyla i już. Można z tym żyć, można to polubić, można puszczać mimo uszu.

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

A ja chciałem zauważyć, że jednak realizacja jest w stanie dodać skrzydeł jak ten Red Bull i wtedy nośnik, preferencje, czy zgranie systemu, mogą zejść na drugi plan. Oczywiście nie Rochowi i nie Sly30 :)

 

Jeszcze Rocha można zrozumieć z jego muzyką poważną. Dużo fragmentów cichych, ale Slajowa muzyka elektroniczna?

Oczywiście, że realizacja jest sprawą podstawową. W klasyce i kameralnym jazzie, tam gdzie cisza pełni ważną rolę w muzyce, faktycznie trzaski i smażenia mogą przeszkadzać. W elektronice - też tego nie rozumiem.

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Muzyka poważna niejako wymusza dość głośne słuchanie. Jest mnóstwo cichutkich fragmentów, robisz głośniej by wszystko dobrze słyszeć, móc się zatopić w szczegółach, a kulminacje są głośne i sąsiedzi się "cieszą". Przez chwilę jakąś :)

Dlatego winyl musi być perfekcyjny i w sumie trochę rozumiem rozterki Rocha, acz uważam, że wyolbrzymia albo ma styrane te winyle maksymalnie. Nie wiem czy małe składy jazzowe też bym podnosił jako problem cichych fragmentów. Raczej nie, a jeśli już, to wprowadziłbym problem audiofila, który musi słuchać bardzo głośno. Dopiero wtedy wychodzi, że tło nie jest czarne.

 

Ja pisząc o jakości realizacji. Posiadam parę płyt w formacie HDCD ( mój grajek je czyta), posiadam sporo ambitnych wydawnictw na CD, są wyraźne różnice w realizacji, ale dopiero dobrze zrealizowany winyl potrafi wprawić w osłupienie. W większości wypadków można się zastanawiać nad wyższością jednego nośnika nad drugim, ale jest parę winylowych tytułów, które zwyczajnie zamiatają i resztą winylków, szczególnie współczesnych, ale także całą moją kolekcją 16-bit na CD :)

I nie, nie chodzi o to, że niżej schodzi, wyżej wchodzi, czy inne parametry dające się określić cyferkami. Mam na myśli nieprawdopodobne otwarcie się dźwięku i prawdziwość przekazu, dająca wrażenie, że tu i teraz dzieją się cuda niesamowite.

I nie, nie chodzi o to, że niżej schodzi, wyżej wchodzi, czy inne parametry dające się określić cyferkami. Mam na myśli nieprawdopodobne otwarcie się dźwięku i prawdziwość przekazu, dająca wrażenie, że tu i teraz dzieją się cuda niesamowite.

- frywolny - pięknie napisane ! - sam bym tego lepiej nie ujął - rozumiem Cię całkowicie - wiadomo, ze pyki w zestawieniu z brzmieniem to rzecz marginalna, tym bardziej, że na dobrych płytach ich nie ma - wiwat winyl !

excelvinyl winylmania blog szukaj

Gdy używałem płynu Knosti, być może dzięki temu, że nie odparowywał do końca, odpychał skubany latające paproszki kurzu. Zwyczajnie pokazywał im gdzie są drzwi i grzecznie tamtędy kurz wychodził :) Teraz jest sporo gorzej, jednak płyn Okki Nokki, szczególnie odessany, nie zapewnia takiej ochrony

Ciekawa sprawa. A może to nie wpływ płynu, tylko płyta się elektryzuje w czasie odsysania? Przecież ssawka ( czy jak to zwać?) ma fizyczny kontakt z płytą.

I przez pocieranie

mamy elektryzowanie.

Płyn knosti ponoć nie wysycha do końca - nie wiem nigdy nie używałem(zawsze mikstura forumowa). Frywolny może jeszcze ON nie opanowałeś ?:)

 

Btw sezon grzewczy jest i wilgotność powietrza zmalała więc to też jest pewnie jedna z przyczyn

There is no dark side in the moon, really. As a matter of fact it's all dark

Płyn knosti ponoć nie wysycha do końca

Wysycha, tylko pozostawia po sobie osad. Źle zrobiona mikstura też zostawia osad. Muszą być moźliwie najczystsze składniki, czyli woda destylowana, alkohol izopropylowy czysty do analiz.

Jeszcze Rocha można zrozumieć z jego muzyką poważną. Dużo fragmentów cichych, ale Slajowa muzyka elektroniczna?

 

Z tą klasyką, to pisałem ostatnio o tym jak dyskomfort wynikający z pokasływania, chrząkania i wiercenia dupą podczas koncertu przewyższa wielokrotnie ten z pojedynczych pyknięć na dobrze zrealizowanej płycie. Ostatnio trafił mi się rzadki materiał porównawczy, okazało się, że nasza filharmonia wydała CD z zeszłorocznym koncertem, na którym byłem. Symfonia Polska Paderewskiego pod Maksymiukiem - rewelacyjny koncert, jeden z najlepszych w zeszłym roku - odpaliłem płytę i nuda, panie, nuda. Szaro, płasko i mętnie. Oczywiście to wina realizacji a nie nośnika, ale ciekawe jest co innego, na płycie nie ma ni kaszlnięcia, ni chrząknięcia, ni darcia krzesłem i tak się zastanawiam bo się na tym nie znam, czy realizatorzy wycięli same "artefakty" wraz z przyległościami, czy może jakieś całe pasmo, czy też jedno i drugie bo koncert wprawdzie został wyprany z zakłóceń ale za to razem z całą magią tego wydarzenia. Słuchając mam wrażenie jakbym tego wieczoru miał miejsce na korytarzu i słuchał przez drzwi.

Wycina się wszystko, kaszle, szumy, pierdnięcia z nagrań koncertowych. Co więcej - dogrywa się nawet fragmenty muzyki po koncercie, jeżeli pojawił się jakiś błąd. Produkt w sklepie ma być nienaganny, więc stosuje się takie sterylizujące zabiegi. O tym głośno się nie mówi, ale tak właśnie jest.

Gość rochu

(Konto usunięte)

Nie zawsze tak jest.

Na tej płycie Barenboim zrobił niezłego kiksa w jednym z momentów, orkiestra zresztą też ma kilka potknięć, słychać kaszlnięcia i inne odgłosy z sali. Wszystko to pozostawiono na płycie.

A mimo to jest to świetne wykonanie, dobra realizacja i słucha się wspaniale.

 

4779520.jpg

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

frywolny - myślę, że się dobrze rozumiemy. Wierzę, a nawet jestem pewien, że u ciebie Ad Fontes gra lepiej od MCD-204.

 

Trudno mi to przyjąć za dogmat ponieważ współczesne wydawnictwa winylowe, a zawierające gratisowy CD grają czasem lepiej, a czasem gorzej od odpowiedników na nośniku CD. To samo wydawnictwa kupowane osobno na obu nośnikach. Gdyby AF robił z MCD 204 miazgę każdorazowo, albo w jakimś przytłaczającym procencie, zgodziłbym się z Tobą.

Tymczasem na 500 winyli i 500 płyt CD 16-bit jakie mniej więcej teraz posiadam miazgę robi z resztą zawodników na obu nośnikach może z 40 pozycji winylowych. Ale to jest taka miazga, że gaciory zrywa. No nie, niestety nie są to winyle ze starym rockiem, ale ze starymi jazz-em ( i okolicami) już tak.

Niektóre ( jako reedycje) można kupić spokojnie w MM. "Take five" Brubeck'a czy "Lady in satin" Billie Holiday...

 

Dlatego nieśmiało skłaniam się ku myśli by nie szukać innego odtwarzacza CD, a super realizacji analogowych :)

A ja mam takie naiwne pytanko.

 

Mamy fabrycznie nową płytę 180g. Zaczynamy jej słuchać. Zero trzasków. Po odsłuchu wkładamy do koperty. Następnego dnia wyjmujemy i znowu słuchamy. Po ilu dniach (lub odtworzeniach) pojawiają się u was na niej pierwsze trzaski?

 

A i jeszcze jedno - czym najlepiej zdjąć ładunek elektryczny z płyty?

Najlepiej zdjąć myjąc płytę...Oprócz tego zaopatrz wszystkie płyty w foliowe okładki. Nie ma innej drogi, jakieś szczoteczki, jonizatory i co tam jeszcze nie da takiego efektu.

Dobra... wiem trochę więcej.

 

W przypadku gramofonów Pioneera PL-7, PL-8 i PL-9 istotnie wkładkę ustawia się równolegle z headshellem -- nawet tak stoi w instrukcji.

 

Płytę umyłem i nie trzeszczy tak bardzo. Czyszczenie igły też pomogło.

 

Stwierdziłem, że nie ma co reperować starego PL-8, więc poprosiłem p. Andrzeja o zmontowanie mi Ad Fotesa.

 

Ale jeden problem pozostał -- na Powerslave IM słychać przestery w dolnym paśmie, osobliwe podczas zbliżania się do środka płyty; brzmi to jak... jak pogłos taki, trzeszczący -- gitara gra, a w tle ten sam dźwięk ale opóźniony i brzydki, trzeszczący, rzekłem. O, trochę to brzmi, jakby grało ze słabych głośniczków komputerowych.

 

Powtórzę: rzecz się dzieje przy zbliżaniu się do środka płyty. Wkładam OM 5e, skalibrowana, skating ustawiony na pustym kawałku jakiegoś LP, igła czyszczona jakimś japońskim ustrojstwem.

 

Ki diabeł?

 

(dodam: słucham na słuchawkach, Beyerdynamic DT 770, 32 Ohm, wzmacniacz manufakturowy Holdegron, do tego przedwzmacniacz lampowy, z Feliks Audio).

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.