Skocz do zawartości
IGNORED

Hi-Fi/Hi-End, a rzeczywistość i ludzka natura


Kamil Tomasz Jarmusik

Rekomendowane odpowiedzi

Gość rochu

(Konto usunięte)

Napiszę tak:

Klasa posiadanego sprzętu wcale nie świadczy o klasie posiadacza. Przykre, ale niestety prawdziwe.

 

Może nie świadczy ale daje sporą szansę na to, że dany właściciel wie co pisze na temat tego typu sprzętu.

A tego typu szansy raczej nie ma w przypadku osób czerpiących swoją wiedzę z lektury pisemek, przeglądania Internetu i okazjonalnej bytności w sklepach lub na wystawach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiec nie jest to takie proste.

 

Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że "klasa sprzętu" to pojęcie dość subiektywne i w gruncie rzeczy odzwierciedla raczej życzenia posiadaczy, a nie rzeczywistą wartość - mam na myśli obiektywne cechy, pozwalające na wartościowanie, bo przecież w obecnych czasach cena nie może być wykładnikiem czegokolwiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mylę sie w czymś to wystarczy na drodze argumentu mnie poprawić... na tym polega dyskusja. Gdybyście tylko zachowali pewien poziom czyli nie kłamali na mój temat, nie przekręcali tego co pisze i nie dodawali zbędnych swoich treści dotyczących mojej osoby, bo nic o mnie nie wiecie i nic was nie uprawnia do takich ocen. Tylko kulturalnie merytorycznie dyskutowali może doszlibyśmy do jakiś ciekawych wniosków i pewne "problemy" przestały by tak dzielić.. Jeśli ktoś nie chce sie merytorycznie wypowiadać to proszę się tutaj nie pisać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ wątek istnieje w zakładce "inne" a nie hi-end, pozwólmy sobie na mały eksperyment myślowy. Odłóżmy na bok posiadany sprzęt, ceny, wystawy, marketing i subiektywne poczucie "dobrego". A nawet - na chwilę - audio.

Otóż, w świecie, umownie nazwijmy to - "video", istnieje pewien wzorzec poprawności, neutralności reprodukcji obrazu przez sprzęt. Dla każdego, kto widział ścianę monitorów(celowo pomijam telewizory, bo one celowo są ustawiane na "shop setting" czyli efekciarstwo zamierzone) - oczywistym jest, że wskazanie dwóch, identycznie wyświetlających obraz - jest niemal niemożliwe. Czy zatem można powiedzieć, który robi to poprawnie? A jeśli tak, to skąd właściwie o tym wiemy? Cena? Doświadczenie? Czym kierują się recenzenci, przyznający punkty za "naturalne oddanie barw i kontrastu"?.

Odpowiedź jaka nasuwa się z doświadczenia brzmi : w warunkach sklepowych oraz "na oko" - to zwyczajnie niemożliwe. A jednak...jednak jest tak, że istnieje pewien wzorzec poprawności wyświetlania obrazu, do którego dąży każdy profesjonalista. Dlaczego do niego dąży? Ponieważ wie, że ci którzy dokonywali masteringu materiału video, po pierwsze sami przygotowywali go na wzorcowo ustawionym sprzęcie, po drugie -z założeniem że będzie odtwarzany na poprawnie ustawionym sprzęcie. Oczywiście, tak się dzieje rzadko(z odtwarzaniem), mało kto w ogóle ma świadomość takich spraw jak temperatura, punkt bieli, gamut barw, w związku z tym w większości domów obraz jest reprodukowany mniej lub bardziej niepoprawnie. Aby zapewnić sobie poprawną reprodukcję obrazu, trzeba wykonać kalibrację, i niestety, nie da się tego zrobić na oko.

Rzecz jasna ktoś, kto skalibrował wiele telewizorów/monitorów, nabiera doświadczenia, "opatrzenia" w analogii do osłuchania, i po jakimś czasie jest w stanie bezbłędnie wskazać na ścianie monitorów ten który jest ustawiony dobrze. W analogii do akustyki docelowego pomieszczenia dla systemu audio - zaburzenia w odbiorze/pomiarach obrazu wprowadza oświetlenie tegoż pomieszczenia. Tak jak żaden system audio nie zagra w złym akustycznie pomieszczniu, tak żaden monitor nie poświeci w towarzystwie świetlówek kompaktowych na przykład - z przyczyn oczywistych.

A teraz pytanie - czy da się określić który system audio (jako całość) gra poprawnie? Czy istnieje "wzorzec" poprawnego grania?

Czy nie jest tak, że tak jak monitor po podaniu serii testowych obrazów, zmierzony kolorymetrem - MUSI dać oczekiwany wynik albo - jest źle ustawiony, tak system audio po podaniu serii testowych dźwięków - MUSI dać poprawny wynik albo - jest źle ustawiony?

Czy nie jest tak, że wzorcem poprawności (czyli neutralności) jest liniowe z dokładnością do n.p. 0.5 dB w pasmie słyszalnym SPL, zniekształcenia mniejsze niż n.p. 0.1% i opóźnienia mniejsze niż 10ms w zakresie niskiego basu a 1-2ms w zakresie wyższego? I to w całym użytecznym zakresie mocy? (bo co z tego że te warunki będą spełnione dla pierwszych 3W, jeśli powyżej już nie, co odbierzemy jako przeostrzenie, zamulenie, klęknięcie czy szorstkość - przypadłości jest wiele).

 

Nie zrozumcie mnie źle - tu w ogóle nie chodzi o H-END czy inną gradację. Chodzi o "naturalność".

Rzucam do przegadania, bo ZTCW i abstrahując od umiejętności/wiedzy realizatorów - z jakiegoś powodu w studiach nagraniowych używa się liniowych monitorów, liniowych przedwzmacniaczy...tak jak w świecie video uzywa się skalibrowanych displayów.

 

Rzecz jasna, nie każdemu obraz poprawnie skalibrowanego telewizora/monitora musi się podobać. Nie każdemu przypadnie do gustu "poprawne" granie. Nie o tym mowa.

 

Jednak teza jest taka: wzorzec poprawności istnieje, a wątkodawca, niezależnie od późniejszej kompromitacji i niepotrzebnego zapuszczania się rejony hi-end, ma rację w tym, że jeśli dwa zestawy grają inaczej, to niemożliwe aby oba grały "naturalnie". I jeden i drugi mogą grać świetnie, w subiektywnym odbiorze. To się nie wyklucza. W obiektywnym - nie.

Of course, equalizers are an absolute heresy - so go ahead and burn me at the stake(Thorsten Loesch).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wiekiem nie wszystko ma się ochotę czytać;-)

 

A poza tym polecam samemu poczytam, posłuchać, a dopiero potem pisać..

 

zacznij uważnie czytać potem radź innym

 

"Naturalne brzmienie" jest tutaj rozumiane jako bezpośredni odsłuch np instrumentu. Każdy inaczej słyszy ale wszelkie odchylenia mieszczą się w jakiś ramach. Każdy jest w stanie rozróżnić dwa różne instrumenty oraz określić co gra w danej chwili..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem zgodzić się mogę, że po latach słuchania dobrych zestawów można nabyć doświadczenie odnośnie marek, konstrukcji i nie kiedy nauczyć się rozpoznawać swoistą pieczęć dźwięku danej firmy.

Audiofilów co mają coś własnego do powiedzenia o konstrukcji sprzętu ze świecą by tu szukać. Dominują tylko informacje producentów i recenzentów sprytnie upychane w umysłach audiofilskich powodujące zatarcie rzeczywistej wiedzy o sprzęcie który produkują lub "testują".

Nie istnieje coś takiego jak "pieczęć dźwięku danej firmy". To wymysł audiofilski na potrzeby marketingu.

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ wątek istnieje w zakładce "inne" a nie hi-end, pozwólmy sobie na mały eksperyment myślowy. Odłóżmy na bok posiadany sprzęt, ceny, wystawy, marketing i subiektywne poczucie "dobrego". A nawet - na chwilę - audio.

Otóż, w świecie, umownie nazwijmy to - "video", istnieje pewien wzorzec poprawności, neutralności reprodukcji obrazu przez sprzęt. Dla każdego, kto widział ścianę monitorów(celowo pomijam telewizory, bo one celowo są ustawiane na "shop setting" czyli efekciarstwo zamierzone) - oczywistym jest, że wskazanie dwóch, identycznie wyświetlających obraz - jest niemal niemożliwe. Czy zatem można powiedzieć, który robi to poprawnie? A jeśli tak, to skąd właściwie o tym wiemy? Cena? Doświadczenie? Czym kierują się recenzenci, przyznający punkty za "naturalne oddanie barw i kontrastu"?.

Odpowiedź jaka nasuwa się z doświadczenia brzmi : w warunkach sklepowych oraz "na oko" - to zwyczajnie niemożliwe. A jednak...jednak jest tak, że istnieje pewien wzorzec poprawności wyświetlania obrazu, do którego dąży każdy profesjonalista. Dlaczego do niego dąży? Ponieważ wie, że ci którzy dokonywali masteringu materiału video, po pierwsze sami przygotowywali go na wzorcowo ustawionym sprzęcie, po drugie -z założeniem że będzie odtwarzany na poprawnie ustawionym sprzęcie. Oczywiście, tak się dzieje rzadko(z odtwarzaniem), mało kto w ogóle ma świadomość takich spraw jak temperatura, punkt bieli, gamut barw, w związku z tym w większości domów obraz jest reprodukowany mniej lub bardziej niepoprawnie. Aby zapewnić sobie poprawną reprodukcję obrazu, trzeba wykonać kalibrację, i niestety, nie da się tego zrobić na oko.

Rzecz jasna ktoś, kto skalibrował wiele telewizorów/monitorów, nabiera doświadczenia, "opatrzenia" w analogii do osłuchania, i po jakimś czasie jest w stanie bezbłędnie wskazać na ścianie monitorów ten który jest ustawiony dobrze. W analogii do akustyki docelowego pomieszczenia dla systemu audio - zaburzenia w odbiorze/pomiarach obrazu wprowadza oświetlenie tegoż pomieszczenia. Tak jak żaden system audio nie zagra w złym akustycznie pomieszczniu, tak żaden monitor nie poświeci w towarzystwie świetlówek kompaktowych na przykład - z przyczyn oczywistych.

A teraz pytanie - czy da się określić który system audio (jako całość) gra poprawnie? Czy istnieje "wzorzec" poprawnego grania?

Czy nie jest tak, że tak jak monitor po podaniu serii testowych obrazów, zmierzony kolorymetrem - MUSI dać oczekiwany wynik albo - jest źle ustawiony, tak system audio po podaniu serii testowych dźwięków - MUSI dać poprawny wynik albo - jest źle ustawiony?

Czy nie jest tak, że wzorcem poprawności (czyli neutralności) jest liniowe z dokładnością do n.p. 0.5 dB w pasmie słyszalnym SPL, zniekształcenia mniejsze niż n.p. 0.1% i opóźnienia mniejsze niż 10ms w zakresie niskiego basu a 1-2ms w zakresie wyższego? I to w całym użytecznym zakresie mocy? (bo co z tego że te warunki będą spełnione dla pierwszych 3W, jeśli powyżej już nie, co odbierzemy jako przeostrzenie, zamulenie, klęknięcie czy szorstkość - przypadłości jest wiele).

 

Nie zrozumcie mnie źle - tu w ogóle nie chodzi o H-END czy inną gradację. Chodzi o "naturalność".

Rzucam do przegadania, bo ZTCW i abstrahując od umiejętności/wiedzy realizatorów - z jakiegoś powodu w studiach nagraniowych używa się liniowych monitorów, liniowych przedwzmacniaczy...tak jak w świecie video uzywa się skalibrowanych displayów.

 

Rzecz jasna, nie każdemu obraz poprawnie skalibrowanego telewizora/monitora musi się podobać. Nie każdemu przypadnie do gustu "poprawne" granie. Nie o tym mowa.

 

Jednak teza jest taka: wzorzec poprawności istnieje, a wątkodawca, niezależnie od późniejszej kompromitacji i niepotrzebnego zapuszczania się rejony hi-end, ma rację w tym, że jeśli dwa zestawy grają inaczej, to niemożliwe aby oba grały "naturalnie". I jeden i drugi mogą grać świetnie, w subiektywnym odbiorze. To się nie wyklucza. W obiektywnym - nie.

 

 

Witam serdecznie,

 

Trafna wypowiedź. Odniesienie się do innego medium przenoszącego artystę do naszego domu to lepsza perspektywa tego tematu niż debata nad segmentacją konkretnych produktów audio.

 

W obu przypadkach (A i V) wymagania są proste... zapewnić odpowiednio wierne oddanie intencji artystów (a także ich pomocników - wszystkich którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do powstania finalnego nośnika).

 

Dla mnie hi-end to chęć oraz umiejętność (obie są jednak w sporej mierze pochodną możliwości finansowych) zespolenia pomieszczenia i medium przekazującego emocje. Oczywiście wygoda ale na równi z jakością. Video jest zdecydowanie łatwiejsze do integracji. Zapewnienie jak najmniejszego wpływu świata zewnętrznego na wyświetlacz jest dość proste (niekoniecznie ładne). Pozostaje wielkość ekranu (tu też są określone i zmierzone warunki optymalne), odpowiedniej jakości emiter fotonów, dobre źródło, wspomniana kalibracja. Potem już jesteśmy sam na sam z obrazem. Wtedy łatwo czytać aktorów, reżysera, scenarzystę, nawet kolorystów czy grafików komputerowych. Analogia w audio jest bardziej złożona. Akustyka pomieszczeń w studiach nagrań jest debatą zaciekłą nawet wśród profesjonalistów (i tych nagrywających i tych nagrywanych). Co dopiero gdy ułomnie przenosi się to do naszych klitek. Psychoakustyka to królowa audio. Niestety nie ma Hiend audio bez dużego pokoju, nieźle przygotowanego ustrojowo. Fizyka prosi o to żeby zespoły głośnikowe miały możliwie odpowiednią wolną przestrzeń wokół siebie dla propagacji fal. Bez tego najlepsze zestawy pokażą tylko namiastkę swoich możliwości. Albo inaczej - pokój pokaże co zrobi z tak ustawionym / zestrojonym zestawem względem miejsca odsłuchowego bardziej niż byśmy chcieli. Jak inaczej nazwać górki i dołki nieraz wynoszące 10, 15, czy nawet 20db względem nagrania pochodzące tylko od "przypadkowego" usytuowania kolumn . Nadinterpretacja? Każda modyfikacja zestawu o jakiś element (włącznie z fizycznym usytuowaniem) niesie za sobą po prostu spojrzenie na nagranie pod innym kątem o czym w tym wątku autor już pisał. Inny kąt to niestety rozmijanie się z intencją artysty (i pomocników). O ile nagrania nie mające zbyt wielu elementów (niewielka ilość prostych ścieżek) dadzą łatwiej "oglądać się" pod różnymi perspektywami o tyle te bardzo złożone (także w wymowie instrumentów, wybrzmień, niuansów, dynamiki) wymagają już poza odpowiednią propagacją w pomieszczeniu - po prostu świetnych sprzętów dobranych w możliwie najlepszy sposób. Czy zastosowanie okablowania za krocie które spowoduje że głos ulubionej artystki stanie się bardziej aksamitny i obniży się o pół oktawy ma sens? Wygląda na to że tak, pod warunkiem że przed ich zastosowaniem mieliśmy bardzo "liniowy" i niesamowicie przejrzysty system. Taka ingerencja zapewne nie spowoduje nadmiernego odejścia od tego co zostało zarejestrowane. Względem mniej liniowego systemu nadal pozostaniemy bliżej prawdy z domieszką tego czegoś co zwie się audiofilizmem (klimatem, duszą...)

 

Ciekawym eksperymentem jest posiadanie dostatecznie dużego wyświetlacza (projektor) i zestawu audio. Obejrzenie dobrze zarejestrowanego koncertu (w zaciemnionej, kontrolowanej jaskini) pozwala ocenić próbę przeniesienia tego spektaklu do mieszkania. Duży i dobry obraz pozwala przyjrzeć się pracy muzyka z punktu widzenia techniki, ekspresji, temperamentu ale także sprawdzić czy wszystko co zarejestrowała kamera (y) po prostu słychać. Czy wielkości instrumentów z systemu audio wydają się odpowiednio duże na ekranie (na ekranie o wys. np 1,5m scena zaczyna przypominać tą z realnego świata). Czy słychać z odpowiednią głośnością, separacją i dynamiką. Nic gorszego widzieć 5 geniuszy na różnych instrumentach a słyszeć dobrze 3. Dochodzi do tego jeszcze poczucie sali koncertowej. Po prostu dobrze grający zestaw pozwala uwiarygodnić to co widzimy. Zbyt duże odejście od wierności powoduje że obraz i dźwięk do siebie nie pasują, jakby były oderwane. Zaczyna przypominać film a nie występ na żywo. Np zła akustyka lub za ciepły dźwięk spowodują że gdybyś widział to w realu powiedziałbyś - hej to playback. Zbyt chude lub kliniczne audio spowoduje że być może wszystko słychać ale zbyt blisko podane. Wtedy wydaje się przez video że siedzisz w 25 rzędzie a instrumenty jakbyś był na scenie z muzykami i słyszał odsłuch. Dysonans.

 

Hiend to po prostu droga poznawania pracy naszych zmysłów względem niemożliwości porównania z oryginałem.

 

Pozdr / Cezarh.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uprośćmy rozważania do słuchawek... tam nie ma problemu pomieszczenia czy ogólnie całego środowiska, wymóg jest taki żeby było cicho. Liczy się: jakość nagrania, tor audio i słuchawki(uproszczenie kolumn w odpowiednim pomieszczeniu, pozwalające wykrzesać z nich większość możliwości). Kluczowe wnioski na bazie tego prostego modelu można odnosić do innych systemów odsłuchowych. Co do koncertu zależy o jakim mówimy... rockowy a np klasyka czy jazz to zupełnie inne podejścia do tematu. W jednym liczy sie nie dokładność, szczegółowość a ogólna dynamika, rozmach, a środowisko wcale nie ułatwia takiej realizacji. W klasyce i jazzie fajnie słuchać realizacji bogatej w szczegóły. Proszę również odnieść się do podanego przykładu i gitary akustycznej. To co wydaje nam się naturalne wcale takie nie jest, ale działa na nas w taki sposób że obieramy to pozytywnie.

 

Najciekawszym eksperymentem byłaby fizyczna obecność na koncercie a potem obejrzenie profesjonalnej realizacji. Oczywiście taka obecność na koncercie to zupełnie inne doświadczenia ale ciekaw byłbym wrażeń. Druga sprawa to trzeba usłyszeć na własne uszy jak coś brzmi, jeśli sie tego nie zrobi to żaden sprzęt tego nie uświadomi. :P Nie mając takiego punktu odniesienia można mówić o wielu naturalnościach brzmiących inaczej :D Inna sprawa że często to co nam się podoba określamy za naturalne, nawet podświadomie.

 

Udowodnij, że się nie kompromitujesz. Pozdrawiam :-)

 

albo niech udowodnij że istoty pozaziemskie mają różową skórę. :D Bo ktoś sobie założył że istnieją co więcej w takim wydaniu. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw sobie Accuphase i Mcintosha, albo - z lampowców - Lebena i Octave... Weź sobie kable Nordosta i Siltecha... Jeśli nie słyszysz, że każda z tych firm ma swoją sygnaturę brzmienia, to znaczy, że tyle wiesz, ile zjesz, a twoje forumowe teksty na temat brzmienia to tylko wyobrażenia, bajendy i fantazje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pisać o pieczęciach i że na to trzeba czasu... Ja próbuje podejść do tego bardziej racjonalnie i nie zakrywać się "mocnymi" hasłami. Podaje jak na dłoni, że sprzęt może się różnić i ogólnie charakteryzuje te różnice... albo się ze mną zgadzacie albo nie i dobrze byłoby podać argument, a nie z gruntu mnie skreślać nie przykładając wagi do tego co piszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw sobie Accuphase i Mcintosha, albo - z lampowców - Lebena i Octave... Weź sobie kable Nordosta i Siltecha... Jeśli nie słyszysz, że każda z tych firm ma swoją sygnaturę brzmienia, to znaczy, że tyle wiesz, ile zjesz, a twoje forumowe teksty na temat brzmienia to tylko wyobrażenia, bajendy i fantazje.

Dlaczego wzmacniacze lampowe wykrzywiają charakterystyki częstotliwościowe w spotkaniu z impedancją kolumny już pisałem. To wada tej technologii, która przez sprytny marketing jest przerabiana na zaletę. A Kolega widzę, że jest na marketing podatny. Słyszy to co mu podpowiedzą bo nie wie jak przeprowadzić prawidłowy test porównawczy. Do tego zadziała wyobraźnia i mamy efekt jaki mamy.

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Maximus Aurelis

(Konto usunięte)

>>Kolego Kamil wybacz, ale różnice które Ty znasz na podstawie klamotów z poprzedniej epoki maja się tak jak wycieczki do Berlina, 30 lat temu, a obecnie. Abstrakcja rozumiesz ??. Pomijam słuchawki o których piszesz (bo mnie to nie ciągnie), ale pisanie na temat dźwięku jakimkolwiek opierając się na tym co prezentuje Twoja Diora jest delikatnie mówiąc śmieszne. W tamtych czasach gdzie Diora, Tonsil tudzież Radmor był znaną, nie mylić z hi-endową marką był dobry dźwiękowo bo>> deficytowy. Nie każdy mógł sobie na nie pozwolić i stąd wrażenie że to dobrze brzmi. Lecz w zestawieniu z jakimkolwiek sprzętem zza Odry niestety musiał się poddać. Oczywiście nie mówię iż wszystko co było wtedy produkowane nadawało się do wora, bo taki Totem korzystał z przetworników wyprodukowanych we Wrześni. Nie wiem jak jest na chwilę obecną.

I niestety ja się z Tobą nie zgadzam w jednej kwestii. By mieć jakiekolwiek pojęcie o dźwięku to trzeba słuchać...chodzić na koncerty>>plener, knajpa, stadion i słuchać...słuchać. Bo czytanie prasy jak się przyznałeś daje Ci tyle co oglądanie Ferrari F40 przez szybę autosalonu.

Natomiast co do sygnatury dźwięku danej firmy wciąż uważam, ze pewne rzeczy poszczególne firmy mają wpisane w życiorys.

Na przykład (to subiektywna opinia) taki Harbeth sceną nie wychodzi zbytnio poza obudowy samych kolumn. Lecz już taki Vendersteen, czy AP znikają w pomieszczeniu z dziecinną łatwością. Wspomniany McIntoch gra z wykopem, a taki powiedzmy Luxman już jest mniej "drapieżny". I wymienione firmy jednak każdy swój produkt obarczają takim atutem bądź skazą w prezentowanym dźwięku.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>>Kolego Kamil wybacz, ale różnice które Ty znasz na podstawie klamotów z poprzedniej epoki maja się tak jak wycieczki do Berlina, 30 lat temu, a obecnie. Abstrakcja rozumiesz ??. Pomijam słuchawki o których piszesz (bo mnie to nie ciągnie), ale pisanie na temat dźwięku jakimkolwiek opierając się na tym co prezentuje Twoja Diora jest delikatnie mówiąc śmieszne. W tamtych czasach gdzie Diora, Tonsil tudzież Radmor był znaną, nie mylić z hi-endową marką był dobry dźwiękowo bo>> deficytowy. Nie każdy mógł sobie na nie pozwolić i stąd wrażenie że to dobrze brzmi. Lecz w zestawieniu z jakimkolwiek sprzętem zza Odry niestety musiał się poddać. Oczywiście nie mówię iż wszystko co było wtedy produkowane nadawało się do wora, bo taki Totem korzystał z przetworników wyprodukowanych we Wrześni. Nie wiem jak jest na chwilę obecną.

I niestety ja się z Tobą nie zgadzam w jednej kwestii. By mieć jakiekolwiek pojęcie o dźwięku to trzeba słuchać...chodzić na koncerty>>plener, knajpa, stadion i słuchać...słuchać. Bo czytanie prasy jak się przyznałeś daje Ci tyle co oglądanie Ferrari F40 przez szybę autosalonu.

Natomiast co do sygnatury dźwięku danej firmy wciąż uważam, ze pewne rzeczy poszczególne firmy mają wpisane w życiorys.

Na przykład (to subiektywna opinia) taki Harbeth sceną nie wychodzi zbytnio poza obudowy samych kolumn. Lecz już taki Vendersteen, czy AP znikają w pomieszczeniu z dziecinną łatwością. Wspomniany McIntoch gra z wykopem, a taki powiedzmy Luxman już jest mniej "drapieżny". I wymienione firmy jednak każdy swój produkt obarczają takim atutem bądź skazą w prezentowanym dźwięku.

 

Pozdrawiam.

 

cały czas mówię że moje doświadczenia nie ograniczają się do diory rozumiesz ? druga sprawa to kierujesz się jakimiś śmiesznymi stereotypami, stare=złe, i próbujesz to tłumaczyć jakimś deficytem co sprzęt diory był doceniany na zachodzie tam tez był deficyt ? Zgodzę się z Tobą że nie wszystko co wychodziło w Polsce, również od diory, było super i sprzedawało się bo nie było wyboru... ale NIE WSZYSTKO. Co więcej powiem Ci że lepiej to gra niż wiele współczesnych konstrukcji zwłaszcza tranzystorowych. Pokusiłbym się nawet o porównanie do denonów za 2000/3000 zł. Słucham na tym sprzęcie tylko dlatego że nie znalazłem jeszcze w tym przedziale sprzętu lepszego. Jeśli znajdę to kupię coś bardziej współczesnego. Takie Twoje zdanie o Diorze czy jakimkolwiek sprzęcie którego nie testowałeś moim zdaniem skreśla Cię w moich oczach jako fachowca. I ciągle to głupie podkreślanie "to przecież sprzęt 30letni !", nie mówiąc już że to kłamstwo. Jakbyś zajrzał do środka zorientowałbyś się że wnętrze tych sprzętów nie jest wcale archaiczne, technologie procesorowe jak najbardziej współczesne rozwiązania... i zrozumcie w końcu że ten sprzęt nie ma 30 lat. to sprzęt z końca lat 90. Nie lubię dyskutować na takim poziomie, poziom to rozmowa na argumenty, jeśli gdzieś się mylę podaj ARGUMENT a nie schodź na tka niski poziom gdzie to ze się ze mną gdzieś nie zgadzasz, albo próbujesz to sobie wmówić, argumentujesz nieporadnie brakiem mojego doświadczenia. NIE ZNASZ GO. Poza tym piszesz, mówiąc najprościej, kłamstwa stosując przy tym okropną retorykę. Wczytaj się w to co napisałem, potem napsiz z czym się konkretnie nie zgadzasz, może sam sobie nie uświadamiasz że jednak w wielu kwestiach mam rację.

Druga sprawa nie muszę się do niczego przyznawać, jakbym miał co ukrywać :P napisałem tam że czytam RÓWNIEŻ ! rozumiesz co to znaczy również ?

To co piszesz o firmach to MOŻĘ wynika z tego że firmy audio nie zmieniały dramatycznie przez lata swoich konstrukcji, elektronicznie/elektrycznie nie wiele się zmieniały... podobnie jest ze słuchawkami gdzie w zasadzie te same modele są sprzedawane od kilkunastu lat. Teraz jeśli zmienią tą elektronikę to cała magia pryska bo zagra to inaczej. Te firmy stosują jakieś rozwiązania innych firm a nie same projektują procesory czy układy scalone, a przynajmniej większość z nich. Przypuszczam też że raczej nie chwalą się tym co jest w środku, utrudniając maksymalnie takie rozpoznanie czyli np na układach scalonych nie ma napisów albo naklejają swój znaczek. Bo można byłoby to odtworzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego wzmacniacze lampowe wykrzywiają charakterystyki częstotliwościowe w spotkaniu z impedancją kolumny już pisałem. To wada tej technologii, która przez sprytny marketing jest przerabiana na zaletę. A Kolega widzę, że jest na marketing podatny. Słyszy to co mu podpowiedzą bo nie wie jak przeprowadzić prawidłowy test porównawczy. Do tego zadziała wyobraźnia i mamy efekt jaki mamy.

Lechu, ty jesteś zaś podatny na pseudonaukowy bełkot, który w starciu z rzeczywistością jest tylko czystą teorią. Jeden lubi wzmacniacze lampowe, inny dobre tranzystory, jeden lubi szkołę brzmienia Accu, inny Krella itd. Jeden "uszczupla" sobie brzmienie Nordostem, inny dociąża MIT-em. Wzmacniacze o takich samych parametrach na mierniku brzmią różnie - wytłumacz to, Lechu. Do słuchania muzyki używa się uszu, a nie miernika. Szkoda, że o tym jeszcze nie wiesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lechu, ty jesteś zaś podatny na pseudonaukowy bełkot, który w starciu z rzeczywistością jest tylko czystą teorią. Jeden lubi wzmacniacze lampowe, inny dobre tranzystory, jeden lubi szkołę brzmienia Accu, inny Krella itd. Jeden "uszczupla" sobie brzmienie Nordostem, inny dociąża MIT-em. Wzmacniacze o takich samych parametrach na mierniku brzmią różnie - wytłumacz to, Lechu. Do słuchania muzyki używa się uszu, a nie miernika. Szkoda, że o tym jeszcze nie wiesz.

 

To potwierdza moją tezę :P Tranzystory wprowadzają mniejsze zniekształcenia a mimo to wielu jest za lampami bo powtarzam znowu nie chodzi o naturalność, czy wierne odtworzenie dźwięku... ludzie wolą "lepiej" niż naturalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do słuchania muzyki używa się uszu, a nie miernika. Szkoda, że o tym jeszcze nie wiesz.

Tu nareszcie mamy konsensus. Ja do słuchania też używam uszu. Nawet do robienia prawidłowych porównań moje uszy mi wystarczają. Już o tym pisałem.

Lechu, ty jesteś zaś podatny na pseudonaukowy bełkot, który w starciu z rzeczywistością jest tylko czystą teorią.

To co mówią lub piszą audiofile do jakiej kategorii jest zaliczane, naukowej czy pseudonaukowej ?

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość cybant

(Konto usunięte)

Ręce opadają..Kamil...chłopie bierz płyty pod pachę i idź posłuchać ..tych tranzystorów i lamp.

Ja myślałem , że trochę podkręcasz dyskusję , a Ty naprawdę niewiele słyszałeś.

Gdzie mieszkasz?

Może jest w Twojej okolicy jakiś salon , dadzą Ci posłuchać i przestaniesz bredzić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.