Skocz do zawartości
IGNORED

Nieznany Kanon Rocka


fubb

Rekomendowane odpowiedzi

Właściwie do tematu podchodziłem już od dłuszego czasu z nadzieją że w końcu ktoś się ‘zlituje’ i założy wątek (wiem że są na forum ‘ starzy zboczeńcy’słuchający tej muzy)no nic to -czas nadszedł,a wątek bluesa i progresivu zostanie odchwaszczony od jakiś dziwnych nazw grup które usłyszano po raz pierwszy.

Nie, nie padło mi na mózg od patrzenia w tę migającą skrzynkę,nie będę nikogo przekonywał, że Bakerloo jest lepsze od zeppelina,Cargo od Wishbone Ash ,a If albo Mogul Thrash od Colloseum,Bloodrock od Grand Funk itd.chodzi o to żeby przypomnieć kapele którym nie udało się zaistnieć tak jak wielkim grupą ,które ”wszyscy znamy i lubimy”

Nie będę ukrywał ,że w wyżej wymienionym temacie nie czuję się całkowitym ślepcem,setki albumów już słyszałem, a jeszcze dużo lp stoi na półkach i czeka na swoją kolej, ale pozytywem tego tematu może być szybsze sięgnięcie po dany album albo(czego życzył bym sobie jak najrzadziej -zakupu danej pozycji-jeśli została ona jeszcze nie trafiona. )

Acha:

N.K.R. przyjmijmy że mieszczą się tu albumy z lat 1965 1979 to ważne-blues-r,jazz-r łapią się jak najbardziej.

I jeszcze słowo -nie znane- przyjmijmy że są to albumy i grupy które przychodzą nam na myśl w ostatniej kolejności(u mnie w pierwszej) ;) ,lp.które naprawde cieżko usłyszeć bo dziś nie są coll.

A właśnie się zastanowiłem i wiekszość z tych albumów słyszałem w radio raz,dwa razy na ponad 20 lat inne ciut częściej ,ale raz na 5 lat to nie powód do radości ,ech.....wiem,wiem dziś w –dziadoskim- radio nie lecą nawet rzeczy stare ale jare.

Dobra oto pietnastka na którą warto zwrócić uwagę,pierwsza piątka jest nie uszeregowana bo każda z tych płyt jest dla mnie nr 1.a wszystko zależy od dnia ;)

Indian Summer – same

Cargo –same

Gnidrolog – lady lake

Rare Bird – as your mind flies by

Raw Material –same

6.King Ping Mech-same

7.Atomic Rooster –death walks behind you

8.VDGG – same

9.Jericho- same

10.Grobschnitt – same

11.Bakerloo – same

12.Lucifer’s Friends – same

13.Garibaldi – astrolabio

14.Bloodrock – 3

15.Keef Hartley – halfbreed

patrze na spis i już bym coś pozmieniał ;) gdzie caravan,man;egg;out of focus;blodwyn pig;trip itd.,itd.

A jak znam życie za chwilę się wszystko przeszereguje-na całe szczęście.

 

Pozdr.

p.s

gdzie jest ten co na jedenastej pozycji umieścił bakerloo.?

Dawać go nam.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/11345-nieznany-kanon-rocka/
Udostępnij na innych stronach

witam

wstyd sie przyznac ale nie wszystko z tych rzeczy slyszalem:)

najbardziej podchodzi mi z tego oczywiscie Rare Bird i Atomic Rooster, szczegolnie ten pierwszy zespol, doslownie magia, pamietam jak pierwszy raz posluchalem What you want to know w radiu i nie wiedzialem kto gra:))), w tej chwili mam zapuszczona skladanke Sympathy, nie wiem jak to jest ale te frazy pozostaja na dlugo w glowie i jest sie pozniej w takim ,dziwnym porabanym nastroju:)

Home is where the needle marks try to heal my broken heart...

widze ze sluchasz tez gallaghera:))) teraz malo kto tego slucha, rok temu w wakacje mialem okres ze sluchalem etched in blue po 10 razy za koleja:)))) i za chwile to puszcze bo rok przerwy to chyba za duzo:)

Home is where the needle marks try to heal my broken heart...

-->Krystian Majer - jeśli nie pogardzisz, to może ja Ci cis skrobnę na temat ndian Summer:

 

Grupa brytyjska, założona latem 1969 roku w Coventry przez grającego na instrumentach klawiszowych Boba Jackson`a. Jako pozostałych członków grupy zaangażował on gitarzystę i wokalistę Colina Williams`a, perkusistę Paula Hooper`a i Malcolma Harker`a – jako gitarzystę basowego.

W początkowym okresie swojej działalności grupa nie miała sprecyzowanych planów. Muzycy grywali w okolicach Coventry, głównie w szkołach i na uniwersytetach.

Mieli to szczęście, że na jednym z koncertów w 1970 roku obecny był Jim Simpson (menadżer między innymi Black Sabbath i Bakerloo). Przedstawił on grupę Olavowi Wyper`owi, ówczesnemu menadżerowi w Vertigo Records, jednak musiał minąć rok zanim Wyper zdecydował się podpisać kontrakt z zespołem. Wtedy nie pracował on już jednak dla Vertigo, lecz był szefem Neon Records.

Po koncercie w Birmingham podpisano umowę na nagranie albumu, którego producentem został Roger Bain (producent między innymi Black Sabbath i Freedom). W tym czasie grupa zmieniła nieco styl granej przez siebie muzyki z hard na gitarowo-organowy progressive.

I taką to właśnie muzykę zawierał ich pierwszy album (i jak się miało okazać-ostatni), wydany na początku roku 1971 przez wytwórnię Neon (oddział R.C.A. - skupiający wykonawców muzyki progresywnej).

Grupa w swoich planach miała też wydanie singla „Walking On Water”, lecz ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu.

Po wydaniu pierwszej płyty, która zatytułowana była nie inaczej jak „Indian Summer”, w zespole nastąpiła zmiana. Z zespołu odszedł Malcolm Herker, aby przejąć obowiązki w firmie ojca i od tego momentu rolę gitarzysty basowego w zespole przejął były członek grupy The Sorrows – Wez Price. W tym składzie grupa rozpoczęła trasę koncertową celem promowania swojego pierwszego longplaya.

Jednym z pierwszych krajów odwiedzonych przez koncertujący zespół była Szwajcaria, gdzie muzycy nie otrzymali zasłużonych honorariów i z tego też powodu postanowili zrezygnować z dalszych koncertów.

Powracając z nieudanej trasy do Coventry członkowie zespołu dochodząc do wniosku, iż nie da się wyżyć z grania rocka, podjęli decyzję o rozwiązaniu zespołu.

Colin Williams zerwał całkowicie z branżą rozrywkową i podjął pracę w przemyśle motoryzacyjnym. Bob Jackson grywał w różnych formacjach, by w końcu 1978 roku znów spotkać się z Paulem Hooper`em, tym razem w zespole The Dodgers. Po opuszczeniu tej formacji Jackson nagrał z Alanem Ross`em dwie udane płyty, a od 1976 roku na trzy lata zakotwiczył w Badfinger. Współpracował też Davidem Byron`em (wokalistą Uriah Heep), The Searchers, Jackiem Bruce`m, Jeffem Beck`iem i Petem Brown`em.

 

Pzdr.

Electro>

Ja tam bym się nie przejmował ,Ty wiesz jakie ja mam zaległości w jazzie-nie będę rozwijał tej myśli bo wstyd :)

Swoją drogą ten składak Rare Bird to straszny shit(przepraszam),jeśli się nie mylę jest tam ichnia suita flight zrealizowana(czytaj pocięta)tak jakby przy stole realizatorskim siedział kuba rozpruwacz :(

,tutaj koniecznie trzeba poznać orginał,a sympathy to faktycznie utwór na całe życie:))).

O Gallagherze swego czasu pisałem w wątku bluesowym.

Krystian M.>

No to rys historyczny już masz, ja od siebie dodam tylko ze ‘chyba’ właśnie od tego lp.zaczeła się moja przygoda z znk w zeszłym tysiącleciu,jak dla mnie pł.broni się w konfrontacji z każdym topowym albumem tego okresu ,dlaczego nie odniosła sukcesu tego chyba nie wie nikt.W necie znajdziesz trochę porównań z czym to się je,wiem bo wczoraj trochę poszukałem i czasami się uśmiałem, ja się nie odważe bo niechce się narażać :),ale powiem tak;

Warsztatowo muzycy byli doskonale przygotowani co słychać,hammondy w olbrzymiej ilości ,melotron,zarąbiste prowadzenie gitary gdy pozostałe instrumenty zwalniają:),wocal taki jakby facet śpiewał w ’greckiej tragedii’ ;) jednym słowem ta płyta zabija(pozwole sobie słowo to porwać z działu stereo)- muzykalnością.,album aż się prosi o ponowne odtworzenie,to ‘je’ fakt.

I tu narzuca mi się jesze jedna uwaga ,w zasadzie album ten działa jak narkotyk po przesłuchaniu ,nie ma już odwrotu,będziesz po niego sięgał;raz na m-c czy raz na 3 lata, obojętnie ale zawsze i właśnie chyba tak reagujemy na –arcydzieła.

 

I padła nazwa Freedomm,ale to przy następnej okazji.

Pozdr.

Od buntu - krytyka społeczno-polityczna, podana na rózne sposoby: Fugs, Country Joe & The Fish, David Peel & The Lower East Side, Pearls Before Swine.

Przez rock z "domueszkami":Vinegar Joe, Brian Auger, H.P. Lovecraft, Seatrain.

Także szczyptę bluesa: Elvin Bishop, Roy Buchanan.

Po zespoły garażowe: The Seeds, Question Mark & The Mysterians, The Strangeloves.

Oraz nowatorstwo, eksperyment: Agitation Free, The Pop Group.

Cały ten rock :-)

 

 

Reszta świata: :-)

Skid Row "34 Hours" 1971

Vinegar Joe "Vinegar Joe" 1972

Group 1850 "Paradise Now" 1969

Julie Driscoll, Brian Auger & The Trinity "Street Noise" 1968

Brian Auger's Oblivion Express "A Better Land" 1971

Agitation Free "Malesch" 1972

Kevin Coyne "Case History" 1971

 

 

USA:

Fugs "The Fugs" 1966

United States of America "United States of America" 1968

Pearls Before Swine "One Nation Underground" 1967

Pearls Before Swine "Balaklava" 1968

H.P. Lovecraft "H.P. Lovecraft" 1967

Seatrain "The Marblehead Messenger" 1971

Country Joe & The Fish "Electric Music for the Mind and Body" 1967

David Peel & The Lower East Side "American Revolution" 1970

Moby Grape "Moby Grape" 1967

Hot Tuna "Burgers" 1972

Strawberry Alarm Clock "Incense & Peppermints" 1967

Elvin Bishop "Let It Flow" 1974

Roy Buchanan "Roy Buchanan" 1972

 

 

Zespoły garażowe - USA:

The Seeds - wystarczy jakiś "składak" - 90% utworów, jest bardzo podobnych, do utworu:

"Pushin' Too Hard".

 

Question Mark & The Mysterians - również wystarczy "składak, większość utworów, jest podobna do utworu "96 Tears".

 

The Strangeloves - również wystarczy plyta typu "The Best..." (kazda będzie zawierała utwór:

"I Want Candy" (i inne, dość podobne) :-)

 

 

Zespoły, z czasów bardziej nowożytnych: :-)

The Pop Group "Y" 1979

Bill Nelson "Sound on Sound" 1979

Flying Lizards "The Flying Lizards" 1979

 

Pozdrawiam

Ciesze sie ze takie watki zakladacie, jak dla mnie to kolejna kopalnia tych zapomnianych zespolow :-)

Piszcie jak najwiecej bo mimo moich 23 lat na dobre wkopalem sie w te lata :-]

Jak narazie w drodze do mnie sa plytki Refugee, East Of Eden i Indian Summer.

W dalszej kolejnosci czekaja 2066 & Then oraz T.2.

Ciekawy temat. Z uwagi na totalny brak ciekawych nowości chętnie wracam do przeszłości. Posłuchałbym dzisiaj chętnie:

 

Glencoe

Daddy's Long Legs

Heavy Jelly

Fields

Judas Jump

Sir Lord Baltimore

Stray

Hawkwind

Zildjian>

Aleś mnie zdołował.Byłem pewien że w swoich zbiorach posiadam lp.stray a tu krótko mówiąc –dupa- ,w związku z tym podaj trochę informacji jak chłopaki grały i czy warto wybrać się na łowy.

Swoją drogą znalazłem inny lp. formacja nazywa się stray dog – niezłe hardrockowe granie,a produkował to g.lake ,kto by pomyślał.

Co do grupy –hawkwind-jej przydał by się jakis porządny wpis może fanatyczny hawk coś skrobnie.Ja osobiście z pierwszych pięciu albumów nie słyszałem jeszcze –hall of the mountain grill-ponoć najbardziej progresywnego dzieła zespołu dlatego wolał bym się wypowiedzieć po odsłuchu.

AmAdeuz>

Kierunek jak najbardziej słuszny,choć -east of eden- uważam za kapele troche przereklamowaną już więcej do zaoferowania ma grupa -tonton macoute- (klimatem bardzo zbliżone formacje),jeśli kochasz gitarowe granie polecam ci zespół -cargo- chłopaki jednym kłapnięciem zmiatają jakąkolwiek konkurencje ,nieważne czy to nkr czy grupy pierwszoligowe.Widzę też krauta -2066...- jeśli album ten ci podejdzie polecam jeszcze dwa krautrockowe monstery,debiut –grobschnitta_ i –king ping mech-a -,mimo że delikatnie różnią się zawartością muzyczną,po prostu mieli ciut inne wzorce.Lp.te potrafią wbić człowieka w ziemię, jak mawiał Gorbals Wullie „i to je fakt”

Jeśli miałbyś problemy ze zdobyciem tych płyt ,to daj znać.

Krystian M>

Jeżeli jesteś z okolic stolicy pyrlandii i kopia audio pł.-inndian summer- cię nie zraża,to przy okazji mogę ci ja sprezentować(została mi taka ze starych czasów),oczywiście w zamian nie obejdzie się bez krótkiej opini w dziale recenzji,ale to już chyba drobiazg. ;)

 

Pozdr.

Fubb

 

Stray - dość eklektyczne gitarowe granie z niezłym śpiewem.Kwestia gustu,do dziś pamiętam jeden kawałek tj. Yesterday's promises.

Kto grał w Cargo ? Coś mi świta w wytrzebionych piwskiem szarych.....

Hawkwind - nie mam sprecyzowanego zdania na ich temat,za mało znam tj. albo kretyni albo geniusze.1-szy raz słyszałem dzięki Kaczorowi - "Be yourself"

Zildjian>

Cargo – cargo rok 1972.

Willem de Vries-voc;Jan de Hont-git;Ad de Hont-git;Dennis Whidbread-drums.Nie ma to jak ‘gitarowa rodzina’.Utwory sail insaide;cross talking;finding out ;summerfair naprawde bez obaw można postawić obok debiutu Wishone Ash, a dwa ostatnie to już gitarowa poezja.

Pisząc to o ‘gitarowej rodzinie’ naszło mnie jeszcze jedno wspomnienie: mam kolege troszkę starszego odemnie ,pamiętam jak swego czasu słuchając u niego ‘staroci’ pokazywał mi zeszyt z lat 60 a tam rzeczy ,które słyszał w radio i miał nagrane z analogów ,czego tam nie było ,ech ,istny skarbiec(rozumiem ,że jako starszak ,też coś takiego prowadziłeś ;))) ,bo ja na przełomie lat 80 i 90 prowadziłem notatki w ‘czerwonym zeszycie’)ale do rzeczy ,wspominał on o jakieś grupie: trzyosobowa armia(i ten ogień w oczach :))) gdy wymawiał tę nazwę) a ja już bedąc trochę w temacie nie mogłem nic skojarzyć dopiero po 90r.wpadł mi w ręce album wydany przez -koguta- Three Man Army –a third of a lifetime, łoj jak fajnie grali,;) –bracia Gurvitz- ,a potem poszło już z górki Gun;Baker Gurvitz Army.Nawet nie spytam się czy znasz,ale jaka klejność formacji braci Tobie podeszła.

A co do Hawkwinda; to na debiucie od be yourself do seeing it as you reall are zagrali tak ‘debeściarsko’ że człowiekowi nie trzeba żadnego speeda, muza sama kręci ;)

 

Jeśli ktoś to nadal czyta. To napiszę nie będąc jeszcze 100% hawkiem ;), że spokojnie mogę polecić właśnie debiut i –space ritual.

Howgh.

Dodam jeszcze ,że właśnie zapdałem Baker Gurvitz Army – elysien encounter (heh, album nie jest tak zły jak piszą )

Fubb

 

Najpierw wypominasz mi,że "jakiś jazzawy" jestem, teraz - "starszak",czekaj ino do Pyrlandii przyjadę !

 

Ad rem: w Cargo nie było basu ? Baker Gurvitz Army znam raczej słabo, Gun - oczywiście,choćby z peerelowskiego wydania LP z początku '70's. Raczej nie mój cup of tea. Ale chętnie odświeżę pamięć - gdyby tak mieć listę tego co puszczał nam Kaczor lub Twojego znajomego......

Przypomniał mi się jeszcze Still Life i Edgar Broughton Band a Ian Carr's Nucleus jest chyba dostępny w Gigi.Poza tym Stackridge,którego produkował George Martin. W Empiku w Sopocie,gdzie kupiłem w niedzielę In Rock (brzmieniowa katastrofa) leży wiele reedycji kapel 60's-70's ,których nigdy nie słyszałem. Winienem był popróbować niż tracić czas na 5-gwiazdkową w ostatnim MHF płytę skądinąd urokliwej i utalentowanej rodzimej gitarzystki......

Co do wizyty –zapraszam- choć nie będzie to pierwszy w historii najazd północnej nacji na ‘Śródziemie’. ;)

A co do’starszaka’ i ‘jazzawy jesteś’ ,myśle ,że sąd mi nie grozi;), już to kiedyś pisałem ,że przypominanie sobie nazw grup powoduje u mnie odruch właściwy( tak myślę)mianowicie sięgnięcie na półkę po dany album; np.w tej chwili leci -still life, a wtety padło kilka grup jazzowych. . To wykręciłem się czy nie?

Cargo – znowu ;)

Oczywiście masz raję, bas był gipson B3 ,grał na nim Willem przegapiłem,Jan i Ad grali na gipsonach SG ,choć mi typy wioseł nic nie mówią.

Co do spisu bywam raz na 2 m-ce,da się załatwić ale pamiętam ,że nie uwzględnia on żadnych dat ,kojarze natomiast że swego czasu Beksa przy pomocy kilku słuchaczy trójki pod księżycem robił taki spis Kaczorowi może ktoś z nich to czyta i mógłby tę listę udostępnić w wątku.(mam nagraną tę audycje gdzie wymienia tych pomocników.)

Co do remasterów ‘klasyki” faktycznie można się przejechać,dlatego kupując nowego in rocka, stary został na półce.

Album –a third of a lifetime polecam ,dla mnie najlepsza płytka składów Three Man Army i Baker Gurvitz Army.

Jeszcze wracając do still life(dawno nie słuchałem) faktycznie można powiedzieć ,że na dzień dobry zalewają nas organowe pasaże.

Edgar Broughton ten to nieżle kręcił,jest taki utwór american boy solider zaczynający się strasznym fauszowaniem i gdy po kilku minutach mamy już dość odzywa się trąbka, a pokój wypełnia zgiełk atakującej kawalerii. ;))).

Przyznam się bez bicia ,od wczoraj wieczora jestem w strasznym dołku, dotarło do mnie że w pierwszej piątce wypisanych albumów nie znalazła się debiutancka płyta grupy Jane – together.Jest to niewybaczlny błąd, dlatego zgodzę się na każdą karę, byle tylko album ten znalazł godne siebie miejsce.Dla mnie lp.ten zajmuje miejsce na podium ,jeśli chodzi o krautrocka.

Niewiele jest albumów które potrafią nas zaczarować,człowiek czuje się tak jakby śnił, a co najgorsze naprawdę nie ma ochoty się obudzić.Gitara klausa hessa śpiewa –tak wiem co mówię ,posłuchajcie –daytime- albo –try to fine-do tego wszendobylskie hammondziaki , nie ,nie narzucające się, ale gdyby ich zabrakło ,to coś byśmy stracili.Sekcja basu i perkusji szkoda gadać-spain-żadnych szaleństw(no może trochę) ,ale pełna kultura.

Ciężko pisać o tym albumie,tutaj niestety nie obejdzie się bez odsłuchu(najlepiej bardzo póżną nocą ,a potem można już tylko śnić,śnić....

Może, nie jest to odpowiednik Inndian Summer ,ale z trójki Grobschnitt, King Ping Meh pewnie mu najbliżej.

Szukajcie i słuchajcie ;)

Następne albumy Jane? Cóż nie są złe(przynajmniej dwa dalsze-jednak na nich gitara znalazła się w centrum ,a organy uciekły za daleko.) pózniej już bywało różnie.

A dla zwolenników floyda pinka polecam album –fire water earth &air z 76r. Same długasy.co ,ciekawe cześć kraut-ów miała odchył w tym kierunku po połowie lat 70 ,ale o tym już może innym razem.

Miało być o Freedom , niech będzie w końcu ostatnio odkurzyłem ich trzy albumy

At the last z 70r.

Freedom z 70.

Through the years z 71r.

Formacje założył bobby harrison ,ex drummer Procol Harum(no tak’ wysraczy’ zabębnić w takim cieniarskim kawałku jak -a whiter shade of pale - ;)) i już masz miejsce w encyklopediach muzycznych po wsze czasy.Pozostali dwaj muzycy zmieniali się z taką częstotliwością ,że bardziej zainteresowanych odsyłam do jakieś poważnej lektury,czyli miała być kolejna super grupa, a co wyszła –dupa :) przepraszam rym nie zamierzony.

At the last jest dla mnie zbyt surowy to tak jakby chłopaki grając w garażu stwierdzili ;dobra teraz nagrywamy płytę,może się czepiam ale np. Andromeda albo Writing on the Wall wyprzedzili Freedom co najmniej o dwie długości ,co prawda płytę kończy –dusty track ,ale utwór ten dostał skrzydeł dopiero na następnym albumie.

Through ... spowodował u mnie chęć zakończenia odsłuchu ,dłużyzna panie,ale może jeszcze kiedyś dam szanse temu lp. oczywiście po uprzedniej wizycie w najbliższej aptece.No i efekt 2: 0 i już można by wysłać grupe w odchłań zapomnienia ,ale mamy jeszcze lp.freedom.nie będę czarował chcąc zapoznać się z dorobkiem grupy można spokojnie zakończyc swoje poszukiwania na tym albumie,do czołówki NKR wiele brakuje, ale naprawde nie jest zły,szkoda że nie poszli w tym kierunku, mamy tutaj takie delikatne sprzężenie hard rocka i amerykańskiej psychodelii ,pisze amerykańskiej bo pierwsze dwa utwory bardzo mi kojarzą się z takim graniem;Quicksilver albo Grateful,można odnieśc wrażenie że gitarzysta jest na malutkim kwasiorku , natomiast od trzeciego kawałka – dusty track-(7 minut i doskonały riff) z eksperymentami definitywnie przestano się bawić i mamy już kawał soczystego gitarowego grania, możesz czytac hard rocka ,tak panu saundersowi należą się słowa uznania za delikatne wplatanie ciężkich bluesowuch nutek w niektóre kawałki. Po pierwszym odsłuchu zostają w pamięci dusty track(ten przynajmniej na kilka dni);pretty woman i freedom(oj można pomyślec że tu zbłądzili panowie kossof i rodgers).

Howgh.

A andromede z doskonałym gitarmenem john du cannem i writing on the wall(oj tego nie słuchałem ze 3 latka)

Zapodam niedługo.

  • 4 tygodnie później...

Ostatniej niedzieli sięgnąlem po włochów .Naszło mnie na przypomnienie dwóch zespołów dzieki którym wszedłem w włoski progresiv.Pierwszą grupą jest jest trzyosobowy Garybaldi z pł.astrolabio z 1973r.znajdują się na nim tylko 2 utwory,każdy po 20 minut.Pierwszy z nich madre di cose perdute zaczyna się spiewem ptaków, następnie słyszymy jakieś dziwne echa z których wyłania się’zwiewny’(jak usłyszycie to zrozumiecie)dzwięk gitary-(i tu od razu na myśl przychodzi jeden zespół p.f. i utwór echoes.) Trzeba przyznać ,że improwizacje gitarowe od 8 minuty sa fenomenalne.

Ciekawe ,że grupa w takim klimacie nagrała tylko ten utwór,jeszcze dodam że kawałek ten śmiało stawia czoło progres.monsterom tamtego okresu i ani na sekundę nie ustępuje pola.

Nr.2 sette? ,całkowita zmiana stylu-nie ma już flojdów,ale skład trzyosobowy i rok nagrania(wziąwszy pod uwage pewne opóźnienie z pojawianiem się nowości w kraju cezarów)nasówa przypuszczenie ze będzie ostro, i tak jest

Jimi Hendrix się kłania.’hitarra’ nie kłamie.Panowie czerpali garściami z dorobku Hendrixa i naprawdę im wychodziło.U nas się tak nie grało.

Album jak najbardziej warty poznania,powiedziałbym nawet ze jazda obowiazkowa.

Jeżeli komus zasmakuje to hendrixowskie granie to może śmiało zafundowac sobie wcześniejszy album –nuda-z 72r.bez dwóch spokojniejszych kawałków mamy tutaj ostre granie w duchu pana H.

Dodam jeszcze ,że wcześniej chłopaki nazwali się Gleemen i w 70 r.popełnili też jedna pł. (bardzo kojarzy mi się to wydawnictwo z pierszymi purplami).wszystkie te albumy spiewane są w ojczystym języku.

Drugą grupą,jest Premiata Forneria Marconi.Tutaj nie mam co się rozpisywać,gdyż wydaje mi się że jest to najbardziej znany zespół progres. z Włoch któremu udało się zaistnieć na rynku brytyjskim i amerykańskim.Niemały wpływ na to mieli p.sinfield i g.lake Do albumu made in usa albo cook (to to samo wydawnictwo tylko inny rynek) śmiało można sięgac po każdą płyte natomiast od następnej chocolade kings bardzo ‘zmiękli’ i muzyka dużo straciła ze swojego uroku.Spiewali po włosku i angielsku ,ale musze się przyznac że stary progres,bardziej mi leży w języku włoskim jest w nim cos takiego ,że ech ...anglicy sobie mogą.Gdybym musiał porównywać do czegos znanego to na pewno wczesny yes –tak gdzieś do c.t.t.e ;crimsoni do larks...no i może genesis.

Szczególnie polecam ;l’lisola di niente(ewentualnie brytyjską wersję world became the world) jeżeli ten album chwyci to smiało można brac debiut storia di un minuto ,no i może cook.

Jestem pewien że osoby słuchające tych znanych kapel bez problemu zaakceptują ‘jakiś’tam zespół z Włoch.

Warto po nią sięgnąć.

 

To ja już lecę słuchać czegoś „normalnego” np.Affinity :).

Włoski rock - eeeeee nie lubię. Nic mi się nie podoba ( no może troszkę debiutancki Men of Lake ).

Ale ani PFM, ani Finisterre ani nawet Museo Rosenbach - wszystko to nieudane podróbki. Zupełnie inna jakość w porównaniu do np rocka niemieckiego. Jak między fiatem a audi :-))

e tam ,może po prostu słuchałeś nie te kapele :)

obie marki sa do d.... (ale to nie moja działka-poprostu samochody mnie mało jarają -to wpadka)

co do niemców olbrzymia ilość płyt jest niestety ciężko przyswajalna,ale 'łgałbym' gdybym powiedział ze nie ma tam doskonałych albumów-bo są.(wystarczająco żeby pozwolić sobie tu na wpisy)

a co do kopiowania wzorców to tu już niemcy pobili nawet japończyków;posłuchaj póżniejszych elojów ,jane, skorpionsów błee ochyda :)

tak ze włosi nie są tacy żli ,a jak weżmie się pod uwagę że nagrywali 'znośne'płyty w czasie kiedy w europie nastał krysys na klasyczne albumy to nie widzę powodu żeby ich omijać.

pozdr.

moze sięgnij po Procession;I Toremi;Hero albo Rovescio Della Medaglia.

Mam Procession i płytę Frontiera. I ... nic nie czuję.

"co do kopiowania wzorców to tu już niemcy pobili nawet japończyków"

- chodzi Ci zapewne o wzornictwo przemysłowe w latach 70 ? :-))

Oczywiście że kryzys połowy lat 70 dotknął też rocka niemieckiego. Ale zanim dotknął to działo się. Oj działo !!!

fubb, jeśli interesują Cię takie wynalazki z lat 70 to może byśmy się powymieniali ? Masz nagrywarkę ?

To ja odswiezam watek, zeby tak szybko nie zginol.

 

Z mojej strony polecam jeszcze zespol Caravan plyta Blind Dog at St.Dunstans. Ostatnio ja sobie odsluchuje. Nie wiem do czego mozna te plyte porownac. Moze latwiej bedzie napisac rock lat 70-tych. Bardzo podobaja mi sie wstawki skrzypiec. Czasami pojawia sie flet. Tu troche moze kojarzy mi sie z Jethro Tull. Na mysl mi takze przychodzi King Crimson.

Moze ktos bardziej obeznany sie wypowie.

 

Indian Summer juz mam. Ale musze jeszcze kilka razy przesluchac zanim sie wypowiem.

Caravan to wspaniały zespół - absolutnie niezapomniany - więc może nie w tym wątku dla niego miejsce ?

Dziś słuchałem Arzachela - to jest dopiero granie. I pomyśleć, że to płyta nagrana przez 19-latków.

tak nie da się ukryć ,że na lp.arzachel jest taki klimat,ze hej,trudno znaleśc w tym okresie drugą równie odjechaną płytę ;)

pamiętam gdy po raz pierwszy usłuszałem ten album to zaraz przed oczami stanęła mi krypta jakieś katedry,ten zapach , półmrok jaki uzyskujemy paląc tysiące świec i ta atmosfera niewiedzy co dalej piekło czy niebo,posłuchajcie azathoth albo queen st gang -niesamowite.

ale czego sie mozna spodziewac po takim gitarzyście jak steve hillage(bardzo niedocenionym muzyku -wd.mnie),albo po kimś pokroju dave stewarda którego gra na organach powoduje u mnie zamęt,bo co zrobić z innymi gigantami tego czasu których organy zaczynaja brzmieć śmiesznie po odsłuchu tej płyty.

tak tak R.u.s.t koniecznie zorganizuj sobie odsłuch tego albumu jeśli jeszcze nie masz dosc hammondów :)

tutaj dodam jeszcze że album został nagrany przez muzyków grupy egg z jak wcześniej pisałem mało znanym wówczas panem h. jako 'skok w bok'.

 

a co do caravan to ten album jakoś mnie nie przekonuje, wyżej stawiam in the land of....ze wzgledu na wspomnień czar ,nie mówiąc juz o if i could do it al over.....

a co do uczestnictwa w wątku ,gdy byłem jeszcze maniakalnym słuchaczem radia częstotliwośc usłyszenia tej formacji wynosiła może 2; 3 razy do roku a póżniej słuch o niej zaginął,dziś moze jeszcze Kosa odkurza jej albumy raz na ruski rok -warto było ją przypomnieć.

howgh.

Kontynuując temat Caravanu, chyba naprawdę warto przypominać, a już 12.12 ich koncert w Wa-wie.

Już nie te lata inna muzyka (nowy materiał w drodze) ale może emocje przu "For Richard" lub "Nine Feet Underground" będą jak przed laty. Ja chyba zaryzykuję choć w Teatrze Roma strasznie czeszą za bileciki.

 

A z innej beczki: należy przypomnieć kilka (-naście, -dziesiąt??) kapel z dawnych demoludów bedących interesującymi kopiami zachodnich grup bądź kreującymi własne brzmienie.

Ja na początek proponuję:

Czechosłowacja: Flamengo - ciekawy jazz-rock z duża ilością dęciaków (płyta "Kure v Hodinkach", ...te tytuły)

Modry Efekt - fenomenalny gitarzysta R.Hladik (płyta "Meditace - rasowy blues-rock, "Nova Synteza" - progressive z orkiestrą, później niestety było trochę gorzej, w połowie broni się album"Svitanie")

Collegium Musicum - coś dla fanów Emersona (ale bez tego nadęcia), choć po latach naprawdę sie broni.

NRD: Bayon - może nie w całości ale może zainteresować wielbicieli orientalnych naleciałości w rocku.

Rumunia: Phoenix - wyśmienty rock progresywny z elementami folku (płyta "Cei Ce Ne-Au Dat Nume")

Jugusławia: Vrijeme - hard-progressive (płyta "Time")

Pop Masina - coś dla wielbicieli D.Purple/U.Heep (ale poziom trochę niższy)

Węgry - Hobo Blues Band (muzyka jak w nazwie, choć to druga połowa lat 70-tych i mocno to wtórne)

Omegę i Locomotiv zainteresowani znają doskonale.

 

Wszystkie powyżej wymienione (poza węgierskim HBB) startowały na przełomie lat 60/70 i moim skromnym zdaniem płyt z tego okresu po dziś dzień nie muszą się wstydzić.

No to pordzucajcie kolejne...

To fakt, że drugi i trzeci Caravan to płyty przepiękne. Dla mnie tworzą one spójną całość i w zasadzie mógłbym ich słuchać na okrągło. Waterloo Lily już tak urzekająca nie jest, a ich debiut jeszcze nie jest.

Po Waterloo Lily właściwie nic mi się już nie podoba tak naprawdę. Na każdej płycie są jakieś jaśniejsze momenty, ale porywajacej całości już one nie tworzą.

fubb, a co powiesz o Master's Apprentices - zestarzało się dla Ciebie czy nie ?

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.