Moje ulubione przedwzmacniacze gramofonowe

[NE5532]

Komercyjne konstrukcje przedwzmacniaczy gramofonowych, zwanych popularnie phonostage'ami, "puszkami", "boxami", itd. itp. Na początek znany "prosiaczek" brytyjskiej firmy Musical Fidelity XLP z pierwszej serii produkcyjnej. Druga połowa lat 90.

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

[Gość vasa]

Musical pakował do niektórych prosiaczków jakieś mikro lampy. Tylko nie pamiętam czy do przedwzmacniaczy.

Pamiętasz może jak to z tymi lampeczkami było?

[NE5532]

Musical pakował do niektórych prosiaczków jakieś mikro lampy. Tylko nie pamiętam czy do przedwzmacniaczy.

Pamiętasz może jak to z tymi lampeczkami było?

Pierwszy był prosiak typu zaginione ogniwo czyli lampowy bufor X-10D na lampach E88CC, który miał za zadanie z budżetowego cedeka zrobić hi-end, pozostałe na tych samych lampach były słuchawkowiec X-CANS oraz pre liniowe. Z czasem Musical przesiadł się na lampy miniaturowe typu 6111, ale to już zupełnie inna opowieść. X-LP zawsze był całkowicie półprzewodnikowy. Pierwsza wersja wykorzystywała oryginalne super-ultra szumne LM394 (wygląd jak scalak ale w środku siedzi 200 tranzystorów bipolarnych), które są tutaj połączone równolegle, dalej to zysk w postaci 14-krotnego obniżenia szumu wnoszonego przez tak skonstruowany super-tranzystor. oraz oryginalne NE5534AN Signeticsa. W wersji drugiej X-LPSv2 wprowadzono substytuty (tranzystor wejściowy MC SSM2210 (?) oraz "pisankę-malowankę" scalak o iście erotycznym symbolu SSMF069. Trzecia wersja otrzymała prostokątną budę, przy czym bebechy są takie same jak w dwójce. Natomiast V-LPS po części nawiązuje do pierwszej wersji, inny jest jednak zestaw półprzewodników i mała płaska jak duża paczka papierosów obudowa.

[Gość vasa]

Z czasem Musical przesiadł się na lampy miniaturowe typu 6111

O właśnie, o to maleństwo mi chodziło. Z jakichś ówczesnych artykułów zostało mi w głowie że lampeczka wymagała minimalnego napięcia, mogła być wlutowana wprost na płytkę i bardzo długowieczna.

Ciekawe czy ktoś to jeszcze stosuje w audio?

[NE5532]

6111 to jedna z ostatnich konstrukcji jakie zostały w ogóle opracowane. Zapasy NOS-ów są przeogromne, w związku z tym cena jest bardzo przystępna. Lampa wytrzymuje ponad 10 tys. godzin pracy i 100V napięcia na anodzie, ma wzmocnienie ok. 20 razy. Do phono lepiej nadaje się jej siostrzany odpowiednik 6112 (wzmocnienie ok. 70 razy). Stosuje je wiele firm, nawet Audio Note w serii Zero. Mimo wszystko lampy tego typu nie zyskały statusu kultowych, zwłaszcza u ortodoksów lamp czy bardziej wybrednych koneserów lampowej amplifikacji (brak zamienników, brak możliwości wyjęcia z podstawki, właśnie niskie napięcie pracy itd.).

[Gość vasa]

Bardzo ciekawe rzeczy piszesz.

Dzięki.

PS. Ortodoksów pozdrawiamy :)