Skocz do zawartości
IGNORED

Zygmuntowi Kałużyńskiemu się zmarło...


Lt_Bri

Rekomendowane odpowiedzi

Dowiedziałem się przed chwilą z wieczornych wiadomości.Zarówno wspomniany wyżej Rudzk jak i Kałużyński byli ludzmi,ktorych lubiłem.O ile tego pierwszego pamiętam głównie ze starszych filmów,to Z.Kałużyńskiego widywałem dość często w programach na żywo.Ten gość do końca miał dobry nastrój i wręcz nieopisane poczucie humoru.To byli prawdziwi mistrzowie,teraz już takich nie ma...

Zauważyliście,ile wielkich osób ze świata sztuki zmarło już w tym roku?Nic dziwnego,że społeczeństwo coraz bardziej prymitywnieje.Kto im ma teraz świecić przykładem?Mandaryna?Frytka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawał buraka który mógłby pisać dużo lepiej. Niestety odwagi i charaktery zabrakło - miałem okazję przeczytać kilka jego naprawdę wczesnych tekstów i po ich kontraście do późniejszych dokonań widać jak przez politykę ludzie marnują swe możliwości. Wybrał spokojne i bezproblemowe życie w kaprawym świecie - sam znam takiego architekta który po świetnych młodzieńczych konkursach sam zajął się normowym PRLowskim gównem - on przynajmniej się przyznał i próbował coś innym przekazać a Kałużyński do końca błaznował. Po jego wypowiedziach widać jak dużą miał wiedzę ale to co z nią zrobił tym bardziej czyni go kontrowersyjnym. Choćby omijanie tematów krajowego kina artystycznego które zbywał po łebkach i z wierzchu albo celowo pisał żenujące recenzje żeby nie podpaść partii.

Kanalia ale dość osobliwa - tak jak i Iwaszkiewicz którego wcześniejszą twórczość cenię ale jako człowiek porównywalny z taką świnią jak Wagner. Godny uwagi badacza postaw społecznych.

 

Na pewno drugiego takiego nie było - podobnie jak wspomnianych powyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Duża strata. Z przyjemnością i szacunkiem słuchałem jego wypowiedzi. Zawsze jawił mi się jako człowiek sympatyczny, obdarzony dużym poczuciem humoru i oczywiście jako prawdziwy autorytet w sprawach kina.

 

Na kolejne wieczory z cyklu "Perły z lamusa" czekałem wielką niecierpliwością, zawsze ciekaw co przygotowali Panowie Kałużyński i Raczek. I nie samo oglądanie filmu było wielką przyjemnością. Dyskusja przed projekcją była równie interesująca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj pioter,pioter...

Zygmunt Kałużyńśki chcac zuc w tamtych czasach jako krytyk w takiej aktywnej i zmiennej sferze jaqk film musial posiadac instynkt samozachowawczy... i byl,jest i "bedzie"niedosciglym wzorem inteligentnego lawiranctwa.

Ale pamietaj ze dla prawdziwej sztuki CEL uswieca srodki!

Niema ludzi bez skaz.. no zawsze mozesz zucic kamieniem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Piotr

Trochę ostro, ale nie bez racji.

Powodem dla które ZK omijał szerokim łukiem tzw. kino artystyczne było publiczne ośmieszenie go przez Grzegorza Królikiewicza, reżysera filmu o braciach Wilhelmie, Mikołaju i Sylwestrze Kubicach, gimnastykach z Radlina. Kałużyński ostro obśmiał filmowanie przez reżysera pełnych wysiłku, napiętych i spoconych twarzy gimnastyków podczas wykonywania ćwiczeń. Królikiewicz ostro sparował zarzuty ZK, poddał w wątpliwość możliwość rozumienia przez niego oglądanych obrazów i uchwycenia przewodniej myśli filmu. Okazało się, że filmowane były twarze braci, którzy w danym momencie nie ćwiczyli, ale obserwowali tego który ćwiczył.

Reżyserowi chodziło o pokazanie niesamowitej więzi między braćmi.

Reasumując bohater wątku bardzo często swoją postawą dokumentował niezrozumienie tzw. uczuć wyższych. Nie było mu to dane przez Tego, w którego ostentacyjnie nie wierzył.

Jednak szkoda człowieka, bo ubarwiał to środowisko i mimo wszystko zapisał się w naszej pamięci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Redaktorzy

Bystry typ, do tego oryginalna uroda. "O twarzy rozradowanego szympansa" jak napisał raz Tyrmand. Szkoda go, oczywiście nie był to bukiecik fiołków, przez PRL przepchnął się nie szczypiąc Czerwonego w zadek, opinie też nie zawsze wyrażał sensowne, ale panowie, jednak osobowiść... A to obecnie, w dobie tzw. formatowania, towar szalenie deficytowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie nazwałbym go wybitnym krytykiem, ale charakterystyczną osobowością na pewno

po prostu biło od niego człowieczeństwo

człowiek jaki jest każdy widzi, bywa wielki ale i podły

i taki był ZK

nie był szczytem intelektu, gdzieś pogubił się w życiu, ale będzie pamiętany, bo przynajmniej był sobą

w zalewającej pseudopoprawności (=strachu przed stratą twarzy) był Kimś

 

zrobiło mi się smutno dziś rano, choć jego recenzje uważałem zawsze za płytkie

 

w sumie postać tragiczna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam sie nad wspolnymi pierwiastkami w sposobie oceniania ludzi przez pewnych AAA (autonamaszczonych audiofililskich autorytetow) na tym forum. Sprawa powtarza sie, to juz bylo przy Miloszu. Proponowalbym - dajcie sobie sianka, Panowie Od Kregoslupow. Piszcie sobie do Tygodnika Solidarnosc. A mi jest brak zarowno Tyrmanda, jak i Kaluzynskiego, Herberta jak i Milosza. Pewnie ze sa granice - brak Hlaski boli, Putramenta nie :-), ale dla mnie oznacza to po prostu tyle, ze nie bede o Putramencie sie wysmetnial. Kaluzynski byl moze i maly jak kazdy z nas, ale cos po sobie zostawil. Zyczylbym tego sobie i Wam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za te "Święć Panie" Kałużyński mógłby się obrazić jakkolwiek sądzę że on sam zaczął by się z tego wywijać we własnym stylu.

Uszanujcie jego światopogląd bo chociaż był cham i konformista to każdy (w tym wspomniany) ma prawo żyć we własnym świecie i nie powinniśmy wpieprzać człowieka w czyjeś wierzenia. Takie frazesy nic mu nie pomogą a tylko zamazują jego oryginalność. A ja szanuję go za to że się (prawie) nie mył. Do tego trzeba mieć trochę charakteru :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotr – to „polskie kino artstyczne” robione było przez fagasów finansowanych z państwowej kasy – upolitycznionej jak najbardziej. Wszyscy wielcy reżyserzy i scenarzyści nie dostawali wtedy pieniędzy za artyzm i nonkonformizm, w który się przebierali.

 

I było po prostu nudne (co Kałużyński również kiedyś wyjaśnił). Miał bardzo zdrowe podejście do rzeczywistości, więc ci bardziej zakłamani z „branży artystycznej” mieli mu to za złe.

 

pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qubricu

 

Zgadzam się że artyści to warchoły, dziady i wywrotowcy obnażający swe popędy. W skrócie łajdaki.

 

"

-Patrz pan. Kanarek. Śpiewa. Daj mu samiczkę to przestanie śpiewać. Wniosek z tego taki że artystów należy trzymać w odosobnieniu

"

 

Dla każdego jest jasne że najlepsze filmy robili Poręba, Ford i Buczkowski. Inni nie powinni się nawet do nich zbliżać. Artyści do pracy! Studenci do nauki! Wszystko jest proste i jasne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.