Skocz do zawartości
IGNORED

30.04. Międzynarodowy Dzień Jazzu.


wojciech iwaszczukiewicz

Rekomendowane odpowiedzi

Jutro obchodzimy ustanowiony przez Unesco Międzynarodowy Dzień Jazzu.Jest to niewątpliwie okazja to zastanowienia się czym jest obecnie muzyka jazzowa?Jakie ma oblicza?Jakie jest jej miejsce we współczesnym świecie?I wreszcie czym jest dla nas,jej fanów?

Przez te stokilkadziesiąt lat istnienia jazz zrobił niewiarygodna karierę od muzyki amerykańskich Murzynów z południa USA do opanowania europejskich salonów w drugiej połowie XX wieku.Powstał na styku wpływów kultury muzycznej Murzynów amerykańskich i białych osadników z Europy.Ci pierwsi jako potomkowie niewolników z Zachodniej Afryki w konfrontacji z muzyką Białych kolonizatorów( anglo-irlandzką ale i francuską i hiszpańską) stworzyli nowy gatunek muzyki nazwany jazzem.Nieprzypadkowo podkreślam miejsce pochodzenia.Jazz choć był muzyką Murzynów nie powstał w Afryce,ale w Luizjanie.Miejscu gdzie krzyżowały się wpływy afrykańskie,anglosaskie,francuskie i hiszpańskie.Swoje znaczenie dla jego genezy miała również Wojna Secesyjna (dęte orkiestry marszowe) oraz późniejsza migracja Murzynów za pracą do miast północy.

Do początków XX wieku jazz jako muzyka rozrywkowa,taneczna opanował resztę USA.Pierwsza faza jego światowej ekspansji miała miejsce w czasie i po I Wojnie Swiatowej związana z udziałem w niej wojsk USA.Wtedy Europa po raz pierwszy usłyszała jazz.Stał się stałym elementem kultury masowej Europy jako samodzielny gatunek muzyczny bądź jako składnik muzyki rozrywkowej Europy.Jednocześnie zainteresowali się nim kompozytorzy tzw. muzyki poważnej wykorzystując go w swoich kompozycjach-Strawiński,Ravel,Bartok.

Po II Wojnie wraz z ekspansją kultury amerykańskiej muzyka jazzowa stała się zjawiskiem światowym,jako powszechny model muzyki rozrywkowej powielany na całym świecie.Na przełomie lat 40 i 50 pojawiaja się nowe trendy w jazzie,staje się on muzyką nie tyle do tańca co do słuchania przez co z czasem staje się bardziej "artystyczny" a mniej komercyjny.Zjawisko to pogłębia się w latach 60 wraz z ekspansją rocka.Właściwie od tej pory jazz nie jest już muzyką młodzieżową i buntowniczą( w Polsce było trochę inaczej z wiadomych względów) ale muzyką awansującą na salony i do filharmonii.Grają go klasycznie wykształceni muzycy,często w filharmoniach.Lata 60 to okres burzy i naporu głównie za sprawą free i wzrastającą rolę eksperymentu.Za sprawą awangardy jazz dotarł do ściany czego ucielenieniem są ostatnie nagrania Johna C.Od tego czasu coraz częstsze są fuzje z innymi gatunkami muzycznymi.Z klasyką,awangardą,muzyką współczesną,etniczną.Jazz staje się muzyką elitarną,niszową i tak jest do chwili obecnej.Ostatnią próbą ponownego zdobycia masowej publiczności był jazz-rock i fusion lat 70 ale moim prywatnym zdaniem była to ślepa uliczka.

Czym jest jazz obecnie?Czym jest dla mnie?Na pewno nie tym czym uważano go niegdyś.Czyli muzką o specyficznym rytmie i opartą na improwizacji bo akurat te elementy występują i w innych gatunkach.Dla mnie obecnie jazz to wolność,swoboda muzyczna,otwartość na całą muzykę,kreatywność,niechęć do schematów,swoboda traktowania zapisu nutowego czy wręcz rezygnacja z niego.To muzyka spontaniczna w niczym nie krępująca wykonawcy.

Kocham jazz i to wszystko co mogę powiedzieć - kiedyś nawet nie sądziłem, że muzyka jazzowa jak i cała sztuka z nią związana może mnie totalnie sponiewierać i zamącić mi w głowie na maxa. Nie widzę wokoło drugiego tak pojemnego i otwartego gatunku muzycznego jakim jest jazz. Jego najważniejsze elementy - improwizacja i swing - są cechami szczególnie wyróżniającymi się na tle całej reszty. Dodając do tych elementów kształt dżwięku, frazę, aranż, bluesa, duchowość, harmonikę, melodykę i rytm, otrzymujemy pełny i wspaniały gatunek muzyczny tworzący niepodważalnie istotną i nierozłączną część królowej wszystkich sztuk - wszystko co piękne pochodzi od kobiety, tak więc muzyka jest królową, a jazz jest jej nadwornym mędrcem.

Parker's Mood

Tak,pięknie napisane.Nie można pominąć związków jazzu z innymi dziedzinami sztuki.Z literaturą,filmem,teatrem,tańcem.Jazz w takim stopniu zaznaczył swoją obecność w XX wieku,że bez przesady nazywamy ten wiek wiekiem jazzu.W moim przypadku gdy słucham go przez całe świadome życie to jest to sposób widzenia i przeżywania świata.To również sposób na życie.Ten niezbędny dla zachowania równowagi psychicznej luz i dystans do rzeczywistości.

dżez to życie, albo się je lubi albo nie. tak samo dżez. nie można "nauczyć" się dżezu, to się ma wewnątrz albo nie. czarna muzyka klasyczna, ale też pole do popisu dla wszelkich odczepieńców, offowców, czasem zwykłych oszustów. Sztuka. Wolność. Karma

No to może zaproponuję małą zabawę.Gdybyśmy mieli wysłać rakietą w Kosmos informację o nas Ziemianach i miałaby ona zawierać również jedną,jedyną,najbardziej charakterystyczną dla jazzu płytę to co byście wybrali?

Ja chyba zdecydowałbym się na Ella and Louis.

Nie mogę się zdecydować i mam dwie jazdy - albo pojechałbym Duke'm: 'Ellington At Newport 1956', albo Birdem i Dizzym: 'Bird & Diz'.

Wczoraj, Duke Ellington skończył 116 lat! Coś jest w tym zgełku, coś co przyciąga, coś co się kocha non stop i coś, co się nigdy nie starzeje ani nie dewaluuje. Coś co powstało pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lub osiemdziesiąt lat temu, jest do dziś natchnione i pięknie się broniące - powiedziałbym, że niezniszczalne!

Parker's Mood

Ja uczciłem zakupem ostatniej płyty RGG oraz 5 płytowego boxu Jarretta Original Album Signs Rhino 2015.

Pewnie otworzę też jakieś dobre wino.

Też otworzę dobre winko, ale wypiję dopiero wieczorem; u mnie dopiero pierwsza popołudniu - wybrałem z chłodziarki Clerc Milon 2004 Grand Cru z apelacji Pauillac - ze stajni Barona Filipa de Rothschilda - tak, właścicieli Chase i 'połowy Burgundii'. Zarobili na wojnie Napoleońskiej to teraz odpoczywają i trzęsą światem, mother f....! Została mi ostatnia butelka!

 

Wczoraj, z okazji zbliżającego się święta jazzu zaszalałem w sklepie i pojechałem siedmioma płytami: staram się, choć wiem, że będzie ciężko, uzbierać wszystko z IAI Records - malutki i skromny katalog, ale jakże wartościowy, rzetelny i prawdziwy - poszły do mnie cztery płytki, czyli wszystkie jakie mieli z katalogu IAI: Lee Konitz Paul Bley Bill Connors - 'Pyramid'; Giuffre Konitz Connors Bley - 'IAI Festival'; Sun Ra - 'St. Louis Blues' - Solo Piano; Sun Ra - 'Solo Piano vol.1' W sumie mam, razem z Riversem i Hollandem vol.1 i vol.2 już sześć płyt, więc już coś jest ma początek!

Z Delmarku wziąłem dwie płytki Malachi Thompsona - 'Talking Horns' oraz 'Freebop Now'.

Jako siódmą płytkę, bo siedem to moja szczęśliwa liczba - wybrałem tytuł z katalogo DIW: David Murray / James Newton Quintet - z Johnem Hicksem, Fredem Hopkinsem, Andrew Cyrille i Billy Hartem. Ten ostatni przypadek to wyjątkowa okazja, bo akurat wydanie DIW, które kupiłem, jest limitowaną edycją w twardej, rozkładanej okładce na kształt LP i nietypowych rozmiarach jak na CD - w środku, srebrny krążek zapakowany według najlepszych standardów - w specjalnym ochronnym woreczku i wkładką po japońsku - cieszą oko takie rzeczy!

Parker's Mood

Panowie to forum ma bardzo mało wspólnego z wolnością jazzu. To jest bicie piany paru uzależnionych userów, z których jakiś idiota czasem napisze - byli tu twórcy a nie ma, dlaczego już nie piszą? Odpowiedź jest tak prosta - bo juz jak PavBaranov napisali co mieli do napisania. Idioci - inaczej nie da się tego - uważają że ktoś tu będzie do usranej śmierci z nimi pisał, a właściwie czekał miesiącami na jakiś wpis warty uwagi. Trzeba było promować młode głosy jeśli się pojawiały i w ogóle myśleć i tworzyć. Zostawcie to zdechłe pudło jakim jest audiostereo.pl i wyjdzcie jak MarkN ze swoim messagem jazzowym do szerszego świata a nie do tego zatęchłego kącika idioty chama prezesa tego interesu paru tysięcy odsłon.

O, niektórzy nie tylko otworzyli już ale i opróżnili butelkę!

Oczywiście w szerszym świecie!

 

Jednego tylko nie rozumiem.Po co się zarejestrowałeś 2 miesiące temu skoro to Forum tak cię brzydzi?

"DZIENNIKARZ

Zacz kto?

 

STAŃCZYK

Błazen.

 

DZIENNIKARZ

poznając

Wielki mąż!

 

STAŃCZYK

Wielki, bo w błazeńskiej szacie;

wielki, bo wam z oczu zszedł,

błaznów coraz więcej macie,

nieomal błazeńskie wiece;

Salve, bracie!

 

DZIENNIKARZ

Ojcze, Salve !

Szereg dobrych błaznów zrzedł (...)"

Jednego tylko nie rozumiem.Po co się zarejestrowałeś 2 miesiące temu skoro to Forum tak cię brzydzi?

 

A ja rozumiem - po to, żeby wszystkim o tym powiedzieć i żeby nudy nie było - bo jak jest nuda, to nic się nie dzieje!

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Wracając do tematu. Jazz trochę za bardzo może został oswojony w ostatnich 30 latach, także jazzmani już nie umierają tak jak kiedyś pod wpływem napięć. Ostatnio byłem na koncercie punkowego zespołu amerykańskiego i tam czułem jeszcze nerwicę członków. Pewnie są jeszcze nawiedzeni jazzmani którzy jak Charlie Parker spalają się... No nie wiem

 

Rozmawiałem przed i po koncercie z muzykami, zwłaszcza z perkusistą (wspaniały!) i basistą, wokalista trochę mnie olał, ale tak powinno być w punku...

Jazz 'oswojony' pewnie został, ale znaczenie jak i jego twarz pozostają ciągle te same - oczywiście w odpowiednich proporcjach, bo zszedł jazz zupełnie do undergroundu i już niestety, a może i stety, nie jest tak popularny jak kiedyś - przez co stał się zapewne elitarny! Jednak poczynając od czasów bebopu do dziś, jest on sztuką przez duże S. Dawniej królowała heroina i alkohol, obecnie erudycja, wykształcenie i techniczne, nieograniczone możliwości - obecni najlepsi jazzmani, i to ci znani jak i nieznani, lokalni - to zjawiskowi muzycy - mają to samo poczucie rytmu, timingu, te same albo i lepsze umiejętności co wielkie figury jak Trane, Bird, Miles... ale sposób myślenia, świadomość, wykształcenie i wiedzę o wiele większą niż ikony - przy okazji mają wielki szacunek dla tradycji, posiadają ogromną erudycję i pokorę dla muzyki - prostym przykładem jest np. Vijay Iyer - ten muzyk swoją wiedzą, umiejętnościami i osiągami zabija wszelkie wielkie figury - kto go widział live, ten wie i rozumie o czym mówię. Takich ludzi jest cała masa - jak się wejdzie w kulisy i detale jazzowe, to się okazuje, że obecnie jest tylu wspaniałych muzyków, że głowa mała - a że nie wymyślono nic nowego? No i co z tego! W latach bebopu też wałkowano ten sam program, tak samo w latach cool, free i fusion - co mieli wymyślić, już wymyślili - teraz jest tylko nowa tego odsłona i linki! W sumie jak ktoś szuka i umie szukać, to zawsze coś dla siebie nowego znajdzie - na brak kreatywności nie ma co narzekać - całe zastępy muzyków jazzowych tworzą niezmiennie fajne rzeczy! Znam wielu amerykańskich muzyków jazzowych - to co prezentują, przechodzi wszelkie oczekiwania! Grają wszystko i to na takim kosmicznym poziomie, że naprawdę czapki z głów - do tego posiadają niesamowitą wiedzę, są osłuchani i mają zrobione wszystko od podstaw - pozamiatane do zera i to słychać w ich muzyce!

Parker's Mood

niech żyje JAZZ,

do autora tematu ; warto nie formułować radykalnych poglądów w stylu "Ostatnią próbą ponownego zdobycia masowej publiczności był jazz-rock i fusion lat 70 ale moim prywatnym zdaniem była to ślepa uliczka"

 

fusion grali prawie wszyscy wielcy (duża część gra dalej w wydaniu bardziej "dojrzały") to jest styl wciąż żywy i mający wpływ jak wszystkie pozostałe style na kształt obecnego jazzu

 

pozdr

Ci naprawdę wielcy odeszli od fusion bezpowrotnie ( jeśli go w ogóle grali).Chyba,że za wielkich uznajesz np. Sanborna,Marcusa Millera czy Kenny G.

Z wielkiej trójki (Bird, Trane, Miles), tylko Miles poruszał się we fusion, ale on też ten styl wymyślił będąc pod wrażeniem muzyki Jimiego. Niestety, ani Parker, ani Trane nie zdążyli na fusionowy pociąg, ale kto wie, co by było gdyby...? Nie sądzę, żeby Parker wszedł w coś, co nie było czystym jazzem, bo wierny i oddany był on idei - dobrze to przedstawił Eastwood w swoim filmie jak tuż przed śmiercią Bird wrócił do Nowego Jorku i zastał tam tworzącą się nową muzykę - muzykę komercji i początki rockandrolla. Powiedziałbym nawet, że to były narodziny fusion w jego bardzo pierwotnej i być może nawet niedostrzeżonej formie... zarówno przez krytyków jak i samych słuchaczy - bo cóż oznacza termin fusion? 'Fusion' to połączenie i jeżeli zaczęto lączyć jazz z nową, raczkującą modą na rockandroll, to nie można tego inaczej nazwać jak fusion - to tylko taka moja teoria, ale nie trzeba się z nią oczywiście zgadzać. Prawdziwy, stylowy fusion miał się zacząć ponad dekadę pożniej, w czasie czy też momencie, w którym biały rock zatęsknił do czegoś mniej prymitywnego, do czegoś co dałoby się czerpać z jazzu - i jazz jako gatunek i swoimi stylami, razem z muzykami jazzowym wyszli tej inicjatywie na przeciw. Decudującą rolę w tworzeniu fuzji rocka z jazzem miały też nurty rocka - zarówno ten biały, wywodzący się głównie z wysp brytyjskich jak i czarny - pochodzący z amerykańskiej sceny bluesa, r&b i rocka (Muddy Waters, B.B King, James Brown, Chuck Berry, Jimi Hendrix).

Warto wspomnieć, że fusion posiada kilka twarzy - jest ten chyba najważniejszy - Miles'owski, jest fusion Chicka Corei, jest John McLaughlin z Mahavishnu i jest wreszcie Zawinul i Shorter z Weather Reportarrow-10x10.pngarrow-10x10.png. Dodałbym jako żródło również i Oregon oraz Tony Williamsa z jego Lifetime. Można pisać i pisać na takie tematy, ale jedno jest pewne: uwielbiam czytać o takich historiach i dlatego zawsze powtarzam, żeby mniej wklejać zdjęć i teledysków z jutiuba, a więcej dodawać własnej treści - właśnie wtedy powstają tak ciekawe wątki jak ten.

Parker's Mood

Z okazji Międzynarodowego Dnia Jazzu,

w Warszawie w Studio Nagraniowym Polskiego Radia im. W .Lutosławskiego odbył się koncert Power Of The Horse.

Zespół reaktywował się specjalnie na tę okoliczność. Kilka dni prób i do boju.

Gościem specjalnym był Zdzisław Piernik (tuba).

Miałem okazję być na tym ciekawym występie.

AUTOR tematu nie jest ambasadorem całego JAZZU tylko jego części - szkoda

tak postawione stwierdzenie uznaję za manipulację ; "Ci naprawdę wielcy odeszli od fusion bezpowrotnie ( jeśli go w ogóle grali)".

 

Jazz ma wiele odcieni i wszystkie mają na niego wpływ, również żartobliwie przytoczony przez Pana - Sanborn , Miller czy Kenny G.

To jest Święto Jazzu jako całości gatunku muzyki

Przy okazji tak się składa , że Miller , McLaughlin, Frisell, Hancock, Henderson, Stern, Corea, Meola, Summers, Lagrene, Metheny, Loeb, Willis, Thomas, Scofield, Coryell, Carlton, Medeski, Urbaniak, Martino, bracia Brecker, Clarke, itd itd. są znakomitymi propagatorami muzyki improwizowanej i jeszcze dość skutecznie starają się zachęcać publiczność na zainteresowanie muzyką jaką jest jazz.

 

pozdrawiam - rówieśnik / z dwukrotnie większą kolekcją płyt :-) w tym dużo Fusion :-)

Jestem ambasadorem całego jazzu.fusion też.Nawet fascynowałem się nim w latach 70.Później mi się przejadł i tak zostało do chwili obecnej.Nie neguję jego jego roli w historii jazzu ale jednak faktem jest,że większość muzyków od niego odeszła (nawet niektórzy wymienieni wyżej).Ma swoje miejsce jako jeden z historycznych kierunków.Nie chciałbym aby dyskusja poszła w kierunku osobistych gustów i preferencji.Na szczęście jazz ma tyle do zaoferowania,że każdy może znaleźć coś dla siebie.

 

pozdrawiam- dane dotyczące kolekcji nieaktualne( ale nie dwukrotnie) w tym też dużo fusion.

Dokładnie. Jeden woli ogórki,drugi ogrodnika córki. Co nie zmienia faktu,że muzyka dzieli się na:dobrą muzykę i resztę. Chyba każdy ewaluował od fusionjazz do mainstream jazz,a zatwardziali ortodoksi do avantgardjazz.

Jak dla mnie fusionjazz w większości jest nudny, bo: schematyczny,przewidywalny,bez "ostrych krawędzi",do spotkania z kobietą przy świecach. Choć i tu można wyszukać wiele perełek.

Natomiast jazz jako taki jest wielowymiarowy,z potrójnym dnem,do wielokrotnego odsłuchu,gdzie za każdym razem znajdziesz coś nowego/świeżego. Analogię do... Dośpiewajcie sobie sami

Co to znaczy, że fusion 'jest przewidywalny'? Wszystko, co posiada formę jest przewidywalne! W zasadzie, jak jadą muzycy tą tradycyjną i chyba najbardziej popularną trąbą aaba, to obojętne czy to jest fusion, mainstream - bebop, postbop, blues, cool...standardy, oryginals - wszystko jest przewidywalne, tak czy nie? Sedno leży w wykonaniu, brzmieniu i improwizacji - inaczej tego nie widzę! Nieprzewidywalność to raczej tylko w graniu bez formy, albo jakichś tylko szkicach kompozycyjnych - jak np. u Shortera z jego kwartetem, czy też innych tego typu klimatach, o mam! U Jarretta Trio też są nieprzewidywalne rzeczy, nawet podczas grania standardów, bo oni po prostu grają free - tak to słyszę i widzę, ale jak zwykle mogę się mylić. No i Bitches Brew było nieprzewidywalne, ale już jest ofkors, bo znamy to na pamięć, no chyba, że koncerty z bootlega numer trzy są nieznane, to jakby co, od razu polecam - tam jest nieprzewidywalnie. Pozdrowienia dla wszystkich fanów jazzu w postmiędzynarodowydzieńjazzujezu!

Parker's Mood

To może coś z innej beczki.Jak Wam się wydaje,czy jest nas,jazzfanów więcej niż kiedyś czy wręcz przeciwnie?Niż w latach 60,70,80 i obecnie.Bo z moich obserwacji wynika,że to względnie stały procent populacji.Że ludzie w większości przypadków mają apogeum jazzfaństwa tak ok. 30-40 lat a potem odchodzą od tej muzyki do tej wszechogarniającej papki obecnej w mediach.Oczywiście jakaś część,ta bardziej świadoma pozostaje,najczęściej na zawsze.Zresztą to samo zjawisko można zaobserwować w przypadku filmu czy literatury.

Prawda jest okrutna - z ostatnich sondaży w US tylko jeden procent populacji ze wszystkich słuchających muzyki dostrzega wartości w jazzie i słucha tego gatunku - niestety! Ale z drugiej strony wolę ten jeden procent treści i konkretu, niż całą masę pustych i niedorobionych klimatów. Ciekawy zbieg okoliczności, bo wczoraj właśnie dyskutowaliśmy z moim przyjacielem ta ten temat, a muszę zaznaczyć, że liczę się z jego zdaniem - tym bardziej, że zna on wszelkie układy jazzowe, zarówno te amerykańskie jak i polskie. Ciekawy jestem jakby wypadł sondaż przeprowadzony z łapanki na ulicach polskich miast - dosłownie kilka pytań na żywo, np. wśród tysiąca, albo trochę więcej ankietowanych o jazz i jego odbiór, oraz kilka oczywistych pytań tematycznych? Wydaje mi się, że dawniej wśród wykształconych i inteligentnych ludzi poziom wiedzy jazzowej jak same zainteresowania tym gatunkiem przedstawiały o wiele, wiele wyższy procent niż obecnie...

 

... a na forum, to zdecydowanie nas ubyło - konkretu coraz mniej! Zostały niedobitki i żelazna, bardzo okrojona liga!

Parker's Mood

Mnie nie tyle chodziło o to jaki procent ogólnej populacji coś wie o jazzie ale jaki procent chodzi na koncerty,kupuje płyty,słucha w radiu?Wiem,że jest to margines ale czy on się zmienia?Bo ciągle słyszę postulaty dotyczące popularyzacji jazzu ale przecież do tego nie można przekonać ani zachęcić.To musi przyjść samo z siebie tylko muszą być warunki.Jazz musi być obecny.Tu również dochodzimy do zagadnienia edukacji muzycznej.W szkolnictwie muzycznym jest już dobrze bo jazz nie jest już owocem zakazanym ale w szkolnictwie powszechnym jest źle.I nie chodzi mi w tym przypadku o naszą ulubioną muzykę ale o muzykę w ogóle.

Warto wspomnieć, że fusion posiada kilka twarzy - jest ten chyba najważniejszy - Miles'owski, jest fusion Chicka Corei, jest John McLaughlin z Mahavishnu i jest wreszcie Zawinul i Shorter z Weather Report

 

Jakoś tak najbardziej podchodzi mi ten ostatni z Weather Report, nie wiem czy nie jestem mało wyrobiony w jazzie :)

 

W 2PR był plebiscyt "20 najlepszych płyt europejskiego jazzu" i w czołówce wypadły następujące płyty:

 

1. Jan Garbarek, The Hilliard Ensemble - "Officium" (ECM, 1994)

2. Nils Petter Molvær - "Khmer" (ECM, 1997)

3. Mahavishnu Orchestra - "The Inner Mounting Flame" (Columbia, 1971)

4. Jan Johansson - "Jazz På Svenska" (Megafon, 1964)

5. Dave Holland - "Conference of Birds" (ECM, 1973)

6. Peter Brötzmann Octet - "Machine Gun" (Bro, 1968)

7. Duško Gojković - "Swinging Macedonia" (Philips, 1966)

8. Enrico Rava - "The Pilgrim And The Stars" (ECM, 1975)

9. Jan Garbarek - Bobo Stenson Quartet - "Witchi-Tai-To" (ECM, 1973)

10. Agustí Fernández, Barry Guy, Ramón López - "Aurora" (Maya 2006)

11. Chris Barber's Jazz Band - "Chris Barber At The London Palladium" (Columbia, 1961)

12. Stéphane Grappelli/Django Reinhardt (Quintette du Hot Club de France) - nagrania z lat 1933-39 (różne wydania)

13. E.S.T. - "Viaticum" (ACT, 2005)

14. The Thing - "Action Jazz" (Smalltown Superjazz, 2006)

15. Erik Truffaz - "The Walk Of The Giant Turtle" (Blue Note, 2003)

16. Keith Tippett - "Dedicated To You, But You Weren't Listenin" (Vertigo, 1971)

17. Joe Zawinul - "Zawinul" (Atlantic, 1970)

18. Romano, Sclavis, Texier, Le Querrec - "Carnet De Routes" (Label Bleu, 1995)

19. Jacques Loussier - "Play Bach No. 1" (Decca, 1959)

20. Jan Garbarek, Arild Andersen, Edward Vesala - "Triptykon" (ECM, 1973)

 

Co myślicie o guście słuchaczy PR2? Jaki to w ogóle słuchacz?

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.