Skocz do zawartości
IGNORED

Opera - najpiekniejszy glos kobiecy


dudivan

Rekomendowane odpowiedzi

Rozmawiamy na tym forum o muzyce ale przyznajmy się na ile nasze doświadczenia są miarodajne? Trudno w Polsce posłuchać muzyki dawnej w "normalnych" warunkach. Żeby to zrobić trzeba czekać na "ten jeden" koncert albo pojechać na któryś z festwali. Ja sam działam w architekturze i sytuacja jest w niej o tyle gorsza że jej nie da się "polizać przez szybę" tak jak muzykę przy słuchaniu płyt - nawet na słabym sprzęcie. Większość klientów nie ma pojęcia o tym jak można zbudować dom bo po prostu nie rośli w świecie pełnym wyboru. W Paryżu czy Berlinie koncertów jest mnóstwo i człowiek w ciągu roku kulturalnie może doświadczyć tam więcej niż przez całe życie w Warszawie. Muzyka dawna jest w dużym stopniu zależna od wnętrza - słuchanie instrumentów czy głosów w nieodpowiednich pomieszczeniach może zniszczyć całą pracę muzyków tak samo jak sztucznie masterowane nagrania zamazują realne spektrum odbioru muzyki dawnej.

 

Niestety muzyka dawna do czasów królewskiego baroku była po prostu dużo cichsza i porównywanie możliwości techniki dawnej z XIX-wieczną są moim zdaniem pozbawione sensu. Dzięki mniej siłowym technikom można wydobyć więcej bogactwa rozwiązań wokalnym - kamerata florencka przy pieśniach Brahmsa wygląda jak lekkie lamborgini przy ciężkim humvee zarówno co do elastyczności głosu jak i jego modulacji co nie znaczy że humvee jest konstrukcją prymitywną - jest całkowicie inny. Muzyka barokowa która przetrwała do naszych czasów pisana była dla ludzi którzy znali środki którymi się ich "oszukuje". Wszystko było przyjętą na równych zasadach konwencją którą można było w dużym stopniu modyfikować - skąd ówczesne przeróbki, wpisywanie cudzych fragmentów itd. W XIX wieku "klient" muzyki stawał się coraz bardziej masowy i bezwolny a z drugiej strony zaczął wymagać nie znając techniki, ograniczeń i reguł muzycznych. Stąd tamta pogoń w zwiększaniu potęgi brzmienia, rozwój techniki przeponowej, wielkie grupy i bombastyczny przesyt.

 

Jeżeli ktoś chce podchodzić do muzyki świadomie traktując ją jako środek do własnego rozwoju, analiz, zabawy formą (najlepiej jeżeli sam także potrafi grać) to wybieże muzykę dawną, współczesną lub XIX-wieczną elitarną muzykę kameralną w stylu Chopina czy Liszta - twórców którzy do XX wieku poza kręgami muzycznymi w dużym stopniu byli niezrozumiani. Jeżeli nie ma czasu na powyższe a chce w szybkostrawny sposób odebrać powierzchowne bogactwo to zacznie zżerać torciki Czajkowsiego i Brahmsa. Wolny wybór.

 

A wracając do głównego tematu - Mireille Delunsch - za wkład w role które tworzy bo opera to nie tylko dźwięk a ona robi z niej dzieło totalne.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę żałuję, że przeczytałem powyższe wpisy po dzisiejszym koncercie muzyki dawnej na Zamku. W przeciwnym razie może zebrałbym się na odwagę i zapytał Jacka Urbaniaka czy w swoim odczuwaniu muzyki nie czuje się aby ograniczony przez swoją erudycję. I czy nie lepiej było grać, jak serce dyktuje, zamiast ślepnąć nad zatęchłymi traktatami i tracić czas na wieloletnie studia. Ale może będzie okazja za dwa tygodnie. Jeśli udzieli rzeczowej odpowiedzi, na pewno przytoczę.

Póki co, obiecuję, że nie będę już zatruwał Wam wątku. Idę "gorszyć maluczkich" gdzie indziej (ach, jak ja to uwielbiam...)

Pzdr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>>> Gutten

Erudycja to oczywiście ogromna zaleta. Byle nie powodowała przesadnej wiary we własne sądy. Twoje wpisy są więc niewątpliwą ozdobą tego forum (nie traktuj tego proszę jako ironii). Sugerowałbym co najwyżej delikatne zrelatywizowanie opinii, np. częstsze dodawanie frazy: "jak sądzę, albo "moim zdaniem".

Ale koniec na tym, temat dotyczy wszak czego innego.

Pojawił się głos uwielbienia dla kunsztu Andreasa Scholla: "Człowiek nie potrafiłby tak śpiewać..."

No właśnie! Nie wydaje Wam się przypadkiem, że jego kreacje są zbyt odczłowieczone, wysublimowane. Rzecz w tym, iż Scholl śpiewający arie w kantatach lub pasjach Bacha daje powód do sporej estetycznej satysfakcji wynikającej z perfekcji, czystości etc., a jednocześnie pozostaje daleko bardziej ulotne wrażenie pewnej emocjonalnej pustki, niedojrzałości. To oczywiście bardzo subiektywne odczucia, ale spróbujcie posłuchać obu nagrań Pasji Mateuszowej Herrewegha - starej z Jacobsem i nowej z Schollem, np. klasycznej arii "Erbarme Dich". Można też porównać interpretacje lamentu Jochanna Christiana Bacha: "Ach dass ich Wasser g'nug haette" Scholla na płycie Kantate - Harmonii Mundi i Carlosa Meny z płyty De Aeternitate wytwórni Mirare. Także Gerard Lesne zdaje się mieć to coś - może to jakiś bagaż życiowych doświadczeń ;-) . Może wrażenie pogłębia ta roześmiana, nieskażona egzystencjalnym bólem twarzyczka widniejąca na okładkach większości płyt Scholla... Jego interpretacje pietystycznych kantat głoszących radość z nieuchronnej śmierci i podkreślających niechęć do doczesności trącą jakąś, większą niż to bywa zazwyczaj, dozą hipokryzji. I nie idzie mi bynajmniej o, utopijne rzecz jasna, utożsamienie dzieła i wykonawcy. Po prostu Scholl musi jeszcze nieco dojrzeć... , życiowo rzecz jasna.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roch

Obawiam sie, ze gdyby decydowac o obsadzie miala osoba najbardziej kompetentnta, czyli JSB, kompozytor korzystalby z Scholla pelnymi garsciami. Jesli zasadniczym przeslaniem muzyki JSB jest proba zblizenia czlowieka do Najwzszego, to nikt doprawdy nie robi tego lepiej niz Scholl w kantatach altowych. Nie mam watpliwosci ze jest to jeden z najbardziej zjawiskowych glosow w epoce fonografii. A tak na marginesie + chyba nieco wyolbrzymiamy poslannictwo muzyki. Nawet tak wazkiej, jak muzyka JSB. Wszak materia muzyczna jest w tym wypadku jedznie pretekstem do biblijnej lektury.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a mnie się nie podoba, że wszystkie najciekawsze dyskusje na forum są urywane w pół zdania. Mars, Gitten, Wiech, Roch i Piotr - proszę kontynuować!!!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe dwa dni wytrzymałem, będę truć dalej :-)))

 

Najpiękniejszy kobiecy głos operowy - Rossana Bertini. Zaznaczam, że chodzi mi o nagrania wczesnych oper barokowych, Periego i Scarlattiego (innych nie słucham, bo to nudy straszliwe* i obraza dla wrażliwych uszu**)

Bertini stworzyła też niepowtarzalną kreację w cyklu madrygałów Monteverdiego nagranych razem z Concerto Italiano. Męczył się cały zespół, a w końcu to ona zgarnęła wszystkie możliwe nagrody.

Na próbę posłuchajcie chociażby "Lamentu Nimfy" z ósmej księgi madrygałów. Obok takiego wykonania trudno przejść obojętnie. W tym przypadku nawet interpretacja Emmy Kirkby wydaje się blada i bez polotu. No, ale Angielce trudno zaśpiewać z włoskim "afetti".

 

*jak sądzę

** moim zdaniem

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gutten> miło, że wróciłeś :-) Pisząc o opozycji muzyki oratoryjno - kantatowej i opery miałem na myśli skierowanie wątku raczej w tym kierunku, niekoniecznie mając na względzie aspekt historyczny i wykonawczy. Dla mnie (!) bowiem wszystko co w muzyce najpiękniejsze, najwznioślejsze, ważkie wydarzyło się i jest obecne właśnie w tym pierwszym gatunku muzycznym (oczywiście nie zapominając o muzyce instrumentalnej, ale nie o tym traktuje ten wątek). Spodziewałem się więc raczej zmasowanego wysypu opinii oburzonych miłośników opery, temat umiejętnego używania/nieużywania wibrata i technik wokalnych właściwych dla epoki poniekąd wydawał się już być na tym forum rozwałkowany do bólu ;-)

Ale bardzo sie ucieszyłem wpisami Marsa, Wiecha, Piotra i Rocha. Dyskusje taka ja ta to prawdziwa sól tego forum, dlatego please gutten, don't go ;-)

P.S. wciąż się nie moge doczekać Twej opinii na temat sonaty Szostakowicza, czyżbyś zgubił płytę?

Pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyty nie zgubiłem, tylko że póki co tkwię po uszy w muzyce chorałowej i na nic innego nie mam właściwie czasu. Do Szostakowicza i dwudziestego wieku na pewno wrócę, niech no tylko zdam egzamin :-))

Pzdr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gutten> czy bedzie wielkim nietaktem wtargnąć w sferę Twej prywatności i zapytać, któż to ma czelność Cię egzaminować? Czyżby na dodatek z materii około-muzycznej??? :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy nie macie wrażenia, że wokalny poziom oper (w ogóle wokalnej muzyki) barokowych bardzo się podniósł w ostatnich latach. Panie śpiewające w ostatnich kilku nagraniach Jacobsa, Christiego czy Minkowskiego prezentują się (średnio arytmetycznie) znacznie lepiej niż powiedzmy 10 lat temu. I tak Emma Kirkby określana niegdyś "pierwszą damą muzyki dawnej" teraz nie wzbudziła by już takich zachwytów (mam nadzieję). Chcę po prostu powiedzieć że w latch 80-tych dobrych wokalistek "dawnych" było bardzo mało (a bardzo dobrych pewnie w ogóle- no moze B.Schlick - cha cha).

 

Jeśli chodzi o "dzisiejsze" nazwiska to - cudowny alt - Sara Mingardo - nagrania: Handla Aci Galatea e Polifemo, nagrania Vivaldiego z Alessandrinim (nieszpory, opery też z Savallem i Spinosim), a przede wszystkim Satabat Pergolesiego (szczególnie to nagranie pokazuje czym jest "retoryka" i ...zniechęciło mnie do E.K) druga pani to Roberta Invernizzi - szereg nagrań dla Naive i ostatnie oratorium Scarlattiego z Biondim "La santissima trinita"- polecam uwadze forumowiczów.

 

Bardzo żałuję, że z niewiadomych przyczyn nie jest dostępny w Polszcze "Orfeusz" boskiego ClaudiaMo pod E. Haim. Słyszałem (widziałem) fragmenty tego nagrania w TV Mezzo - partię Muzyki śpiewa Natalie Dassay (pani ta robi wycieczki poza muzę dawną) - dla mnie było to coś w rodzaju objawienia (nie wiem jak to nazwać - przezycie ogólnie mocne). Na marginesie Orfeusza śpiewa niejaki Ian Bostrige - żenialnie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Antonio

To młodość idzie :-)) Pierwsze damy muzyki dawnej, które kilkanaście (kilkadzisiąt) lat temu przecierały szlaki, dziś prowadzą głównie warsztaty, czasem wykładają na akademiach. Dawne techniki wokalne powoli stają się ogólnodostępne i przede wszystkim nie są już traktowane jako wymysł kilku zapaleńców. U nas sytuacja też się powoli zmienia, choć znacznie wolniej niż w krajach dobrobytu.

Miałem ostatnio przyjemność słuchać Collegium Vocale z Bydgoszczy. Zespół jakich wiele, a zaprezentowali taki poziom, jakiego nie powstydziliby się Gothic Voices. Idealna stopliwość głosów, niesamowita technika i przede wszystkim swoboda, na jaką mogą sobie pozwolić tylko ci naj naj. W czasie jednego wieczoru przerobili chyba wszystkie renesansowe formy wokalne. Warto posłuchać, nagrali "Missę Paschalis" Leopolity i "Dzieła Wszystkie" Wacława z Szamotuł. Tak sobie po cichu marzę, że któryś z polskich zespołów rzuci sie kiedyś na kantaty JSB. Słyszałem juz kilka prób (Sine Nomine z Concerto Polacco, Camerata Silesia), ale wyszło to średnio. No, ale w końcu mówimy o zdobywaniu samych szczytów, trzeba uzbroić się w cierpliwość.

 

>> daGambus

Na okoliczność muzyki egzaminuje mnie szacowne grono profesorskie, przy którym jam tylko puch marny i z moją szczątkową wiedzą pod dywan mogę się schować. Mam nadzieję, że nie dam plamy :-)))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AntionioVi > toś Ty żyw? już myślałem, żeś usieczon, tak długo nie widziałem Twego wpisu ;-)) Miło się zrobiło - widać to szczęśliwy dzień powrotów :))

Tak, na szczęście dla nas, szarych zjadaczy chleba, coraz więcej jest tych pięknych głosów i coraz lepiej szkolonych właśnie do muzyki dawnej, i bynajmniej nie jest to wysyp "świtezianek" (ale Emmę Kirkby nadal kocham :-)). Co do polskich wokalistek, bardzo chętnie szukam i wysłuchuję dobrych nagrań o których pisze Gutten, ale generalnie z oferty np. DUX-u jest mi ciężko odróżnić ziarno od plew, dlatego bardzo kolegów proszę o konkretne rekomendacje, bo niestety łatwo się naciąć...

Parmenides pisze, że panie Koslowsky i Popien niezbyt "wyględne"... Jak to? Ilekroć w mym odtwarzaczu ląduje płyta Cantus Colln, przede mną stają najpiękniejsze z najpiękniejszych anioły. I gdy po krótkiej sinfonii intonują "Christ lag in Todes Banden", mnie grzesznemu pozotaje tylko paść na kolana...

 

gutten> połamania! pochwal się jak będzie po wszystkim (coś mi się zdaje że Ci zazdroszczę :))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O w mordę, jak mogłem przeoczyć ! Wanda Laddy! Obecnie jedna z naszych czołowych sopranistek od muzyki dawnej. Śpiewała w Il Canto (kolejne nagranie Wacława z Szamotuł), w Musicae Antique Collegium Varsoviense (rewelacyjne nagranie dzieł Mielczewskiego, w sumie osiem płyt, gdzieniegdzie jeszcze dostępne). Nie tak dawno miałem ją okazję podziwiać na żywo w Kościele Nawiedzenia, gdzie wystąpiła z Łobaczewskim, Olechem (doskonały kontratenor, najmłodsze pokolenie) i Straszewskim.

Ja tu Włoszki i Angielki wychwalam, a o naszej Wandzi zapomniałem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie problem z wibratem w muzyce oratoryjno-kantatowej polega właśnie na tym, że stosuje się go nie tyle zbyt często, ile prawie zawsze, przynajmniej jak na moją ocenę proporcji. Dla mnie nagrania „koszmarki” to nie tyle dwusekundowe „wibrowanie” w każdą stronę, ale wibrato co dwie sekundy, niemal w każdej strofie tekstu. Jak zauważył Mars, wibrato nie jest oszczędnie wykorzystywanym przez wokalistów ozdobnikiem ale właśnie sposobom na wydobywanie głosu. Mówiąc wprost, zdecydowana większość wokalistów chyba nie potrafi inaczej śpiewać. Trudno mi jednak zgodzić się z konstatacją Marsa, że „początkujący melomani nienawidzą wibrata, bo łatwiej słucha się głosu gładkiego”. Myślę, że to trochę mylny wniosek. Sugeruje bowiem, że jak się jest już wytrawnym melomanem, to wibrato się doceni, a może nawet i polubi. Nie jestem początkującym melomanem a nadal kiepsko znoszę śpiew z wibratem tak w kantatach, jak i pasjach Bacha, czy u innych barokowych kompozytorów. Ja powiedziałbym, ze jest wręcz odwrotnie: im więcej się słucha sakralnej muzyki tego okresu, rozumie śpiewany tekst, a także poznaje techniki wykonawcze oraz zasady stosowania afektów, tym bardziej wibrato staje się nienaturalnym i przeszkadzającym tworem w pełnym, a może i zasadniczym wyrażeniu oraz odbiorze tych dzieł. Sceptycyzm i negatywny stosunek do wibrata wypływa – przynajmniej u mnie – nie z faktu początkującego stażu w obcowaniu z tą muzyką, ale z samej zasadniczej sprzeczności jaką odczuwam, pomiędzy taką głośną emisją dzwięku i techniką wydobywania głosu, a zawartością tekstową i muzyką. Wibrato stosowane u Bacha oszczędnie i z wyczuciem to niestety rzadkość. Czy nie dlatego wszyscy tutaj zabierający głos tak bardzo cenią „Actus Tragicus” Cantus Colln? To nagranie to perła nad perłami. Ale również, jak mi się wydaje, z innego jeszcze powodu, o czym częściowo wspomniał Roch nawiązując do Scholla. W tej muzyce nie chodzi tylko o czyste techniczne wykonanie, niechby nawet bez wibrata, ale również o osobisty emocjonalny przekaz wokalisty, w jakiejś (czy nie dużej...?) mierze związany z przekazem własnych uczuć do tematu zawartych w partyturze dzieła treści. I charakter tego przekazu potrafi niekiedy uratować „zawibratowany” tekst ewangeliczny oraz linię melodyczną na której jest osadzony, gdy tylko poruszy nasze emocje. Wydaje mi się, że w dyskusjach o tym co lepsze - czy prawidłowe, stylowe wykonawstwo, czy przede wszystkim „piękne” choć nie stylowe dokonania, tych dwóch aspektów nie powinno się sobie przeciwstawiać, bo każdy z nich jest równie ważny. Czynimy tak chyba dlatego, ponieważ rzadko stykamy się z wykonaniami i nagraniami, w których obie te cechy występują razem... i częściej gdy przeważa któraś z nich (stawiając w gorszym świetle tę pierwszą, czy eksponując jej braki). Zgadzam się z Guttenem, że „interpretacja utworu zgodnie z wiedzą o epoce nie wyklucza jakikolwiek udział czynnika emocjonalnego”. Wspominane wielokrotnie nagranie Actus Tragicus jest tego dowodem. Z drugiej strony także zgadzam się Marsem, który napisał, że „muzyka to nie wykład lecz nośnik emocji”, ale Gutten temu chyba nie zaprzeczał... W tym sensie mi bliższy jest jego pogląd niż wyrażane dość często przekonanie, że „można łamać wszelkie kanony, jeśli tylko ma się coś do powiedzenia”. Łamać owszem każdy może, być może nawet tylko wtedy muzycy są w stanie wyrazić naprawdę coś pięknego, bo „kanon” tak wysoko stawia przed nimi poprzeczkę, że jej dosięgnięcie równałoby się z kompletną klapą artystyczną (a winić Bacha, za to że jest wymagający dla swych uczniów, nie powinniśmy:)). Ale wciąż nie oznacza to, że jest to najlepsza droga. Przynajmniej dla mnie. Tak czy inaczej, wydaje mi się, że nie powinno się konfrontować wykonań ze względu na to tylko, że są wykonywane zgodne z epoką, lub zgodnie z tzw „sercem”. Jedno i drugie powinno być równie ważne. Inaczej najprawdopodobniej mielibyśmy jeszcze mniej takich płyt jak Actus Tragicus.

 

Powracając do Scholla. Podobnie jak Rochowi, słuchanie jego śpiewu dostarcza mi dużej satysfakcji estetycznej i... no właśnie, niewiele więcej. Emocje pozostają nieporuszone a bachowskie dzieło nie staje się przeżyciem duchowym... Niedawno słuchałem jego nagrania Stabat Mater Vivaldiego i miałem znowu te same odczucia, choć może estetyczna satysfakcja była nawet nieco mniejsza. Wysłuchanie jednak jak ten utwór śpiewa Michel Chance pod Pinnockiem swym ciepłym i elektryzującym emocjami i uczuciami głosem, pokazuje jak różne są to jednak dokonania, oraz nasuwa pytanie zadane już przez Rocha, jaki bagaż doświadczeń życiowych odbija się w takiej a nie innej interpretacji oraz stosunek do wykonywanego dzieła? Odpowiedź na nie jest oczywiście bardzo trudna, a może i niemożliwa, niemniej jednak nasuwa się ono samo, gdy słyszy się śpiew Michela. Chance operuje również wibratem, dużo bardziej niż oszczędnie, choć nie bardziej niż Scholl, mimo to, ładunek emocjonalny i uczuciowy jaki wypełnia jego głos, sprawia, że nie razi mnie ono aż tak bardzo. Może więc na nadmiar wibrata, w czasach, gdy oszczędne jego stosowanie to rzadkość, jest to jednak jakiś klucz....?

Pozdr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kilka słów na temat Scholla - chyba jest jakaś część prawdy w krytycznych uwagach na jego temat. Dla mnie jest to głos zjawiskowy, który idealnie wpisuje się w idiom muzyki Hendla (Salomon, Saul), i może to, ostanimi czasy większe zaangażowanie w "lżejszy" repertuar (dla mnie osobiści bardzo ważny) jest tu jakimś wyjaśnieniem.

 

Pierwsze jego nagranie jakie wpadło mi w ręce związane jest właśnie z JSB - kantaty pod Christophem Coinem (Astree) nagranie w "tradycyjnym" stylu (instrumenty z epoki ale tempa wolne chór dosyć owszem + B.Schlick - 1993 rok) - ale to co robi S w kantacie 115 (jedna aria) ociera się o ...Absolut (przepraszam). Potem było Stabat Viviego - cóż dla mnie jest to jedna z najlepszych płyt z muzyką dawną (PiotrzeS - posłuchaj jej proszę jeszcze raz i daj mu szansę- bo to co mówisz rani me serce niczym sztylet) pewnie że można by zadziałać tu trochę bardziej "retorycznie" ale ... myślę, że "przekazu" jest w sam raz. Po Vivim znów JSB 3 kantaty altowe z Herreweghe - powiedzieć że brakuje w nim głębi itp to ... jak niedocenić jego Stabat Viviego. Po tym ciekawe płyty z barockiem Niemieckim i składank z Handelkiem (obydwie cudowne) i od tego momentu zaczyn się się dziać trochę bardziej "płytko" - ślićzny Stabat Pergolesiego, kolejny Vivi ale jakby właśnie troszkę "płytkawo". Msza i Pasja Mat pod Herreweghe - nie napawa mnie już taką euforią jak wsześniejsze nagrania. Aż tu przyszedł McCreesch z Handlem - bombastiko.

 

Part tu nastąpi po wykompaniu moich krzyczących właśnie dzieci...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałem o jednym bardzo ważnym (wybinym) nagraniu, w którym wziął udział nasz bohater. Imiennik Viviego z rodu Caldara, rzecz się nazywa „Magdalena ai piedi di Christo”. Andreas spiewa tam przecudnie ale… no właśnie w głownej roli występuje …..MARIA CHRISTINA KIER - głos anioła (jedyny problem, że niemal brakuje jej talentów dramatycznych). Pani ta nagrywała co nieco z Gabrielem Garrido (piękny „Orfeusz” i „Ulisses” boskiego ClaudiaMo). A skoro jesteśmy przy Cludiu i „prawdziwych” paniach to przypomina mi się Guliemette Laurens w „Koronacji Pompei”. Pani ta (nie jest to śpiewaczka ostatniego sezonu) nagrała w ostatnich latach 2 przepiękne płytki z Vincentem Dumastrem (niejaki Belli i Castaldi).

 

A wracjąc do AS (prawie powieść szkatułkowa mi się zrobiła) wystąpił ów osobnik w roli „chórzysty” ale za to jakiego „chóru” – Ensemble Gilles Binchois Dominika Vellarda i nagranie Mszy z Notyrdam pana Machaut – płyta wydana na początku poprzedniego dziesięciolecia przez nieznaną mi wytwórnię Harnonic (później Cantus). Podobno jest to pierwszy „imienny” cykl mszalny – powiem że jest to jedna z moich dezert ajlend CD – cuudo, takiego Machauta (Notyrdama) nie było i jestem o tym przekonanu nie będzie (w ojczyźnie naszej rzecz niestety niedostępna – oprócz min mojej półki oczywiście). No właśnie a może by tu jakiś wątek w temacie średniowiecza utworzyć – w ostatnich paru latach ukazało się sporo świetnych nagrań. Mówiąc krótko jednak jest w muzyce dawnej (wykonawstwie) postęp to słychać – niech żyje postęp!!!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam płytę z muzyką Domenica Belli. Jest to składanka jego utworów gatunkowo należących do kameraty florenckiej. Laurens i La Poeme Harmonique brzmią niesamowicie tworząc coś rzadkiego w nagraniach - poetycką oraz "improwizowaną" grę wykonywaną przez warsztat który gra tak że "my wiemy że oni wiedzą że my wiemy" robiąc z tej muzyki autentyczną muzykę dworską. Można się poczuć jak Guido Bardi z "Tragedii Florenckiej" albo jak aktor patrzący na dobrze zagranego Gombrowicza. Żadne aspiracje do "absolutu sztuki" jak u Bacha ani do fun&smile. Po prostu żywa gra z muzyką i słuchaczem a co najlepsze to wszystko jest na płycie a nie żywym koncercie. Głos Laurens i zespół sprzęgnięty w magii kameraty śpiewanym nie "po niemiecku" tylko autentycznie na górnej strefie dróg oddechowych z akcentującym użyciem nieszczęsnego w tym wątku wibrata. Głos jest wtedy zupełnie inny i posiada inne możliwości.

 

Co ciekawe podobno La Poeme Harmonique i ich szef Dumestre na płytach są lepsi niż na żywo. Może do takie "rutyny" nagraniowej powinno się dążyć? Oczywiście że takie wykonanie wymaga pewnej wiedzy czy obeznania z samym brzmieniem chociaż sama jakość nagrania skłania do posłuchania nawet całkowitych laików. Mastering jest genialny - dla mnie jeden z najlepszych jakie słyszałem co jest także powodem do słuchanika płyt wydawanych przez Alphę. Mimo że jestem amatorem i żadnej szkoły muzycznej nie ukończyłem (w tym kraju to chyba szkoły specjalne bo gdzie po nich pracować? :-) polecam i ze względu na wykonanie i ze względu na zawartość merytoryczną.

 

Mam niejasne podejrzenia że Alphy są masteringowane w DSD - coś po tych krzaczkach na płycie wskazuje ale nie mając tego napisanym wprost nie mogę być pewny.

 

Poza samym głosem - czy nie uważacie Bacha raczej za ideał rzemieślnika niż twórczego geniusza? Holderlin wiedział co mówi o Niemcach... Zresztą samo pojęcie twórczego geniuszu to dopiero romantyzm - sam Bach słysząc coś takiego roześmiałby się. Chyba za bardzo mieszamy epoki używając pojęć jednej do określania innej. Postmodernizm jakby nie było zmarł śmiercią naturalną parę lat temu więc...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bach sam się uważał za rzemieślnika. W naszych smutnych czasach dominuje za to inna tendencja: każdy kiepski rzemieślnik chce uchodzić za artystę.

 

> Piotr

Mógłbyś podać dokładne namiary na wspomnianą płytkę z kompozytorami Cameraty?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

?

qe pasa

?

 

Z tym pięknem głosu można się zamotać - największe wrażenie robią na mnie partie z Ringu ale trudno to nazwać pięknem skoro język jest podobny do spłukiwania klozetu. Zresztą nie o to Wagnerowi chodziło o czym bredził jego przyjaciel (później pokłócony) Nietzsche. Piękno jest tym co sami uznajemy za piękno. To dotyczy oczywiście "ubermensch" dla reszty zostawiając piękna "obiektywne" narzucone przez innych...

 

Dobrze że jedno i drugie to bzdura. Mimo wszystko - polecam fragmenty "Walkirii" z Marthą Modl i Leonie Rysanek pod Furtwanglerem. Nie wiem jak oni mogli tak zjednoczyć w jedno głos i orkiestrę - wydaje się to niemożliwe ale kiedyś śpiewacy jak i dyrygenci posiadali dość oryginalne a nieortodoksyjne sposoby. Teraz wszystko musi być obiektywne i jasne więc mamy wysoką średnią. Nic więce :-(

 

Nie wiem czy o to ci chodziło Guttenie. Co do wspomnianej płyty namiary masz - podziel się wrażeniami jeżeli kupisz.

 

Poruszając się w okolicach piękna warto ujrzeć na oczy Magali Leger. Najlepsze są zawsze mieszanki bo genetyka jest jednak nasilniejsza :-)

Jeżeli w operach zaczną występować Chinki to znajdziemy się w idealnym teatrze brechtowskim. Nadobna żółta rusałka z Moraw-Pekinu śpiewająca partię Dworzaka :-)))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Piotr

 

"Mam płytę z muzyką Domenica Belli. Jest to składanka jego utworów gatunkowo należących do kameraty florenckiej. Laurens i La Poeme Harmonique brzmią niesamowicie"

 

Gdybyś mógł jeszcze podrzucić tytuł, nazwę wytwórni i ewentualnie rok wydania, byłbym bardzo zobowiązany.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Gutten,

sorry że się wtrącę, ale może tu znajdziesz odpowiedź ;-))

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

oraz

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.