Skocz do zawartości

Klub otwarty  ·  59 członków

Asura Klub
IGNORED

Klub miłośników: produkty ASURA


absinth3
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Poza tym energetyka i audio działają na trochę innych poziomach mocy

 

...z naciskiem na TROCHĘ :)

To częsta przypadłość nieobeznanych w technice umysłów - jest jakieś zjawisko? - Jest!

Więc wszystko się "zgadza"...tylko SKALA wielkości zupełnie nieporównywalna i całkowicie nieistotna w technice domowego audio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Pacuła też jest w tej bandzie oszustów?

 

Nie, jego przypadek jest specyficzny. On działa w dobrej wierze tzn. szczerze wierzy, że słyszy wpływ różnych dziwnych rzeczy na dźwięk, a samego siebie przeszedł w opisie gniazda ściennego furutecha. Chyba to usunął ze swojej strony bo nie mogę tego znaleźć, to recenzja sprzed kilku lat. Poza tym z tych recenzji żyje więc jest w nieustannym konflikcie interesów co zawsze będzie skutkować brakiem wiarygodności.

Edytowane przez audiofan01
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś chce mierzyć wpływ tego urządzenia na prąd i potencjalną eliminację zakłóceń to nie trzeba niczego kupować. Wystarczy udać się do pierwszego lepszego wydziału elektrycznego na jakieś uczelni gdzie mają laboratorium kompatybilności elektromagnetycznej. Tam za "drobną" opłatą pracownik naukowy może przebadać wpływ podstawki na eliminację zakłóceń. Zamiast na uczelnie można się udać wprost do laboratorium certyfikowanego, jest ich kilka w Polsce. Trzeba będzie dostarczyć podstawkę oraz badaną listwę sieciową, która będzie przebadana raz z podstawką raz bez i jeżeli będą jakieś różnice to wyjdą one na wykresach tłumienności zakłóceń.

 

Tego typu badania robiłem kiedyś podczas konstruowania mojego Power Cleanera w ramach swojej pracy podyplomowej. Przykładowe pomiary są od rysunku 17 i dalej https://ssl.diyaudio.pl/content.php/33-Power-Cleaner-przeciwzak%C5%82%C3%B3ceniowy-filtr-sieciowy. Pomiary wykonane sprzętem wartym więcej niż wszystkie systemy audio razem wzięte wszystkich tu dyskutujących. Nie była to śmieszna walizeczka którą tutaj ktoś proponował ale certyfikowany sprzęt laboratoryjny mierzący to co znajduje się w prądzie do setek megaherców. Jeżeli coś miałoby wykazać różnicę to myślę, że ten sprzęt miałby największe szanse. Jeżeli chodzi o eliminację zakłóceń promieniowanych to również są w takich laboratoriach odpowiednie komory które mierzą za pomocą anten to co wylatuje z elektroniki w postaci fal radiowyc. Tak więc i w tym przypadku jest sposób na pomiar i wykazanie lub obalenie twierdzenia o skuteczności.

 

Jako student miałem tą niepowtarzalną okazję dostępu do laboratorium zupełnie za darmo. Tak więc jest to jakiś pomysł dla dociekliwych, popytać wśród znajomych a może ktoś ma kogoś na studiach na wydziale elektrycznym. Jak do prowadzącego przyjdzie student z takim osobliwym zagadnieniem to ten pewnie z czystej ciekawości weźmie to na warsztat ;-).

 

Obawiam się że wyniki tych pomiarów i tak nie przekonają "słyszących". Wszak słuch to przecież najlepszy z możliwych instrument pomiarowy.

Edytowane przez Yoshi_80
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak więc jest to jakiś pomysł dla dociekliwych, popytać wśród znajomych a może ktoś ma kogoś na studiach na wydziale elektrycznym. Jak do prowadzącego przyjdzie student z takim osobliwym zagadnieniem to ten pewnie z czystej ciekawości weźmie to na warsztat ;-).

 

Teoretycznie tak. Tyle, że ten prowadzący przede wszystkim, zanim zajmie się jakimkolwiek badaniem, w szczególności drogim i kosztownym sprzętem pomiarowym, weźmie pod uwagę to czy zjawiska jakie w tym czymś faktycznie występują (bo mogą, temu nikt nie przeczy i być może nawet można je na takim sprzęcie ustalić i zmierzyć) maja jakikolwiek istotny wpływ na badane zagadnienie, czyli wpływ na brzmienie podłączonego doń audio.

Wtedy popuka się w głowę (lub w głowę ciekawskiego studenta) i odpowie, że na takie bzdety to on czasu nie posiada. Przecież nie będzie badał wpływu "kwadratowego koła" na opory toczenia, nawet z górki. :)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Redaktorzy

Tyle, że ten prowadzący przede wszystkim, zanim zajmie się jakimkolwiek badaniem, w szczególności drogim i kosztownym sprzętem pomiarowym, weźmie pod uwagę to czy zjawiska jakie w tym czymś faktycznie występują (bo mogą, temu nikt nie przeczy i być może nawet można je na takim sprzęcie ustalić i zmierzyć) maja jakikolwiek istotny wpływ na badane zagadnienie, czyli wpływ na brzmienie podłączonego doń audio.

 

Już się zabezpieczamy?

 

A po co ci jakiś parametr skoro null testem sprawdzasz w wiarygodny sposób, czy coś zmienia sygnał, czy nie.

 

Czyli mówiąc inaczej, kolega nie wie, co konkretnie może wpływać na dźwięk, a co nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli mówiąc inaczej, kolega nie wie, co konkretnie może wpływać na dźwięk, a co nie.

 

Czy to tak trudno zrozumieć? Masz prosty sposób by sprawdzić czy całe urządzenie, gadżet czy też inna rzecz wpływa w jakikolwiek sposób na sygnał. Jest to jeden test. Po co sprawdzać ileś tam parametrów skoro można to zrobić błyskawicznie jednym testem?

 

Na brzmienie mają wpływ różne rzeczy i długo by o tym opowiadać,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kropla drąży kamień: całe szczęście, że otwarta propozycja ABX się nie pojawiła- to już spory postęp.

Jako użytkownika końcowego nie interesuje mnie JAK TO DZIAŁA tylko CZY DZIAŁA, w tym konkretnym przypadku czy oddziałuje na dźwięk. Do tego nie potrzeba mi żadnego laboratorium, bo znacznie sprawniejsze mam od Matki Natury.

 

Podobnie- pisząc to na kompie mam gdzieś czy w procesorze jest krzem, czy stado posłusznych krasnoludków, bo interesuje mnie WYŁĄCZNIE pisanie.

 

Poza tym- jak można powiedzieć "nie działa" jeśli się nie spróbowało? Niewiara w prosty eksperyment?

 

Moja OBSERWACJA jest taka, że Asura zmienia dźwięk.

"zresztą wydaje mi się również, że Kartaginy powinno nie być"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Moderatorzy

mojego Power Cleanera

Tyle, że z marketingowego punktu widzenia Twój Power Cleaner jest do bani. Przy jego projekcie wykorzystałeś ogólnie znane prawa fizyki oraz ogólnie dostępne części elektroniczne więc takie coś może wykonać każdy w miarę obeznany elektronik. A kto skopuje taką Asurę?

Natomiast dla przeciętnego audiofila zjawiska które zachodzą w Twoim Power Cleanerze są tak samo (jak nie bardziej) magiczne jak w Asurze.

Zachodzi też problem ulepszenia Twojego Power Cleanera tak naprawdę aby było "lepiej" trzeba zmienić go na inny filtr a ingerencja wewnątrz układu jest dla 99% audiofil niewykonalna a podłożyć podstawkę pod listwę może nawet średnio inteligentny szympans i zyskujemy jeszcze na wyglądzie.

Staram się być melomanem ale zamiłowanie do DIY czyni czasem ze mnie audiofila.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo znacznie sprawniejsze mam od Matki Natury.

 

To stwierdzenie jest przyczyną wszystkich nieporozumień. Bo jest nieprawdziwe.

 

Tyle, że z marketingowego punktu widzenia Twój Power Cleaner jest do bani. Przy jego projekcie wykorzystałeś ogólnie znane prawa fizyki oraz ogólnie dostępne części elektroniczne więc takie coś może wykonać każdy w miarę obeznany elektronik. A kto skopuje taką Asurę?

Natomiast dla przeciętnego audiofila zjawiska które zachodzą w Twoim Power Cleanerze są tak samo (jak nie bardziej) magiczne jak w Asurze.

Zachodzi też problem ulepszenia Twojego Power Cleanera tak naprawdę aby było "lepiej" trzeba zmienić go na inny filtr a ingerencja wewnątrz układu jest dla 99% audiofil niewykonalna a podłożyć podstawkę pod listwę może nawet średnio inteligentny szympans i zyskujemy jeszcze na wyglądzie.

 

Rozwiązanie jet proste. Trzeba nasypać żwirku do Power Cleanera i napisać, że wykorzystuje on Kwantowe Oddziaływania Subtelne. Mamy wtedy podobne rozwiązanie jak w Asurze. Oczywiście nie każdy może je stosować, bo może być sprzeczne z jego etyką zawodową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako użytkownika końcowego nie interesuje mnie JAK TO DZIAŁA tylko CZY DZIAŁA, w tym konkretnym przypadku czy oddziałuje na dźwięk. Do tego nie potrzeba mi żadnego laboratorium,

 

No i OKi.

Do tego wystarczy prosty test, o którym pisał bum1234.

Jeśli "oddziałuje" - test nie wykaże zera.

 

Ciebie być może naprawdę nie interesuje "JAK TO DZIAŁA".

Jednak wielu innych może się załapać na frapujący wydźwięk określenia "kwantowy"...gdybyż jeszcze dodali w opisie "działania" np. "na poziomie molekularnym" lub jakieś "nano oddziaływania", coś o "falowej strukturze grawitacyjnej" - no wypas - HajTech normalnie!

Edytowane przez iro III
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam potrzeby niczego nikomu udowadniać. Ani robić jakiś fizycznych testów. Słychać i tyle.kto przeciw- niech udowodni że nie. Słyszenie odbywa się w głowie/mózgu a nie w jakimś tam labie. Choćby najlepszy lab jest niczym w porównaniu do mózgu.

"zresztą wydaje mi się również, że Kartaginy powinno nie być"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwiązanie jet proste. Trzeba nasypać żwirku do Power Cleanera i napisać, że wykorzystuje on Kwantowe Oddziaływania Subtelne. Mamy wtedy podobne rozwiązanie jak w Asurze. Oczywiście nie każdy może je stosować, bo może być sprzeczne z jego etyką zawodową.

Należy, jeszcze określić jaka rasa kotka ma najlepszy mocz, aby usłyszeć zmiany;))

pre lampowe Adagio Sound, końcówka Sugden Au51 P MKII, AVI Laboratory Series, strojenie kolumn Adagio Sound - wszystko spięte kabelkami ;-)) żeby grało

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Absinth:

 

Właśnie tak. Ale aparatura wlabie mierzyzawsze coś konkretnego, a nie wszystko naraz. Ponadto miernik nie posiada archiwum i nie umie się uczyć. Wszystkie te braki w tym orzypadku działają na korzyść miernika, bo „zajmuje się on w trakcie pomiaru jedną konkretną rzeczą.

Edytowane przez bum1234
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iro ma na myśli, że fala dźwiękowa wydobywająca się z głośników to jedno, a wrażenie powstające w wyniku jej oddziaływania z aparatem słuchowym to drugie. Wszystko polega na tym, że czasami wrażenia się zmieniają mimo iż nie ma zmian w charakterze fali dźwiękowej po zastosowaniu jakiegoś audiofilskiego gadżetu. Innymi słowy mówiąc fizyczne oddziaływanie tegoż gadżetu na sygnał nie istnieje, a wrażenie powstaje . Na tym mechanizmie żerują szarlatani sprzedający wszelkiej maści audiofilskie podkładki, kable i inne takie :)

Edytowane przez bum1234
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość

(Konto usunięte)

Ciekawa dyskusja się zawiązała, szkoda, że taka jałowa.

Nie rozumiem tylko czy warto kopać się z koniem. Teoretycy gawędziarze, są wszędzie, niestety tu na forum też.

Problem "niesłyszenia" to nic innego jak dysfunkcja integracji sensorycznej słuchowej. Po prostu mózg nie wyrabia w różnicowaniu pewnych bodźców dźwiękowych, ot taka dość popularna się okazuje przypadłość. Często występująca u dzieci ale niektórzy nie wyrastają z tego.

 

Z takimi osobami rozmowa o różnicowaniu dźwięków to jak ze ślepym o kolorach...

Można, ale po co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Moderatorzy

Słyszenie odbywa się w głowie/mózgu a nie w jakimś tam labie.

A ponieważ w próżni dźwięk się nie rozchodzi więc nie słychać można wyciągnąć wniosek, że jak ktoś nie słyszy to ma próżnie w głowie...- czy to już za daleko idący wniosek?

O Boże mój to gdzie SŁYCHAĆ???

Oto jest pytanie!!!

Uważam, że gdyby bozonu Higgsa poszukiwali audiofile został by odkryty o wiele wcześniej.

Swoją drogą jeśli producent wypożycza "urządzenie" do odsłuchu i niesłyszący mogą mu je zwrócić to ciężko mu zarzucić nieuczciwość. Pewnie są tacy, którzy od dziecka chcieli mieć jakieś urządzenie wykorzystujące Kwantowe Oddziaływania Subtelne to brzmi tak jak Prywatny Zderzacz Hadronów.

Staram się być melomanem ale zamiłowanie do DIY czyni czasem ze mnie audiofila.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa dyskusja się zawiązała, szkoda, że taka jałowa.

Nie rozumiem tylko czy warto kopać się z koniem. Teoretycy gawędziarze, są wszędzie, niestety tu na forum też.

Problem "niesłyszenia" to nic innego jak dysfunkcja integracji sensorycznej słuchowej. Po prostu mózg nie wyrabia w różnicowaniu pewnych bodźców dźwiękowych, ot taka dość popularna się okazuje przypadłość. Często występująca u dzieci ale niektórzy nie wyrastają z tego.

 

Z takimi osobami rozmowa o różnicowaniu dźwięków to jak ze ślepym o kolorach...

Można, ale po co?

 

Ależ mój drogi, czyżbyś kwestionowal fakt, że jeśli w sygnale nie ma zmian, to nie powinno być ich słychać? Null test, o którym pisze pokazuje właśnie różnice i to w sposób obiektywny bez udziału słuchacza. Więc nie może być tu mowy o jakichś dysfunkcjach.

Ostatnia uwaga też jest w tym przypadku zupełnie nie na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się wydaje, że zjawiska magnetyczne które powoduje ta platforma mają wpływ na sygnał. Więc dysponując odpowiednio dobrym sprzętem i wiedząc co chcemy zmierzyć powinny wyjść zauważalne różnice. Taki test byłby dobrym pogodzeniem obu stron dyskusji. Problem tylko czy ktoś jest w stanie go przeprowadzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na brzmienie mają wpływ różne rzeczy i długo by o tym opowiadać,

 

...poza tymi realnie SŁYSZANYMI, całe mnóstwo tych, które zachodzą w sferze psychologii (sugestia, autosugestia)

 

Mnie się wydaje, że zjawiska magnetyczne które powoduje ta platforma mają wpływ na sygnał. Więc dysponując odpowiednio dobrym sprzętem i wiedząc co chcemy zmierzyć powinny wyjść zauważalne różnice. Taki test byłby dobrym pogodzeniem obu stron dyskusji.

 

O tym właśnie wspomniałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie nie nie Panowie

Zmiana brzmienia jest FAKTEM.

Fala z głośnika OK, ale jak standaryzować pomiar? Ciśnienie atmosferyczne, wilgotność powietrza, pora dnia itp niedoceniane czynniki wpływają zarówno na membranę jak (zapewne w mniejszym stopniu) na ustrój pomiarowy. Może istnieje lab w którym WSZYSTKIE zmienne są zachowane na identycznych poziomach? Nie wierzę w to. Zawsze więc będzie PRZYBLIŻENIE. Tym większe, jeśli pomiary wykonamy w warunkach amatorskich.

 

FAKT pozostanie faktem: zmiana po ORS jest słyszalna. Niech to ktoś zmierzy jeśli musi, ale niech mnie twierdzi że mamy halucynacje:

powtarzam- mniej psychiatrii więcej eksperymentu

"zresztą wydaje mi się również, że Kartaginy powinno nie być"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Redaktorzy

Dowcip w tym, że jak dotąd nie ma metody pomiaru brzmienia, zwłaszcza dlatego, że nie wiadomo, co konkretnie należałoby mierzyć. W związku z tym jedynym miernikiem brzmienia (brzmienia, a nie głośności czy częstotliwości) pozostaje ludzkie ucho plus komputer przetwarzający, czyli mózg ludzki. Osoby zorientowane technicznie nie muszą mieć z tym problemu, ale osoby sfanatyzowane technicznie już tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest znakomite stwierdzenie.

I nic tu nie trzeba dodawać ;)

 

A czemu zakładasz że siła magnetyczna nie ma wpływu na przewodnik z płynącym w nim prądem?? Wyobraź sobie że w desce znajduje się kupa materiałów o właściwościach magnetycznych a nawet czysty magnes. Dalej podtrzymujesz zdanie, że nie będzie on wywierał wpływu na płynący w przewodniku prąd? Przecież to zjawisko opisał bodajże Lorentz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.