Skocz do zawartości
IGNORED

Porażki


Chicago

Rekomendowane odpowiedzi

Może ja się nie znam, ale słucham sobie pierwszej płyty Williamsa - Emergency, której wcześniej nie znałem.

Podobno to taki kanon jazz rockowy, a wchodzi jak przysłowiowa szyszka w dupę. ;-)

Beznadziejne rzępolenie McLaughlina, granie bez ładu, składu i te śmieszne przyśpiewki Williamsa, które mógłby sobie darować.

 

Dla mnie porażka.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jesteś too soft

 

Częściowo masz rację, ale nie do końca. Podoba mi się wiele trudnych płyt jazzowych też.

 

Napisz co słyszysz w płycie Emergency. Ja bardzo cenię Johna McLaughlina...nagrał kilka świetnych płyt z Mahavishnu, a także solowych,

nie wyłączając ostatniego projektu Fourth Dimension, ale sorry... na tej płycie rzępoli, aż głowa boli.

 

Przesłuchałem drugą płytę: Turn It Over - to samo. Nie da się tego słuchać.

A te wokale wręcz żenujące.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na płycie z 'Emergency' 1969 roku imrowizacje wszystkich muzyków aż kipią energią, i to tam właśnie słychać porozumienie i chemię - pasmo fantastycznych pomysłów zaczerpniętych z milesowskich i coltraneowskich influencji, ale i zappowskie zajawki tam słychać i to w dość oczywisty sposób. Ten mariaż, fusion jest jak torpeda i gdzież tam do tego można porównywać piosenkarską płytkę 'Believe It' z aranżem i odegraniem solo z prędkością światła - to nie o to chodzi. 'Emergency' to awangarda, fusion i free - totalna improwizacja tu i teraz. 'Believe It' to odgrzany kotlet w komercyjnym stylu, przypominający o tym, jak kiedyś Tony Williams, John McLaughlin i Larry Young w mistrzowski sposób przekazali na gorąco swoje myśli w zakresie fuzji jazzu i rocka. W 'Believe It' nie ma nic, co może mi się spodobać. Sorry Sound.

 

Ale ja niczego nie narzucam, tylko wyrażam swoje myśli i jak najbardziej wierzę, że 'Believe It' może znależć wielu wielu fanów. Sam pewnie z dwadzieścia lat temu wyraziłbym opinię zbliżoną do Twojej.

 

'Million Dollar Legs' to też nie jest to, czego spodziewałbym się po 'nowym' Tony Williamsie. Tego, to już w ogóle nie mogę słuchać. Ale już 'Trio Od Doom' idzie pięknie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha, muszę wrócić do Lifetime Williamsa, po tej wymianie zdań nabrałem smaka...tyle, że nie pamiętam które z wcześniej wymienionych tu tytułów mam. Pamiętam, że bardzo mi się podobały (chyba mam dwie) i przy okazji dowiem się po której "barykady" stronie sam jestem, czy lubię "porażki" czy "inne porażki" :)))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na płycie z 'Emergency' 1969 roku imrowizacje wszystkich muzyków aż kipią energią, i to tam właśnie słychać porozumienie i chemię - pasmo fantastycznych pomysłów zaczerpniętych z milesowskich i coltraneowskich influencji, ale i zappowskie zajawki tam słychać i to w dość oczywisty sposób

 

OK. Ty jesteś takim graniem zachwycony. Nawet jeśli faktycznie jest tam taka chemia, to ja nie czuję w tej muzyce aż takiej energii i świetnych pomysłów.

Te improwizacje są bez finezji, mało pomysłowe i wręcz męczące. A już zupełnie nie rozumiem tych kiepskich wstawek wokalnych.

 

Ale idę dalej...słucham teraz kolejnej płyty: Ego i jest trochę lepiej. Pojawiła się jakaś myśl w tym graniu, zamiast przekombinowanych improwizacji na zasadzie "każdy sobie".

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem zachwycony takim graniem, bo takie granie to dla mnie historia i jest to powrót do przeszłości na chwilę, głównie w celach porównawczych i powiedzmy, że kronikarskich. Raczej fusion jest u mnie muzyką niekompletną, jakkolwiek bym do niej nie podszedł, ale owszem, są rzeczy które się bronią i które lubię. Ta surowość i wymyślone na poczekaniu rzeczy na 'Emergency' rajcują mnie po prostu o wiele bardziej niż zagrane piosenki z wypieprzaniem Holdswortha z prędkością światła i odgrzewaniem starych rzeczy, które to jako oryginał powstały właśnie na 'Emergency' i 'Turn It Over'. Co słychać w 'Emergency'? Ano słychać duże influencje milesowskie i wypełnienie przestrzeni coś na styku 'Bitches Brew', a 'Bitces Brew' mój drogi kumplu to nic innego jak granie free na bazie rockowego beatu - i tę 'ambiance' słychać w 'Emergency'. Tak jak mogę od czasu do czasu włączyć dla jakiegoś pokazu czy też obrazu 'Emergency' i wsłuchać się w pewne 'organiczne rzeczy' tam rozegrane, tak takich płyt jak 'Believe It' nie mogę słuchać. Drugi utwór 'Fred' od razu skojarzyłem z polskim Laboratorium - oni grali w podobnym stylu i słychać to wyrażnie. Nie jest to już moja muzyka - szukam czegoś więcej, a czasami w ogóle muszę wyłączyć światło i robić sobie przerwy, bo bym zwariował. Muzyka może też wqrwić, jak to z kobietą bywa, i wtedy trzeba odpuścić. Jest jeszcze jeden wątek, a mianowicie taki, że na 'Emergency' jest totalnie spartolony miks, którego dokonano bez udziału muzyków, których niestety na tym etapie produkcji olano, co było wielkim chamstwem i ignorancją. Póżniej zwalono tę słabą realizację i płaskie tekturowe brzmienie na Tony Williamsa. W porównaniu do 'Believe It' brzmi Emergency' bardzo słabo, płasko i blado - po prostu przepaść, która w tego typu muzyce jak najbardziej rzutuje na całokształt, tym bardziej, że 'Believe It' idzie w hdcd co z automatu poszerza spektrum zarówno dżwięku jak i wrażeń. To też jest poważny point, porównując te dwie płytki do siebie od strony brzmieniowej, a taka muzyka musi brzmieć niestety.

 

Ale z tego co widzę Sound, to Ty w ogóle nie znałeś i nie miałeś zupełnie osłuchanych płyt 'Lifetime'. Dobrze, że nadrabiasz zaległości, bo to jakby nie spojrzeć, kawał fusionowej historii i raczej taki fan muzyki jak Ty, powinien to znać. Okładka 'Believe It' to następna rzecz nie do przyjęcia dla mnie - okropność!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zagrane piosenki z wypieprzaniem Holdswortha z prędkością światła i odgrzewaniem starych rzeczy, które to jako oryginał powstały właśnie na 'Emergency' i 'Turn It Over'.

 

Ale to jest zupełnie inna muzyka. Nie ma mowy o odgrzewaniu starych nagrań.

 

Ano słychać duże influencje milesowskie i wypełnienie przestrzeni coś na styku 'Bitches Brew', a 'Bitces Brew' mój drogi kumplu to nic innego jak granie free na bazie rockowego beatu - i tę 'ambiance' słychać w 'Emergency'.

 

Tyle tylko, że Emergency nijak ma się do Bitches Brew. Te płyty to są jak dwa przeciwległe bieguny pod względem muzycznego feelingu, chemii muzyków i jakości grania.

 

A poza tym to się z Tobą zgadzam. :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Totalnie Sound nie rozumiesz pewnych niuansów i wypełnienia przestrzeni które charakteryzują 'Emergency'. Jak się wspomina o 'Bitches Brew' i porównuje takie rzeczy, to nie chodzi bracie o to, że to jest to samo. Chodzi tu o 'ambiance', o podejście do improwizacji, o pewien koncept. Tu nie chodzi o jakieś porównania łeb w łeb, bo to w ogóle nie ma sensu. Dużo jazzowej pracy przed Tobą - dam Ci jeszcze z dziesięć lat - myślę, że to powinno Ci wystarczyć, ale musisz dużo czytać, właściwie to chyba więcej czytać niż słuchać, przynajmniej na Twoim etapie rozwoju jazzowej alchemii. Na razie jesteś w lesie - teraz pora na odnalezienie odpowiednich dróg i ścieżek '-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam porównałeś Emergency do Bitches Brew, a ja tylko wyraziłem zdanie na temat kompletnie różnego grania, czyli napisałem dokładnie to samo, co Ty mi zarzucasz.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam porównałeś Emergency do Bitches Brew, a ja tylko wyraziłem zdanie na temat kompletnie różnego grania, czyli napisałem dokładnie to samo, co Ty mi zarzucasz.

 

...??? Mylná interpretace

 

Ale nie ma się czym przejmować, bo ja też jestem w lesie - może trochę wyżej, gdzieś tak w połowie góry gdzie las jest bardziej rzadki, ale jednak jakby nie spojrzeć, to do szczytu jeszcze daleko. Zresztą tylko nieliczni mogą go osiągnąć, więc kompleksów nie mam żadnych. Kiedyś sobie nie zdawałem sprawy z tego jak muzyka jest skomplikowana - ale muzyka jest kobietą, więc w sumie nie ma się co dziwić.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawdziłem, mam Williamsa ale debiut solo o tytule "Lifetime" z '64 - to jeszcze super JAZZ nie fusion, więc nic o porażkach fusion kapeli "lifetime" nie nawinę teraz. Ale z tego co wyczytałem z waszej wymiany, optuję za wczesnym Lifetime, od tego zacznę, bo nie znam.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też wydawało mi się, że te najwcześniejsze płyty Williamsa z Lifetime będą najlepsze.

Ale niestety...przesłuchałem wszystkie aż do 1979 roku i jedyne, które mogę słuchać to Ego i Believe It, ze wskazaniem na tę drugą.

Reszta dla mnie to porażki, bez względu na to jak bardzo są chwalone przez znawców gatunku.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawdziłem, mam Williamsa ale debiut solo o tytule "Lifetime" z '64 - to jeszcze super JAZZ

 

Znakomita rzecz - pierwsza płyta Tony Williamsa i od razu taka bomba. I to jest 'Life Time', a nie 'Lifetime' - niby to samo, a jednak wielka różnica. Celowo przeze mnie pominięta, bo po perwsze jest to cudowna płyta, a po drugie nic ta płytka nie ma wspólnego z fusion i nic wspólnego z 'Lifetime'. Jak słusznie zauważyłeś, to jest jazz, a nie popierdułki, i to world class jazz - postbopowa awangarda i free stylistyka. Do dzisiaj ta płytka jest rozpatrywana z pozycji wielkiego jazzu - to jest kanon!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 6 miesięcy temu...

Mam nadzieję, że nie dostanę forumowej Złotej Łopaty za odkopanie tego wątku, ale musiałem. Kiedy usłyszałem pierwsze dźwięki, od razu przypomniałem sobie o tym wątku.

Hank Mobley - "Reach Out!" (1968).
Mobley, Woody Show, George Benson, LaMont Johnson, Bob Cranshaw oraz Billy Higgins. Słysząc ten album mam wrażenie, że muzycy na chwilę przed rozpoczęciem nagrania dowiedzieli się, że grają za połowę stawki. Nikomu nie chce się zagrać szybciej, głośniej, mocniej. Muzyka jak z najgorszych stereotypów o knajpianym jazziku wypełniaczu tła.
Słuchanie tego albumu po innych, z jajem zagranych albumach Mobleya po prostu boli.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawości wysłuchałem 'Reach Out', bo zapomniałem co tam jest grane. Lekka formuła i faktycznie dancingowe, bensonowskie i 'leniwe brzmienie' w otwierającym 'I'll Be There', ale za to w 'Good Pickin's' jest już jazda bez trzymanki - super to brzmi. Mobley, to jeden z najbardziej niedocenionych jazzmanów epoki, ale ja go bardzo doceniam i kocham jego muzykę - skompletowałem wszystko, co nagrał dla BN jako lider i prawie wszystko, gdzie gra jako sideman. Wydania US RVG i Cannonisseur brzmią bardzo dobrze - epokowo, z detalem i oczywiście z bluenotowską nutą. Oj, dużo jest słabej jazzowej muzyki, ale jazz ma to do siebie, że każdy znajdzie coś dla siebie w elementach improwizacji, czyli własnej formie wypowiedzi, własnym języku, której i którego na próżno szukać gdziekolwiek indziej z takim zaawansowaniem. Faktem jest też, że dużo płyt jazzowych, to po prostu jam session 'wielkich' i w wielu punktach jest to robienie w konia słuchacza, który jednak oczekuje czegoś więcej niż standardowe jam session - przestałem już chodzić na takie koncerty, bo to trochę żenada. Na przykład, ostatnią żenadą był koncert Dave'a Liebmana w Green Mill - jam sassion, to ja mam na co dzień, a od nagłośnonego koncertu Liebmana wymagam jdnak trochę więcej niż treningowe granie. Ale to tylko mój feeiling, więc nie ma się co tym przejmować. A 'Reach Out' jest faktycznie mocno średnią płytką - zgoda w 100%.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypadkowa koincydencja: ostatnio niemal wyłącznie słucham Mobleya, McLeana i innych zapoznanych mistrzów BN (m.in. Tiny Brooksa, Duke’a Pearsona, Louisa Smitha, Lou Blackburna, Herbiego Nicholsa, Curtisa Fullera czy Jacka Wilsona) i myślę sobie, że nic lepszego później w jazzie się nie pojawiło – cała dekada lat 60. to studnia bez dna, można penetrować i nigdy się nie nasycić. No dobrze – nie definitywnie: mój związek z BN jest jak stare małżeństwo, czasem ich stylistykę porzucam, ale zawsze okresowo i z dużym sentymentem/tęsknotą powracam. Próbuję nie zapomnieć, czym był ongiś jazz, u zarania i w swej eksplozywnej młodości, jaką pasją emanował, jak zmyślnie ewoluował, jakich niedocenionych gigantów pozostawił.

Swoją drogą uważam, iż to (nomen omen) niesłychane, że katalog tej najważniejszej jazzowej wytwórni jest dziś tak nieobecny. W 80. rocznicę powstania przewidziano dla fanów właściwie jedynie Blue Note 80 Vinyl Reissue Series (inicjatywa oczywiście zacna), żadnych wznowień CD (potwierdzając, że ten nośnik dogorywa). A przecież w przepastnym katalogu z lat 50./60. jest mnóstwo zapomnianych skarbów. Trochę próbują ratować sytuację Japończycy (

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) ), ale to przecież zdecydowanie za mało. Gdyby nie włoskie czy holenderskie niskobudżetowe reedycje pięciopaków z ostatnich lat (nie są to niestety klasyczne wydania RVG czy Connoisseur), bylibyśmy pozbawieni wielu znakomitych nagrań. Kupuję teraz wydania z pierwszej dekady XXI w., często ostatnie dostępne sztuki. Ostatnio dzięki temu upolowałem parę białych kruków i odkryłem kilka nieznanych mi nazwisk. Taka mała ekscytacja (na większe los nie pozwala).

Chicago, czy w amerykańskiej kolebce jazzu w normalnym obiegu są jeszcze wydania RVG lub nieremasterowane (np. Andrew Hilla czy McLeana, powiedzmy It’s Time, Action, Right Now)? Bo wydaje mi się, że również w Wietrznym Mieście ich upolowanie raczej wymaga niemałych zasobów i zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań... Mylę się?

Na marginesie, gdyby ktoś nie wiedział:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) . Będzie można znów posłuchać z CD m.in.: The Turnaround (1965), Dippin’ (1965), A Caddy For Daddy (1965), A Slice Of The Top (1966), Straight No Filter (1966), Hi Voltage (1967), The Flip (1969), Far Away Lands (1967), Third Season (1967) czy Thinking Of Home (1970). Dla fanów HM pozycja obowiązkowa.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, implicite napisał:

Chicago, czy w amerykańskiej kolebce jazzu w normalnym obiegu są jeszcze wydania RVG lub nieremasterowane (np. Andrew Hilla czy McLeana, powiedzmy It’s Time, Action, Right Now)? Bo wydaje mi się, że również w Wietrznym Mieście ich upolowanie raczej wymaga niemałych zasobów i zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań... Mylę się?

W normalnym obiegu, czyli jako nowe płyty, są niedostępne, ponieważ większość perełek z BN jest 'out of print' i jak sam zauważyłeś, czasami coś Japończycy wznowią i to jest, powiedzmy, warte kupna czy chociażby zastanowienia.

Są dostępne, ale perełki szybko znikają - jako nowe japońskie wznowienia i jako używane w idealnym stanie - praktycznie mint! Pojawiają się te oryginalne wydania jako first US press, RVG lub Cannonisseur Series i są to oczywiście płyty 'used', ale sklep w którym się zaopatruję nie akceptuje nawet najmniejszych rys na CD, a jak już zdaży się jakaś, to o tym informują na swojej website. To samo z okładkami czy też 'jewel case'. Ja co prawda zamawiam większość online, ale odbieram wszystko osobiście. Zamawiam online, ponieważ jak już wspomniałem, dziś jest płyta, którą ewentualnie chcę mieć, a za godzinę jej już nie ma. Tak więc, można dostać praktycznie w idealnym stanie oryginalne wydania CD, zarówno amerykańskie jak i japońskie. Ale jest to sklep uznawany przez kolekcjonerów za jeden z najlepszych na świecie, więc nie dziwi mnie ich polisa. Analogiczna historia wygląda z winylami w tym sklepie.

Na dzisiaj, oryginały CD Andrew Hill'a, to dziewięć tytułów 'on the stock': (Black Fire, Change, Dance With Death, Judgment, Lift Every Voice, Passing Ships, Pax, Point Of Departure, Smokestack), ale trzeba sprawdzać, bo już następne brakujące tytuły mogą się pojawić w południe, lub popołudniu...

Z CD Jackie McLean sprawa jest podobna - płyty przychodzą i odchodzą - trzeba być na bieżąco i obserwować. Wiadomości masz z pierwszej ręki, ponieważ jestem tam praktycznie dwa razy w tygodniu. Polisą sklepu jest również gwarancja 100 nowych tytułów dziennie - nowych nie w sensie wydań, tylko w kontekście danej sztuki, tak więc płyty BN pojawiają się, są sprzedawane praktycznie na pniu i za chwilę znów się pojawiają. Ten sklep, to skarb dla kolekcjonerów płyt.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opisujesz ten sklep (dzięki za link, poszperam) w sposób, który utrwala we mnie przekonanie, że polski rynek płyt CD umiera. I że czas się stąd wynosić. Takich enklaw już tutaj nie ma, niestety (wiem, co piszę, bo pod względem BN przeczesałem rynek gruntownie).

Poluję wciąż na Black Fire, Change, Dance With Death, Judgment, do tego m.in. Redda Music From The Connection, Colesa Little Johnny C, Pearsona Wahoo!, Hutchersona The Kicker i parę innych wyprzedanych rodzynków. Na Discogs ceny z wysyłką są zwykle zaporowe.

Budujące jest to, że nie tylko dla mnie te klasyczne wydania mają ogromną wartość (skoro wyprzedają się na pniu) – czyli muzyka wciąż żyje. Dziwne, że nie dostrzega tego samo BN, ignorując potrzeby (i portfele) kolekcjonerów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.