Skocz do zawartości
IGNORED

Prawdopodobnie najlepsza płyta rockowa wszechczasów.


wojciech iwaszczukiewicz
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Setlista płyty mi nie pasuje (TSRTS).

Brak: Kashmir, Trampled ... Achilles Last...Bring it on... Immigrant...When the Levee... Black dog, Heart breaker. Przynajmniej Moby dick i No Quarter są.

W temacie LZ starczy mi 2płytowy studyjny "Madzerszyp".

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięx, Chicago za reakcję archiwisty z  Twym chłodnym okiem.Podałem przykłady utworów, które z nazwy kojarzą mi się wyraźniej w pamięci, bo względnie niedawno słuchane ("skip" najrzadziej ich dotyczył).

Taka kontrastowa dosadna rytmika mi najtrwalej podchodzi.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
59 minut temu, xetras napisał:

Setlista płyty mi nie pasuje (TSRTS).

Brak: Kashmir, Trampled ... Achilles Last...

Kolego - tych utworów w dniu koncertu zespół LZ jeszcze nie skomponował, ;-)

Godzinę temu, xetras napisał:

Black dog, Heart breaker

Te natomiast są...w wersji rozszerzonej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sound:

Faktografika opanowana u Ciebie. Ja zaś zacząłem od subiektywnie najbardziej odczuwalnych niedosytów z perspektywy obecnej do tych mniej dokuczliwych. Przeskoki chronologiczne nieuniknione. (Dojrzałem, że aż ponad 3 lata po koncertach zespół ich rejestrację opublikował - czyli że setlista pewnie już uległa zmianie [ta z 76 względem tej z 73])

Energiczna w s p ó łgra żywiołów (a motorek to Bonzo [nieprzewidywalny motorek]). (Dla No Quarter to żywioł mrożący krew w żyłach)

Rytmika z rozziewem gruwu mnie przyciąga najbardziej i stąd ten (fala za falą - piasku) K. tudzież fiknięta pokraczna wariacja rege w T.U.

Ponadczasowo osobliwe i swoiste dla LZ

Odnośnie popytu na koncerty nie dziwi jego monstrualny wymiar, skoro podaż znikoma.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ sound

Nie "komponowanie" było cechą LZ.

Przeróbki koncertowe, studyjne cudzych wynalazków. Np. Blind Willie Johnsona "Nobody's Fault But Mine".

Orkiestracja aranż ich.

Jeszcze to że zamiast półgodzinnych setów - podobno parogodzinne spektakle. To faktycznie musiała być rewolucja (poniekąd autodestrukcyjna jak to rock'n'roll ma i w genezie i w istocie). Czasami jest strawne dla publiki (ale pokoleniowej - międzypokoleniowo to już chyba mało oddziałuje).

24 minuty temu, jezz napisał:

?

Jezz, : Trampled Underfoot (oczywiście to wariacja na ich kopyto ze spóźnianiem akcentu).

Zwykle Twa bystrość mnie przerasta.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, xetras napisał:

Trampled Underfoot

Pokracznego rege w wydaniu LZ musisz jednak szukać w innym utworze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, bo te rozjechane akcenty bębnów z klawiszowym basem to jednak bliżej fanku. (a dawno temu LZ słuchałem).

Motyw winien być przypisany innemu kawałkowi - to raczej (chyba ?) calypso ?

D'yer Mak'er.

Ulatuje ze łba dopasowanie motywu do tytułu (zwłaszcza że to Dyer... pomijałem - jakoś zupełnie nie taką balangowość cenię). Przed chwilą parę sekund próbki z TyKanał posłuchałem i musiałbym chyba tego po pijaku słuchać, żeby kontynuować.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety - teraz mnie atakują oczoj*bnie reklamą 4lp za pół tysiaka albo 4lp i 3 dvd i 2 cd za ~tysiaka.

 

Tak przypuszczałem, że ta była spółka biznesowa 2 starych wyjadaczy i 2 debiutantów dla wygarnięcia kasy od jankesów.

Chyba nawet w "Młocie bogów" coś o tym było.

Idę czyścić ciasta.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piosenki DP na 'Made in Japan' są o wiele lepsze niż ich studyjne wersje, natomiast z LZ na' The Song Remains The Same' jest dokładnie odwrotnie - poza kilkoma utworami, wszystko co w studio bardziej mi się podoba. Wczoraj, jeszcze raz wysłuchałem TSRTS w rozszerzonym wydaniu i chyba mam jakiś problem z tą płytą - kiedyś tego nie zauważałem. W kilku momentach zespół się rozjeżdża i tak jakby każdy grał co innego i był 'out of time'?  Druga płyta, ta z 'Dazed and Confused', jest lepsza niż pierwsza - jest tutaj mniej kiksów i pomyłek. Piosenka 'Over The Hill And Far Away' wykonana na koncercie jest nieporównywalnie słabsza w porównaniu do wersji studyjnej z 'Houses of the Holy' - a dlaczego tak słyszę? Dlatego, że przecież grało się ten kawałek kiedyś na okrągło na gitarce, więc w pamięci został ten numer jak pierwszy stosunek'-)

Mam też zastrzeżenia co do jakości - jak już wspomniałem, druga płyta chyba lepiej brzmi, zarówno pod względem artystycznym jak i brzmieniowym, ale mogę się mylić i mogą to być jakieś moje wczorajsze omamay, w każdym razie mam na teraz jakiś problem z tą płytą - muszę wysłuchać na trzeżwo jeszcze raz i 'TSRTS' i 'Made in Japan'. Na 'Made in Japan' też są kiksy, ale chyba nie aż tyle co na 'TSRTS '-). Oczywiście, ani 'TSRTS', ani 'Made in Japan' technicznie nawet nie mają co podchodzić do 'Just One Night', i to zarówno w kontekście warsztatu jak i brzmienia, ale to już wiedziałem w 1979, więc zaskoczenia nie ma.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Chicago napisał:

Piosenki DP na 'Made in Japan' są o wiele lepsze niż ich studyjne wersje, natomiast z LZ na' The Song Remains The Same' jest dokładnie odwrotnie - poza kilkoma utworami

Mam dokładnie takie samo zdanie. Dlatego dla mnie Made in Japan to najlepszy koncert rockowy forever, a TSRtS to najlepszy koncert Led Zeppelin, mimo niedociągnięć, o których piszesz i które ja też słyszę.
Przyznam, że jak pierwszy raz usłyszałem tę płytę zaraz po ukazaniu się to byłem nią tak zauroczony, że w ogóle nie zwracałem uwagi na to jak czasem te wersje są słabsze od tych samych nagrań studyjnych. Bardziej zwracałem uwagę na ciekawe improwizacje i sam fakt, że utwory znacznie się różniły od ich pierwowzorów. Największe wrażenie wywarły na mnie Dazed and Confused i No Quarter. Dopiero później zacząłem dostrzegać np. często "niechlujny" wokal Planta i niezbyt precyzyjną gitarę Page'a. Led Zeppelini już tak mieli...znudzeni ilością granych koncertów i wciąż tych samych utworów, często odgrywali je nie przykładając się zbytnio do jakości swojej gry, a sam Plant potrafił swoim zwyczajem udziwniać linię wokalu, że nijak nie przypominała tego co śpiewał bardziej precyzyjnie w studiu. Wiele koncertów w ten sposób kładli - wystarczy posłuchać ich bootlegów. Ale te koncerty z Madison Square Garden i tak są moim zdaniem najlepsze w historii, a generalnie zespół najlepszy na koncertach był na początku swojej kariery.
Natomiast Purple zdecydowanie lepiej grali koncertowe wersje swoich utworów studyjnych, a tak jak zagrali w Japonii w 1972 r. (też trzy koncerty) to było mistrzostwo świata. Rzeczywiście można powiedzieć, że każda wersja koncertowa jest lepsza od studyjnej, nawet po przesłuchaniu wszystkich koncertów z Tokyo i Osaki. W Deep Purple Mark Three z Coverdalem i Hughesem nie było już tak dobrze. Znudzeni panowie też potrafili kłaść niektóre numery, a zwłaszcza te nagrane wcześniej z Gillanem i Gloverem. Nigdy nie usłyszałem dobrej wersji Highway Star, czy Smoke on the Water.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żaden żadnego, obaj śniadaniują na tyle daleko od siebie aby nie zjadać się nawzajem. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, xniwax napisał:

Żaden żadnego, obaj śniadaniują na tyle daleko od siebie aby nie zjadać się nawzajem. 

Powiedziałbym, że oczywiście tak - obydwaj posiadają swój sound, choć bardziej rozpoznawalny jest Ritchie, co akurat w tym konkretnym przypadku jest zaletą, zresztą w każdym przypadku jest zaletą '-) Wiadomo, że jeden jak i drugi to... właśnie? Który był wirtuozem? Ritchie czy Jimmy? Ja, szczerze pisząc, nie wiem, ale wiem, że Ritchie był Badass! Dużo klasyki i klasycznego grania przemycał do swojej koncepcji gry - co akurat świetnie współbrzmiało z klawiszami Jona Lorda, którego warsztat nie pozostawia pytań. Warsztat Ritchiego i warsztat Jimmiego to tak jakby dwie inne szkoły grania, ale jak moglibyście wybrać tylko jednego nauczyciela - albo Blackmore, albo Page? To którego wybralibyście?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Chicago napisał:

jak moglibyście wybrać tylko jednego nauczyciela - albo Blackmore, albo Page? To którego wybralibyście

Page. Jednak zdecydowanie wolę bluesowe frazowanie. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

nagrywamy.com

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię brzmienie Gibsona, a lubię obu. Tak więc wybieram Jimmiego ;))
Taka oto moja rozterka.

Tak na poważnie to uwielbiam gitarę Jimmiego za pierwsze cztery, a gitarę Richiego za drugie trzy ;)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez xniwax

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliżej mojej muzycznej duszy zawsze byli Purple, ale Cepelinów też kochałem i kocham nadal. Nie potrafiłbym wybrać między tymi dwoma gitarzystami. Jeden i drugi jest w mojej ocenie świetny.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, soundchaser napisał:

Jeden i drugi jest w mojej ocenie świetny.

To jest oczywista oczywistość bezdyskusyjna raczej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak Blackmore dużo więcej osiągnął w muzyce. Deep Purple, Rainbow...później odnalazł się w folkowym Blackmore's Night...zespole, który od 20 lat ma sporą rzeszę fanów.
A Page? Oprócz sukcesów z LZ nie zdołał osiągnąć nic, poza jednorazowymi projektami zrealizowanymi z Coverdalem, Plantem, czy grupą The Black Crowes...przykre to trochę.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez soundchaser
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, soundchaser napisał:

Podobno Jimi Hendrix zjada wszystkich, więc tych dwóch zjadłby na czczo bez popitki. ;-)

Poproszę do tej śmiejącej buźki dorysować łzy. Płaczę ze śmiechu.:)

2 godziny temu, przemak napisał:

Page. Jednak zdecydowanie wolę bluesowe frazowanie. 

Ja też. Wolę zataczająego się niechluja niż wymuskanego fircyka.;)

2 godziny temu, soundchaser napisał:

.później odnalazł się w folkowym Blackmore's Night...zespole, który od 20 lat ma sporą rzeszę fanów.

Jesteś fanem, bo ja nie.:)

2 godziny temu, soundchaser napisał:

A Page? Oprócz sukcesów z LZ nie zdołał osiągnąć

To i tak sporo jak na jedną osobę.:)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę Jezz, że masz spore uprzedzenia do Blackmore'a.
Page - zataczający się niechluj, a Blackmore - wymuskany fircyk?
Sorry, ale pozostań w swoim świecie hip-hopu, rapu i punku.
Do rocka nie mieszaj się, bo coś mieszasz... ;-)

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, jezz napisał:

Ja też. Wolę zataczająego się niechluja niż wymuskanego fircyka.;)

Generalnie bluesa niekoniecznie trzeba grać na trzeźwo, z progresywnym rockiem już gorzej ;)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

nagrywamy.com

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, przemak napisał:

Generalnie bluesa niekoniecznie trzeba grać na trzeźwo, z progresywnym rockiem już gorzej ;)

Dobry trop.:)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
59 minut temu, soundchaser napisał:

Widzę Jezz, że masz spore uprzedzenia do Blackmore'a.
Page - zataczający się niechluj, a Blackmore - wymuskany fircyk?
Sorry, ale pozostań w swoim świecie hip-hopu, rapu i punku.
Do rocka nie mieszaj się, bo coś mieszasz... ;-)

 

Najłatwiej jest być konformistą. Jeden i drugi jest taki superaśny, że normalnie nie dam rady:)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Sine Metu

(Konto usunięte)
Jednak Blackmore dużo więcej osiągnął w muzyce. Deep Purple, Rainbow...później odnalazł się w folkowym Blackmore's Night...zespole, który od 20 lat ma sporą rzeszę fanów. A Page? Oprócz sukcesów z LZ nie zdołał osiągnąć nic, poza jednorazowymi projektami zrealizowanymi z Coverdalem, Plantem, czy grupą The Black Crowes...przykre to trochę.

 

Ja nie jestem w stanie w tej sposób wartościować. W swoim najlepszym czasie, obydwaj byli wielcy.

 

I Tony Iommi, rzecz oczywista

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 27.11.2018 o 08:42, soundchaser napisał:

 

Dawno już nie mam. Sprzedałem swoje wszystkie winyle jak tylko płyta CD zaczęła królować na rynku.

To było również wydanie niemieckie z 1976 r.

@ sound - przecież znasz ją na pamięć , jak sam wcześniej deklarowałeś. Nie dziwi, że sprzedałeś. 

Wracam do tematu.

Z 1 posta spodobała mi się "transowość".

Jest wykonawca, który łączy odległe światy gitarowego rocka, melodyjek popowych i syntetycznego dyskotekowo-tanecznego beatu.

- Płyta np. Vision Thing - Sisters Of Mercy bardziej by mi pasowała do "wszechczasów". (szkoda, że Long Train albo The Temple of Love są gdzie indziej).

- Stylistyka stricte rockowa z dominującym przekazem na hałaśliwych gitarach kojarzy mi się z określoną epoką albo z metalem ale bardzo mało z "wszechczasowością". Ta ostatnia poniekąd z eklektycznością , twórczym mieszaniem.

Doceniam, że LZ namieszali wiele.

Czy rzeczywiście po wsze czasy i to, co najlepsze spośród płyt w rocku 76 z repertuarem ograniczonym czasem rejestracji ('73) jest takie nadal obecnie (tuiteraz) i czy nic lepiej rockowego nie wydano ?

Takie podniebne Van Halen mi się kojarzy jako opozycja do zwierzęco cieleśnie przyziemnego LZ.

[Pozdro dla autora, ale to robota Syzyfa szukanie takiego krążka]

Czy przy LZ da się tańczyć, czy tylko słuchać w skupieniu ? (To, że w tle cicho przy okazji innych działań się nie da to wiem).

Ps.

Ten "kesz" (cache) edytora forowego jest fenomenalny. Przywraca zawartość, którą uznałem za utraconą w eterze.

Uff, nie przepadło - ale nie wiem gdzie jest mój post do "jezza" z wczoraj (ach ten "nowy silnik").

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[EDIT] tamta replika dotyczyła ironicznej "superaśności". To, że w połowie 70ych lat taki był odbiór publiczny jako takich na topie nie msui oznaczać, że tak jest i obecnie.

Chociażby po czarnej Metalice, kiedy udało się kapeli wyjść z niszu thrash, metal do nawet (niemalże) popu, a na pewno rocka stadionowego. 

Chociaż w ich wypadku raczej lotniskowego .

A Metallica Black też z powodzeniem może pretendować do "prawdopodobnie naj wszechczasów".

Jeszcze: cała epoka to lata od królowania Śmietanki i Heńka do czasu gdy nastały home theatre (czyli kino domowe) . Wtedy to radio na plejlistach już uwzględniło, że rock to jedna spośród wielu nisz muzycznych.

Tuż przed autotjunem i muzyce na fony (teraz taki podobno standard).(Na fonach gitary są zbyt szumowe - nie do akceptacji)

Czyli konkretny zakres dat to: 1969-1997

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

     Udostępnij



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.