Skocz do zawartości
IGNORED

Jak to drzewiej bywało?


matoole

Rekomendowane odpowiedzi

Pisałem już kiedyś o tym,ale warto powtórzyć.Dawno temu ,w czasach PRL pracowałem w Warszawskich Zakładach Telewizyjnych.Produkowałem pierwsze wtedy w Polsce kolorowe telewizory.W zakładowym laboratorium oprócz naprawdę wtedy wypasionego sprzętu jak np;oscyloskopy firmy Tektronix trafiłem na lampowy generator z amerykańskiego demobilu.Gwoli przypomnienia,powiem,że każdy sprzęt ,co roku musiał przejść rygorystyczny test.Inaczej wypadał z laboratorium.Gdy wyraziłem wątpliwości ,co do jakości ponad czterdziestoletniego wtedy generatora,szef laboratorium zrobił pokaz,którego nie zapomnę do końca życia.Wyjął z obudowy jedną z lamp i rzucił nią o ścianę.Zrobił to całkiem mocno.Lampa odbiła się od ściany i parę razy od betonowej podłogi.Następnie podniósł lampę ,włożył ją na miejsce i pokazał,że generator działa dalej jak by nic.Po kilku dniach pokazał mi wydrukowany raport z corocznego przeglądu.Generator przeszedł go celująco.To by było na tyle,jak się kiedyś produkowało.Te lampy,w wykonaniu wojskowym posiadały metalowe obudowy i miały w kościach ponad czterdzieści lat.Jak twierdził szef,ich produkcja była tajna i została zakończona w 1945 roku.Ostatnio kolega z Norwegii dał mi znać,że w jednym z tamtejszych magazynów ,znaleziono jeszcze spory ich zapas.Oczywiście miejscowi miłośnicy lamp zabezpieczyli je dla swoich konstrukcji.Jeśli myślicie,że to był szczyt możliwości lamp w tamtych czasach,to zobaczcie to.Jest to lampowa stacja radarowa,a dokładnie radarowy zapalnik umieszczony w pocisku przeciwlotniczym kalibru 127 mn. Takie pociski były używane w Anglii do niszczenia pocisków V-1 i przez amerykańską marynarkę do walki z kamikaze.Jak to możliwe,że lampa wytrzymywała takie przeciążenia przy strzale,pozostaje jej tajemnicą.A dzisiaj ile czasu wytrzymuje lampa w wypasionym wzmacniaczu mocy?

SECRET-FUZE-25.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Marek-41 napisał:

Jest to lampowa stacja radarowa,a dokładnie radarowy zapalnik umieszczony w pocisku przeciwlotniczym kalibru 127 mn.

Hm...takie lampy dawałyby z pewnością "wystrzałowy" dźwięk ;-))))))))))))))))).

Politykę robi się za pomocą pieniędzy, a pieniądze za pomocą polityki. Ot, taki przypadek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 6.04.2019 o 19:01, fan64 napisał:

Ach,a gdyby tak połączyć tamtą jakość wykonania z dziśiejszą technologią, byłby sprzęty do grobowej deski.

Jeśli ktoś musi mieć nowe technologie to rzeczywiście problem. Ja za nowościami nie ganiam więc m wystarczy vintage 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 5.04.2019 o 21:37, Marek-41 napisał:

A dzisiaj ile czasu wytrzymuje lampa w wypasionym wzmacniaczu mocy?

Wykonanie pomiarów danej aplikacji, wiele powie na poruszony przez Ciebie problem.

pre lampowe Adagio Sound, końcówka Sugden Au51 P MKII, AVI Laboratory Series, strojenie kolumn Adagio Sound - wszystko spięte kabelkami ;-)) żeby grało

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie spodziewałem się takiej wyważonej i uczciwej opinii.A jednak można na pewne tematy mówić prawdę.Rozmawiałem na temat cyfry i z krajowymi studyjnymi specami i mają dokładnie takie same uwagi ,jak ci z drugiej strony wielkiej wody.W analogu jest wszystko,a w cyfrze zawsze ,tylko jakaś część.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość

(Konto usunięte)
2 minuty temu, Marek-41 napisał:

Nie spodziewałem się takiej wyważonej i uczciwej opinii.A jednak można na pewne tematy mówić prawdę.Rozmawiałem na temat cyfry i z krajowymi studyjnymi specami i mają dokładnie takie same uwagi ,jak ci z drugiej strony wielkiej wody.W analogu jest wszystko,a w cyfrze zawsze ,tylko jakaś część.

Jasne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale spece studyjni razem z dziennikarzem Metzem chyba zapomnieli, że jakość nie bierze się z nośnika, tylko z techniki nagraniowej i miksu, a przede wszystkim z brzmienia i świadomości wykonawcy, ale być może są to właśnie spece, a nie inżynierowie z prawdziwego zdarzenia- jakoś Jim Anderson nie powiela tego co powiedział P. Metz? Przecież to można tak łatwo sprawdzić, a większość dalej swoje. Gdyby nie technika cyfrowa, nagranie płyty i cała procedura z tym związana, włącznie z miksem i masterem, kosztowałaby dziś pewnie astronomiczne sumy i rzadko kogo z niszowych wykonawców stać byłoby na nagranie i wydanie płyty. W studio dalej panowałałaby metoda nożyczkowa - czyli wycinanie i sklejanie taśm. Tych bzdur nie można już słuchać, ale rozumiem sentyment sześćdziesięciolatków do pocztówek dżwiękowych i winylowych płyt długorających, które nota bene we współczesnych obecnych czasach z 'analogiem' mają tyle wspólnego, co koń z koniakiem. Po wczorajszej wizycie na Axpona 2019 i wysłuchaniu małych aktywnych kolumn podstawkowych Kii, oraz kilku odtworzeń muzyki z cyfry i 'analogu' na super hi-endowych wypasach jestem jeszcze bardziej przekonany o tym co powyżej napisałem. Ale oczywiście osobisty feeling P.Metza do płyty gramofonowej jest dla mnie zrozumiały i tu nie mam żadnych pytań - też kiedyś posiadałem sporą kolekcję winyli i też ją kochałem jak i P. Metz. Teraz kocham swoją kolekcję CD, ale nie ma to nic wspólnego ani z duszą, ani z jakością danego nośnika. Po prostu wybór taki, a nie inny i to wszystko.

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kto mówi o współczesnych nagraniach.To w przeważającej większości szmelc,tak samo jak i te słupki za ciężkie pieniądze.Teraz leniom nic się nie chce i wszystko muszą im przynieść.Tak .Kiedyś nagranie płyty trwało,ale muzycy się widzieli nawzajem.Istniała pomiędzy nimi więz,a to miało wpływ na ich nastrój.Teraz podkład nagrywa ktoś w Paryżu,a wokal w Tokio i miksują to w Hamburgu.I wychodzi z tego hamburger.Ale jak ktoś to lubi,to czemu nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są różne sposoby nagrywania, jednak prawdziwi artyści - ci potrafiący grać, świadomi i wykształceni - nagrywają wciąż na żywo. W studio na żywo. Tak przynajmniej jest w przypadku klasyki w jej szerokim pojęciu, oraz oczywiście jazzu. Stare nagrania, które pamiętam z moich winyli też były niejednokrotnie nagrane w takiej jakości, że pożal się boże - nie można było tego słuchać, taka kaszana - choćby nawet Santana 'Amigos'. Zresztą wiele innych rzeczy z epoki, to również okropna kaszana - Jethro Tull 'Living with the Past' poprawiono dopiero w erze cyfry i remaster zaczął wreszcie jakoś brzmieć. Takich przykładów jest setki, albo tysiące.

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak coś jest od początku skopane,to żaden remaster tego nie uratuje.To tylko pudrowanie.Dobrych nagrań jest zawsze zbyt mało.Osobiście unikałem jak ognia płyt z nagraną ścieżką filmową.Jakość tych płyt była koszmarna,choć muzyka była na najwyższym poziomie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mało słucham muzyki filmowej, a te nagrania, które znam, są akurat bardzo dobrze nagrane - choćby pierwszy z rzędu przykład muzyki Howarda Shore z filmu The Score...??? Zresztą cala masa filmów z muzyką Hoarda Shore, to super realizacje - muzyka filmowa, to chyba zły przykład w kontekście jakości...???

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.