Słuchawki - jak głośno można słuchać?

[Radeq11]

Witam, nieco śmieszne jednak zastanawiające dla mnie pytanie tytułowe. Stałem się szczęśliwym posiadaczem słuchawek Audio Technica M50X wraz ze wzmacniaczem FiiO E10k. Jest to mój pierwszy taki zestaw "z nieco wyższej " półki.

Zastanawiam się jak głośno można słuchać muzyki - aby było bezpiecznie dla zdrowia. Przyznam szczerze, że po podłączeniu calego sprzętu i pierwszego odsłuchu wgniotło mnie w fotel. Dźwięk na ok. 50% głośności jest znacznie głośniejszy (i lepszy) niż na integrze w komputerze. Pobawiłem się trochę słuchawkami i wzmacniaczem i maksymalnie słuchałem na 85% głośności i dźwięk, bas był tak ogromny, że w zasadzie moje samopoczucie było gorsze juz po jednym utworze. Zapewne najlepiej jest słuchać tak aby nie było to męczące jednak zastanawiam się czy może jakoś matematycznie da się to obliczyć albo w inny sposób? Nie wyobrażam sobie słuchania muzyki na 100% nawet nie chce próbować i sprawdzać "jak to gra" bo się boję. Sam jak mam ochotę posłuchać "głośno " daje 75% i jest to kompromis, który nie wywołuje u mnie złego samopoczucia, a pozwala wyciągnąć wiele z tego sprzętu. Licze na poważnie komentarze, bo mam wątpliwości jak zdrowo używać takiego sprzętu, a nie chciałbym przesadzać i powolutku psuć sobie sluch. Pozdrawiam!

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

[porlick]

Te procenty to można o d..pę otrzaskać, bo po podłączeniu innych słuchawek (impedancja, skuteczność) będziesz miał inny poziom głośności. 

Po prostu- słuchaj na tyle głośno, by było komfortowo. 

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

[xetras]

Ze skarbnicy starych porad:

Głośność ustawiasz żeby później w trakcie utworu nie było potrzeby ściszania. Czyli - głośniejszą część utworu ustawiasz na takim poziomie, żeby jeszcze nie odczuwać że za głośno. Wtedy trochę ściszasz, aby jeszcze mniej męczyło.

Teraz ustawiasz początek i sobie słuchasz.

Do głosu to sobie dopasowuję. Chyba że go nie ma ("Peer Gynt" Edwarda Griega jest trudny, bo kompozycja zakłada skrajną rozpiętość dynamiki aż do  "I Dovregubbens hall", czyli "W grocie króla gór")

Finały zwykle są głośniejsze.

 

 

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )