Skocz do zawartości
IGNORED

Glenn Gould The Alchemist


gutten

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś po raz pierwszy obejrzałem w całości słynny film dokumentalny Bruna Monsaigneona. Pojawiające się w filmie wypowiedzi Goulda znałem uprzednio z innych źródeł, dlatego zwróciłem uwagę na coś zupełnie innego. Z niesłabnącą fascynacją oglądałem zapis sesji nagraniowej Suity Angielskiej No.1. Gould występuje tam w roli muzyka, wykonawcy, technika, realizatora, akustyka i krytyka. Ludzie za stołem mikserskim są mu właściwie niepotrzebni. Sam ustawia mikrofony, wydaje polecenia montażyście. Przez piętnaście minut znęca się nad dwoma taktami Bouree, które bezustannie poprawia biegając od instrumentu do reżyserki i z powrotem.

Co mnie tak zafascynowało? Fakt, że Gould traktuje "heble" na stole mikserskim z nie mniejszą atencją niż klawisze fortepianu. To, co dzieje się w reżyserce jest dla niego równie ważnym aktem twórczym co sama interpretacja. Właściwie trudno wyznaczyć tu jakąkolwiek granicę pomiędzy częścią "artystyczną" i "techniczną". Dla Goulda są to dwa oblicza tego samego procesu.

Jest to o tyle ciekawe, że większość wykonawców - nie tylko pianistów - traktuje grę w studiu jak dopust boży. Wyjątkiem jest może Zimerman, który też lubi wtrącić swoje trzy grosze na etapie postprodukcji. Jednak inni wielcy krzywią się już na sam dźwięk słowa "montaż". W każdym wywiadzie zapewniają, że ich środowiskiem naturalnym są koncerty, a studio - no cóż, jak trzeba, to trzeba, ale najchętniej by zrezygnowali z tej odhumanizowanej formy muzykowania. Przyznam, że nie rozumiem tej niechęci.

Często zaglądam do forumowego wątku o nagraniach Chopina. Z grubsza rzecz biorąc 90% polecanych tam pozycji to nagrania archiwalne, dokonane przez artystów, których już nie ma wśród żywych. Wychodzi na to, że najważniejszą formą poznania muzyki w 21-szym wieku są właśnie nagrania. Skąd więc to uprzedzenie wykonawców do procesu ich powstawania i abnegacja z wyboru, skoro właśnie ów „bezduszny” zapis wystawi im pomnik dla potomności?

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/20030-glenn-gould-the-alchemist/
Udostępnij na innych stronach

Daliście kolego gutten chyba za trudny temat, bo wpisów brak. Gould to był totalny freak, więc trudno tutaj wyciągać jakieś ogólne wnioski. Ja sądzę, że większość tzw. artystów nie bierze udziału w przesuwaniu hebelków z dwóch przyczyn:

- po pierwsze nie mają o tym pojęcia,

- po drugie o tym, co artysta dziś gra i jak gra, nie decyduje on sam, a panowie i panie w szklanych boksach.

 

Dygresja 1:

W związku z faktem, że spora grupa artystów jest ostatnio nagminnie wyrzucana z wielkich wytwórni (oficjalnie: kontrakt nie został przedłużony za obustronnym porozumieniem stron) , a sprzedaż tzw. klasyki spada na łeb na szyję, to jest jak jest. Ja mam właśnie przed sobą nagrania Mullovej dla nowej (jej) wytwórni Onyx oraz Gardinera, których nikt z majorsów nie chce wydać. Wystarczy czytać Grammophone, gdzie co miesiąc jest info o kolejnej nowej, małej wytwórni, dla której nagrywają znane nazwiska.

 

Dygresja 2:

Co do poznawania muzyki na bazie starych wykonań - po prostu są one nie tyle najlepsze muzycznie (też), ale nie tak odhumanizowane i po prostu nudne, jak te obecne. Większość tzw. nowych nagrań jest super techniczna, extra edycja, brzmienie itd, ale nie są to kreacje na miarę dokonań starej gwardii. Ja osobiście słucham ich najczęściej kilka razy po zakupie, a potem trafiają na półkę, skąd biorę chętniej Horowitza, niż jakiegoś żółtka.

To nie temat trudny, tylko okres wakacyjny nie sprzyja pracy zwojów mózgowych :-)

 

Nie byłoby o co bić piany, gdyby problem sprowadzał się tylko do tego, że Gould znał się na "heblowaniu". Rzecz w tym, jak traktował tę umiejętność - był to dla niego kolejny środek wyrazu, podporządkowany z góry zaplanowanej koncepcji utworu. Tam, gdzie kończyły się możliwości kształtowania dźwięku przez sam instrument, Glenn wkraczał z kablami, mikrofonami i realizatorskimi sztuczkami (na miarę lat siedemdziesiątych, oczywiście).

Ot, taki przykład - preludia Skriabina, nagrywane przez cztery zestawy mikrofonów ustawionych w bardzo różnej odległości od fortepianu (tuż nad strunami, kilka metrów przed instrumentem, na widowni i na samym końcu sali). Na tzw. sumę wchodzą wszystkie cztery ścieżki, ale przy stale zmieniających się proporcjach. Raz jest to dźwięk rozmazany, z dużą ilością pogłosu; innym razem szorstki, dochodzący niemal z samego pudła itd. Cała zabawa polega na tym, żeby poprzez właściwe omikrofonowanie wydobyć esencję utworu, podkreślić jego fakturę (która u Skriabina zagmatwana i zmienna bywa, jak wiadomo). Czy na taki pomysł wpadłby muzyk, który o pracy realizatora i akustyka ma mgliste pojęcie? Wątpię. Trochę szkoda, że właścwie tylko "Gould-fraek" szedł tym tropem. Może gdyby współcześni wykonawcy więcej wiedzieli o "heblach" to np. taki Kenner nie dałby sobie popsuć świetnych interpretacji Chopina fatalną realizacją.

Gutten -> fakt, niewielu jest muzykow troszczacych sie o heblarstwo, Zimmermann troszczy sie chyba rowniez glownie o intstrument (i przypomina mi sie W.Horovitz). O nagrania troszczy sie juz chyba nieco mniej - wspomniane koncerty Rachmaninowa czy wczesniejsze koncerty Chopin'a (rowniez DG) niech beda tego dowodem. Bywali i tacy artysci jak S.Richter, ktorych realizacja chyba nic a nic nie obchodzila.

 

Ale ja nie o tym. Mialem jakis czas temu przyjemnosc byc na koncercie K.Kenner'a w FN. Kupilem miejsca w 5 rzedzie na srodku (sala koncertowa jest dosc duza i z 1sza strefa nie jest najlepszym wyborem na recitale fortepianowe :-). Zaczalem przez chwile wsluchiwac sie w brzmienie fortepianu zamiast w muzyke. Po powrocie do domu puscilem sobie kilka plyt (m.in. stare 'Wariacje...' G.Goulda, I.Pogorelicha 'Obrazki...', Marth'e 'Legendary 1965...'). Na kazdej z nich byla dzwiekowa sygnatura zabawy heblami - wyraznie stereofoniczne efekty, ktorych na koncercie nie bylo ni chuchu. Fortepian na zywo brzmial pieknie (to czesto akurat na plytach sie udawalo, poza rzeczonym Gouldem, ale to nagranie z 1956 r.), ale nie bylo zadnych stereofonicznych efektow. Stad IMO problem, czy nagranie studyjne ma oddawac dzwiek instrumentu rzetelnie, czy tez montaz ma pelnic role instrumentu. Jak sadze, bywa i tak, i tak. Bynajmniej nie krytykuje zadnego z tych podejsc. Staram sie jedynie dostrzec te cienka granice, po przekroczeniu ktorej, na koncercie nie mamy juz szans dostac 'ekwiwalentu' tego co uslyszelismy z plyty studyjnej.

 

To takie moje 3 grosze.

 

Pozdrawiam

Wydaje mi się, że Glenn uwielbiał tego typu "zabawy", przypomnij sobie chociażby jego słuchowiska radiowe...straszna dłubanina i czasochłonna-komu by się chciało w tamtych czasach- a tak na poważniej wydaje mi się, że był jednym z piewszych artystów muzyki klasycznej, którzy rozumieli znaczenie techniki i jej możliwości kreacyjne, a jeszcze inna sprawa to fakt, że miał nieograniczoną swobodę w studiu co do materiału i jego obróbki-nie wiem ilu artystów miało takie możliwości?

"Jest to o tyle ciekawe, że większość wykonawców - nie tylko pianistów - traktuje grę w studiu jak

dopust boży. Wyjątkiem jest może Zimerman, który też lubi wtrącić swoje trzy grosze na etapie

postprodukcji. Jednak inni wielcy krzywią się już na sam dźwięk słowa "montaż". W każdym wywiadzie

zapewniają, że ich środowiskiem naturalnym są koncerty, a studio - no cóż, jak trzeba, to trzeba,

ale najchętniej by zrezygnowali z tej odhumanizowanej formy muzykowania. Przyznam, że nie rozumiem

tej niechęci. "no, ale pamiętaj, że dla Glenna w tym okresie koncertowanie byłoby dopustem bożym...Jest trochę racji w tym, co twierdził, że na koncertach po pewnym czasie, nawet najbardziej niezależny pianista zaczyna grać pod publiczkę-"tam gdzie Bach przepisywał prztyczka, ja strzelałem z bata". Dla niego właśnie studio było żywiołemi jak widać na tym filmie robił tam co chciał...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.