Skocz do zawartości
IGNORED

Art Ensenble Of Chicago-próba oceny.


wojciech iwaszczukiewicz

Rekomendowane odpowiedzi

Art Ensemble Of Chicago -legendarna grupa jazzowa,jeden z najdłużej działających składów w historii Jazzu.

Przez wielu krytyków uważani za najlepszy zespół akustyczny w historii.Zespół wywodzący się z ruchu AACM,z freejazzu,pionierzy etnojazzu i syntezy z muzyką współczesną.Awangarda czy też zgrywa ?( trochę jak z Sun Ra).

Wasze cenione i ulubione nagrania.Co trzeba mieć a co można sobie darować?

Na pierwszy "ogień" polecam:

 

"The Nice Guys"

"Fool Force"

"A Jackson In Your House"

"Message To Our Folks"

"Bap - Tizum"

"Tutankhamun"

"ive In Tokyo With Brass"

"Alternate Express"

"Coming Home Jamaica"

 

A wymienione na początku "The Nice Guys" i "Fool Force", to po prostu MUS!

A właśnie... idąc tropem koncertów ART ENSEMBLE OF CHICAGO utrwalonych na płytach, warto zapoznać się z :

"Live In Japan", "Live In Berlin", i energetycznym "Live In Tokyo With Brass"

Art Ensemble of Chicago - to moim prywatnym zdaniem najlepszy jazz na tym łez padole. Łączenie free jazzu z bebopem, fusion, reggae i wieloma innymi elementami - miodzio. A że momentami (a raczej prawie zawsze) zgrywa - to tylko atut, artysta powinien mieć pewien dystatns do siebie i własnej twórczości - vide Frank Zappa.

Fakt, że trochę podobne granie jak Sun Ra, ale AEoC mają jakąś taką afro-szamańską magię, zaś Sun Ra to taka kreacja nieco sztucznością rażąca...

Na początek polecam "The Third Decade", "Les Stances A Sophie", "Fanfare For The Warriors", "Art Ensemble Of Soweto" i "Coming Home Jamaica", a potem... cała reszta. "Tuttankhamun" to zupełnyt odjazd. I tylko płyta z Cecilem Taylorem - "Dreaming Of The Masters vol. 2" jakoś mi nie podchodzi - to już taka full awangarda a'la Penderecki bez poczucia humoru - cóż, najlepszym się zdarza wpadka.

Szkoda że Bowie I Favors już więcej nam nie zagrają :(

<><

Jestem fanem AEOC od wielu lat.

 

Jest to IMHO najlepszy czarny frikowo-odjechany zespół akustyczny w historii.

 

Polecam wszystkie nagrania oprócz ECM-u, bo to nie jest prawdziwy AEOC, co nie znaczy że są to płyty złe. Po prostu górę bierze brzmienie monachijskie nad energią, czarnym pierwiastkiem, czadem.

 

Zwłaszcza lubię nagrania z okresu paryskiego z końca lat 60-tych i początku 70-tych.

 

Mam większość płyt AEOC i wszystkie cenię.

 

pzdr

broy - ja tam i ECM-owskie płyty AEoC cenię równie wysoko jak starsze - nie uważam, coby monachijskie brzmienie zabiło ten czad, jak np. takie "The Nice Guys". Przygaśli nieco w ostatnich latach, no ale skoro dwóch kluczowych muzyków już odeszło z tego świata...

<><

Polecam świetną reedycję : "Americans Swinging in Paris: The Pathe Sessions" . Dwa w jednym, czyli przebojowe 'Les Stances a Sophie'(1970) i bardziej odjechane 'People in Sorrow' (1969).

Bardzo lubię płytę nagraną dla ECM "Urban Bushmen" z 1980 roku

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

broy, 29 Wrz 2008, 11:59

 

>No ale jak porównać wspomniane Nice Guys do np. A Jackson In Your House?

>

>Nie można porównać!

 

Jak to nie można? ;)

Dziś wieczorkiem posłucham jednej i drugiej płyty i porównam :)

A wczoraj słuchałem JA z Nice Guys bo ten fragment reggae jakoś tak mi chodził po głowie.

<><

A w ogóle "Les Stances A Sophie" można w ciemno polecać każdemu na poczatek - ze względu na hicior Theme De Yo-Yo na zachętę. Przemyciłem to nawet kiedyś na imprezie i ludziska przy tym tańczyli :)

<><

Mnie tez Sun Ra nie razi, choć jak sie spojrzy prosto w Słońce to... sami wiecie :)

Po prostu cenię jego tworczość, ale bardziej do mnie przemawia AEoC.

<><

Mnie Art Ensemble Of Chicago jawi się jako jeden z najważniejszych zespołów w historii jazzu.

Nie tylko ze względu na długi czas działalności ( oprócz Modern Jazz Quartet chyba najdłużej istniejacy band).Jego znaczenie polega na jego innowacyjności.Muzycy AEOCH współtworzyli m.in. free jazz oraz rozpoczęli poszukiwania korzeni jazzu,które odnależli w muzyce zachodniej Afryki współtworząc tzw. etno jazz.Nie obce były im również elementy humoru,zabawy i heppeningu.Poza tym byli wybitnymi instrumentalistami. Jeżeli chodzi o nagrania to oprócz wybitnych zdarzały sie i chybione.

Z moich zbiorów najwyżej sobie cenię:"Full Force","Urban Bushmen","Americans swinging in Paris","AEOCH Live","Live in Milano","Reese and the smooth ones","Complete live in Japan","Nice guys".A poza tym to byłem na ich koncercie w Kongresowej.

Ja też jakoś najbardziej lubię okres paryski. Nagrania dla ECM jak dla mnie już trochę takie wysuszone na Eicherowską nutę, nawet nie wiem jak to nazwać, ale to nie moja bajka.

 

Sun Ra z kolei nie bardzo :-(

 

A wspólne granie AEoC z Cecilem było jak dla mnie bardzo, bardzo...trochę inne oblicze muzyków AEoC się pokazało, no i bardzo lubię Cecila...

  • 4 miesiące później...

>A poza tym to byłem na ich koncercie w Kongresowej.

 

I ja tam byłem. To była ostatnia trasa Lestera. Niedawno nadawali to w TVP Kultura.

 

"Fanfare For The Warriors", "The Third Decade", "Full Force" - to "moja" trójca.

 

P.S. Bednaar, cóż za spotkanie!!! Mam nadzieję, że tu jeszcze zaglądasz.

  • 3 lata później...

Odświeżam temat. Właśnie dostałem długo oczekiwaną płytę Live in Paris. Wydanie dwupłytowe. Jakie było moje zaskoczenie, gdy drugi utwór pierwszej płyty, ma za dużo basu! Tam są dwa nagrania. Płyta nagrana koszmarnie, że coś takiego wydali w ogóle... Na szczęście muzyka ratuje wszystko.

Broy ma rację , twierdząc , że ECM zabiło radość grania. Coś w tym jest.

 

Ale numer, Live in Paris to nagranie mono, ale jaka jakość!!! Lekka ambiwalencja mną targa, dodam, że na wszystkie strony.

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

Według mnie ECM niczego nie zabiło w AEOC, lecz pokazało bardziej stonowaną formę; po prostu więcej contemporary niż free i to cała filozofia. Lubię wszystkie nagrania Artów dla ECM. Najbardziej nostalgiczną i spokojną jest Tribute to Lester - płytka nagrana w trio, jako hołd i pożegnanie Lestera Bowie. Najsłabiej zrealizowaną płytą AEOC jaką posiadam to Live in Milano - koncert z 1980 roku; płyta CD pochodzi z 2001 - Leo Records. Oryginalny LP to Among the People.

Parker's Mood

Tia, wszystko rozumiem, tylko dlaczego to nagranie jest mono, trochę słuchać mi się go nie chce

 

Właściwie o czym teraz mówisz, bo nie za bardzo rozumiem...??? Chodzi Ci o wydanie Actuel 5 - 2CD...?

 

51J6V%2BIFkrL._AA160_.jpg

Parker's Mood

Okazuje się, że kupując na Allegro, natrafiłem na podróbkę. Płyta jest wydana w wersji stereo , mnie się trafiła mono. Niezły pasztet. Dlaczego tylko mnie spotykają takie przygody?

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

Sklep importcds z amazon market place oferuje oryginalną kopię Live in Paris za $9.65 + S&H. Dobre miejsce do zakupu z grubo ponad dwoma milionami transakcji i bardzo wysoką oceną. Kupiłem tam wiele płyt i nigdy nie było absolutnie żadnej wtopy. Jeżeli potrzebujesz listę pewnych i wypróbowanych sklepów z amazon market place, służę pomocą.

 

Pozdr, M

Parker's Mood

  • 1 rok później...

Ponad rok minął od ostatniego wpisu... reaktywuję temat. Dostałem trzy nowiutkie pozycje z DIW Records, dla której AEOC popełnił chyba aż osiem tytułów... a może i więcej, dokładnie nie wiem... W jednym z katalogów płyty widnieje osiem tytułów jako AEOC on DIW. Tym jednym jest katalog z płyty AEOC / Dreaming of the Masters Suite (DIW 854), z muzyką inspirowaną Johnem Coltranem i jemu też dedykowaną. W katalogu płyty widnieje osiem tytułów bez właśnie wspomnianej Dreaming of the Master Suite, czyli wedug moich długich, mozolnych i skomplikowanych obliczeń wychodzi dziewięć płyt dla DIW, a nie osiem; być może coś pokręciłem. Tak czy siak, warto się zainteresować tą edycją, bo są to bez wątpienia rzeczy bardzo ciekawe i świetnie zrealizowane. Za płytkę Dreaming of the Masters Vol.2 / Thelonious Sphere Monk... z Cecilem Taylorem, zapłaciłem nieprzyzwoite pieniądze, jednak chęć posiadania tej płyty przebiła wszystko. Muzyka na Monkowskim projekcie jest mocno zdystansowana i powiedziałbym, że wyciszona i wymagająca, chociaż nie jest tak do końca jak się o tej płytce mówi. Kilu-sekundowe otwarcie płyty jest piękne i podkreśla czy też akcentuje bopowo-bluesowo korzenie grupy, po czym zaczyna się opowieść. Przyznam się szczerze, że właśnie tego się spodziewałem po tym projekcie widząc w tytule Monka i współpracę z Cecilem Taylorem. Mocno awangardowa płyta, jednak przystępna i zmuszająca słuchacza do łyknięcia całości od razu... i jeszcze raz, i jeszcze raz... od początku do końca, bez hitów i parodii. Znakomita rzecz!

Parker's Mood

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.