Skocz do zawartości
IGNORED

Czy polski artysta może być megagwiazdą?


wojciech iwaszczukiewicz

Rekomendowane odpowiedzi

Stawiam pytanie z dziedziny muzyki rozrywkowej,którą to obserwuję raczej z pozycji outsidera.Czy polski artysta,muzyk rozrywkowy może zrobić karierę światową?Czy może zostać megagwiazdą?Czy może zaistnieć na listach przebojów?

Przecież są przykłady muzyków z małych,nieangielskojęzycznych krajów (Norwegia,Szwecja,Finlandia,kraje poradzieckie,Islandia),którzy porobili światowe kariery.

A może z naszą muzyką rozrywkową jest tak jak z piłką nożną?Co rok marzymy o lidze mistrzów a potem jest tak jak zawsze.

Z jednej strony kraje które wymieniłeś(Skandynawskie) charakteryzują się właśnie tym, że język angielski funkcjonuje w nich i to na bardzo wysokim poziomie, tak więc może jest to jakiś czynnik, dzięki któremu czują się pewniejsi, aby wyruszać w świat ze swoimi projektami, ponieważ wiedzą, że nie będą mieli problemu z porozumieniem się poza granicami swego kraju. Drugim problemem, aczkolwiek może i powiązanym z pierwszą częścią mojej wypowiedzi, jest brak wiary w swoje siły i umiejętności. Za przykład mogę tu podać Annę Marię Jopek, której głos, bez względu na to czy ktoś ją lubi czy też nie, jest ewenementem w skali światowej, a mimo to AMJ wspomina w jednym wywiadzie o tym, że gdyby nie jej partner, Marcin Kydryński, to nigdy nie odważyłaby się na nagrywanie projektów z gośćmi z zagranicy, ponieważ brakowało jej wiary w siebie, nie doceniała siebie na tyle, aby móc się porównać do kogoś takiego jak Metheny czy Bona. Podobno to Kydryński zawsze wykonywał telefony do tych właśnie artystów i to on zapraszał ich do wspólnego grania z AMJ. I zobaczmy jakie efekty, chociażby płyta "Upojenie" w całości nagrana z Pat-em Metheny, cód miód!

 

Podsumowując: strach przed skonfrontowaniem swojej twórczości z twórczością "światowej sławy gwiazd", a do tego brak wiary we własne siły, czyli w sumie to chyba to samo :) Brak wiary, a w wyniku tego lęk.

 

A może po prostu co niektórym wygodnie jest nagrywać tylko dla polskiej publiki...?

VADER - moze to nie dla wszystkich muzyka rozrywkowa, ale jest to kapela jedna z najlepszych na swiecie w swoim gatunku muzycznym i megagwiazda, od lat cieszaca sie wieksza popularnoscia tam niz tu;)

Tak, Jasio ma rację - nasi są mocni w niszy ultrametalowej (nie tylko Vader zbiera tego typu zachwyty słuchaczy na Amazon jak poniżej cytowany, jest jeszcze parę zespołów). A czy ktoś z Polski może być Michaelem Jacksonem? Nie wiem, ale przypuszczam że tak.

 

 

 

By Peter Azello (San Jose, California) -

 

In my opinion, Poland's finest, Vader, is easily the most accessible death metal band. They are better than Slayer in terms of musicianship, talent and songwriting (not a diss to one of the best bands ever, but Vader owns you guys) and even if you hate death metal, you could love these guys because the vocals are not grunts or growls. If Vader isn't recording great albums, they are touring. They do hundreds of shows every year all over the world, and as a reviewer stated, they probably haven't slept in their own beds. Check out their live album from 1998 ("Live In Japan") to hear this act at their best. As the title dictates, this album will shred your eardrums with the dual guitar attack and the insane drumming. "Litany" is not an album that you get to hear nice melodic breakdowns or melody at all. This album is good if you are working out, need an alarm clock or just feel like blasting away your neighborhood and violently headbanging. As I stated already, the vocals are not grunts, so Vader will be easier to digest in that department. If you can't stand this type of metal, go back to your In Flames or such. This album can only be appreciated if you like it loud, fast and no hint of melody.

 

The production of this album is perfect for something this brutal. The vocals are pushed back and the drumming and guitars are overpowering, creating this ear-shredding sound barrier that would only work for a brutal album like this. The vocals, as stated above, are similar to Tom Araya, just with a Polish accent. The vocals are pushed back, but if you really want to listen to them, they are audible. The lyrics are awesome and some of the best in death metal. Read them...you will be amazed that a death metal band can dish out good lyrics. The bass is...you guessed it...inaudible. It could only be heard if every other instrument stops playing, which is rare. Don't buy this album if you need bass playing inspiration. The guitars are a dual attack, very reminiscent of Slayer. The solos are out of this world. And finally, the drums. Krzysztof "Doc" Raczkowski was his name, and he was in the band since they formed in 1986. He is fast, crazy and could rival any extreme metal drummer. He died in August 2005 after leaving the band earlier the year. His cause of death is mysteriously unknown, and will always be remembered as a huge inspiration in the metal community. He is among the gods of metal. Rest In Peace.

Wojtku, to zależy. Przede wszystkim, czy wytwórnia, która opiekuje się danym artystą w niego uwierzy. Oczywiście, wiara ta musi mieć oparcie w potencjale artysty. Niegdyś ktoś uwierzył w Vadera i mamy międzynarodową gwiazdę muzyki metalowej (nie wiem, czy to trash, czy death, nie znam się na tym) - faktem pozostaje, że grają mnóstwo koncertów na całym świecie, ciesząc się sporym uznaniem. Fakt, że w Polsce są chyba nawet mniej popularni niż na świecie nie ma tu nic do rzeczy. No, ale to metal ;)

Uznaniem cieszą się niektóre grupy folkowe (czy jest to muzyka "rozrywkowa" dla Ciebie, nie wiem).

Jeśli chodzi o muzykę popularną, coś na listy przebojów, to... prawdopodobieństwo jest w najbliższym czasie niewielkie. Oczywiście jeśli chodzi o powszechne uznanie, tj. obecność w czołówkach list przebojów w co najmniej kilku krajach. Takie "sukcesy" są zwykle udziałem sporych nakładów i ogromnej wiary wytwórni w sukces artysty, który - co do zasady - musi spełniać jedną przesłankę: świetnie śpiewać po angielsku, albowiem prawdopodobieństwo wypromowania utworu w języku polskim, bądź śpiewanego rzekomo po angielsku (np. Panasewicz) jest znikome i graniczy z cudem. Historia muzyki pop zna praktycznie zaledwie kilka-kilkanaście przypadków kiedy to nagrania nieangielskojęzyczne stawały się międzynarodowymi przebojami, a za nimi szła "sława" dla arytysty, który nadto potrafił ją utrzymać dłużej niż... przez jeden przebój ;)

Angielski to podstawa, a tu jedynie dobrze śpiewające w tym języku polskie kapele są... metalowe. Stąd też i Vader górą. I chwała mu. A przy okazji gratulacje dla zespołu, który obchodzi w tym roku swoje 25 lecie ;)

Na skalę światowej megagwiazdy z przebojami na listach przebojów i nakładem milinów sprzedanych płyt po pierwszym tygodniu to nie ma szans.Za mało znaczymy w show biznesie żeby ktokolwiek inwestował poteżną kasę w rodaka.Na pszczególnych rynkach lub jak Behemot, Vader dla pewnej grupy obiorców tak.

Ważnym a pomocnym krokiem ku temu byłoby wreszcie przełożenie w salonach płyt Vadera, Stańki i ich nie znanych jeszcze następców z tych debilnych skansenów "polski jazz", "polski rock" (co za moron to wymyślił) itd. do jednej alfabetycznej sekwencji ogólnoświatowej. I zaprzestanie przaśnej akcji "zagraniczna płyta, polska cena":). To wszystko działa na podświadomość...

Ja uważam,że póki polscy artyści będą gonić zachód to raczej nigdy nie będzie mieć naszej megagwiazdy.

Wszystko co zostaje w Polsce wydawane, świeżością niestety przypomina 4 dniowy chleb:wyschnięty, w twardej skorupie, je się go bo akurat śnieg zasypał wejście do pobliskiego sklepu, nie ma nic innego.

Najbliżej chyba była Górniakowa po eurowizji kiedyś tam, poczyniła nawet wielki krok aby NIE nagrywać płyty w Polsce tylko w UK. To chyba miało jej otworzyć drzwi na zachód, co jednak się stało wiadomo: pieśniarze którzy spłodzili jej piosenki wyszli z fabryki klonów, a pani. E stała się kopią Toni Braxton, Whitney Houston, trochę Britney, trochę Aguilera..czyli właściwie nic...

Skoro na pierwszej jej płycie paru ludzi postarało się o porządne, przebojowe i niesztampowe piosenki, wydaje mi się,że to był lepszy kierunek. Oryginalny, charakterystyczny..

skoro przebojem listy podbił jakiś rumuński zespół grający dance, śpiewając z rodzimym języku, skoro rosyjskie TATU też podbiło Europę piosenkami w ich języku, skoro Rammstein cały czas koncertuje, a słowa po angielsku od nich nie słyszałem, Eros Ramazzotti też kiedyś zawojował świat, jacyś francuzi..

nie trzeba po angielsku żeby sprzedać się na świecie ale trzeba błyskotliwego pomysłu czego u nas brak.

"Wolę błędy entuzjazty od obojętności mędrca" - Anatol France

Zostanie mega gwiazdą w obecnych czasach nie ma nic wspólnego z talentem (chociaz tem mile widziany), krajem pochodzenia a nawet językiem.

Sprawa jest banalnie prosta (?): promocja, kasa, promocja, jeszcze wieksza kasa i nieustanna namolna promocja do bólu. Oczywiscie wszystko to prowadzone przez ludzi, którzy mają talent do biznesu a nie tylko do nabijania swojej kasy i zadawalaniem sie kwotami w światowym biznesie śwmiesznymi.

 

Dobra promocja i duuuuza kasa i np. A.M.Jopek dawno byłaby mega gwiazdą na skale swiatową.

 

Nawiasem mówiac świat ekstremalnego rocka (Vader)rządzi sie jednak trochę innymi prawami.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

wojciech iwaszczukiewicz, 1 Lis 2008, 10:31

 

> Czy polski artysta,muzyk rozrywkowy może zrobić karierę światową? Czy może zostać megagwiazdą? Czy może zaistnieć na listach przebojów?

 

Czyżbyś naiwnie myślał, że to zależy od jego talentu, charyzmy, urody, i Bóg wie czego jeszcze, i że megagwiazdą się zostaje "ot tak", po prostu nagrywając świetną płytę czy nawet tylko jednego, za to mega-chwytliwego hita?

 

> Przecież są przykłady muzyków z małych,nieangielskojęzycznych krajów (Norwegia,Szwecja,Finlandia,kraje poradzieckie,Islandia),którzy porobili światowe kariery.

 

Możesz podać jakiś przykład? Bo mi przychodzi do głowy jedynie ABBA. Ewentualnie Bjork, choć ta ostatnia to dość osobliwy przypadek.

 

> A może z naszą muzyką rozrywkową jest tak jak z piłką nożną? Co rok marzymy o lidze mistrzów a potem jest tak jak zawsze.

 

To my mamy jakąś reprezentację "muzyków rozrywkowych", którzy startują w eliminacjach do Ligi Mistrzów Światowego Szołbizu?

xniwax, 1 Lis 2008, 13:33

 

> Dobra promocja i duuuuza kasa i np. A.M.Jopek dawno byłaby mega gwiazdą na skale swiatową.

 

Obawiam się, że tak;) Podobnie jak np. Doda. "Warunki" mają obie, ale widać szychy światowego szołbizu wolą inwestować grube $$$ w promocję innych produktów. Ot, taki los... Ale przecież zawsze byliśmy narodem wyjątkowo przez ów los pokrzywdzonym, czemu więc na lini "muzyka rozrywkowa" (cokolwiek to znaczy) miało by być inaczej;)

aTom

 

Termin muzyka rozrywkowa to skrót myślowy,który jakoś oprócz Ciebie wszyscy zrozumieli.

Proponujesz jakieś inne określenie?

Podobnie ma się rzecz z oreśleniem muzyka poważna czy klasyczna,jest to pewne uproszczenie ale wszyscy wiedzą o co chodzi.

> wojciech iwaszczukiewicz, 1 Lis 2008, 14:03

 

>Termin muzyka rozrywkowa to skrót myślowy,który jakoś oprócz Ciebie wszyscy zrozumieli.

Proponujesz jakieś inne określenie?

 

Ja z grubsza wiem, o jaką muzykę chodzi;) Ale sam podział np. na muzyków "jazzowych" i "rozrywkowych" wydaje mi sie obecnie w pewnych sytuacjach jakby ciut anachroniczny, żeby nie powiedzieć - śmieszny. Co nie znaczy, ze jakichś podziałów zupełnie tu nie ma.

A ludzie, którzy operują taką terminologią (tzn. "muzyka rozrywkowa") są mi w pewien sposób mentalnie obcy. Obawiam się też, że to często idzie w parze z pewną ignorancją. Przede wszystkim w temacie owej "muzyki rozrywkowej".

 

Pozdrawiam

aTom

 

 

 

"...szychy światowego szołbizu wolą inwestować grube $$$ w promocję innych produktów..."

 

Niezrozumiałeśs albo nie chcesz. Piszesz w tym fragmencie o znacznie póxniejszym momencie drogi do robienia z kogos mega gwiazy.

 

Ja pisałem o częsci, która powinna sie odbywac tu i teraz a nie tam później. Szychy nic nie wolą bo nie wiele wiedzą o Dodzie i Jopek, a przynajmnie zbyt mało ktos tutaj atakuje tych tam. Ale to własnie kosztuje.

 

PS

Jeśli nie widzisz róznicy miedzy Dodą a Jopek jako artystakach czy nawet jako kobietach to chyba jesteś ślepy i głuchy.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

W pewnym sensie każda muzyka jest rozrywkowa!

Ja przez muzykę rozrywkową rozumiem pop,rock,country,rap,hip hop,disco,dance itp.

Ale przecież nie chodzi w tym wątku o ustalanie definicji.

>PS

>Jeśli nie widzisz róznicy miedzy Dodą a Jopek jako artystakach czy nawet jako kobietach to chyba

>jesteś ślepy i głuchy.

 

Pewnie, że ślepy i głuchy:-)

Doda wiadomo: naturalność, inteligencja, głos jak dzwon, pomysł na karierę....natomiast ta druga Pani, pożal się boże wokalistka jazzowa.....

Wojciechu czy to itp ma oznaczać jazz, blues i folk ewentualnie muzyke orkiestrową filmową?

 

Co to jest muzyka rozrywkowa i nie rozrywkowa? W tym momencie tylko taki podział ma sens bo czy jest cos pośredniego?

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

xniwax

 

To co wymieniłeś to jest właśnie itp.

Rozważania co jest a co nie jest muzyką rozrywkową nie maja sensu.

Wróćmy do meritum!

Muzyka to muzyka, tylko tyle albo aż tyle. Jest tylko dobra lub kiepska niezaleznie od tego kto to ocenia.

 

Tak, wróćmy.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Kilka spraw na raz:

 

1. Muzyka ogólnie zwana dziś rozrywkową wyrasta z pnia afro-amerykańskiego. Nie wnikajmy w szczegóły: masowa publika nie słucha dziś francuskich chansons ani nie tańczy mazurków czy polek! W radio królują formy pochodzące wprost lub nie wprost z bluesa i innych "czarnych" odmian, oraz muzyki obu Ameryk (wrzucając do jednego wora country, sambę i co tam chcecie).

 

Wiadomo, że to wszystko powstawało wskutek mieszania się etnicznych naleciałości z muzyką europejską (harmonia, instrumentarium), ale ten kulturalny tygiel Polskę ominął: pewne rozwiązania otrzymaliśmy gotowe i tylko je małpujemy.

 

Jak daleko jest nam mentalnie do tego rodzaju muzyki można usłyszeć na dowolnym koncercie zachodniej gwiazdy, kiedy polska publiczność zawsze klaszcze akcentując nie te części taktu!

 

 

2. Kiedy w latach 60-tych i 70-tych po wolnej części świata przelewały się różnie trendy i mody, ludzie zmieniali kraje, nazwiska i języki i stawali się gwiazdami pop my budowaliśmy przodujący system a kulturą masową dyrygowali działacze. Polscy wykonawcy parający się rockiem, disco czy bluesem nie byli "narażeni" na konkurowanie z zagranicznymi gwiazdami a dla publiczności największą wartością była i tak imitacja "Zachodu".

 

W tych samych czasach wielkimi gwiazdami wielkiego formatu w zupełnie innej kategorii zostali choćby Penderecki czy Zimerman, bo konkurowali wprost z czołówką światową i nikogo i niczego nie imitowali. Światowa kariera Preisnera ma też korzenie w tym, że on nikogo nie naśladuje, robi swoje i równa do największych. W bardzo niszowej odmianie Vader i Behemoth też postanowili równać do największych i odnieśli sukces! Ale w muzyce popularnej całe zastępy muzyków zajmują się kopiowaniem ulubionych gwiazd R'n'B albo rocka pseudo-progresywnego i nic do nich nie dociera!

 

 

3. Kwestia języka: w muzyce rozrywkowej (wrzućmy do tego rock, bez prób oceny) karierę światową, co w naszym rozumieniu oznacza oczywiście Okcydent robią gwiazdy angielskojęzyczne, pewne szanse mają Latynosi, czasem się trafi jakiś Francuz czy Włoch. Niemiec ma raczej przechlapane, chyba że zostanie gwiazdą w Austrii.

 

Szeleszczący, skomplikowany język o stałym akcencie ma nikłe szanse na stanie się międzynarodowym nośnikiem przebojowych piosenek i porywających rockowych hymnów. W tym sensie dobrze, ze coraz więcej młodych artystów próbuje nagrywać po angielsku i coraz lepiej im to wychodzi :-) Może za jakiś czas przyniesie to skutek w postaci polskiego przeboju na światowych listach?

 

 

4. Po cholerę nam super-duper gwiazdy? Mnie bardziej martwi, że nie ma następców tak oryginalnych, LOKALNYCH artystów jak Grechuta czy Niemen a wokoło same klony. To taki akcent na 1 listopada...

“That which can be asserted without evidence can be dismissed without evidence.” (Christopher Hitchens).

aTom>

>> Przecież są przykłady muzyków z małych,nieangielskojęzycznych krajów (Norwegia,Szwecja,Finlandia,kraje poradzieckie,Islandia),którzy po>robili światowe kariery.

 

> Możesz podać jakiś przykład? Bo mi przychodzi do głowy jedynie ABBA. Ewentualnie Bjork, choć ta ostatnia to dość osobliwy przypadek.

 

Wprawdzie nie nazywam się Wojtek, ale:

A-Ha, Apocaliptica, A*Teens, Ace of Base, Roxette, Sugarcubes, Metalica, Jan Garbarek (tak, tu, w kategorii "muzyki rozrywkowej"), Leningrad Cowboys, Alcazar, TATU. W zasadzie niewiele więcej mi przychodzi do głowy, a i zespoły różnej rangi, ale biorąc pod uwagę "reprezentację" Szwecji na tej liście w porównaniu z Polską, to ta ostatnia wypada dość blado.

A generalnie zgadzam się z Terrapinem i "nurtem dużej promocji". Nasze gwiazdki, które próbują "podbić" świat, niestety popadają w próbę - najczęściej nieudaną - kopiowania jakiejś uznanej gwiazdy. Niestety jest to zawsze lepsza, lub gorsza, ale imitacja, a tym niezmiernie rzadko udaje się dojść na szczyt sławy. Nawet sławki.

Aha - Terrapin - współczesny pop to także pokłosie takiej mało znanej kapelki jak The Beatles ;)

Natomiast, wciąż będę podkreślał znaczenie języka. Nie tylko chodzi o śpiewanie, ale także o kontaktowanie się ze światem. O wywiady, udział w mediach. Żeby być na topie musisz być swój. Musisz być zrozumiały. Nie mówię, że nikomu, kto śpiewałby i udzielał wywiadów wyłącznie w swoim narodowym języku nie udalo odnieść międzynarodowej kariery, ale statystycznie rzecz biorąc nie udaje się to często.

Aha i sorki - zostawmy AMJ - nie zrobi międzynarodowej kariery. Gdyby miała tego dokonać, to już by tak było :)

A aToma porównującego AMJ i Dodę doskonale rozumiem. Jeszcze kilka innych polskich artystów ma "warunki", które nie mają nic wspólnego ze śpiewaniem, graniem itd. Przecież w muzyce pop nie to jest najważniejsze, czego znamienicie dowiódł ostatni Festiwal w Sopocie, przypominający gwiazdy z lat 80. Jak nie było playbacku to była tragedia, a przecież "artyści" ci zostali swego czasu z łatwością wypromowani na pierwsze miejsca list przebojów. I o dziwo nie dotyczyła tylko jednego wykonawcy: Limahla.

pavbaranov, 1 Lis 2008, 17:15

 

>współczesny pop to także pokłosie takiej mało znanej kapelki jak The Beatles ;)

 

Och, oczywiście: zaczynali od amerykańskiego rhythm and bluesa zaprawionego skifflem (taka brytyjska odmiana folku), pierwsza ich płyta to 14 kawałków: 8 autorstwa spółki Lennon / Mccartney, reszta to amerykańskie covery: m.in. "Chains" Carole King (USA), "Boys" Willie Dixona (USA), "Baby it's You" Burta Bacharacha (!) z repertuaru dziewczęcego kwartetu Shirells (USA) oraz hit The Isley Brother "Twist and Shout"(USA) i jedynie inspirowany brytyjską sztuką teatralną hit "A Taste of Honey", też skomponowany przez Amerykanów :-)

“That which can be asserted without evidence can be dismissed without evidence.” (Christopher Hitchens).

nie jest to opisanie, bo problem dość skomplkowany, ale raczej mała zajawka

 

niestety, ale trzeba odwołać się do historii i polityki. onegdaj była żelazna kurtyna, a za nią wstrętny kapitalizm, którego forpoczty tylko czekały na niewinnych artystów z demoludów, by ich zdemoralizować, przekabacić, zauroczyć, a nawet przeciągnąć na swoją stronę stronę. tym niecnym praktykom mogły zapobiec tylko rozbudowane "służby zdrowia", najlepiej by każdy z wyjeżdżających pracował na dwóch etatach. chłopcy mieli przechlapane jeśli po powrocie okazywało się, że stan liczebny ekipy się nie zgadzał; o brakach najszybciej zawiadamiały zachodnie gazety - o ucieczkach, pozostaniach na Zachodzie, o wybraniu wolności itp. pewnie, że było to przed 1989 rokiem, ale przypomnijcie sobie "biznesmena" Kubiaka, który ostro majstrował przy "Metrze" Stokłosy i Józefowicza, i ochoczo topił grube pieniądze by "podbić" Broadway, i to już w III RP. O innych nic nie wiemy, bo byli/są mniej próżni niż Kubiak i gęby swojej przekaziorom nie użyczają.

Showbusiness to jedno z lepszych miejsc do robienia podejrzanych interesów (ułatwia to brak przepisów i procedur, śladowa sprawozdawczość i akcydentalność działań) i prania brudnych pieniędzy, no zaraz po PZPN.

W cenie są skandalizujące Dody, bo zdecydowanie przyciągają publikę i pozwalają zapełnić Salę Kongresową, a utalentowana i nietuzinkowa Mielczarek, Krzysztoń, czy nieśmiertelna Łobaszewska mogą zapełnić salkę klubową.

Terrapin, 1 Lis 2008, 17:43

 

miałem gdzieś, dla uciechy, mptróje z pierwszej płyty wydanej w Hamburgu - każdy kiedyś zaczynał

 

 

właśnie przypomniał mi się Brian Epstein i "colonel" Tom Parker i rola menagera w promowaniu, wpływaniu na podopiecznego, a nawet wprost w uzależnianiu czy zniewalaniu - mamy takich?

-->> Nowy2

 

1. Gwoli ścisłości: Beatlesi nie wydali żadnej płyty w Hamburgu. Ich nagrania z tamtych lat ukazały się chyba dopiero w latach 70-tych, na bootlegu. Prawie punkowa muzyka, prawda? :-)

 

2. Jak by się zjawił u nas jakiś Elvis albo Bitels, to Parker i Epstein też by się znaleźli :-)

“That which can be asserted without evidence can be dismissed without evidence.” (Christopher Hitchens).

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.