Skocz do zawartości
IGNORED

Dobre samopoczucie Pendereckiego


meloman 62

Rekomendowane odpowiedzi

odgrzebalem w swoich zbiorach pyte gdzie jazz i muzyka klasyczna sie spotykaja pod jedym dachem

koncerty z cyklu Era Jazzu

Penderecki ..... Jazz z Olesiami , Taylorem , Mahallem i Tiberianem

pozslucham sobie

dobrze ze jest zakladka muzyka , jest po co zagladac na forum

:-)

pozdr

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pto,

 

cieszę się:) tym bardziej, kiedy głos decyduje się zabrać ktoś tak oszczędny w słowa, oczywiście w tym dobrym znaczeniu:))

Z przyjemnością odniosę się do pytań.

 

>Jezeli kompozytor doda temat (i jeżeli o nim wiem, bo często go nie znam), to zbiór treści jest jeszcze bardziej uszczegółowiony ale ktoś inny, będąc innym człowiekiem może mieć chyba inne wyobrażenie?

 

Oczywiście, że może. Pytając jednak, zakładasz jakieś uszczegółowienie treści, które z jednej strony są niedodefiniowane, ale z drugiej - jakoś już określone, więc coś tam jednak znaczą. Nie jest to oczywiście odpowiedź na Twoje pytanie, a raczej pochodna Twoich wątpliwości.

To, co wiadomo, to dlaczego- może. Może, gdyż panuje powszechna umowa, aby muzykę traktować jako abstakt.

 

>Czy różność możliwych treści/skojarzeń nie jest dowodem na abstrakcyjność muzyki?

 

Dowodem nie jest. Ale może być powodem takiego jej ujmowania. Lub też wskazówką co do istoty jej odbioru i zasad porozumienia na tym polu.

Może też być tak, że abstrakcyjnośc muzyki jest mylnym przekonaniem, wynikającym z niezdolności do jej odczytania. Bylibyśmy wtedy na podobieństwo dzieci, które lubią oglądać obrazki i osiągają z tego niewątpliwą przyjemność, ale ich właściwego sensu nie potrafią odgadnąć. Oczywiście, do tak postawionej tezy potrzeba by muzyki sensownej, napisanej przy pomocy umysłu wyposażonego w rozum wyższego porządku. Co jednak nie musi być utopią, gdyż zarówno zgadzamy się na istnienie geniuszy i ich genialnych dzieł, a także przekazów od nich samych, opisujących sensacje tworzenia jako natchnionego uniesienia.

W tej drugiej wersji miejsce dla siebie mogą znaleźć ci, którzy przeczuwają istnienie świata absolutnego, którego z powodu własnej niedoskonałości- zrozumieć nie potrafią. Z czego wynikać mogłaby jednak taka sprzeczność, w której broniliby oni możliwości interpretowania muzyki tak, jak w starotestamentowym świecie nie wolno było pewnego imienia wypowiadać, ani tworzyć fizycznych wyobrażeń za tym imieniem stojących. Wynikało to z prostego przesądu, że skoro ja nie mogę, nie możesz i ty, w imię równości względem obowiązujących dogmatów. To jednak daleko idące porównanie i ktoś mógłby się poczuć obrażony, poczytując mi to za ironię.

 

Nowy2,

 

ja myślę jednak, że i matematyką ktoś mógłby się podniecić, dlaczego nie? Matematycy z powołania tym się chyba właśnie charakteryzują, czyć nie? Widzą w niej, jak sami mówią, piękno rzeczy, a piekno to przyjemność i obietnica radości:)

 

pozdrawiam!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wasylak zdołowałeś mnie okrutnie, bo brak mojego podniecania się matematyką oznacza, że ominie mnie piękno, przyjemność i obietnica radości :(

 

dam se kare (celowy błąd)

z CD "Khmera"

N.P. Molvaera

 

a na bardziej poważnie, to wolę pojmować muzykę KP i nie tylko, używając pierwiastka damskiego swojej natury, czyli stawiam na odbiór intuicyjny, emocjonalny bez śladu analizy w rodzaju "co kompozytor miał na myśli"

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>zdołowałeś mnie okrutnie, bo brak mojego podniecania się matematyką oznacza, że ominie mnie

>piękno, przyjemność i obietnica radości :(

 

Nowy2,

 

"tak mają te bestie z powołania,

że wszędzie widzą jakieś równania".

 

Odbijesz sobie, używając pierwistka damskiego, niekoniecznie swojej natury:)))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muzyka może wywoływać określone reakcje emocjonalne aczkolwiek ich kontrola i wiedza co jak działa ogranicza się w przypadku danej muzyki do jej kręgu kulturowego. Faktem jest że od początków wprowadzania systemu dur-moll (powiedzmy ogólnie XVI wiek) profesjonalna muzyka europejska (dla elit) była oparta na wypracowanym koścu który miał wiele cech metody mniej czy bardziej racjonalnej bo zorganizowanej wg reguł matematycznych posiłkowanych teoriami formalnymi porządkującymi różne jej zakresy.

Nie przeszkadzało to temu że cały ten mechanizm był używany w makroskali metodą cepa i empirii działając na emocje. Dualistyczny system dur-moll w postrzeganiu skali miał pewne konotacje emocjonalne +dur -moll ale w praktyce można było robić i tak i tak mieszjąc skale w jednym utworze. Emocje i sensualizm były poza konstrukcją i tematem wykonawczym (tu mniej bo wiele zależy np. od dyrygenta), to było użycie środka w określeniu celu i do dzisiaj nie ma przepisu na SKUTECZNE wywoływanie emocji (chociaż czujemy w którą stronę zmierza) chyba że wzruszamy się każdą ścieżką dźwiękową i jękami Celine Dion w Titanicu. Działka emocjonalna i "wyrazu" kulturowego jest więc bezpośrednio zależna od kompozytora i odbiorców (o czym w tym wątku już wspomniano).

Może należałoby w rozmowie rozgraniczyć te dwie sfery bo nie da się tego porównywać czy stosować równych kryteriów. Świetna konstrukcja może być zarówno zimna jak i gorąca emocjonalnie, kiepska konstrukcja tak samo.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tu duzo gadac, Penderecki jako czlowiek mnie malo interesuje (ale to pewnie z mojego ignoranctwa wynika), natomiast jesli idzie o jego muzyke, zwlaszcza to co naskrobal w poznych 50-tych i wczesnych 60-tych, bardzo przypomina mi strukturalnie kompozycje Ligetiego (i vice versa), i uwazam ta muzyke za zajebista :"))

Natomiast pozniejszego KP nie znam specjalnie, i nie to, ze nie polubilem, a zwyczajnie, nie idzie sie zapoznac ze wszystkim, choc moze i maja racje ci, co mowia, ze zeszla z niego para wraz z wiekiem i zaczal 'nudzic'..

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Piotr

 

Kolega przepięknie pociągnął mój wist i do inżynierii, i matematyki dodał architekturę. To ostatnia badzo do mnie przemawia, bo lepiej oddaje indywidualizm i niepowtarzalność muzyki i widzę już oczami wyobraźni te budowane pod gawiedź strzeliste budowle, które nie uwzględniają złotych proporcji i prawa ciążenia, a wtedy grożą im przechyły jak tej w Pizie, lub te budowane w celu udokumentowania potęgi zamawiającego i wychodzą wtedy Reichstagi lub PKiNy. A przecież można by dążyć do muzycznego odpowiednika Alhambry lub katedry w Kolonii, a kto woli więcej szaleństwa do Sagrady Familii, albo nawet chałupki krytej strzechą.

 

musi chyba kolega mieszkać w jakiejś zdrowej i niezanieczyszczonej okolicy, że tak piękne posty plasuje na AS ;)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

reguły matematyczne w muzyce jak dla mnie to zaleta, bo matematyka jest językiem opisu świata, przyrody. matematyka ma w sobie piękno, elegancję i nieskończoność, więc odwołanie do matematyki nie umiejszają piękna muzyki tylko dowodzą, że jest ona częścią nas i naszego świata. mój profesor od matematyki na studiach powiedział, że matematyka to życie. ja jestem ścisłowcem, może dlatego matematyka wg mnie jest piękna B)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze,

 

z przyjemnością przeczytałem Twój wpis, poza tym Nowy2 (pozdrawiam!) był zachwycony.

Ale do rzeczy.

Postulat pragmatyzmu w roli i interpretacji muzyki, czyli jej wewnątrzkulturowa przydatność, faktycznie do mnie przemawia. Czy to znaczy jednak, że niemożliwa jest muzyka uniwersalna znaczeniowo? Czy wynika to z immanentnych ograniczeń samej dziedziny, potencjału kompozytorów, czy też ograniczonych kompetencji słuchaczy? Rozumiem, że w tym ujęciu, prawda dzieła jest zawsze względna, a raczej poznawalna jedynie w obrębie danej kultury. Jakby nie było, poruszamy się w obrębie określoności co do sposobów wywoływania specyficznych reakcji i osiągania założonych celów. Czy emocje zatem są odpowiednikiem niezwerbalizowanych treści, a wywoływanie nastrojów wynika z umiejętności przekazania treści w sposób celowy? Czy mamy więc do czynienia z językiem? Jeśli tak, i jeśli mową tego języka są sekwencje dźwięków rozumianych na zasadzie danych reakcji emocjonalnych, to czy w istocie dalej możemy mówić o nieokreśloności, nieodzwierciedlonej w świecie rzeczywistych przedmiotów? Skąd więc to się wzięło, skoro jest i do nas zrozumiale przemawia? Jak dalece możliwy jest rozwój kontroli nad środkiem i czy możliwy jest skok jakości w stronę zdolności do wyrażania stanów z większą precyzją?

Konieczność rozróżnienie emocji od kontekstu kulturowego, czyli właściwie powrót do początku tej myśli- czy jest to neopragmatyczna metoda na potrzeby tej dyskusji, czy wyraz światopoglądu Piotrze? Pytam jak najuprzejmiej, nawiązując do wymiaru uniwersalnego, co do którego nie mam jednak oczywiście żadnej pewności, że jest dostępny w takiej, czy innej argumentacji,

 

pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>odwołanie do matematyki nie umiejszają piękna muzyki tylko dowodzą, że jest ona częścią nas i >naszego świata. mój profesor od matematyki na studiach powiedział, że matematyka to życie.

 

pto,

to bardzo poważna deklaracja!!! gdyż wedle znaczenia pojęcia abstrakcji (drążąc przedmiot, dochodzimy do łacińskiego "ab-" + "trahere", co oznacza "od- -ciągać", czyli, porzucając bezokolicznik- oderwanie), opowiadasz się za konkretnością i fizycznością oraz odzwierciedleniem poznawalnej realności:)))

Jak na razie, pierwszy zdecydowany głos w dyskusji,

 

pozdrawiam!

 

 

PS.

 

Nowy2, nie przegap:

 

>ja jestem ścisłowcem, może dlatego matematyka wg mnie jest piękna B)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

->Wasylak

 

Muzyka jest ustrojem z dźwięków operującym językiem wytworzonym przez określoną kulturę. Sposoby na wywoływanie skojarzeń, kontekst różnych rozwiązań melodycznych i harmonicznych, operowanie rytmem w ramach danej techniki są językiem. Osobną sprawą jest zakres rażenia tego języka i budulca z którego jest tworzony. O ile w przypadku sztuki konkretnej fizycznie nie pytamy się naukowców z czego robi się farbę i jak postrzegamy kolory (wyjaśnienia w środowisku trudno zaliczyć do odpowiedzi naukowych).

Przypadek muzyki jest o tyle specyficzny że wszystko robi się za każdym razem od podstaw, od wyboru stroju i strojenia instrumentu, za każdy razem robimy te farby i malujemy nimi na żywo. Inaczej jest kiedy otrzymujemy "gotowe" instrumenty elektroniczne lub ktoś posługuje się samplami czy dźwiękami za pomocą gotowych wtyczek do programów muzycznych, tam w pewnym sensie muzyka o której mówię umiera a w jej miejscu otrzymujemy przekaz kulturowy (casus postmodernizmu i analiza kultury z punktu dekonstrukcji).

Sprowadzając muzykę do przekazu i literatury sprowadzamy ją do roli kolejnego medium konsumowanego przez odbiorców. Idąc z kolei w stronę eksperymentów formalnych i ścisłej konstrukcji ograniczamy ją do ćwiczeń umysłowych. Sądzę że muzyka jest czymś więcej wtedy kiedy łączy jedno i drugie, to coś w rodzaju mówiącej matematyki oraz języka kultura na raz, mogących działać zarówno w sferze ścisłej jak i w treści kulturowej. Ciekawym przypadkiem jest opera której zewnętrzny przekaz jest częto zdominowany przez przekaz kulturowy. Biorąc się jednak poważniej za pierwsze opery oraz dzieła powstałe w okresie oświecenia zauważymy działania na każdym poziomie, pod tym względem można by określić operę XIX-wieczną za zdominowaną przez kulturę mieszczańską a najlepsze przykłady oper XVIII wieku za doskonałe połączenie jednego i drugiego (choćby u Rameau - rewelacja!).

To z jakiej kultury język jest używany w muzyce determinuje wiele następstw. Japończycy i Chińczycy słuchają inaczej, łączy nas z nimi nie kontekst kulturowy (dla nich mało zrozumiały) ale konstrukcja która wydaje się sferą muzyki uniwersalną dla całej ludzkości. O ile dana kultura posiada swoje ograniczenia to dobra konstrukcja sama daje dowód na swe działanie (np. u Bacha, Chopina, Rameau, Haendla). Skąd ta dalekowschodnia fascynacja dobrze napisaną muzyką? Oczywiście że do tego potrzeba jednak pewnej wiedzy.

Stawiając na treść kulturowo ograniczamy muzykę do pewnych granic. W dobrej konstrukcji z kolei otwieramy ją ale nie dla wszystkich. Widzę tu pewne podobieństwo do tematu państwa prawa i demokracji w Azji. Człowiek wyrosły w kulturze dalekowschodniej nie rozumie podstaw demokracji i państwa prawa za to my nie rozumiemy ich zaufania w hierarchię i obowiązek połączony z pojęciem "twarzy". To co może łączyć to np. język logiki i matematyka. Powalająca była pewna rozmowa na temat Beatlesów rozgrywająca się miedzy fanem z Japonii i Niemiec. Obiekt i postawa osób były podobne ale przyczyny i treść diametralnie różne.

 

Co jest więc ważne? Konstrukcja i forma czy treść i emocje?

Najlepiej łączyć jedno z drugim. Każdy znajdzie coś co mu się spodoba a "specjalizacja" ograniczy "target". W jednym przypadku do specjalistów, w drugim do zjawiska określanego na zachodzie mianem "kicz" (pojęcie całkowicie niezrozumiałe na Dalekim Wschodzie).

 

A ja piszę coraz mniej zrozumiale chyba że się mylę.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze,

 

przeczytałem z zainteresowaniem, bynajmniej dla mnie ująłeś sprawy zrozumiale:)

Dziś już nie zdążę, jutro, gdy wrócę do domu, postaram się odnieść,

 

pozdrawiam!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotr, 27 Lis 2008

 

>Muzyka jest ustrojem z dźwięków operującym językiem wytworzonym przez określoną kulturę. Sposoby na

>wywoływanie skojarzeń, kontekst różnych rozwiązań melodycznych i harmonicznych, operowanie rytmem w

>ramach danej techniki są językiem.

 

Pytanie tylko, czy język ten opisuje faktyczność, czy może jest środkiem opisującym terytorium wyimaginowane, stworzone w zawieszeniu, nie będące lustrem świata i przyrody? To jest według mnie zasadnicza kwestia.

 

>Przypadek muzyki jest o tyle specyficzny że wszystko robi się za każdym razem od podstaw, od wyboru

>stroju i strojenia instrumentu, za każdy razem robimy te farby i malujemy nimi na żywo.

 

Tutaj nasuwa mi się powiedzenie: mogliśmy spojrzeć dalej, gdyż staliśmy na plecach gigantów. To samo w przypadku kompozytorów. Faktycznie, nawet w sytuacji idealnej, w której mamy do czynienia z genialną improwizacją- czyż autor nie zawiera w sobie tych, którzy zagrali wcześniej? Nie mam na myśli żadnego postulatu pozytywistycznego, jedynie świadomość, że wiele z tego, co robimy, robimy na podobieństwo mniej lub bardziej nieświadome. I właśnie w przypadku genialnego wykonania czy to zrazu napisanego, czy zaimprowizowanego, ów element nowości fundowany jest na strukturach już wchłoniętych.

 

>Sprowadzając muzykę do przekazu i literatury sprowadzamy ją do roli kolejnego medium konsumowanego

>przez odbiorców. Idąc z kolei w stronę eksperymentów formalnych i ścisłej konstrukcji ograniczamy >ją do ćwiczeń umysłowych.

 

Trafnie ujęte. Tym bardziej zgadzam się, iż:

 

>muzyka jest czymś więcej wtedy kiedy łączy jedno i drugie, to coś w

>rodzaju mówiącej matematyki oraz języka kultura na raz, mogących działać zarówno w sferze ścisłej

>jak i w treści kulturowej.

 

Byłaby wtedy muzyka głosem wyższego porządku, a treści pospolitego dyskursu nie imały by się jej istoty. Taką możemy jedynie chłonąć, a jej mowa uderza w samo sedno, stąd można jej jedynie przyklasnąć. Ewentualnie, żachnąć się na jej wykoślawienie.

 

>To z jakiej kultury język jest używany w muzyce determinuje wiele następstw. Japończycy i Chińczycy

>słuchają inaczej, łączy nas z nimi nie kontekst kulturowy (dla nich mało zrozumiały) ale >konstrukcja, która wydaje się sferą muzyki uniwersalną dla całej ludzkości. O ile dana kultura >posiada swoje ograniczenia to dobra konstrukcja sama daje dowód na swe działanie (np. u Bacha, >Chopina, Rameau, Haendla).

 

Otóż to, uniwersalność praw muzycznych jest niczym uniwersalność praw fizycznych oraz sfery gustu i smaku. Dobre jabłko jest jednakowo dobre w Polsce i w Chinach, tak samo wytwory rzemiosła.

 

>Skąd ta dalekowschodnia fascynacja dobrze napisaną muzyką? Oczywiście że do tego potrzeba

>jednak pewnej wiedzy. Stawiając na treść kulturowo ograniczamy muzykę do pewnych granic. W dobrej >konstrukcji z kolei otwieramy, ją ale nie dla wszystkich.

 

Owszem, i w takim spojrzeniu nie boimy się mówić o wiedzy i zdolności rozumienia, a także o konsekwencjach braku kompetencji w odbiorze muzyki, choćby jako zmarnowanych okazji. Drugą stroną medalu jest potencjalna korzyść dla tych, którzy bronią się przed własną edukacją, sądząc, że nic takiego nie jest im potrzebne. Wpadają wtedy w paradoks dla samych siebie niezrozumiały, gdyż sami nie wiedzą, o czym mówią. Tym niemniej, to byłby raczej głos za abstrakcyjnością muzyki, obcą w swej czystej formie niepotrafiącym zobaczyć samych siebie w modelu wyabstrahowanym z res extensa.

 

>Człowiek wyrosły w kulturze dalekowschodniej nie rozumie podstaw demokracji i

>państwa prawa za to my nie rozumiemy ich zaufania w hierarchię i obowiązek połączony z pojęciem

>"twarzy". To co może łączyć to np. język logiki i matematyka.

 

Taki sam problem powstaje przy próbie zrozumienia introwertyczności kultury wschodnie w tym jej wymiarze, w którym nie istniało pojęcie wolności obywatelskiej i jedyna droga wolności skierowana mogła być do wnętrza, na zasadzie kontemplacji i budowania wewnętrznego porządku.

 

>Co jest więc ważne? Konstrukcja i forma czy treść i emocje? Najlepiej łączyć jedno z drugim.

 

Zaprzeczenie tej formule byłoby jednostronnością i brakiem uniwersalizmu, o który nam chodzi i co do ważności którego się zgadzamy. Rynek oczywiście rządzi się prawami masowej sprzedaży. To, na co jest w danej chwili popyt, stanowić może papierek lakmusowy danego społeczeństwa czy kultury. Do usensownienia tej tezy potrzebny jest jednak sąd wartościujący, a wedle adornowskiego "relatywizm jest wulgarnym materializmem, myśl przeszkadza zyskom" wiemy, na czym komu zależy. Choć i bez tego da się wyczuć, w czym rzecz.

 

>A ja piszę coraz mniej zrozumiale chyba że się mylę.

 

Jak napisałeś wcześniej- każdy znajdzie coś, co mu się podoba.

Mi było bardzo przyjemnie, a może i innym też coś skapnęło. W każdym razie, dziękuję wszystkim, którzy biorą udział w tej części dyskusji, za próbę odczarowania pojęcia abstrakcji. Jak widać, lekko nie jest, ale chyba warto:)))

 

pozdrawiam

 

wasylak

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie! Panowie ja odpadam, bom zwykły użytkownik muzyki i na takie poziomy abstrakcji bez pomocy nie potrafię się wdrapać, więc pożytkowanie się w tym celu drabiną byłoby mocno nienaturalne, niesprawiedliwe i na dodatek nieszczere. Oprócz tego co obaj napisaliście, to podstawę znajdowania przyjemności w muzyce stanowi też znajomośc konwencji. Konwencji nie musi znać Eskimos, Masaj czy Hopi, także my, by odczytać i ukoić duszę szumem wodospadu, wiatru, trelem ptaków czy oddechem śpiącej obok bliskiej osoby, bo od najmłodszych lat żyjemy zanurzeni w tych dźwiękach i mimochodem uczymy się ich na pamięć, umiemy je czytać i interpretować. Są one czytelne dla dziecka, jak i dla starca. Natomiast są dźwieki tworzone przez każdą społeczność na użytek zabawy, wielkich uroczystości czy obrzędów i obwarowane są wieloma nakazami czy zaleceniami w sferze czasowej - pora roku, przestrzeni - miejsca kultu, instrumentalnej, wykonawczej - chór młodych dziewic, rytmicznej itp. Jeśli rośniemy z tą muzyką, to jest ona dla nas naturalnym źródłem inspiracji, emocji czy przyjemności. Muzyka Hopi nie musi znaczyć to samo dla Eskimosa, może budzić inne emocje, być nieczytelna, a nawet z góry odrzucona. Musimy się jej nauczyć. Muzyka chińska, hinduska czy nawet indonezyjska, mimo wielowiekowej kultury wykonawczo-kompozytorskiej, brzmi dla nas na początku płasko, bez emocji i jednostajnie, często nawet drażniąco. Tacy jak ja potrafią przyjąć raczej pojedyncze instrumenty ostrożnie introdukowane do muzyki już sobie znanej jak np. sitar w dobie Beatlesów. Brak sensownie prowadzonego wychowania muzycznego w szkołach powoduje, że jako społeczeństwo jesteśmy czuli raczej na muzykę nieskomplikowaną w treści i rytmie, a wtedy dla takiego człowieka nie ma nic gorszego niż muzyka klasyczna, na dodatek serwowana nie w porę, czyli raczej zawsze. Konwencja też ulega zmianom, choćby ilustracje dżwiękowe towarzyszące jakimś przedsięwzięciom artystycznym. Kiedyś ilustracja muzyczna była oczywista i wprost współgrała z tym co się działo na scenie. Po jakimś czasie nauczono się przy pomocy muzyki komentować czy objaśniać zdarzenia sceniczne, a wtedy...

Przeczytałem to co powyżej i przypomniał mi się kogut w kórniku wzmiankowany uprzednio przez soso.

 

a tak przy okazji, to śmiem twierdzić, że są kraje w których jabłka w ogóle nie smakują ich mieszkańcom

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konwencje muzyczne mają coraz mniejsze znaczenie. Biorąc pod uwagę jak 100 lat temu rygory gatunków i technik wykonawczych kontrolowały muzykę to dzisiaj jest wolna amerykanka (może także dlatego że było mniej profesjonalnie i odstetek wybitnych grajków był daleko mniejszy, wtedy (przed erą mediów) grało dużo więcej miernot i średniaków które dzisiaj robią w muzyce pop). Z drugiej strony w filharmoniach epoka nagrań doprowadziła do zbyt dużego ujednolicenia pod hasłem podnoszenia techniki wykonawczej i różnice między dyrygentami są mniejsze niż kiedyś, z drugiej strony także dzięki tej swego rodzaju stagnacji brzmienia powstało odbicie w kierunku łączenia klasyki z innymi gatunkami oraz rozwój muzyki dawnej.

Porównując dzisiejszą rozległość pojęcia jazzu z latawmi trzydziestymi tamci nie nazwaliby tego jazzem. Może rozmucie i zanik ścisłych konwencji jest także wynikiem przemian społecznych? W społeczeństwie bez takich barier i o tak niewyraźnych kryteriach i jakości wykształcenia ogólnego konwencje przestają też grać swą rolę (bo nie była tylko estetyczna).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 3 tygodnie później...

Nie jestem wielkim fanem Pendereckiego. Wynika to z tego, że go po prostu nie znam. W zależności od nastroju ta muzyka może wpływać na moje uczucia, może być tłem a może być też tylko i wyłącznie czymś co odkrywam bez większych emocji. Od kilku lat nosiłem się z zamiarem zakupu 7 Bram Jerozolimy, które usłyszałem swego czasu u jednego z naszych kolegów ;-) Dla mnie genialna muzyka. Nie obchodzą mnie opinie innych, czy nawet opinie Pendereckiego, bo ten utwór czuję.

Swoją drogą Żydzi powierzyli taaakie dzieło gojowi ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

Panowie

 

Kiedyś słuchając dzieł Wielkich Kompozytorów czytałem sobie ich życiorysy, biografie, wspomnienia.

Jednak bardzo szybko przestałem. Powód - to byli(są)świry i zboczeńcy jakich mało. W tamtym czasie nawet nabrałem urazu do niektórych z nich, że nie mogłem sluchać muzyki, którą stworzyli. Bach (przy nim zadufany w sobie Penderecki to pikuś), wariat Mozart, pedzio i szaleniec Czajkowski, który swoją żonę doprowadził do takiego stanu, że nadawała się tylko do domu wariatów... Berlioz uważający się za kompozytora wszechczasów ...

 

dziś już nie mam tego urazu, bo zrozumiałem, że można być albo normalnym człowiekiem albo artystą. Jakoś Opatrzność tak przydziela, że rozsądny, skromny człowiek nigdy nie osiągnie takich szczytów jak ci szaleńcy.

czy to dobrze czy źle, osądźcie sami. Ja wracam do słuchania. PA

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rób z Antoniny Milukowej takiej ucieleśnionej niewinności przez męża-geja Piotra.Panna nie była w pełni normalna i sporo za uszami też miala...

Wariat Mozart? Co ty czytaleś? biografie opracowane przez "Fakt" czy może Życie na gorąco?

Polecam lekture listów Mozarta, biografię Czajkowskiego napisana przez Holdena -to są dobre źródła..

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie żyli w innym społeczeństwie, inne były metody parcia w górę i inaczej reagowano. Dla nich społeczeństwo postmodernistyczne byłoby zepsutymi infantylnymi pierdołami.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 1 miesiąc temu...

A to przyczynić się może do wzbogacenia naszej niedawnej dyskusji:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Chętnych zapraszam do zapoznania się z treścią, poniekąd ewaluacja niektórych tez zawartych w naszej tutaj polemice. Co prawda brak subiektywnej konkluzji, ale taka formuła:)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.