Skocz do zawartości
IGNORED

GENESIS - aż tak fajne?


adamgdansk

Rekomendowane odpowiedzi

Hmm. Od pewnego czasu próbuję sie przekonać do starych płyt Genesis, jeszcze z okresu z P. Gabrielem. Nie żebym w ogóle by fanem Genesis, ale po prostu poszerzam horyzonty muzyczne. Nie idzie mi łatwo. Szczerze mówiąc nie idzie mi łatwo i jakoś tak zachodzę w głowę na czym ma polegać "wielkość" tego giganta rocka. Zagorzałych fanów prosiłbym o kilka wskazówek - nie za bardzo widzę elementy świadzcące o jakimś przesłaniu ponadczasowym tej muzyki. Ktoś coś wie? Może jakieś genialne wykorzystanie układów akordów? kompozycji? jakies nowatorstwo, którego dziś już nie daje się wyczuć?

 

słucham, słucham i dochodzę do wniosku jak z "Amadeusza" - ..."za dużo nut" ;)))

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/47891-genesis-a%C5%BC-tak-fajne/
Udostępnij na innych stronach

A jak w takim razie Twoja percepcja Genesis bez Gabriela, bo to ciekawe by było a zabrakło słówka na ten temat(?) - też za dużo nut czy już nie?:)

 

To ewidetnie wpływ Gabriela że te dwa tak bardzo się różniły brzmieniem - u Gabriela zawsze ciemne, z większą dozą rytmu, potem jaśniutkie i z przesunięciem w stronę melodii.

 

To tyle na razie.

I próbka muzyki z czasów Gabriela w Genesis:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

W sumie świetny zespół i chyba żaden inny nie wykreował aż tylu wielkich karier solowych swoich członków - dwie mega kariery: Collinsa i Gabriela, oraz znane i cenione płyty solowe Hacketta, Banksa i Rutherforda, FENOMEN!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Wiele bardzo dobrych, ciekawych "tunes" napisali ci chłopcy przez te wszystkie lata

- tu Watcher of the Skies w interpretacji comba jazzowego

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Muzyka starego Genesis jest bardzo specyficzna, osadzona w klimatach wiktoriańskiej Anglii, przynajmniej mi się tak kojarzy ;) Prócz kilku fragmentów mi też niestety nie przypadła do gustu. Jakoś tak teraz staro to brzmi.

 

O wiele bardziej lubię YES, zespół legenda, trochę zapomniany przez te lata, mieszanka rocka, jazzu, klasyki, nawet hard rocka czy metalu (bez przesterów ;P). Esencja progresywnego grania, obecne zespoły wykonujące taka muzykę czerpią z ich osiągnięć pełnymi garściami. W przeciwieństwie do Genesis nie postarzała się tak bardzo przez lata. A wg. mnie taki album jak Tales From Topographic Oceans wyprzedził swoje czasy, w latach kiedy powstał straszliwie zjechany, obecnie uznany za epokowe dzieło kapeli ;)

I love the sound of crashing guitars

Genesis wszystko co najlepsze nagrali z Gabrielem - świetne kompozycje, urozmaicone, często w niełatwiej formie "pieśni przekomponowanej" (niestety dla wielu to za trudne, musi być zwrotka - refren, zwrotka - refren, solówka, zwrotka - refren), znakomite choć nie zawsze wpadające w ucho linie melodyczne, dystans i humor, świetny wokal Gabriela, kunszt instrumentalistów. Właśnie dlatego Genesis z okresu swoich 6 pierszych płyt jest genialny.

I zobaczcie, jaki ta muzyka miał wpływ na innych. To nie na King Crimson, Yes, Pink Floyd czy Van Der Graaf Generation wzorowała się cala nowa fala progresywnego rocka z lat 80. tylko właśnie na Genesis...

Po odejści Gabriela Genesisi nagrali tak trochę siła rozpędu dwie trzy przyzwoite płyty ("Wind...", "A Trick..." i "Seconds Out") a później to była dramatyczna równia pochyła, którs skończyłą się no kuriozalnych płytach z pogranicz rocka, popu i dyskoteki.

Pozdrawiam Stempur

@Stempur

 

To interesujące, że anglosascy fani do dziś są wyraziście podzieleni - frakcja czasów gabrielowskich trzyma się mocno i uważa, poniekąd słusznie, że wtedy zespół był najkreatywniejszy.

 

Ta seria b. dobrych płyt Genesis po odejściu Gabriela których tytuły wspominasz (zresztą pierwszą płytą G jaką usłyszałem był Wind&W, potem Trick i Seconds Out koncertowy - szkoda że nie ma dvd z tego) nie zakończyła się z braku rozpędu i nie powstała z rozpędu, tylko po prostu czasy muzyczne się zmieniły, prog umierał po punku, poza tym odszedł Hackett a Collins zdominował kolegów swoim wiadomym gustem-kierunkiem (bo Banks rad by dalej prog grać). Tych 4 radziło sobie bez Gabriela bez problemu. Sam Gabriel też - jak Genesis:) - zmienił profil w latach 80, bo jako się rzekło - czasy się zmieniły.

Jakew, po części masz oczywiście rację - odejście Hacketta przypieczętowało "koniec" Genesis. A że czasy się zmieniły? W tych zmieniających się czasach zmieniał sie też np. King Crimson, ale nigdy nie popadli w mielizny Genesis. Mimo ogromych zmian w swojej muzyce ciągle pozostają pelni świeżości, pomyslowości, wciąż zaskakują.

Pozdrawiam Stempur

Może łatwiej odbiera się stary Genesis oglądając koncert. Ponoć swoisty spektakl audio-wizualny jaki dawali kiedyś na żywo znakomicie komponuje się z tą egzotyczną muzyką.

I love the sound of crashing guitars

Ale to nie kwestia możliwości lecz chęci - King Crimson czy raczej Fripp dalej chciał i oczywiście potrafił nieść pochodnię:), gdy Collins nie chciał, bo chciał grać pop i nawet soul.

 

Yes porzucił "suitowanie" a nawet walnął hita Owner of the Lonely Heart, ale oczywiście zachował większą dozę rocka w sobie niż Genesis Collinsa.

 

Każdy robił co chciał, prog mógł grać dalej każdy z tych zespołów, nie każdy bardzo chciał, no a Collins w ogóle nie chciał:).

 

ps. przy tym pop-rockowy Duke jest jeszcze baaardzo utalentowaną płytą

Mój stosunek do "Genesis" jest rzekłbym emocjonalny. Zacząłem ich słuchać pod koniec lat 70 ubiegłego stulecia, sam będąc podówczas w wieku licealnym. I tu pewnie sedno. Trafili na podatny grunt dzięki utworom pełnym tajemniczości i uniesień.Takich albumów jak "Selling England..." "The Lamb..." słucham chętnie również dzisiaj. Nie dalej jak wczoraj puściłem synowi (wiek licealny) Diuka. Podobało się i co ciekawe podobnie jak w moim przypadku głównie utwory spokojne, melancholijne i melodyjne. Ta muzyka w swojej większości jest po prostu dobra.

Gdyby nawet głos w tym wątku zabrał znający się na rzeczy muzyk i przeprowadził analizę utworów Genesis pod kątem "układów akordów, kompozycji, nowatorstwa", to prawdopodobnie i tak nie zmieniłbyś osobistego stosunku do tej muzyki. Albo się spodoba, albo nie. Ja z kolei nie potrafię przetrawić Yes, a z płyt Van der Graaf Generator wracam do jednej i żadna recenzja czy analiza nie sprawi, że zmienię horyzonty muzyczne. "Pisać o muzyce, to jak tańczyć o architekturze".

 

Całkiem prawdopodobne jest Twoje zdanie o "nowatorstwie, którego dziś już nie daje się wyczuć". Rozwój ówczesnej muzyki nie wyglądał tak, że Robert Fripp wszedł do studia z King Crimson i powiedział: "chłopaki, mam plan! będziemy grać progresywnego rocka!". Muzycy podążali własnymi drogami, chcąc odróżnić swą twórczość od "zwykłego grania". Gdyby w latach '70 spytać członków Genesis o podobieństwo ich muzyki do King Crimson, Rare Bird itd, odpowiedzieliby, że przecież gramy zupełnie co innego! Dopiero później krytyka ściągnęła to wszystko pod wspólny mianownik zwany "rockiem progresywnym", bo przecież wszędzie jest mellotron i suity dwudziestominutowe. Gdyby Gabriel i spółka nie byli nowatorscy, to ich muzyka zatrzymałaby się na poziomie "From Genesis To Revelation", a zespół byłby dziś zapomniany (albo zapamiętany jako klon Bee Gees).

 

Nie warto się nad tym dłużej rozwodzić. Polecam raczej słuchać muzyki, aby wyrobić sobie własną opinię. Ze swej strony proponuję "Seconds Out" na początek mimo, że to już era Collinsa. Ale repertuaru z czasu Gabriela na tym albumie sporo, a zespół był w tych czasach technicznie sporo lepszy niż wcześniej - utwory nie brzmią tak płytko i sucho jak w oryginalnych wersjach.

Okres działalności grupy z Gabrielem dla mnie jest bardziej autetyczny, spontaniczny i szczery. Ten własnie okres miał olbrzymi wpływ na odrodzenie sie rocka progresywnego przełomu lat 70/80 tych. Okres z Collinsem to już kalkulacja i matematyka chociaż nie mozna odmówić wielu nagraniom uroku. Zafascynowanie Collinasa jazz rokiem odbiło sie na pewnej mechanicznosci w muzyce Genesis końca lat 70.

 

Duke jest fascynującym ostatnim tchnieniem Genesis - wszystko po jest słabe.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

fajne, fajne....

 

szczególnie starsze płyty - dobrze wydane, słuchane dzisiaj na lampowym pre - oddają właściwie klimat tamtych czasów...., mnóstwo smaczków, skrzypnięć, akustycznych wybrzmień instrumentów...

 

i właśnie w tej muzyce słyszy się przewagę analogu nad bezdusznością cd - kilkanaście lat temu nie mogłem znieść starego genesis, bo na krzemie i przeciętnym cd (zarówno płycie jak i maszynie) - brzmi to cienko, sztucznie, piskliwie, drażniąco.

 

dopiero dobre wydanie i dużo lepszy sprzęt z lampą - pozwala wczuć się w niuanse tej muzyki. niuanse, których istnienia wtedy nawet bym się nie spodziewał

 

to tyle....

Nie myśl. Jeśli już pomyślałeś, to nie mów. Jeśli już powiedziałeś, to nie pisz. Jeśli już napisałeś, to nie podpisuj. Jeśli podpisałeś, to się nie dziw!

Micke13- wcale nie brzmi tak staro. Posłuchaj sobie nowych wydań w wersji SACD- grają jakby obecnie, a przecież minęło sporo lat. Problem jest w tym, że codziennie atakowani jesteśmy badziewiem z radia (oprócz 3-ki oczywiście). W takim zestawieniu stary Genesis nie brzmi staro, tylko po prostu lepiej, bardziej poważnie. Ja mam na to swój sposób- słucham dobrego Jazzu, potem np. coś Dream theater, potem coś ze starego Genesis i wtedy nie odczuwam dyskomfortu. To wszystko to po prostu dobra muzyka. Jeśli zestawisz te stare nagranie z nowym hitem Linkin park to pewnie że coś będzie nie tak.

Chociaż to:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

niczego sobie, i tak już chyba zostanie!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Genesis-fajnie, ale do "Trick of the tail". Potem dużo nieszczerej muzyki ,choć nie zaprzeczam ,że dobrze brzmiącej. Mam trochę inne zdanie o P.Gabrielu.Genesis to był Zespół. Ci ,którzy odeszli już nie rozwinęli kariery tak ,by znaczyła ona nowe szlaki w muzyce rozrywkowej.Wszyscy oni byli dobrzy razem.Osobno żadnemu z nich nie za bardzo się wiodło.Choć może lepiej Gabrielowi i Collinsowi(płyta "Face value").Potem walka o byt ,wypełnianie kontraktów,aktorskie ,nieudane kariery.Trzeba także pamietać ,że każda twórczość ma swój okres rozwoju, rozkwitu.Potem następuje spadek sił twórczych.Ilu Bachów ,Mozartów wydała ludzkość? A my tu mamy muzykę rozrywkową!Poznawałem ich płyty w wersjach winylowych, kiedy się tylko pojawiały.Przegrywanie po nocach na "Damę Pik".Stare dobre czasy równiez dlatego ,że młode były.Do dziś "The lamb..."Foxtrot" "Selling... wzbudzają we mnie zachwyt i podziw nad ich wartośćią artystyczną.Dziś takiej muzyki się nie pisze , bo nikt jej nie słucha.Zbyt trudna w odbiorze.

Uważam za ryzykowne porównywanie Genesis z King Crimson, z Yes.To wszystko niby rock(progresywny?) ale jednak różnice są zbyt duże , by wkładać te zespoły do jednego worka.A Pink Floyd? Myślę zresztą ,że "Ciemna strona księżyca" wejdzie lub może już weszła do historii całego dorobku muzycznego.Na równi z wiecie kim...A to tylko rock...

Nie zgodze się uważam, że obok Gabriela na uwagę fanów ambitniejszej muzy zasługuje Steve Hackett i jego niesamowite i często mroczne płyty. Jako muzyk obok Collinsa największy talent. Fakt nie sprzedaje się w milionach ale robi to z serca. Poza tym piękne płyty nagrywa Anthony Phillips.

 

Najsłabiej artystycznie zdecydowanie wypadają Tony Banks i Mike Rutheford, których mozna pominac milczeniem - niestety.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

bonaventura

 

"...ryzykowne porównywanie Genesis z King Crimson, z Yes..."

 

Tym razem sie zgadzam. Nie mozna porównywać tych grup. Całkowicie inna estetyka, zamysł ale w tym cała siła tych trzech grup każda prezentuje całkowicie odmienne podejscie do muzyki, którą ktoś kiedyś zaszufladkował jako rock progresywny. Dzisiaj progresywną juz nie jest, no może jednak Karmazynowy Król ciągle coś progresywnego podrzuci - w zaleznosci od wcielenia, chęci i chumoru Roberta Frippa.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Lubię stare Genesis, nowsze zresztą też... Ale to strasznie archaiczna muzyka. Było, minęło... Nawet solowe płyty Gabriela czy nastrojowe kreacje Hacketta to już muzeum. Jak tego słucham, to się czuję jak na jakiejś pieprzonej -dziestej rocznicy matury :-)

 

Bo dla mojego pokolenia Genesis to megagwiazda. Dla mojego dziadka megagwiazda był Fogg i Dymsza ale to nie powód, żebym się nimi zachwycał. Tako i ty, Adamie, nie masz obowiązku zachwycać się rozterkami pewnego Portorykańczyka Raela i kontemplować problem, czy baranek rzeczywiście legł na Broadwayu.

 

:-)

“That which can be asserted without evidence can be dismissed without evidence.” (Christopher Hitchens).

Xiniwax.

Jeśli słuchamy każdego osobno, to zawsze gdzieś słychać brzmienie zespołu.Ale tylko jakąś jego część. Niby Genesis, ale jakieś nie do końca.A zespół przekazywał piękną ,estetycznie skończoną całość.

Starocie ,nie starocie...Kryterium publicznośći to bardzo zwodnicza i jakże często fałszywa droga w ocenach artystycznych.

Xniwax

 

Manley Shrimp, Zoller Imagination etc...

Nie myśl. Jeśli już pomyślałeś, to nie mów. Jeśli już powiedziałeś, to nie pisz. Jeśli już napisałeś, to nie podpisuj. Jeśli podpisałeś, to się nie dziw!

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.