Skocz do zawartości
IGNORED

Nowy pokój a sprzęt nie gra. Co robić


stempur

Rekomendowane odpowiedzi

>Pokój na pewno przetłumiony nie jest: dywan zajmuje ok. 1/3 pokoju, kanapka jest miniaturowa, regały

>na płyty cienkie, itd.

 

Czyli praktycznie pusty, niezaadaptowany pokój. A koledzy radzą Ci sprawdzić napięcie w gniazdku. Gratulacje.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie czytam wszystkich "przekomarzanek" i cos mi umknęło i ktoś rzeczywiście radził sprawdzać napięcie w gniazdku. Jednak zdaje mi się, ze jurek87 w ten sposób zrozumiał mój wpis gdzie radziłem sprawdzic intalacje elektryczną. No cóż, w swoim "o m,nie" przedstawił się jako poeta...

Dom jest inny więc nie tylko akustyka jest inna. Mogły się pojawić problemy z uziemieniem, zerowaniem czy jak się to tam zwie. Może trzeba sprawdzić czy nie pojawiła się zależność brzmienia od położenia wtyczki/czek w gniazdkach, bo rozumiem, że to nie było robione.

Cos szybki ten nasz poeta w tematach technicznych.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>70Marcin, 25 Lut 2009, 15:30

 

>Stempur,

>

>pomijając akustykę, to opis problemu baaardzo przypomina "kończące" się lampy.

 

 

Tylko w zdaje się, że systemie stempura nie ma lamp... no chyba, że ten BAT lampizowany ;)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak, ten BAT ma lampy - chyba 6 sztuk 6N30 ;-) fabrycznie... żadna lampizacja forumowa to nie jest ;-) i tzw. BAT Packa chyba też ma ;-) ja również zwracałem stempurowi uwagę na te lampy. tym bardziej, że przewiózł CEdeka z bańkami na pokładzie... i to mogło im zaszkodzić, jeśli były już trochę "słabe"...

k.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Po kilku eksperymentach mogę powiedzieć: na szczęście idzie ku lepszemu! Zaraz o szczegółach, tylko odniosę się do wpisów, za które dziękuję.

Szum tła – z tym na szczęscie problemów nie mam. Nawet w dzień, przy zamkniętych oknach jest cichutko. A tak od godz. 20 to idealne czarne tło, słyszę nawet, jak szymi napęd w odtwarzaczu.

Lampy – na tym się kompletnie nei znam, ale biorę tę ewentualność pod uwagę i jeśli nie będzie efektów, to z całą pewnością oddam BAT-a w dobre, lampowe ręcę.

Prąd – zakładał elektryk, bo je się na tym nie znam. Sprawdziłem próbnikiem, fazy są OK. Nic nie brumi, nie ma przydźwięków. Ale oczywiście tę kwestię też będę rozpracowywal i tu podziękowania dla panów z Ansae za pomoc.

 

A teraz do rzeczy. W nocy z poniedziałku na wtorek pograłem ze trzy godziny i zostawiłem sprzęt na całą noc na repicie – brzęczał sobie cichutko. Rano, kiedy posłuchałem chwilę, było znać, że coś drgnęło. Ale…

1. Dla świętego spokoju przestawiłem kolumny na krotszą ściane i tak jak przypuszczałem – nie miało to żadnego wpływu na moję problemy. Oczywiście scena była budowana inaczej (lepsza głębia, perspektywa, bardziej kontrolowany bas choć pojawila się dziura w średnicy, jednak szerokość bardo ucierpiała, praktycznie wszystko działo się w środku sceny, muzycy „siedzieli sobie na glowie). Ogólnie zmieniło się to, co zawsze się zmienia w przypadku przestawiania kolumn, natomiast szczegółó niwe przybyło, nadal dźwięk był zza kotary, brakowało rozdzielczości i namacalności.

 

Przeszedłem więc do następnych punktów.

1. Przepuściłem dwa razy sygnal demagnetyzujący z płyty Densen De Magic.

2. Wyłączyłem wszystko, rozpiąłem każdy kabel. Wyczyściłem Kontaktem WSZYSTKIE styki we Wszystkich wtyczkach i gniazdkach. Spiąłem sprzęt ponownie.

3. Włączyłem. Puściłem płytę i wyszedłem z pokoju. Po dwóch kolejnych dwukrotnie odtworzyłem Densena. I później grałem ponad 30 godzin non stop bardzo różne płyty: od rocka po akustyczne instrumenty solo. Do pokoju wchodziłem tylko by zmienić płyty. Na noc znów sprzęt grał na repeat. W sumie pracował nono stop około 30 godzin. I dziś około 19 zasiadłem do sluchania.

Efekty? Z całą pewnością poprawiło się wypełnienie dźwięku, stał się plastyczniejszy, bardziej namacalny, bogaty. Przybyło wybrzmieć, kolorów, nie jest już taki szary. Góra nabrała blasku i iskier. Nieco zebrał się bas. Najmniej zadzialo się chyba w średnicy. Oczywiście nie są to zmiany diametralne, ale tez są tak oczywiste, że nie może być mowu o autosugestii. Ani akomodacji słuchu, bo specjalnie przez czas wygrzewania nie zaglądałem do pokoju.

Natomiast z całą pewnością oczekiwałem większych zmian pod względem szczegółów, ilości przekazywanych informacji. No i niestety nie poprawiła się rozdzielczość dźwięku, nadał dźwięki są posklejane, brakuje ich rysunku, powietrza między nimi…  Reasumują. Potwierdziło się, że to nie ustawienie kolumn gra w przypadku moich problemów główna rolę. Natomiast rację mają Ci, którzy mówi, że sprzęt musi się ze sobą dograć i wygrzać. Niby też to wiedziałem, ale zmiany na początku In minus były zaskakujące… A więc teoria Bigosy – dźwięk i klocki kusza się przegryźć.

Pozdrawiam i walczę dalej

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Cos szybki ten nasz poeta w tematach technicznych.

 

Być może z "o mnie" przeczytałeś tylko pierwsze zdanie. A tak poza tym, z wykształcenia jestem inżynierem (kier. elektryczny dla ścisłości) i z tego się utrzymuję. Muzyka i jej nagrywanie to moja pasja i poświęcam temu drugie pół aktywnego życia. Wasze rady dotyczące naprawy sytuacji kolegi przypominają sytuację w stylu: samochód na trasie traci moc i zaczyna kaszleć a pasażerowie na to proponują sprawdzić czy drzwi są aby na pewno domknięte.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

abudzik

BAT ma normalną obudowę (tylko dość wysoką) i lampy są w środku. Ale i boki i góra obudowy są gęsto perforowane, tak więc wentylacja jest OK. Na odtwarzaczu nic nie stoi.

Pozdrawiam Stempur

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lampy 6H30 maja żywotność około 10.000h. Nie wiem, ile pracował do tej pory odtwarzacz bez dotykania/wymiany lamp, ale z tego, co piszesz na 90% lampy sie kończą. Tak właśnie brzmią, jak opisujesz, po zakończeniu okresu swej świetności.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

Witam

Dużo pracy, czasu, emocji, cierpliwości to kosztowało, ale wygrałem. Sprzęt gra jak należy. Nieco inaczej niż w starym pokoju, ale jest to co cenię najbardzie: plastyczność połączoną z wielką ilością szczegółów, dynamikę i skalę dźwięku razem z bezpośredniością i namacalnością.

Niedługo opiszę szczegóły, ale w skrócie: zmiany dotyczyły tego, co zmieniło się w stosunku do tego, jak sprzęt grał w poprzednim pokoju, a więc prąd i to, na czym sprzęt stoi. Do tego doszła teoria Bigosu czyli czas, odrobina zabawy z akustyką i spora dawka "voo doo" - może działa, może to tylko autosugestia, nie interesuje mnie to. Efekt jest taki, że od trzech dni z przyjemnością słucham muzyki, choć oczywiście ze świadomością, że dalsze inwestycje w akkustykę pomieszczenia przyniosą już wyszlifowanie systemu. Niebawem szczegóły.

Pozdrawiam Stempur

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

70 Marcin

Na lampach specjalnie się nie znam, ale raczej bardzo rzadko spotyka się nagłe "skończenie" się lamp. Zwykle jest to proces powolny i płynny. A te moje pewnie już trochę na liczniku mają, wię ich wymiana na pewno zrobi sprzętowi jeszcze lepiej.

Pozdrawiam Stempur

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Tak jak obiecałem – może się to komuś przyda – opis moich zmagań z systemem.

Tak jak już wcześniej pisałem doszedłem do wniosku, że powody zwalenia się dźwięku leżą w tych elementach, które się zmieniły w porównaniu ze starym pokojem, a więc: pomieszczenie lub raczej jego umeblowanie i ustawienie kolumn, prąd (zmiany największe), to na czym stoi sprzęt. I po kolei ingerowałem w te elementy. Dokonywane jednostkowe zmiany dawały niewielką pozornie poprawę brzmienia, ale ich suma przeszła moje oczekiwania.

No to po kolei, ale będzie to długie.

 

 

1. Opoka, czyli na czym sprzęt stoi

W starym lokum elektronika stała na stoliku Ostoja ze szklanymi półkami, odtwarzacz BAT stał na kolcach Soundcare Super Spike, Krell na własnych nogach.

W nowym pokoju grube płyty granitowe postawiłem na hokejowych krążkach na podłodze – chodziło o to głównie, by nie rysować nowiusieńkiej podłogi. No i najpierw zdjąłem sprzęt z granitów i postawiłem na podłodze. Było troszkę lepiej, ale raczej inaczej. Pojawiła się plastyczność, trochę zniknęła kurtyna, poprawila się namacalność dźwięku, ale wszystko się rozlało, nie miało konturów. Miałem jeden wolny komplet Soudncarów, więc BAT wrócił na granit, ale wywaliłem „hokeje” i wstawiłem w ich miejsce duńskie kolce. I to było to! Kupiłem jeszcze dwa komplety. Jeden powędrował pod drugi granit pod wzmacniaczem, drugi oddałem, bo Krell jakoś się z nim nie polubił.

Zyskałem masę, wypełnienie dźwięku, plastyczność, dźwięki były stabilniejsze, lepiej rozseparowane, dzwięczniejsze. Nie było już tego kocyka między mną a muzyką.

 

2. Pokój i to, co w nim

Jak już pisałem kombinacje z przestawianiem głośników na krotką ścianą kompletnie nic nie dały. Poza innym budowaniu sceny, zmianach w stereofonii nie uzyskałem tego, czego szukałem. Poprawiła się głębia, troche uspokoił się bas, zyskałem większą perspektywę (nie do końca wiem, czy bardziej wolę „siedzieć w pierwszym rzędzie” czy „w środku sali”, zależy od nastroju i muzyki). Ale jeszcze bardziej straciłem bezpośredniośc i namacalność dźwięku, muzycy włazili na siebie, muzyka byłą zbita w jedną kupę.

Po powrocie na długą ścianę kombinowałem.

Początkowo - walcząc o stosunkowo duża odległość głowy słuchacz od linii bazy – bałem się odsuwać Totemy zbyt mocno od ściany, tym bardziej, że producent podaje, że minimalna odległość to ok. 30 cm. No i kombinowałem: 30, 35 cm, 40, 45. Zmiany były minimalne. Po jakimś czasie postanowiłem zaeksperymantować i gwałtownym ruchem wytargałem je jeszcze o ponad 15 cm do przodu (wylot basrury ponad 60 cm od tylnej ściany, odległość głowy słuchacza od linii głośników – 2 metry). No i stało się – muzyka nabrała rumieńców, wigoru, dynamiki. Znikła kolejna zasłona, poprawiła się iluzja obecności muzyków i pojawiły się początki głębi. Skróciła się co prawda perspektywa, więc wciąż siedzę wjazzowym klubie przy stoliku najbliżej sceny.

Kolejnym elementem był dywan. Ktoś wcześniej napisał, ze być może pokój jest przetłumiony. Nie brałem tego pod uwagę, bo nie ma w nim za wiele mebli i miękkich, dużych elementów. A jednak okazało się, że ten gruby, miekki, zrobiony z mocno zbitej wełny dywan wchłania dźwięki jak gąbka! Przekonałem się o tym pewnego dnia, kiedy podwinąłem go pod nogi, tak że przestrzeń między kolumnami a kanapką była odkryta (drewniane, lakierowane deski). Dźwięk się otworzył i wylazły na wierch wszystkie ledwo słyszalne wcześniej szczegóły, ten tak zwany plankton, pojawiło się więcej powietrza i luzu miedzy muzykami. Ale niestety coś za coś. Muzyka brzmiała jakby była odtwarzana z zestawu Cambridge Audio – nie było nasycenia, barw, wypełnienia, masy i skali, była lekka, zwiewna jak nie przymierzając listek papieru toaletowego, ktoś ukradł bas. Wszystkie niskie składowe poszczególnych dźwięków gdzieś się schowały.

Dywan wrócił do punktu wyjścia a ja zacząłem żmudne eksperymenty polegające na stopniowym przesuwaniu dywanu do ściany za moją głową odsłaniając jednocześnie płaszczyzne podłogi między głosnikami a kanapką (dywan niewielki, więc miałem taką możliwość). I uzyskałem satysfakcjonujący mnie kompromis – ok. 40 cm odkrytej podłogi między przednią ścianką głośnika a początkiem dywanu. I jest OK.

 

 

I na teraz to wszystko. Opis zabawy z prądem i związanych z tym „voo doo” zostawię na osobnego posta.

Pozdrawiam Stempur

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na początek drogi audiofilskiej to niezłe masz klocki. Poza tym kolejny ciekawy temat z cyklu X Files. Pewnie teraz usłyszymy jak dźwięk zyskał po eksperymentach z sieciówkami. I jak tu początkujący audiofil ma nie wieżyć w voo-doo po takich wypocinach forumowego kolegi. Toć okazał by się głuchy.

 

P.S. Sprzedajesz coś, np. te podstawki?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^lechb

 

po co ta ironia? popatrz na staż stempura na forum (porównaj przy okazji z własnym), przestudiuj UWAŻNIE jego wpisy i prześledź doświadczenia z ostatnich kilku lat (opisywane obszernie, konkretnie i rzetelnie), a potem zastanów się czy rzeczywiście należy je przyrównywać do WYPOCIN zdarzających się faktycznie dość często na AS.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lechb, 11 Mar 2009, 11:50

 

>Jak na początek drogi audiofilskiej to niezłe masz klocki. Poza tym kolejny ciekawy temat z cyklu X

>Files. Pewnie teraz usłyszymy jak dźwięk zyskał po eksperymentach z sieciówkami. I jak tu

>początkujący audiofil ma nie wieżyć w voo-doo po takich wypocinach forumowego kolegi. Toć okazał by

>się głuchy.

>

>P.S. Sprzedajesz coś, np. te podstawki?

 

 

sie kolega uzewnetrznil

:)))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 


Dziś o sprawie prądu i "okolic". Ingerencje w te elementy dały chyba największe zmiany.

Efekty to niesamowita czystość i klarowność brzmienia, która przełożyła się na wyraźniejsze szczegóły i lepszą rozdzielczość. I to we wszystkich pasmach, choć początkowo wydawało się, że najbardziej zyskała góra. Dźwięk się otworzył, nabrał rozmachu, skali. To wszystko jeszcze bardziej poprawiło namacalność. Dźwięki były lepiej osadzone w przestrzeni, bardziej plastyczne, poprawiła się ich definicja, kontury, ale nie zostały osuszone czy odchudzone. Masa i wypełnienie pozostały a kto wie, czy nie zyskały. To z kolei poprawiło dynamikę.

 



Zanim opiszę ingerencję w system mała dygresja. Jeśli administrator uzna ją za reklamę, to niech ją usunie. Przy walce z prądem niesamowicie pomógł mi szef firmy Ansae, pan Dariusz. Zadziwiło mnie zaangażowanie tego człowieka. Kupiłem u nich kabel podtynkowy, którym dostarczany jest prąd z licznika do pokoju. Kiedy grało źle zadzwoniłem do niego i zapytałem, czy ten kabel długo się wygrzewa, bo w ogóle wcześniej nie płyną przez niego prąd. Pan Darek nie tylko udzielił mi wyczerpujących informacji, ale w ciągu całego dnia kilkakrotnie sam do mnie dzwonił zadając masę pytań dotyczących systemu i proponując mnóstwo rozwiązań (na sprawdzenie części z nich wpadłem wcześniej sam).

Następnego dnia zadzwonił i zapytał o adres. W kolejny dzień przyszła do mnie paczka. A po kilku dniach pojawił się sam osobiście z wielgachną maszynerią, spędził u mnie kilka godzin i nie wziął za to ani złotówki. Nie wiem, czy spotkaliście taką obsługę posprzedażową. Dla mnie to był szok.


 

No to teraz konkrety, które zdziałał u mnie pan Darek lub zrobiłem po jego uwagach.



 

1. Wygrzewanie kabla. Grać, grać i grać – i to daje efekty. Taki podtynkowy kabel działa jak każdy inny, więc nie ma silnych, wymaga "ułożenia"



 

2. Wymiana gniazd. Podtynkowe kable wystają u mnie ze ściany (aby łatwiej manewrować systemem i sieciówkami), zakończyłem je prostymi, grubymi gniazdami "do betoniarki" za kilka złotych - tak przynajmniej wyglądały. W paczce z Ansae przyszły gniazda Furutecha, które samodzielnie zamontowałem.

Przy okazji okazało się, że elektryk, który montował mi gniazda "od betoniary" zrobił to bardzo niechlujnie. Naruszył izolację poszczególnych żył, tak że gołe druty mogły się stykać.



 

3. Kolejne rozpięcie systemu i pokrycie wszystkich styków specjalnym płynem kontaktowym.

 

 



4. Uwaga, działające voo doo! 
Głośniki, wszystkie terminale, elektronika została potraktowana "suszarką” - tajemniczym urządzeniem do jonizacji i zbierania jakiś tajemnych ładunków (o szczegóły proszę pytać Ansae, ja się nie znam na technice).



 

5. Uwaga, voo doo!


Wszystkie kable zostały rozplątane, wyprostowane, rozciągnięte, po czym poddane działaniu innej maszyny, zwanej przez pana Darka "kosmolotem" z powodu wygląduu przypominającego statek kosmiczny (też nie wiem, co to, robi coś z jakimiś prądami, nie do mnie po szczegóły). 



 

6. Uwaga, voo doo!


Kable zostały nasmarowane specyfikiem kontaktowym, zapięte i porządnie ułożone. Do minimum ograniczono zagięcia, krzyżowanie się, leżenie jednych na drugich.

Mało tego, nawet zostały położone na naprędce przygotowanych podkładkach. Uspokajam, chodziło o to, by głośnikowce nie stykały się i nie przycinały z siecówkami, oraz by ograniczyć drgania ze stendów na puszki MIT-ów. 



 

7. Do systemu zostały wpięte dwa kable sieciowe Muluc (na razie nie mam na nie pieniędzy, ale na pewno w przyszłości je kupię, bo do doskonałe druty).

 



Nie wiem, który z tych czynności przyniosły największy efekt, ale był taki, jak opisałem na początku posta. Po zakończeniu roboty sprzęt grał znacznie, znacznie lepiej. Teraz po prostu siedzę i słucham muzyki. Nawet momentami zapominam, że czeka mnie jeszcze praca za akustyką, co zapewne jeszcze bardziej poprawi pewne aspekty brzmienia.

 


I to na tyle. Pozdrawiam Stempur



 

PS


asiki


Jakość brzemienia zależy od znalezienie synergicznego, idealnego połączenia CAŁEGO systemu, a więc płyt, elektroniki, głośników, kabli, szeroko rozumianych akcesoriów, pokoju odsłuchowego i samego słuchającego. Nie ma moim zdaniem elementów bardziej i mniej ważnych.



 

lechb


Jakość posiadanego sprzętu nie ma nic wspólnego z tym, na jakim jest się etapie swojego hobby. Natomiast mam odrobinę pokory. I wiem, że choć muzyki słucham "od zawsze", muzykowałem i kilka sprzętów już w życiu przesłuchałem, to nadal moja wiedza i doświadczenie w tym temacie są niezmiernie małe, choćby w porównaniu z kilkoma kolegami z forum.


I jeszcze jedno: dlaczego Twoim zdaniem sieciówki czy podstawki nie mają wpływu na dźwięk, a wymiana kondensatorów czy nawijanie nowych transformatorów robi z budżetowej Manty "szok". To pytanie retoryczne, dyskutować chyba nie będę

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tadeo

Chętnie bym to wszystko rozszyfrował, ale nie bardzo się na tym znam.

"Suszarka" to małe urządzenie przypominające właśnie suszarkę do włosów. Podpbno usuwa ładunki elektrostatyczne i jonizuje elementy.

„Kosmolot" to duże, płaskie urządzenie przypominające latający spodek na którym stawia się urządzenia czy kable i to też robi coś z polem magnetycznym, jakimiś prądami... - sorry, byłem słaby z fizyki.

Samrowidło do styków to jakiś płyn wykorzystywany pewnie w dokładnych urządzeniach pomiarowych i sprzęcie medycznym do poprawiania przepływu prądu, zapobiegający utlenianiu się, itd.

Myślę, że na wszystkie pytania dotyczące tych urządzeń odpowiedzą w Ansae.

Pozdrawiam Stempur

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>stempur

Jak by można, skrobnij coś o tym kabelku od licznika do gniazdka ,jaki za ile , no bo czemu taki drogi ,to się samo przez się rozumie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stempur, w przypadku wymiany takich elementów mówimy tu o rzeczach konkretnych, jak parametry, pojemność, indukcyjność, a nie o magii. Co do transformatorów głośnikowych i ich wpływu na dźwięk to faktycznie, radzę jeszcze się podszkolić w tej kwestii, od bardziej doswiadczonych kolegów z forum. Ale tak to jest, jak ktos ma wątłe pojęcie o elektronice, a wypowiada sie w takich tematach. Podzespoły i topologia układu przecież nie grają, ale kable, podstawki, kolce, jakies magiczne obrzadki odprawiane nad kablami i sprzetem to juz musi grać.

 

P.S. Śmierdzi reklamą na kilometr, od poczatku do końca. No i ta nieśmiałość co do zdjęć. Miże trzeba było zrobić i wstawić przed voo-doo i po ;)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nowy 40

Kabel podtynkowy to gruby przewód trzy żyłowy z miedzianej skrętki. Ekranowany, solidnie izolowany. Producent podaje, że jest kierunkowy i trzeba go podłączać w określony sposób. W określony sposób zaleca też konfekcjonowanie końcówek - chodzi o odpowiednie połączenie ekranu po obu stronach kabla: przy liczniki i przy gniazdach.

Pozdrawiam Stempur

 

Zobacz na PW

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śledzę ten wątek i z każdą stroną bardziej mnie to wszystko słabi.

Ogolnie ludzie, którzy w życiu nie spotkali się z podstawami elektryki czy elektroniki są w stanie pisać takie bzdury. Wniosek jest jeden. Jak już kabel sieciowy dwumetrowy za kilka patoli nie wniesie oczekiwanej poprawy dźwięku to można przecież wymienić instalację i zamówić drogi kabel podtynkowy. A jak będziemy mieć nadal aspiracje by polepszyć dźwięk to pole do popisu jest baaardzo duże. W końcu do wymiany pozostanie jeszcze kupa kilometrów kabla do elektrowni. Zagrać musi. Bo jak nie zagra to trzeba będzie stawiać elektrownię. Ciekawe, która gra najlepiej w dolnych rejestrach?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś niedawno czytałem o osobistych reaktorach atomowych, bezobsługowych, zakopywanych pod ziemią. Raz na iles tam lat trzeba tylko uzupełniac paliwo. Cena iście audiofilska. Może ktoś sprawdzi i da znać jaki to to ma wpływ na dźwięk, byłbym wdzięczny ;)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.