Skocz do zawartości
IGNORED

Pytanie Snoba, czy Wy też zmuszacie się?


reart

Rekomendowane odpowiedzi

Nowy2 - ad hoc i ad rem ;-)

 

wiem co masz na myśli - większość pisze szybko, zwięźle i do rzeczy. Ludzie oczekują komunikatów a nie "bele(jakiej)trystyki" - kumam. Przejąłem się swoją rolą - to mój pierwszy wszczęty wątek i stąd te fanaberie. Staroświecki jestem. Rocznik w o mnie :-)

 

co do szutnika. To co napisałem o swoich poszukiwaniach to .. jest w tym dużo prawdy niestety :-)

 

W muzyce sam szukałem swoich klimatów. Zaczęło się za nastolatka - poezja śpiewana (Ewa Demarczyk, Czesław Niemen, Marek Grechuta, Wanda Warska), piosenka francuska, country. Rock dla mnie nie istniał z wyjątkiem Beatelsów. Muzyka głównie z radia. Jak rodzice kupili mi Radmora do którego dokupiłem w Tonsilu kolumny z bierną membramą (40W) to był szał. Sensorki, zielone wskaźniki itp bajerki. Radmor stał w moim pokoju jeszcze 2 lata temu. Źródło - napęd CD w komputerze :-). Dekoder przerobiłem na pętlę PLL i stereo było OK. Słuchałem gigabajtów mp3 które ripowałem z uporem godnym lepszej sprawy. Bo gdzieś wyczytałem, że w ślepych testach nie ma różnicy - a na CD jak uznałem mnie nie stać. I tak się kręciło to w kółko dopóki nie zauważyłem że kolumny mają spalone soprany, ocierający jeden głośnik w średnicy i potargane membramy w basowcach ;-) Wymiana na STX niewiele, poza faktem że grały, wniosła do sprawy jakości dźwięku i zacząłem szukać czegoś na co mnie stać. Szczegóły w o mnie. Dźwięk jaki mam obecnie nie spotkałem w salonach z nowymi klockami za 20 000 zł. Barwa, wokale, struny, kontrabas, instrumenty akustyczne, miotełki perkusji brzmią cudownie, genialnie, wciągająco. Jestem zachwycony starociami Grundiga. Razem z poszukiwaniami analogowego dźwięku zacząłem kupować płyty z muzyką. Okazało się że moja wiodąca dotąd technologia mp3 ;-) to tandeta i ersatz. Nagle nagrania z każdą generacją sprzętu brzmiały coraz lepiej. A po tuningu u Mistrza - genialnie. Zacząłem od sprzętu bo nie wyobrażam sobie słuchania dobrej muzyki na boomboxie albo kinie domowym - to profanacja. Ale dowiedziałem się o tym 2 lata temu. W związku z tym że fałszuję każdą melodię i muzycznie głuchy jestem jak pień - trzeba było kierować się dotychczasowymi gustami własnymi oraz intuicją. Zaczęły się zakupy na allegro które należy traktować w kategoriach raczej uzależnień ;-) Coś jakbym chciał nadrobić stracone lata w kilka miesięcy. Z czasów nastoletnich zostało mi tylko 20 winyli, 100 kaset MC i kilka CD. Obecnie kolekcja liczy 750 CD, około 400 kaset MC (kupuję za 1 zł szt i traktuję jako samplery - jak mi się podoba muzyka - kupuję CD) oraz około 400 winyli (większość na wolumenie z poniemieckich wystawek - traktuję jako samplery - choć zdarzają się perełki :-). I tyle. Szukam teraz muzyki. A że na literacką, malarską, generalnie artystyczną tandetę zawsze byłem uczulony szukam ciekawych wykonawców w jazzie, klasyce, muzyce filmowej, musicalach. Lubię bluesa, folk, country.

 

W związku z tym że postanowiłem kupować bardziej celnie - pytanie w tytule. Audiofilem już jestem ale melomanem jeszcze długo nie. Być może nigdy nim nie będę. Miłośnikiem muzyki - tak. Napisałem o sobie jako o snobie bo po prostu zauważyłem u siebie taki mechanizm.

Stąd ciekaw byłem Waszej drogi do obecnej wiedzy i muzycznych przeżyć. Czy czasem też nie kierujecie się tym tropem w poszukiwaniach?

Czytałem 2 lata audiostereo.pl i jakieś 60% inspiracji muzycznych pochodzi właśnie z tego forum - za co Wam bardzo dziękuję!

 

Audio dyskusje o wyższości jednego śmieciowego klocka nad drugim mocno mnie zniesmaczyły. Kino domowe praktycznie nie ma dla mnie znaczenia poza koncertami czy filmami muzycznymi. Wizja ma być, żeby wzrok się popsuł ale dźwięk MUSI być perfekcyjny. Odsłuchy nowiutkich klocków w salonach audio do ceny około 20 tyś złotych nie mają sensu i psują słuch. Próbowałem. Konstruktorzy i marketingowcy nie mają pojęcia o analogowym, barwowo naturalnym brzmieniu. Pokolenie MP3 i RMF FM zabija jakość. Idę więc w stronę dobrej, dobrze nagranej(o ile to możliwe) muzyki i tyle. Tylko nieco rozważniej. A w związku z tym że to początki w klasyce i jazzie muszę poznać kanon aby potem zgłębiać peryferia.

 

i to by było na tyle. Na razie - pozdrowienia - reart.

 

PS

Kari Bremnes - mam jedną płytę - REISE - ale jestem zawiedziony pod każdym względem. Nie mam na czym ucha zawiesić. Może nie trafiłem ? Może słuchałem za mało razy :-))))

Kupiłem bo znawcy chwalili jako że to audiofilskie nagrania i wielki wokal itp. Znowu snobizm mi z butów wyłazi ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

reart

 

Polecam założony przeze mnie wątek Nuworysze audio

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

wpasowujesz sie lekko w ten wątek, ale nie do końca, nie jesteś audiofilem:-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, wszystkich uczestników tej ciekawej dyskusji. Pozwolę sobie i ja coś dorzucić od siebie.

 

Otóż po przeczytaniu zamieszczonych tu postów ja mam chyba lekko odmienne podejście. Słucham klasyki, jazzu, akustyki i kilku innych gatunków, ale zasada jest niezmienna: nie zmuszać się! muzyki jest tyle, że zawsze dla siebie coś znajdę, a na siłę wmawiać sobie, albo cierpieć to chyba nie cel relaksu przy muzyce. Przynajmniej nie dla mnie. Jeśli nie podoba mi się jazz awangardowy, to po prostu tego nurtu nie słucham. Co i rusz trafiam na jakąś płytkę z tą muzyką, ale jak na razie konsekwentnie mi nie podpada i po 2 kawałkach wiem, że to nie dla mnie. Podobnie z innymi gatunkami, nurtami, wykonawcami. Przecież nie musi mi się podobać kanon, to co innym, etc. Każdy jest inny, ma odmienny gust i to jest fantastyczne.

Co do 'przecierpienia' pewnej fazy słuchania, to być może kiedyś mi się zdarzyło, jak byłem w podstawówce i zaczynałem z klasyką z taśm. Ale bolesne to nie było na pewno. Być może jest to kwestia dojrzałości? Mnie np. 'Kind of Blue' Miles'a wciąż jakoś nie przyciąga, nie czaruje. I co? - Mam się tego wstydzić? Czy może zmuszać i słuchać do bólu aż mi 'wejdzie'? Jeśli mi się na razie nie podoba to i dobrze, nawet jeśli to ma świadczyć o mojej niedojrzałości, to przyjmuję to, bo mam jescze wiele lat słuchania i muzycznego dojrzewania przed sobą. I jestem przekonany, że wszystko ma swój czas (tak jak ktoś cytował Biblię): z tym, że ja staram się na siebie presji nie wywierać i ewoluować bez zmuszania się. Aby była jasność - nikogo nie krytykuję za odmienne podejście, po prostu dzielę sie moimi wrażeniami.

Aby nie przynudzać, to chyba na tyle.

Pozdrawiam wszystkich!

 

PS.

Jak miło, że toczy się tu taka dyskusja na poziomie... Miód po ostatnich przepychankach w zakładce stereo.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrót po dłuższej przerwie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

reart

 

"Obecnie kolekcja liczy 750 CD, około 400 kaset MC (kupuję za 1 zł szt i traktuję jako samplery - jak mi się podoba muzyka - kupuję CD) oraz około 400 winyli (większość na wolumenie z poniemieckich wystawek - traktuję jako samplery - choć zdarzają się perełki :-)."

 

a jednak szutnik! masz taką kolekcję, że to ja, ze swoją setką, mógłbym cię poprosić o twoje typy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

romekjagoda, 30 Mar 2009, 10:04

Każde podejście dobre, byle podchodzić, a nie odchodzić - wzbogacać się i rozwijać, a nie opadać w ciepłe bagienko. Z tym, że może być jedno "ale":

>muzyki jest tyle, że zawsze dla siebie coś znajdę, a na siłę wmawiać sobie, albo cierpieć to chyba

>nie cel relaksu przy muzyce.

Ale dlaczego muzyka ma koniecznie być relaksem? Tzn. może nim być i jest to jej bardzo ważna funkcja, podobnie jak każdej innej ze sztuk - dostarczanie przyjemności. Ale jeżeli ją do tego tylko ograniczymy, niesamowicie ją zubożymy. Oczywiście dobra muzyka zawsze jakiegoś rodzaju przyjemności dostarcza, jednak wielka romantyczna symfonika albo Parsifal nie dla przyjemności odbiorców powstawały, a tym bardziej kawał muzyki XX-wiecznej. Przyjemność to tylko skutek uboczny, wynikający z estetycznej natury doświadczanego dzieła. Jednocześnie ma to być wyzwanie poetyckie, epickie, liryczne, obrazowe, intelektualne, etyczne, moralne (kto dziś pamięta takie słowo?:)) - i jeszcze insze, niewyrażalne, skoro muzyka zaczyna się tam, gdzie kończą się słowa... Dlaczego chcemy się przy niej bawić? W filmie o przygotowaniach spektaklu baletowego Święta wiosny Strawińskiego z uczniami berlińskich szkół publicznych, dzieciaki narzekają - "może mi się tu jednak nie podoba, nie wiem, czy się dobrze bawię." Choreograf, świetny gość, odpowiada na to: "dlaczego masz się bawić? Taniec to niesamowicie poważna sprawa. To wszystko jest ogromnie poważne. Wspaniałość nie polega na zabawie." Tutaj więc może, aby dojść do kontemplacji wspaniałości, warto czasem wesprzeć naturalną ciekawość, żywą w każdym z nas, słuchaczy i poszukiwaczy muzyki, jakimś wysiłkiem. Nirwana nie przychodzi bez przygotowań.

Miłych odsłuchów :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy temat reart.

Sam jestem poszukiwaczem "swojego" nurtu muzycznego... jak narazie bez skutków.

W muzyce chodzi o doznania, przeżywanie jej, utożsamianie się z nią. Każdy człowiek jest inny, jeden mniej, drugi bardziej wrażliwy stąd różne gusta muzyczne.

Ja jestem osobą niezmiernie wrażliwą stąd emocje przy słuchaniu muzyki która jest obecna w takich filmach jak: Pearl Harbour, Gladiator czy Król Artur.

Nie wiem co mnie tak porusza do końca muzyka czy film. Jeżeli ktoś mógłby mi przybliżyć wykonawców którzy prezentują podobny gatunek muzyczny jak w w/w filmach byłbym wdzięczny.

Być może nie trzeba się zmuszać do słuchania czegoś tylko zdefiniować swoje emocje a następnie je ukierunkować w stronę danego gatunku.

Jak ktoś wcześniej napisał muzyka obecna na co dzień w stacjach radiowych jest bardzo ulotna. Po kilkukrotnym przesłuchaniu nudzi się, niczym nie zaskakuje, łatwo wpada w ucho, jest melodyjna ale pusta, bez tajemnicy.

Marzy mi się kolekcja powiedzmy 20 płyt muzyki ( powiedzmy ambitnej ) która przy każdym odsłuchu wywołuje te same emocje ale zawiera informacje które są jeszcze do odkrycia. Czy kiedyś to u mnie nastąpi? Nie wiem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ależ zmuszać się jak najbardziej! - nie każda muzyka wpada od razu w ucho, czasem to wymaga prób i podejść, a potem się okazuje, że warto i to bardzo, tak jak z pewnym gatunkiem niepozornych dziewczyn ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

łasic, 30 Mar 2009, 10:58

 

>... a potem się okazuje, że warto i to bardzo, tak jak z pewnym gatunkiem niepozornych

>dziewczyn ;-)

 

fajny temat by był o pierwszych wrażeniach, odczuciach, a potem o realizacji, ale trzeba byłoby pamiętać, że zakładka jest widoczna bez logowania. ;)

 

bardzo trafna uwaga muzyka/dziewczyna

kompletny zachwyt wręcz zbaranienie od pierwszego usłyszenia/wejrzenia,

zainteresowanie szczegółem, frazą, składem instrumentalnym/nogami, uśmiechem, włosami

odrzucenie czy denerwowanie pozornym zgiełkiem, bezładem/zadufaniem, władczą postawą, opryskliwością

 

znajomy swoją połówkę poznał w trakcie pracy nad wspólnym projektem instalacji chemicznej podczas studiów. asystent do wspólnego projektu przydzielił mu panienkę, a on postanowił sprawę poprowadzić wychodząc z założenia, że głupia baba.... dziewczyna upomniała się o swoje i po małej kłótni ustalili podział pracy. finał jak wyżej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy2

 

ale gdyby ilość poszła w jakość :-)

samo posiadanie nie robi z nikogo melomana ... a to że mam wodę w kranie żeglarza ;-)

jak kupisz 2 BOXy po 50 CD już masz 100 szt płyt w zbiorach - a mam jeden barokowy Harmonia Mundi a drugi z klasyką ... Gold Classic.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rockefelle, 30 Mar 2009, 10:57

 

to znaczyłoby że lubisz muzykę filmową tak jak ja ;-)

oczywiście zaczęło się od filmu Amadeus (POLECAM !!!), Gladiator i Bandyta (muzyka Lorenca - niesamowity Taniec Eleny!!!) z elementami bałkańskimi - niesamowita muzyka.

 

Polecam Ci stronę:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

mozna tam kupić on-line muzykę w formacie mp3 i FLAC.

 

A jak szukasz podobnych klimatów - szukaj innych dzieł Hansa Zimmera. Ale polecam genialnych polskich kompozytorów - KILAR, LORENC, KONIECZNY. Ich muzyka filmowa jest niesamowita. Cudze chwalicie - swego nie znacie ;-) ?

 

pozdrowienia - reArt

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość papageno

(Konto usunięte)

Otóż to. Słuchanie muzyki to czynność fizjologiczna. Mózg tak ma, że musi być stymulowany przez narządy zmysłów,aby prawidłowo funkcjonować. On sprawia, że jedne dźwięki się podobają, są odbierane jako przyjazne, a inne wręcz przeciwnie. No tak już jest (w ogromnym uproszczeniu).

 

Snobizm - i to czasami kosmiczny - pojawia się, gdy o słuchaniu muzyki zaczyna się gadać. A że mózg to narząd doskonały (mój drugi ulubiony,że przytoczę Allena) więc i orgia snobizmu nie ma granic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmuszac sie do sluchania muzyki ? Slucham raz, jak mi nie lezy to zostawiam na jakis czas, ponawiam i jak znowu nie wypali to daje sobie ostatecznie siana, jest tyle muzyki co mi sie podoba w danej chwili bez dalszego kombinowania, ze szkoda sie zmuszac i gwalcic wlasne postrzeganie/stan percepcji, nawet jesli mialo by to zaowocowac jakims przelamaniem/oswojeniem sie po 5-tym razie. Generalnie, sprzet mi sprzyja w odbiorze, przynajmniej w poczatkowym okresie tak sie dzialo, bo z czasem chyba sie jakos wyrabia wyobraznia muzyczna co pomaga wydatnie, zwlaszcza przy nieco slabszych realizacjach.Troche na sile ten 'snobizm' jest tu wciskany, dla mnie sluchanie muzyki to taka sama niejako czynnosc jak odzywianie sie, mozna wpieprzac non stop z fast fooda, a mozna tez sobie dogadzac bardziej wyszukanymi potrawami, co sie raczej ze snobizmem nie wiaze, a bardziej checia odmiany (jak we wszystkim) i to w obie strony..

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

reart, dobrze postawione pytanie. Współczuję snobom w rodzaju Siary z "Kilera". Jeżeli ktoś słucha klasyki bo wypada, to jego problem. Nie mówię, że lubię każdą muzykę i o każdym czasie. Ciągle słuchanie kompozytorów w rodzaju Stockhausena czy Weberna jest dla mnie torturą. Dla mnie muzyka kończy się na Rachmaninowie i Szostakowiczu. Nie usiłuję snobować na kogoś, kto rozumie i lubi "Warszawską Jesień". Ciągle w zasięgu znajduje się Mozart, Bach (Koncerty Brandenburskie i Wariacje Goldbergowskie) lekki Haendel i Corelli oraz synowie Bacha. Innych słucham zależnie od nastroju.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

reart

 

Ja się "snobuje" słuchając np Jamesa Taylora (znakomite teksty + plus profesjonalni muzycy czyli "Ameryka").

Pisząc ten watek słucham SDM z CD (ale chwile temu był Mozart a wcześniej Gregorian).

IMHO jest problem z klasyka (szczególnie na CD). Sprzedaje się paskudne wykonania i interpretacje które poza bumboksami nie grają - na dobrym sprzęcie to tragedia.

Dzieki uprzejmości vasy miałem okazje posłuchać z analogu dobrych wykonań klasyki na znakomitym jak i "poprawnym" sprzęcie - to jest na prawdę "bajka" ale na pewno nie w samochodzie i z 10- paku.

Nie mniej warto wyrabiać w sobie wrażliwość na dźwięki. Najlepsze są do tego dobre wykonania muzyki klasycznej słuchane w spokoju i na dobrym zestawie (nie na znakomitym ale na dobrym).

Zacznij od "dobrych" składanek (info na forum) a potem...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fan Karajana,

a dlaczego miałbyś się snobować na Warszawską Jesień? Chyba najwyżej dla wyrwania jakiejś rozentuzjazmowanej zesnobowanej panienki. Siedzisz w muzyce od Corellego po Szostakowicza - tu już nie ma miejsca na snobistyczne poprawianie wizerunku. Snobizmem mogłaby być chęć posiadania wszystkich nagrań Karajana - gdyby nie była to niesamowita pasja. Godna zresztą podziwu, już dawno zrobiła na mnie wrażenie, choć ode mnie samego Herbert już dawno poszedł von... Chociaż niektóre kreacje są wspaniałe, np. Don Giovanni z Salzburga z 68, ten z Giaurowem, Freni i piękną Elwirą Żylis-Gary. No, powodzenia!

 

dino

miałbym jeszcze lepszy sposób ćwiczenia wrażliwości na dźwięki. Pójść na koncert. Oczywiście bez prądu. W tej chwili tylko klasyka zostaje, bo reszta prawie zawsze się podpina - ale klasyka może być. :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dino

miałbym jeszcze lepszy sposób ćwiczenia wrażliwości na dźwięki. Pójść na koncert. Oczywiście bez prądu. W tej chwili tylko klasyka zostaje, bo reszta prawie zawsze się podpina - ale klasyka może być. :)

 

Może "Von" tak myślał ale generalnie masz rację. Mam zamiar zobaczyć "Straszny Dwór" w nowym aranżu.

A wrażliwość się buduje latami i dzięki Bogu nagłaśniałem i opery i spotkania typu Wrocław-Zaporoże a teraz tylko porównuje.

 

Jedno jest pewne:

 

-wykonanie

-sposób nagrania

- wydanie (tłoczenie lub zapis)

 

Powtarzam to jak mantrę - jak muzyk nie zagra - to nośnik nie przeniesie a i akustyk nie nagłośni.

Oczywiście tuman akustyk może to spieprzyć ( z mojego doświadczenia poza "oficjalnymi akustykami typu radio i TV" reszta dawała radę). Potem to trzeba ewentualnie zmiksować (najlepiej nie) i wydać na nośniku.

 

Tak już podsumowując - Wesele Figara w PRL to była masakra - ale miałem szczęście słuchać w OPER STADT BERLIN (jeszcze w DDR)i "umarłem".

Gdybym nie wiedział jak ma być to pewnie do tej pory bym "umierał"

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kebaP1, dlaczego porzuciłeś Karajana? Nie mówię, że wszystko co zrobił, było świetne, ale generalnie rzecz biorąc był dużo lepszy na koncertach, przedwczoraj dostałem fantastyczne "Obrazki' z Japonii, gdzie Karajan przeczytał po prostu program i zadyrygował "Bramę" ciężko i dostojnie jak powinna wyglądać brama do śmierci.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>reart

 

pytałeś o Abbey Lincoln

masz już trochę jej płyt i chciałem dorzucić dwie, które mam dobrze obsłuchane

 

"Over Yhe Years" z 2000 roku (już o niej pisałem) bardzo dobra płyta, może poza jednym kawałkiem śpiewanym po portugalsku "Somos Novios" w którym dość "szeleści" i trochę się męczy z "obcą" substancją; płytę kończy jej piosenka śpiewana a capella "Tender As A Rose" o której pisałem; kiedyś zachwyciła mnie Janis Joplin w "Mercedes Benz", a teraz złapała i trzyma Abbey Lincoln.

W warstwie muzycznej słychać wyraźnie jazzowe granie i takież śpiewanie. W jednej z piosenek bardzo ciekawie zostały użyte pochody werblowe, które Abbey zupełnie nie przeszkadzają w śpiewaniu.

 

"Abbey Sings Abbey" z 2007 roku zawiera wiele nastrojowych i refleksyjnych piosenek tylko jej autorstwa. W warstwie aranżacyjnej wprowadzono trochę elementów charakterystycznych dla muzyki klezmerskiej i countrowo-bluesowej. Zastanawiam się jak ona potrafi nas mamić, bo większą część materiału śpiewa dojrzałym głosem, właściwym swojemu wiekowi, a czasami używa dla podkreślenia przekazu chropawej barwy - co jeszcze rozumiem, ale zdarza się zaśpiewać jej tak słodkim głosem, że ma się wrażenie iż śpiewa to najwyżej trzydziestolatka. To zapewne tajemnica jej rzemiosła śpiewaczego i być może wyjątkowej budowy jej aparatu głosowego.

Płyta jest łatwa i przyjemna w odbiorze, także dla słuchacza, który jazzu nie uważa.

Trzeba płyty słuchać wieczorem, wtedy ma się wrażenie, że wpadła do nas starsza dobra znajoma, która w życiu niejedno widziała i zaznała i chce z nami podzielić się swoimi przemyśleniami. Bardzo lubię piosenkę "Learning How To Listen", kiedy Abbey Lincoln zaczyna śpiewać o życiu bardzo pięknym i charakterystycznym dla siebie głosem. Moim zdaniem jest w tej piosence wszystko to co u niej mnie zachwyca. Jest jeszcze druga piosenka, którą nagrywała w różnych wersjach już wielokrotnie "Throw It Away". Często po jej odsłuchaniu włączam repeat.

Ta płyta zawiera taką prawdę przekazu, że gubimy się w odsłuchu mając wrażenie, że ta intymna płyta została nagrana tylko i wyłącznie dla nas.

Boże, dajcie tę płytę tym wszystkim Norahom i Dianom, by po jej odsłuchaniu zaczęły pracę charytatywną dla ludzi będących w potrzebie, a może wtedy coś zrozumieją ze świata, który je otacza.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fan Karajana,

To pytanie na chyba dłuższą odpowiedź, na którą już dzisiaj mnie nie stać, a która też nie pasuje do tego wątku (a może, skądinąd?). Może założyłbyś (Tobie to wypada najbardziej) wątek tak mniej więcej zatytułowany: dlaczego wielbię (lub nie) Karajana? Nie tylko ja miałbym szansę się wypowiedzieć :) W każdym razie - nie dziś, wybacz.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy2

 

dzięki za namiar. Zacząłem poszukiwania. Abbey mnie intryguje choć płyty które mam nie do końca trafiają w mój rytm. A "Throw It Away" jak dla mnie najlepiej zaśpiewała Aga Zaryan. Jej płyta Picking up the pieces trafia mnie od pierwszego taktu do ostatniego. Cała. Bez słabych miejsc. Wyczucie swingu genialne. Buja się nieprawdopodobnie. Wykonanie Throw It Away - mistrzowskie. Jeżeli nie słuchałeś - bardzo polecam. Mamy na swoim podwórku mistrzynię klasy światowej. I to wykonanie Suzanne L.Cohena ! Interpretacje, rytm, bujanie po prostu wielkie na całej płycie.

 

reart

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>reart

 

Znam wykonanie Agi, które jest bardzo ładnym bibelocikiem, natomiast kiedy Abbey śpiewa "Throw It Away" czujesz, że wie o czym śpiewa i jest to w jej głosie i interpretacji. Z powodu interpretacji Abbey Lincoln na tym krążku z 2007 roku jest często bliżej tzw. piosenki literackiej niż jazzowej. Improwizowanie zastąpiła interpretacją. Może to obecnie robić, nawet u siebie w Stanach, bo to już nie lata 50 ubiegłego stulecia, kiedy podczas tourne Edith Piaf po USA jej śpiewaniu o tym, że serce jej pęka towarzyszyły śmiechy na widowni. Chodzi mi o prawdę, tak jak w polecanym klipie z "Hurt" starego i schorowanego Casha. Ponoć menedżer Casha powtarzał mu, że zrobi niesamowity hit jeśli zaśpiewa coś tak, jakby miał nazajutrz umrzeć. Johny wykazał się dużą odwagą i determinacją, bo owego covera NIN nagrał nomen omen na krótko przed śmiercią.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj posłuchać organistki grające na Hammondach B3. Na początek Rhoda Scott, potem Shirley Scott i jeszcze dla smaku Barbara Dennerlein...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

muzyka łagodzi obyczaje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 9 miesięcy temu...

reart, 22 Mar 2009, 23:08

>Droga do Wielkiej Muzyki - Snobizmem go z lekką nutą "masochizmu"?

>Zwierzenia Snoba - jak się dochodzi do Wielkiej Muzyki

>Czy w tym szaleństwie (głupocie) jest metoda?

 

Nic co dobre nie przychodzi łatwo.

 

Muzykę łatwo wpadającą w ucho szybko akceptujesz, ale też równie szybko masz jej dość. Trudną muzykę akceptujesz po czasie, ale ona pozostaje z Tobą na lata.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyrażę poniżej kika banalnych prawd,ale trzeba je mieć w poruszanej tu kwestii na uwadze:

 

1. To czego słuchasz w pierwszej kolejności zależy od środowiska w którym przebywasz - rówieśnicy, rodzina, później osoby które mają dla ciebie jakieś znaczenie. W późniejszej fazie zostają z tego tylko wspomnienia np. ta piosenka to 2 rok studiów, a ta to fajna blondynka, którą poznałem na seminarium mgr it., albo coś co generalnie kojarzy się z jakimś etapem życia.

 

2. Druga faza to bardziej świadomy wybór muzyki (osiągana w różnym wieku) - istnieją wokół nas ludzie, którzy tej fazy nie osiągną i musicie przyznać, że nie oznacza to mniejszej wartości danego człowieka.

 

3. Wybory mogą być różnie motywowane, zatem: *wpada w uchu, * dobrze się przy tym bawię, * zmusza do myślenia np. poezja śpiewana, * chęć poznania tradycji muzycznych - muzyka ludowa itp, * chęć poznania dorobku muzycznego, muzycznych osiągnięć - tutaj zasadniczo mieści się każdy gatunek muzyczny.

 

Jeśli zatem postawimy sobie za cel poszerzenie poznania czasami zmusić się trzeba. Czy od razu urzecze cię jakiś kwartet smyczkowy, czy koncert jakiegoś wielkiego kompozytora, różnie z tym bywa.

Generalnie rozwiające jest słuchanie wielu gatunków muzycznych.

Przesłuchanie jednak wszystkiego co warte usłyszenia jest oczywista niemożliwością.

Jak zatem dokonać wyboru i poświecić czas na muzykę, często dużo bezpowrotnie straconego czasu - czy tylko po przestudiowaniu opinii innych , może po rankinagach branżowych czasopism, konkursów, stron www itp?

Wszystko to warto wziąć pod uwagę, czasami jednak może dobrze jest też poszukać czegoś nowego, czegoś mniej poularnego, nie oznacza, że lepszego, ale tz niekoniecznie gorszego.

 

Oto jest pytanie czy muzykę na takich czy innych nośnikach można nabyć, posiąść czy też konieczne jest wstępnie pokorne oczekiwanie w jej przedsionkach aby doświadczyć tego co ze sobą niesie.

Nic nowego nie wymyślimy, cele muzyki jak każdej szutki to: docere, delectare, movere...

 

Jeśli zaś chodzi o mnie to często ulegam rodzącym sie w głowie pomysłom np. płyta z chorałem dziś, koncert z muzyką świata po jutrze odłsuchany z mojej kochanej Dwójki, no i koniecznie do końca następnego miesiąca mieć rozeznanie we włoskim ars subtilior...w praktyce bywa z tym różnie.

 

Jedno jest pewne niesłuchane, żadko słuchane, lub zapomaniane przez wszystkich żyjących dźwięki nie tracą nic z magii, która przyciąga człowieka...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze powiedziane Celtix, dlatego ja mam bardzo szerokie horyzonty muzyczne. Mam co prawda coś do czego wracam częściej, czego słuchałem po kilkadziesiąt czy kilkaset razy ale przede wszystkim muzyka to odkrywanie ciągle nowych rzeczy. Jak zawsze to odkrywanie nie musi przynosić pozytywne efekty ale warto bo jak już znajdziemy coś co nas zachwyci to radość jest wielka.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednym słowem szczęsliwi Ci, którym muzyka towarzyszy w zyciu.

 

Celtix -> bardzo trafne spostrzezenia.

 

Bardzo sposdobał mi sie ten wątek. Duzo prawdziwych i szczerych słów o drodze docierania do muzyki.

 

Osobiście w domu wychowałem się na muzyce klasycznej, w okresie nastoletniego buntu wszedłem w mocniejsze klimaty rockowe, głównie chyba z potrzeby imponowania rówieśniczkom :). Choć musze przyznać, że do dzisiaj uważam że takiemu Dream Theatre bliżej do Bacha, niż dzisiajszym twórcom muzyki symfonicznej... później kiedy juz zaczałem grać rocka, była faza blues'a (tam było wiecej rówieśniczek :) a na końcu Jazz (te rówiesniczki był najbardziej wyrafinowane :).

 

Dzisiaj, kolezanki wychowują swoje dzieci a w kolekcji pozostał mi metal progresywny obok muzyki poważnej, przełamane nagraniami Yehudi Menuhina z Grappelim w aranżacjach jazzowych... a wszystko przepełnione mocnym ładunkiem emocjonalnym.

 

Motywacja może płytka, ale wynik bardzo satysfakcjonujący :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byłem młody próbowałem słuchać muzyki współczesnej - nie wypadało nie słuchać takich kompozytorów jak Lutosławski, Penderecki; w końcu to były sławy. Nie dałem rady - ich muzyka mnie odrzucała i nie sprawiała żadnej przyjemności. Teraz słucham już tylko tego, co mi się podoba; na próby zapoznania się z muzyką współczesną zwyczajnie szkoda mi czasu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie zmuszam sie. Muzyka albo laczy sie emocjonalnie z czlowiekiem albo nie. Wartosc Strawinskiego czy tez Behemotha jest identyczna i nie ma jakiegos magicznego klucza kory trzeba odkryc by dostapic laski sluchania "bardziej wartosciowej muzyki". Muzyka powinna tez byc na tyle techniczna/skomplikowana w stosunku do ideii jakie chce tworca przekazac. Samo skomplikowanie w sobie jest totalnie bezwartosciowe.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.