Skocz do zawartości

Klub otwarty  ·  49 członków

APS Aeon Klub
IGNORED

Audiofilski klub miłośników APS AEON


sanu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Kopczas, 16 Mar 2010, 15:36

 

To nie reguła np Możdżer Danielson Fresco The Time utwór Asta III fortepian jest bardziej pastelowy grajacy plamami a w płycie z tym samym utworem Asta III z płyty Libera Me jest bardziej dosadny momentami kliniczny.Mimo piknej muzyki "zdjęcie" fortepianu z obu nagrań odbiega od tego słuchanego pamiętanego na żywo.

Dawno nie słuchałem pewnie warto by wrzucić Krzysztofa Komedę z lat 60 (tego nie remasterowanego)Wtedy inżynier dźwięku to był ktoś

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi regularnie w nagraniach fortepianu brakuje alikwotów i przestrzeni, wybrzmienia. jestem pianistą wiem jak to być powinno słychać.

jazz nagrywa się trochę inaczej zdaje się: mikrofonem prostą w klapie, klasykę z większej odległości nagrywają. jedne i drugie rozwiązania mają swoje wady i zalety. dobrym przykładem klasyki nagranej z mikrofonem w pudle rezonansowym są domowe nagrania Horowitza. mimo,że dość prostą techniką zrealizowane, ze wszystkich nagrań jakie słyszałem, te były najbliższe temu co słychać z niedużej odległości.

"Wolę błędy entuzjazty od obojętności mędrca" - Anatol France

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

=>Kopczas, 16 Mar 2010, 16:49

 

Wepchanie mikrofonu do instrumentu to najgorsze co można zrobić; tak z klawesynu zrobiono w wielu nagraniach brzęczący xwesyn ;). Tak samo kochają dawać obok mikrofony kierunkowe bo nie ściągają hałasu otoczenia. Hałasu nie ma ale instrument znów jest pod lupa i nagrany klinicznie. Przy nagrywaniu trzeba mieć dobra wyobraźnie przestrzenną żeby sobie uzmysłowić co się z dźwiękiem może dziać. Oczywiście można jak w samochodzie z automatyczna skrzynią ustawiać mikrofony na punkty;typu jazda po mieście, jazda sportowa,etc. No ale kończy się to większym zużyciem paliwa a w nagraniu poprawnym tylko dźwiękiem. Alikwoty niejako są pożerane przez kolumnę która nie powinna się wzbudzać i jest tłumiona, przestrzeń w systemie stereo często jest nazwijmy to za prosto podana bo albo mamy ja robioną natężeniowo lub fazowo a powinny być te dwie techniki stosowane razem.Podobno jest 14 podstawowych ustawień mikrofonów i ich dalsze kombinacje tak że jest w czym wybierać ale należy z tego korzystać :) Nawet są takie instrumenty w studiu (goniometry) które pokazują optycznie czy dźwięk jest nagrany prosto lub bardziej skomplikowanie co nie znaczy że zawsze ciekawiej. Same wybrzmienia to właśnie niezbyt mocno wytłumiane wewnętrznie membrany i dla tego np zamiast gwizdka z materiału używamy tytanowego lub berylowego. Sporo osób tak nie lubi bo sporo nagrań jest nagranych klinicznie i to wali po uszach i dla tego słuchają na "szmatach".To bardzo duża wiedza a to co piszę jest tylko pobieżnie i płytko poruszone. Czasami wydające się jako oczywiste rozwiązanie nie daje satysfakcjonujących słuchaczy wyników np. ostatnio słuchane na AS topowe kolumny Dynaudio Consequence Ultimate Edition powinny zagrać genialnie specjalizowane do każdego zakresu głośniki połączone razem nie wzbudziły jednak ochów i achów gawiedzi.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przesiedziałem trochę czasu na nagraniach różnego rodzaju: w akademii muzycznej uczymy się razem z reżyserami. muzycy o sobie, a reżyserzy na muzykach uczą się ustawień. jeden raz tylko byłem zadowolony z dźwięku przy reprodukcji. zdaje się, że mikrofon stał gdzieś dokładnie po środku między skrajnościami nagrania ze środka instrumentu, a głęboko z sali. najgorsze jest to,że często reżyserzy ubrani w ciasny gorset jakichś reguł rzadko biorą pod uwagę zdanie muzyka odnośnie dźwięku: nagrywałem ze śpiewaczką jakąś pieśń, w której był bardzo ciekawy sonorystycznie fragment.

Po długim dźwięku w fortepianie, na pedale podnoszących wszystkie młoteczki, wchodził głos z wokalizą na pentatonice dość wysoko i głośno. do tego stosowaliśmy myk taki, że dziewczyna odwracała się trochę w stronę otwartego fortepianu tak,że w trakcie tej wokalizy pobudzały się struny. efekt niesamowity.

z miejsca zasugerowałem co będziemy robić żeby dostosować ustawienie. niestety...nagranie gdzieś jest ale wokaliza została uwieczniona jako głuche solo ponieważ koledze nie chciało się bawić z rozmieszczeniem mikrofonu.

ten offtop nie bardzo w sumie pomoże koledze szukającemu dobrego nagrania fortepianu.

 

tu jest piękne nagranie, pięknie nagrane:

http://www.allegro.pl/item954653293_cd_beethoven_schiff_haitink_piano_conc_3_4_folia.html

"Wolę błędy entuzjazty od obojętności mędrca" - Anatol France

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

=>Kopczas, 17 Mar 2010, 01:25

 

Jaki tam offtop, przecież piszemy co nam przeszkadza w nagraniach i co chcielibyśmy żeby było lepiej.Właśnie usiłujemy zrozumieć co ma a co nie ma wpływu na dźwięk także tych AEON-ów ale nie tylko.

 

Jak to w życiu bywa dla jednych jest to parę godzin mordęgi w studio a dla innych pasja pracy nad materią-to mamy wszędzie tylko muzyka np. nie jest taka banalna jak sporo czynności wykonywanych przez ludzi żeby zarobić na życie i chyba osoby lubiące to robić należą do spełnionych życiowo. Wiadomo także że człowiek też urządzenie analogowe i to też się odbija na efektach pracy.Czasem faktycznie ciężko komuś się wysilać jak wykonawca męczy choćby taki fortepian, brak wtedy interakcji no i co za tym idzie zaangażowania z obu stron.

 

Wokaliza dla tego została tak utrwalona (głucho) bo wokalistka obróciła się od mikrofonu który ją "ściagał" po prostu trzeba było to nagrywać fortepian i wokal całościowo żeby komplet mikrofonów widział i wokalistkę i fortepian; być może trzeba by było jakiś potężny statyw ustawić no ale wtedy trzeba ruszyć d4 z za konsolety, jak wczesniej pisałem bardzo ważna jest wyobraźnia przestrzenna a nie tylko sam słuch. Poza tym wszystkich trzyma nas budżet i dla tego o ile coś można na przyszłość podpowiedzieć to należy intensywnie poza terenem nagrania przećwiczyć wszystko na sucho a nie podczas nagrania.

Dać wcześniej grafik do łapy realizatorowi a później wymagać jego realizacji oczywiście jak mamy pojecie co robimy :) Dla tego kółeczko się zamyka startując w branży należy sobie poszukać sprawdzonego nagraniowca! (tylko nie mruka-tacy tez są) żeby nam pomógł,zasugerował,etc. bo się po prostu wtedy dalej uczymy ( nie tylko w muzyce całe życie).Dobry nagraniowiec to taki niewidzialny; kompozytor, muzyk, artysta o którym większość nie ma pojęcia ze w ogóle odcisnął potężne piętno na nagranym utworze.Doskonale to widziałem jak nuty i tekst przy kompozytorze za jego zgodą zostały zmienione bo jednak wszystkiego z głowy nie da się napisać nie mówiąc o zagraniu.

 

Artyści są w śród nas :)

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Kopczas, 17 Mar 2010, 01:25

>

>ten offtop nie bardzo w sumie pomoże koledze szukającemu dobrego nagrania fortepianu.

 

Kopczas, alez wrecz przeciwnie, bardzo pomaga. Zanim wyjasnie w czym rzecz, kilka jazzowych albumow przesluchanych w kwesti fortepianu:

 

1. Keith Jarrett, La Scala, dol fortepianu slaby

2. Keith Jarrett, Changeless, tutaj lepiej, chociaz cale nagranie jest stosunkowo slabe

3. Diana krall, Quiet Nights, fortepian zamulony, zbyt duzo basu, brak dzwiecznosci, wogole cala plyta jest przebasowiona

4. Ruben Gonzales, Introducing, tutaj znacznie lepiej, moze nie jak Steiway, ale przekonuwujaco

5.Haden, Barron, Nigh and the City, fortepian tez w porzadku

 

No I dochodzimy do wniosku, o czym juz wspomnieliscie w poprzednich postach, ze w zasadzie chodzenie na koncerty, wsluchiwanie sie w fortepian i porownywanie do naszego super zestawu w domu nie bardzo ma sens!!!

 

Pomijajac juz mozliwe problemy ze sprzetem i akustyka pokoju, o ile nagranie nie bedzie zrealizowane bardzo dobrze, omawiany tutaj fortepian nie bedzie gral dobrze. Co wiecej, w sumie to nawet nie wiadomo co znaczy bardzo dobrze nagrany fortepian, bo przeciez mozna go nagrac na tyle sposobow i ustawic w calej kompozycji na iles mozliwosci.

 

I w zasadzie jedynym obiektywnym sposobem oceny naszych zestawow jest postawienie fortepianu miedzy glosnikami. Nagranie sprzetem za XX tysiecy dolarow i przy pomocy dzwiekowca ze stawka X tysiecy dolarow za godzine, a pozniej odtworzenie tego na tych glosnikach w tym samym pomieszczeniu ;-) Wtedy mozna ocenic czy nasz super sprzet jest taki super czy nie. W kazdje inej sytuacji jest zbyt wiele zmiennych, zeby cokolwiek oceniac.

 

Nie jestem tylko pewien czy to jest mysl totalnie przygnebiajaca, poniewaz wychodzi na to ze w domu nigdy nie bede mial fortepianu na zywo. Czy tez moze wrecz przeciwnie, audiofilsko oczyszczajaca, jak pomysle o zaoszczedzonych pieniadzach, ktore wydalbym na sprzet ;-)

 

nsnotes

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Kopczas, 16 Mar 2010, 16:49

>

>dobrym przykładem klasyki nagranej z

>mikrofonem w pudle rezonansowym są domowe nagrania Horowitza. mimo,że dość prostą techniką

>zrealizowane, ze wszystkich nagrań jakie słyszałem, te były najbliższe temu co słychać z niedużej

>odległości.

 

A moglbys wskazac ktore konretnie, jesli nie jest to problem?

 

Dzieki, nsnotes

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

=>nsnotes, 17 Mar 2010, 10:49

 

Narzekasz :) W studio bezpośrednio z mikrofonu był zachowany bardzo dobry realizm na APS-ach nawet takie Yamachy NS-10 po wymianie kabelka do mikrofonu dokonują jak na takie maleństwo cudów.

 

Nie na darmo w studiach odsłuchuje się gotowych nagrań na malutkich pierdziawkach Auratone; mamy po prostu poczuć klimat nagrania a jak już jest cała reszta albo bardzo dużo, tak jak w APS-AEON to już jest bardzo dobrze.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kopczas, 17 Mar 2010, 11:38

 

>to, że nigdy nie będzie z głośników "żywych" instrumentów podczas reprodukcji to chyba żadna

>tajemnica:)można się tylko bardzo zbliżyć to wrażenia "żywego" grania.

 

To prawda i pytanie, a w zasadzie dwa sa takie:

 

1. Jak bardzo mozna sie zblizyc i jakim kosztem i kiedy przestaje byc to oplacalne, zakladajac ze nie jestesmy miliarderami? A w kontekscie tego watku czy APSy sa juz bardzo blisko czy tez tylko blisko?

 

2. Jak mozna zweryfikowac, oprocz nagrywania i odtwarzania w tym samym pokoju, jak bardzo zblizylismy sie od orginalu? Bo jesli nie mozna to w zasadzie gramy w ciuciu babke ;)

 

No bo w koncu, ja moge sobie kupic glosniki za XX tysiecy dolarow, tylko co mi po tym, jak nagranie najprawdopodobniej i tak, ujmijmy to delikatnie, nie bedzie wybitnie zrealizowane... i potem bede mial fortepian, jak z klawiatury elektronicznej, a na koncie XX tysiecy mniej ;-)

 

 

nsnotes

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlatego uważam,że do reprodukcji dźwięku należy mieć spory dystans.

Lepiej mieć zestaw, na którym słucha się przyjemnie. zamiast polować na dźwięk Zimmermana w kolumnach, lepiej zapolować na bilet na recital.

Bycie miliarderem rozwiązuje problem reprodukcji bo zawsze można zaprosić Zimmermana do siebie na prywatny koncert:)

"Wolę błędy entuzjazty od obojętności mędrca" - Anatol France

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja Ci dźwięk nie przypadnie do gustu, będziesz miał genialne nagrania Skriabina i Busoniego. Chorał Bacha w opracowaniu to muzycznie absolut. dalej trzeba by bytu wyższego żeby dokonać lepszej interpretacji.

"Wolę błędy entuzjazty od obojętności mędrca" - Anatol France

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

>mczaj, 17 Lis 2009, 13:14

>

>Ja mogę tylko stwierdzić to, co usłyszałem na AS 2009. Głębi ani precyzyjnej lokalizacji nie

>uświadczyłem na nagraniach,

 

>lucmaster, 16 Lis 2009, 19:51

>

>Kopczas - u mnie pokój mały, skrzynki spore, nie ma szans na pełne oderwanie dźwięku od kolumn...

 

 

Pozwole sobie odniesc sie do stereofonii APSow. Troche czasu minelo o tych wpisow, ale jako ze watek stanowi pewien ciag, chyba nie bedzie to pomylka.

 

To, ze stereofonoa, przynajmniej w moim pomieszczeniu 25m2 jest co najmniej dobra, napisalem wczesniej. Ale dzisiaj zostalem naprawde zaskoczony...

 

 

Plytka ECM "Neighbourhood" - Stanko, Katche, Garbarek, Wasilewski, Kurkiewicz. Normalny jazz, jakich dzisiaj wiele. Jakos nagrania, typowy ECM.

 

Pierwszy utwor "November 99", duzo perkusji, pianina, deciakow itd. Scena dobrze wybudowana wglab i szeroko. Normalka. A jednak pod koniec utworu, szczegolnie w okolicach 5:20 pojawia sie beben, taki wiekszy sadzac po odluchu... prawie dokladnie na lini sluchacza i daleko, daaaaleko po lewej. Takie effekty oczywiscie zdarzaja sie na elektronice chocby wspominajac tu ATD Watersa. Jednak w typowym jazzowym nagraniu, jak dotad nie slyszalem instrumentu tak dobrze zdefiniowanego i tak daleko po zewnetrznej stronie bazy stereo. Echo, poglos, akustyka - tak, czesto sie pojawia. Ale sam werbel, jak na razie jeden z rzadszych przypadkow w mojej kolekcji.

 

Taka audiofilska uwaga dla tych co lubia dzwiek dobrze wybudowany w przestrzeni. AEONy maja bardzo dobra stereofonie, przynajmniej w srednich pomieszczeniach. W mniejszych nie slyszalem, nie wypowiadam sie.

 

nsnotes

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

=>nsnotes, 29 Mar 2010, 15:46

 

>Pozwole sobie odniesc sie do stereofonii APSow. Troche czasu minelo o tych wpisow, ale jako ze watek

>stanowi pewien ciag, chyba nie bedzie to pomylka.

>

>To, ze stereofonoa, przynajmniej w moim pomieszczeniu 25m2 jest co najmniej dobra, napisalem

>wczesniej. Ale dzisiaj zostalem naprawde zaskoczony...

>

>

>Plytka ECM "Neighbourhood" - Stanko, Katche, Garbarek, Wasilewski, Kurkiewicz. Normalny jazz, jakich

>dzisiaj wiele. Jakos nagrania, typowy ECM.

>

>Pierwszy utwor "November 99", duzo perkusji, pianina, deciakow itd. Scena dobrze wybudowana wglab i

>szeroko. Normalka. A jednak pod koniec utworu, szczegolnie w okolicach 5:20 pojawia sie beben, taki

>wiekszy sadzac po odluchu... prawie dokladnie na lini sluchacza i daleko, daaaaleko po lewej. Takie

>effekty oczywiscie zdarzaja sie na elektronice chocby wspominajac tu ATD Watersa. Jednak w typowym

>jazzowym nagraniu, jak dotad nie slyszalem instrumentu tak dobrze zdefiniowanego i tak daleko po

>zewnetrznej stronie bazy stereo. Echo, poglos, akustyka - tak, czesto sie pojawia. Ale sam werbel,

>jak na razie jeden z rzadszych przypadkow w mojej kolekcji.

 

 

 

 

Pozwolę sobie na pewny aspekt dźwiękowy który że tak powiem mnie umknął ale wyszedł u odbiorców w praniu.

 

Miałem ostatnio okazję otrzymać bardzo ciekawy sygnał dotyczący interkonektów najnowszej partii Rafaell's Cable Version White. Osobiście uważałem że te kable już przyzwoicie grają po tygodniu ciągłego wygrzewania czyli ok 150 godzin, jednak zaskoczył mnie klient który zauważył diametralną zmianę na otwarcie się kabli po około 450-500 godzin wygrzewania!?

 

Myślę że nastąpiło coś takiego jak "przebicie" przewodzenia czyli znikneły jakieś szczątkowe "śmieci" pogarszające niezakłócony przepływ pradu.

 

Ponieważ jesteś w posiadaniu tej wersji interkonektów myślę że to jest TEN EFEKT

 

Byłbym wdzięczny jakbyś się ustosunkował do tego faktu. Ja najnowszej wersji tyle czasu nie wygrzewałem bo co się kabelek zrobił to szedł do klientów-jak to mówią szewc bez butów chodzi :)

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>[email protected], 29 Mar 2010, 16:58

>

>Ponieważ jesteś w posiadaniu tej wersji interkonektów myślę że to jest TEN EFEKT...

>

>Byłbym wdzięczny jakbyś się ustosunkował do tego faktu. Ja najnowszej wersji tyle czasu nie

>wygrzewałem bo co się kabelek zrobił to szedł do klientów...

 

 

Mialem wrocic to porowniania Rafaell's Cable Version White, ktory gra u mnie juz okolo 4-5 tygodni, do mojego poprzedniego, czyli typowej laczowki studyjnej. Jest wiec okazja teraz. Z tym ze zaznaczam - tylko TEN SZCZEGOLNY EFEKT. Na bardziej kompleksowe porownanie nie mam chwilowo czasu i wystarczajaco czystego umyslu.

 

Ok, zrobmy to "brutalnie". Szybki odsluch (lub dwa) na White i za chwile przelaczenie na poprzedni kabelek i wracamy do tego samego kawalka muzyki, zwracajac uwage tylko na ten efekt. Wrazenie: efekt jest podobny na obu kabelkach. Moze Twoj mial odrobine wiecej precyzji, ale to na granicy percepcji. Lokalizacja byla bardzo podobna, czyli prawie na lini sluchacza, daleko z lewej. Przynajmniej tak mi sie wydaje o tej godzinie ;-)

 

Co by moglo miec jeszcze wplyw? Jedyna rzecz jaka sie zmienila to, przypadkowo, akustyka mojego pokoju. Za glosnikami po srodku wyladawalo sporo duzych pudel z rozna zawartoscia - ciezka, lekka, skoncentrowana, rozproszona itd. Byc moze to ma wplyw na akustyke, jako ze z tego punktu widzenia te pudla dzialaja, jak pulapka basowa + rozpraszacz. Jesli tak, to dowiem sie za kilka tygodni, jak pudelka opuszcza moj pokoj i zagram ten kawalek jeszcze raz. Przy okazji bedzie dobra okazja do pomiarow akustyki i bardziej formalnego zbadania wplywu tychze pudel i potencjalnych pulapek.

 

nsnotes

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oh, zebym ja mial jakis tuner ;-)

 

Mysle, ze dvd i sygnal do DACa po cyfrze pomoze. Nie ma sprawy, dam kabelkowi 7x24 przez tydzien lub dwa. Powinno sie zebrac ladnych pare godzin i przysiade do uwazniejszego posluchania. Sciezka z "300" powinna byc ok, duzo halasu.

 

Jakos mi to umknelo, inne priorytety sie pojawily ;-)

 

Wracajac do APSow, zauwazylem ze slucham nawet odrobine ciszej niz poprzednio. Innymi slowy przy cichszym sluchaniu ciagle slychac tak duzo jak poprzednio... wyglada na to, ze glosniki sie kompletnie wygrzaly (?).

 

nsnotes

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jak masz możliwość z domu wychodząc zostawić je trochę głośniej niż normalnie słuchasz to warto też je te 300-500 godzin pomęczyć jak to mówią wygimnastykowany organizm potrafi więcej.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Tak to plus AEON-ów dobra praca przy niskich poziomach głosnosci no i ucho wtedy lepiej pracuje :)

 

Otoz to. Sluchajac sprzetu goscinnie tu i tam zauwazylem, ze czesto glosnosc jest ustawiona tak wysoko, ze po 20-30 minutach moj sluch sie przytepia. Przestaje slyszec cokolwiek oprocz sciany dzwieku. Nie wiem z czego to wynika, ze ludzie chca sluchac tak glosno. Pewnie jest kilka przyczyn. Jedni chca sluchac przy "naturnalnych" poziomach glosnosci, choc czesto jest to tylko wyimaginowany "naturalny" poziom (moze oprocz koncertu rockowego ;-). Inni byc moze sa troche przyglusi, wiec musza podglosnic. Jeszcze inni byc moze chca slyszec wszystkie detale, a byc moze sprzet tego nie pokazuje na nizszych poziomach glosnosci albo i wogole, wiec kreca galke glosnosci w gore w nadziei na wiecej rozdzielczosci. Inni pewnie chcieli mnie zaszokowac jakoscia ;-)

 

Sam nie wiem. Osobiscie slucham w miare cicho i APSy na to mi pozwalaja bez specjalnej utrary materialy muzycznego. I to m.in w nich sie mi podoba.

 

Osobiscie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak coś w tym jest widziałem w studiu starcie dwóch prądów realizatora dźwięku i producenta ten pierwszy słuchał ciszej a ten drugi domagał się głośniej po pół godziny słuchania ten drugi doszedł do wniosku ze przestaje absorbować dźwięk no i powrócono do cichszych ustawień no i przerwa z ciszą była obowiązkowa. No ale tu mówimy o ludziach którzy potrafią inteligentnie przetworzyć zastane zjawiska i wyciągnąć z tego logiczne wnioski.

 

W dobrze adaptowanych akustycznie pomieszczeniach mamy bardzo dobra percepcję zastanych zjawisk akustycznych i wcale nie potrzebujemy pogłaśniając wnikać głębiej w materiał, to po prostu słychać :)

 

Dobrym przykładem jest największa frajda ze słuchania muzyki wieczorem jak w domach mamy wtedy najniższy poziom hałasów tła; choćby te nasze ukochane samochody na zewnątrz domów, które poszły sobie spać-w końcu!

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samochody, samoloty, klimatyzacja, generalnie codzienny gwar to rzeczywiscie jest czesto problem, jesli chodzi o krytyczne odsluchy. Jesli poziom tego halasu jest stosunkowo wysoki to zazwyczaj trzeba podkrecic glosnosc, zeby wybic sie z dynamika ponad ten poziom, a wtedy moze sie zrobic naprawde glosno. Nie mniej czesto slysze systemy, ktore po prosty urywaja glowe. To chyba takie audiofilskie skrzywienie, zeby pokazac sprzet w "wyzylowanych" warunkach ;-)

 

nsnotes

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.