Skocz do zawartości
IGNORED

WSJD A.D. 2009.


wojciech iwaszczukiewicz

Rekomendowane odpowiedzi

Nieuchronnie zbliża się kolejna edycja WSJD.Dla mnie szczególnie atrakcyjnie przedstawiają się koncerty 1.i 3.07.09.

Czy jeszcze ktoś się wybiera?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odstąpię jeden bardzo dobry bilet na 1 lipca

602441060

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tyszkens

 

Czy ta liczba to cena?Bo w przypadku Wadady to nawet niewygórowana.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

broy, 2 Lip 2009, 12:26

 

>Panowie, no i jak wrażenia? A może Was nie było (sądząc po pustawej SK wczoraj)?

>

>Śmiało, do pisania!

 

Kto nie był niech żałuje:))

 

Dla mnie 40min suita AEOC to kwintesencja czarnej muzyki improwizowanej

Wadada też ok, chociaż za bardzo "elektryczny" IMO

 

Pozdrawiam tych co byli

Czas na Zorna:))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, pustawo i kameralnie było wczoraj.

Kwartet saksofonowy był świetny na rozgrzewkę.

Art Ensemble Of Chicago - kolejny genialny koncert tej formacji. Pomimo nieuchronnych zmian personalnych, wciąż jest to zespół ponadczasowy.

Wadada, owszem podobał mi się pomimo natrętnych skojarzeń z Davisem i Taylorem. Wtórne, nie musi być gorsze. Niestety, pod koniec przysypiałem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to moje skromne trzy grosze:

WSQ - największe miłe rozczarowanie wieczoru: w skrócie luz, nieskrępowane podejście do tematu, wielka radość grania, znakomite umiejętności, a wszystko zagrane z niesamowitym bluesowym wyczuciem i tradycją, oczywiście podaną na typowo WSQ-owy sposób. Kapitalny opener!

AEOC - jako oddany fan tej kapeli stwiedzam, że wiele wspólnego już niestety z dawnym AEOC z Jarmanem i Lesterem nie ma, ale nadal jest to poważne, gęste, czarne i nieujarzmione granie. Najlepszy był środek koncertu i bis - stare kawałki zabrzmiały najciekawiej. Początek był na wskroś europejski, rzekłbym ECM-owski, a gdzie radocha i czad? Gdzie dawny AEOC? Gdzie duch wielkiego Lestera? Ale z drugiej strony w tym wieku??? Wielki Szacun dla Mistrzów!

Wadada QT - elektryczny Miles bis plus gęsta zawiesina funkowo-bluesowa, natchniony pałker, młodzian na elektrycznym i aktustycznym klawiszu, dużo dźwięków, dużo hałasu - niestety mniej muzyki. Ale i tak jest to zespół wybitny (co ciekawie, jak dla mnie świetnie grali..bez lidera) ;-)

Największe rozczarowanie so far: publika, a w zasadzie jej brak. Płacąc 110zł poczułem się nieswojo, widząc w porywach 1/3 sali...Może warto było zaoferować tańsze bilety jak to kiedyś bywało? Wielka szkoda, ze szkodą dla szczególnie młodych fanów rzecz jasna.

Dziś wieczór lajtowy, ale na wakacje w sam razik!

A w piątek....

 

:-))))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie były to trzy wyjątkowe koncerty, piękny i niezapomniany wieczór.

Ze sceny popłynęła muzyka wyzwolona z wszelkich ograniczeń, wyzwolona z prostych i banalnych schematów rytmicznych, nie dająca się łatwo wystukać na oparciu krzesła sąsiada. Były to raczej swobodne fale dźwiękowe, to przybierające na sile to opadające po chwilach gwałtownego wzburzenia (szczególnie Wadada i Roscoe). Jeśli wczoraj wieczorem w Warszawie nie było kolejnej szalonej burzy to właśnie dlatego, że cała skumulowana energia została zgromadzona i uwolniona właśnie na scenie Sali Kongresowej, to nie przypadek, że podczas koncertu WSQ nagle z charakterystycznym gwałtownym błyskiem przepalił się jeden z reflektorów zawieszonych tuż nad samą sceną :-)

A teraz czas na krótką charakterystykę samych koncertów:

 

WSQ – występ będący peanem pochwalnym na cześć saksofonu i jego, o czym skutecznie przekonali Nas członkowie kwartetu, nieskończonych możliwości brzmieniowych. Nie obyło się bez popisów solowych, każdy z muzyków otrzymał szansę na zaprezentowanie swojej wirtuozerii, oczywiście najpiękniejsze były chwile gdy muzycy grali razem, Bluiett dający często silne oparcie basowe, a dalej trzech muzyków swobodnie wymieniających myśli, czasem nieco się przekrzykujących, ale bez zbytniej przesady - nie był to występ z cyklu szalona jazda bez trzymanki, ani też coś na kształt wymiany nokautujących ciosów. Tematy w sumie dość czytelne, częstokroć silnie osadzone w bluesie. Swoistą ciekawostką dla mnie było odstawienie w jednym utworze saksofonów przez Bluiett’a i Murray’a na rzecz klarnetów (Murray oczywiście zagrał na klarnecie basowym) jakby na przekór owemu saksofonowemu kwartetowi, który na chwilę był nim tylko w połowie :-) W sumie bardzo fajny koncert, sporo dobrej zabawy, muzycy w świetnych humorach, no i jak dla mnie zjawiskowy Murray, obdarzony cudownym soundem (słychać echa wielkich Mistrzów saksofonu od Hawkins’a czy Webster’a aż po Aylera). Ten muzyk ma absolutną swobodę w penetrowaniu całej skali saksofonu od niskich niemalże basowych pomruków, aż po przejmujący pisk...

 

AEOC – mam wrażenie, że jednak nazwa nieco na wyrost, w sumie ostatnimi czasy jeśli AEOC występowało pod tym szyldem to jednak w nieco innym składzie... Raczej odniosłem wrażenie, że jest to po prostu występ kwartetu Roscoe Mitchell. Zgadzam się z przedmówcami, że w znakomitej większości było to granie zupełnie inne od tego do czego przyzwyczaił nas AEOC. Granie zdecydowanie free, ale jednak bez tej szczypty humoru, zabawy, typowego nieco przecież „jarmarcznego” szaleństwa ;-) Roscoe szalenie skupiony, raczej introwertyczny, zamyślony, grający te niekończące się pętle i zawijasy w dużej mierze oparte o technikę oddechu okrężnego, w moim odczuciu wcale nie tak odległe od tego co możemy odnaleźć u Evan’a Parker’a. Paradoksalnie odniosłem wrażenie, że zespół raczej niepewnie czuł się w oryginalnych tematach AEOC. Na osobne wyróżnienie zasługuje dla mnie gra Famoudou Don Moye, w części pierwszej pozbawiona właściwe jakichkolwiek sztywnych ram rytmicznych, niezwykle wyzwolona. Pomyśleć, że ten sam muzyk chwilę po zakończeniu gry nie bez wyraźnych trudności poruszał się o lasce, niezwykły jest ten jazz :-)

 

Gdybym miał się jednak pokusić o wytypowanie faworyta wczorajszego wieczoru to dla mnie bezapelacyjnie był nim Wadada Leo Smith i jego Golden Quartet. W pierwszym odruchu chciałem tu przyznawać odrębne nagrody wybranym muzykom zespołu, ale byłoby to jednak niesprawiedliwe, ponieważ to... cały zespół zasługuje na szczególne wyróżnienie, zespół funkcjonujący jak jeden zintegrowany organizm, pulsujący i tętniący życiem, prowadzony bezbłędnie przez lidera. Słowo prowadzony w tym kontekście ma zresztą szczególne znaczenie, ponieważ Wadada cały czas obserwował i słuchał towarzyszących mu muzyków, niczym dyrygent wyznaczał kierunek muzycznej narracji. No i jeszcze ton jego trąbki – niezwykle silny, pełen pasji i jakiejś trudnej do zdefiniowania pierwotnej mocy. Na pewno absolutnie szczery, czasem aż do bólu. Zero kompromisów, czysta żywa, piękna jazzowa muzyka..

 

Pozdrawiam fanów jazzu J

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się zawiodłem. To znaczy, może liczyłem na coś innego. Za każdym razem gdy słyszę muzykę free to zastanawiam się dlaczego właściwie to poszło w tą stronę? Przecież wirtuozeria nie zakłada wcale, że muzyka musi być tak nieprzystępna.

 

WSQ to naprawdę fajny eksperyment, szczególnie, że słuchając ich dociera wreszcie do czego służą w jazzie inne instrumenty poza sekcją dentą. Ale goście byli wyluzowani to się chwali, odnosiło się wrażenie, że zdają sobie sprawę z tego, że muzyka, którą prezentują jest trochę zbyt abstrakcyjna i trzeba do niej podchodzić z pewnym dystansem. Brytyjczyk przycinał naprawdę nieźle.

 

Z Art Ensemble Of Chicago niestety najbardziej przypadł mi do gustu ostatni utwór, gdzie lider trochę spuścił z tonu chaotycznego dmuchania i zagrał parę naprawdę świetnych nut. Trochę stał w kontraście do poprzedzających wykonawców, bo dla odmiany podchodził do własnej twórczości z pobożną czcią. Ciekawe, że miał ze sobą flet, a nic w niego nie podmuchał.

 

Ostatni kwartet był niestety absolutnie nie w moim guście. Muzyka kompletnie przeintelektualizowana. Do tego już dawno okazało się, że ten nurt to ślepa uliczka. Cellar Door Milesa, czy jego występy w sali kongresowej zawsze mnie zadziwiały. Te wyrafinowane krótkie frazy, kompletny chaos na fortepianie i w ogóle jakoś bez ładu i składu. Na koniec jeszcze te wszystkie gadżety - bzdety do robienia śmiesznych dźwięków. Fuj.

 

Podsumowując - rozczarowanie. Cóż, przyznam, że liczyłem jednak na większą równowagę pomiędzy abstrakcją i melodycznością. Po powrocie do domu zapuściłem koncert z okazji reaktywacji blue note i od razu humor mi wrócił razem z solo Freddiego Hubbarta na Cantaloupe Island. Potem Joe Henderson i już byłem zupełnie gdzie indziej.

Szkoda, że tym razem organizatorzy postawili na free. Zeszłoroczny koncert - szczególnie ten z Ernie Wattsem na saksofonie był absolutnie unikalny. Cóż, może za rok. Albo w listopadzie...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No teraz garść moich obserwacji.Bardzo dobra kolejność występów.Najpierw WSQ czyli wirtuozeria i sztuka improwizacji na najwyższym poziomie a przy tym bez zadęcia,na luzie i z humorem.

Dobra forma fizyczna Bluieta,w zeszłym roku na Vision sprawiał wrazenie chorego.Muzyka może niezbyt głęboka ale efektowna.Tyle,że po 30-40 min. trochę nuży.

AEOCH zaczęli trochę w stylu Warszawskiej Jesieni tzn.współcześnie póżniej przeszli do free a skończyli w etno.Mitchell chyba w kiepskiej formie fizycznej.Dla mnie Ensemble bez Bowiego i Malachiego to już nie to samo.

No i na deser Golden Quartet Wadady ukoronowanie koncertu,muzyka rzeczywiście w stylu davisowska ale nie naśladowcza.Dodatek elektroniki w tym przypadku nie przeszkadzał mi.Oprócz natchnionej i oszczędnej gry lidera bardzo podobał mi się Iyer.Mocne zakończenie.

Witek B. był i w piątek też będzie.A będzie się działo.Frekwencja chyba będzie lepsza!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

broy

>Początek był na wskroś europejski, rzekłbym ECM-owski, a gdzie radocha i czad? Gdzie dawny AEOC? >Gdzie duch wielkiego Lestera?

 

Spodziewałeś się dawnego AEOC? Przecież Lestera i Malachiego już nie ma. Nieco naiwne podejście. Mieli ich puścić z taśmy? Szczerze mówiąc spodziewałem się innego oblicza tego zespołu i nie zawiodłem się. Hugh Ragin (tr) i Harrison Bankhead (bass) to również znakomici muzycy.

 

arzachel

>Raczej odniosłem wrażenie, że jest to po prostu występ kwartetu Roscoe Mitchell. Zgadzam się z >przedmówcami, że w znakomitej większości było to granie zupełnie inne od tego do czego przyzwyczaił >nas AEOC.

 

No właśnie, kwestia przyzwyczajenia i oczekiwań. Lepiej tego unikać, a nie będzie rozczarowań. A to, że zagrali inaczej nie wymusza chyba konieczności zmiany nazwy przez Roscoe i Famoudou.

 

>Granie zdecydowanie free, ale jednak bez tej szczypty humoru, zabawy, typowego nieco >przecież >"jarmarcznego" szaleństwa ;-)

 

Jestem z natury ponurakiem więc brak "tej szczyty" w ogóle mi nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie, więcej muzyki w muzyce.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wczoraj radosny wieczór, sporo dobrej zabawy wokalnej i jakby to powiedział Adamiak: dziś proszę państwa MAMY sukces frekwencyjny - pewnie jakieś 80% sali, muzyka lekka łatwa i przyjemna, ale zagrana z klasą i no zaśpiewana - bardzo fajnie i z czarnym feelingiem, szczególnie podobała mi się D. Reeves, bo śpiewała z największym wyczuciem i najbardziej czarno. Pod względami estetycznymi u innych pań też niczego sobie ;-) Idealny wieczór dla tzw. niedzielnych fanów jazzupo upalnym dniu. Wracając do domu słuchałem jednakże świeżo nabytej płyty z kolekcji Blue Note dla Polityki - Nina Simone at Village Gate - no i niestety - żadna z wczoraj śpiewających pań nie zbliża się nawet do poziomu wielkiej i niezastąpionej (niestety, są ludzie niezastąpieni).

A dziś...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

post.swan, 3 Lip 2009, 09:11

 

>broy

>>Początek był na wskroś europejski, rzekłbym ECM-owski, a gdzie radocha i czad? Gdzie dawny AEOC?

>>Gdzie duch wielkiego Lestera?

>

>Spodziewałeś się dawnego AEOC? Przecież Lestera i Malachiego już nie ma. Nieco naiwne podejście.

>Mieli ich puścić z taśmy? Szczerze mówiąc spodziewałem się innego oblicza tego zespołu i nie

>zawiodłem się. Hugh Ragin (tr) i Harrison Bankhead (bass) to również znakomici muzycy.

 

 

AEOC nie słuchał od 1/07 i mam kolego większość ich płyt, a więc troszkę dystansu proszę ;-) Każdy oczekuje czegoś innego i na tym polega zabawa, nieprawdaż? Dla mnie koncert był momentami za poważny i stojący, może spowodowane jest to wiekiem muzyków, może wyczerpała się koncepcja - nie wiem. W każdym razie z dawnym (powtarzam: z dawnym) AEOC dzisiejsza Czy gdzieś stwierdziłem, że nowe nabytki nie są dobre? A z taśmy to puszczają w Sopocie, także bądźmy poważni.

 

pzdr jazzowo

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedzielę byłem na koncercie Tomasza Stańki (Skwer Hoovera). Niestety wybrałem się tam prosto z sauny i w efekcie zimne piwo wykluczyło mnie z grona pretendentów do uczestnictwa w wieczorze zornowskim, myślę że frekwencja jednak tym razem dopisze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i znowu byk (chyba upał):

W każdym razie z dawnym (powtarzam: z dawnym) AEOC dzisiejsza koncepcja ma imho niewiele wspólnego, co nie oznacza, że jest gorsza czy mniej ciekawa - jest po prostu inna.

 

jakew, życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i ciętego pióra ;-0

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

broy, 3 Lip 2009, 12:01

 

>AEOC nie słuchał od 1/07 i mam kolego większość ich płyt, a więc troszkę dystansu proszę ;-) Każdy

>oczekuje czegoś innego i na tym polega zabawa, nieprawdaż? Dla mnie koncert był momentami za poważny

>i stojący, może spowodowane jest to wiekiem muzyków, może wyczerpała się koncepcja - nie wiem. W

>każdym razie z dawnym (powtarzam: z dawnym) AEOC dzisiejsza Czy gdzieś stwierdziłem, że nowe nabytki

>nie są dobre? A z taśmy to puszczają w Sopocie, także bądźmy poważni.

 

Ależ nikt nie kwestionuje, że jesteś koneserem AEOC. Nastawiłeś się na zabawę i nie trafiłeś. Ja się nastawiłem na poważny, "stojący" koncert i jestem zadowolony. Lubię ich płyty nagrane w ECM. Jest tam sporo klimatów podobnych do środowego koncertu. A nostalgia za dawnym-dawnym? Zrozumiała, choć nierealna.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eee tam , od razu koneserem ;-). Koneserzy to wczoraj słuchali trubute to NS ;-) klaskali, bujali aż miło, tyle że nie w tempo to klaskanie wyszło, ale u nasz to normalka ;-0

 

Ale AEOC to chyba najgorsze płyty nagrał właśnie dla ECM ;-(((

 

pzdr serdecznie i jazzowo, do wieczora!!!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do koncertu ze środy:

1. WSQ - bardzo dobre granie, sporo tradycji, a jednocześnie przebijały się awangardowe klimaty. Wbrew pozorom i oczekiwaniom, było też parę łądnych odniesień do Coltrane'a (ciekawie zagrane Giant Steps), a nawet Colemana.

2. AEOC - dla mnie główna atrakcja wieczoru, początek koncertu ECM'owski, a ja nieszczególnie lubię klimaty ECM'owskie i nieszczególnie lubię AEOC na ECM. Podobnie jak broy z dużym zadowoleniem przyjąłem późniejsze 2/3 koncertu. Ragin i Bankhead to świetni muzycy, a solo Bankhead'a w jakiś sposób "otworzyło" zespół, który w pewnym momencie jakby złapał kontakt z publiką. Famoudou - tego gościa powinni puszczać codziennie Jonkiszowi, prawdziwe "mind over matter", bardzo przemyślane solówki perkusyjne. Co do Roscoe Mitchell'a, po jego grze nie odniosłem wrażenia, że był w słabej formie, no i 2 sekundy dla Kirka (gra na 2 instrumentach na raz).

3. Wadada - również przyznam, że najlepszy moment koncertu to gra w trio bez Wadady, temat doskonale podany przez pianistę i pociągnięty przez perkusję. Sam Wadada wielkim trębaczem jest, to przyznaję, dużo grania w klimacie elektrycznego Miles'a, tyle że gra na trąbce na dużo wyższym poziomie. Sound Wadady przypomina mi manierę i sound Stańki z lat 70tych. Niesamowity jest też "czad" i dynamika jaką potrafi on wycisnąć z tego instrumentu.

 

Dziś Zorn - zobaczymy co to będzie :-)

 

Pozdrawiam wszystkich fanów Jazzu

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • House of Marley Positive Vibration Frequency Rasta

      Patrząc na to, co lada moment zacznie wyprawiać się za oknem aż chciałoby się zanucić za nieodżałowanym Markiem Grechutą chociażby fragment niezwykle będącego na czasie utworu „Wiosna – ach to ty”. Dlatego też powoli, acz konsekwentnie warto przygotować się na prawdziwy wybuch zieleni a tym samym niemożność wysiedzenia w czterech „betonowych” ścianach. Jak to jednak w życiu bywa jeszcze się taki nie urodził, co … więc doskonale zdaję sobie sprawę, iż nie dla wszystkich pierwszy świergot ptaków j

      Fr@ntz
      Fr@ntz
      Słuchawki

      Czy płyty CD cieszą się jeszcze odpowiednią popularnością?

      W dzisiejszych czasach, ludzie coraz więcej rzeczy chętniej robią online. Odchodzi się od klasycznych rozwiązań, na rzecz nowatorskich rozwiązań. Ten stan rzeczy dotknął również branżę muzyczną. Normą jest, że artysta wydając nowy album, wypuszcza go również w wersji fizycznej, najczęściej w postaci płyt CD, które można zakupić w wielu sklepach. W opozycji do takich zakupów stoi oczywiście internet i rozmaite serwisy streamingowe, takie jak YouTube, czy Spotify. Warto się zastanowić czy, a jeśli

      audiostereo.pl
      audiostereo.pl
      Muzyka 33

      Marantz Cinema 30

      Choć z pewnością większość śledzących dział recenzencki czytelników zdążyła przyzwyczaić się do tego, że kino domowe gości u nas nad wyraz sporadycznie, to o ile tylko światło dzienne ujrzy coś ciekawego, to czysto okazjonalnie takowym rodzynkiem potrafimy się zainteresować. Oczywiście nie zawsze jest to klasyczny, przeprowadzany w zaciszu domowych czterech kątów test, jak m.in. w przypadku budżetowego, acz bezapelacyjnie wartego uwagi i po prostu świetnego Denona AVR-S770H, lecz również nieco m

      Fr@ntz
      Fr@ntz
      Systemy

      Indiana Line Diva 5

      Śmiem twierdzić, ze nikogo mającego choćby blade pojęcie o tym, co dzieję się wokół, jak wygląda rynek mieszkaniowy uświadamiać nie trzeba. Po prostu jest drogo, podobno będzie jeszcze drożej i tanio, to już było i nie wróci, a skoro jest drogo, to do łask wracają mieszkania o metrażach zgodnych z założeniami speców z lat 50-70 minionego tysiąclecia. Znaczy się znów aktualnym staje się powiedzenie „ciasne ale własne”. Dlatego też logicznym wydaje się popularność wszelkich rozwiązań możliwie komp

      Fr@ntz
      Fr@ntz
      Kolumny

      Bilety | DŻEM koncert urodzinowy| Koncert

      O wydarzeniu Kup bilet na koncert jednego z najważniejszych polskich zespołów bluesowych - zespołu Dżem! Grupa świętuje 40-lecie działalności, w związku z czym na koncertach na pewno nie zabraknie dobrze znanych przebojów, takich jak Wehikuł czasu, Whisky, Czerwony jak cegła czy Sen o Victorii. Dżem bilety na jubileuszowe koncerty już dostępne! O zespole Dżem Połączyli rocka, bluesa, reggae, country. Nagrali piosenki, które uwielbiają zarówno koneserzy, jak i niedzielni słuchacze

      AudioNews
      AudioNews
      Newsy
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.